17/03/2025

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Weronika Cieślik o swoim “Temperamencie”. Za co lubi się “Ciut Bardziej”?

9 min read

Weronika Cieślik - Ciut Bardziej, okładka singla

Weronika Cieślik to młoda wokalistka, skrzypaczka, pianistka, kompozytorka i singer-songwriterka, ucząca się na Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy pod okiem Krzysztofa Iwaneczko. Rozpoznawalność zdobyła dzięki udziałowi w programie The Voice of Poland. Niedawno ukazał się jej kolejny, po debiutanckiej Rozmowie z Księżycem, singiel zapowiadający nadchodzącą EP-kę. Z tej okazji opowiedziała nam o swojej muzycznej ścieżce, miłości do siebie i kolorach swojej osobowości.

Weroniko, chciałabyś pojawić ponownie w telewizji? 

Pewnie, to jest zawsze fajne doświadczenie i fajna praca, ponieważ każdy muzyk przede wszystkim szuka swoich słuchaczy, swoich widzów.

A jak wspominasz tamto doświadczenie z The Voice of Poland? Jakie są kulisy programu telewizyjnego, coś o czym w ogóle ludzie normalnie nie wiedzą?

No na pewno milion powtórek, o których się nie mówi. Wiem, że nie mogę za dużo zdradzać, ale na pewno wiele powtórek, wiele pułapek dla młodego, niedoświadczonego człowieka. Przede wszystkim to jednak wielka szansa, żeby się pokazać.

Czujesz, że scena Cię zmieniła jako człowieka? 

Na pewno jestem o wiele bardziej ostrożna i nabrałam więcej dystansu do siebie i do tego, co się dzieje, a na co nie mam wpływu. Scena wiele uczy. Czy jednak jakoś personalnie się zmieniłam? Chyba nie. Wszystko gra.

A jak myślisz, co powiedziałaby taka mała Weronika, która oglądała Cię w telewizji i teraz przygląda się Twojemu debiutowi? Jak ta mała dziewczynka postrzegały teraz tą dużą Weronikę? 

Akurat wczoraj o tym myślałam i muszę powiedzieć, że na marzenia, jakie miałam jako mała dziewczynka, to już wszystkie spełniłam. Poza oczywiście założeniem rodziny, ale jeśli chodzi o karierę, to mała ja byłaby naprawdę przeszczęśliwa.

Jakie było ogólnie Twoje dzieciństwo? Jak byś je opisała? Może byś potrafiłabyś opisać swoje dzieciństwo za pomocą jakiejś piosenki, melodii? 

Jeśli chodzi o jedną piosenkę, jaką bym mogła tutaj przytoczyć, nawiązując do mojego dzieciństwa, to byłyby to ledlery na akordeon czy na fortepian, który grał mój tata zawsze, gdy mnie budził do przedszkola czy do szkoły. Mieliśmy taki rytuał.

Weronika Cieślik, fot. Daria Sukhovolets

Myślałaś kiedykolwiek, że mogłabyś w życiu robić coś innego niż muzyka? 

Nie, ja od zawsze wiedziałam, że chcę śpiewać.

A nie bałaś się, że ten świat może mieć na Ciebie zły wpływ? Bo jednak są pewne naciski wywierane na młodych artystach przez branżę. Czy doświadczyłaś czegoś takiego? Czy zawsze w swojej twórczości jesteś wierna temu, co masz w środku? 

Wiedziałam o tym, bo wszyscy mówili bym uważała na to środowisko. Ale ja dorastałam w środowisku klasycznym, grałam na skrzypcach. Nauczyło mnie to dużo dyscypliny i posiadania własnego twardego zdania na temat swój i tego, co robię. Więc pomimo tego, że teraz więcej ludzi poznaję z branży czy po prostu z różnych środowisk, nie tylko klasycznych, też rozrywkowych, to dalej wiem, skąd przybyłam, skąd jestem, kim jestem i co lubię robić.

Współpracowałaś z wieloma uznanymi artystami, jak np. Michał Szpak, Adam Sztaba czy Kuba Badach. Jak wyglądają spotkania z tak dużymi nazwiskami? Jak to jest mieć do czynienia tak blisko z kimś, kto może kiedyś był dla Ciebie wzorem, autorytetem? 

Zależy, o kim mówimy, ale mogę powiedzieć, że na pewno wcześniej, zanim byłam w jakimkolwiek programie telewizyjnym, było to dla mnie bardzo nieosiągalne i te osoby były takie jakby z innej planety. Gdy już jednak poznałam pierwszą, drugą osobę, to okazało się, że to są całkowicie normalni ludzie i oni byli w tym samym miejscu, co ja teraz jestem czy kiedyś byłam lub w którym będę. To są całkowicie normalni ludzie, którzy po prostu wiedzą, co robią i wiedzą, gdzie idą i jacy są.

Porozmawiajmy teraz o Twojej piosence. „Ciut Bardziej” to utwór pełen zmysłowości i figlarności. Co było dla Ciebie najważniejsze podczas jego tworzenia – klimat, melodia, czy może tekst?

Najważniejsze w tym utworze i  podczas tworzenia całej tej płyt było dla mnie zachowanie klimatu R&B, soul, wzorowanie się na amerykańskiej muzyce, którą uwielbiam, zwłaszcza czarnoskórych twórców, bo od nich się to wszystko zaczęło. A tekst szczerze mówiąc, napisałam 3 lub 4 dni przed nagrywkami i mogę zadedykować tą piosenkę każdej osobie, która po prostu chciałaby powiedzieć komuś, że lubi kogoś tak właśnie Ciut Bardziej.

Z okazji dnia kobiet robiłam taką akcję na Instagramie zachęcającą wszystkich do wstawiania zdjęcia najpiękniejszych kobiet ze swojego życia – babci czy siostry, czy najlepszej przyjaciółki, czy właśnie siebie samych. I żebyśmy sobie po prostu powiedzieli, że lubimy siebie tak Ciut Bardziej każdego dnia.

A Ty lubisz sama siebie Ciut Bardziej? 

Bardzo lubię. Bardzo lubię siebie i staram się mówić to sobie każdego dnia. Staram się też być wyrozumiała, gdy lubię siebie mniej.

Zawsze miałaś takie podejście? Czy to jednak był proces, żeby dojść do takiego myślenia na swój temat, jaki masz teraz? 

Myślę, że to jest kwestia wychowania i tego, jakie mamy zaufanie do swoich rodziców. Moi rodzice wlali we mnie miłość nie tylko do siebie, ale do wszystkich. Jestem im bardzo wdzięczna za to, że zawsze po prostu dbali o to moje postrzeganie siebie.

Co sprawia w takim razie, że lubisz innych ludzi Ciut Bardziej? 

Bardzo lubię ludzi, którzy po prostu patrzą na życie inaczej niż pozostali. Lubię ludzi, którzy inspirują, którzy po prostu biorą z życia garściami, napawają się energią życia. Lubię też ludzi, którzy nie boją się wyrażać swojego zdania.

Ciut Bardziej jest piosenką o uczuciu, które pojawia się niespodziewanie. Czy kryje się za tym jakaś Twoja prawdziwa historia? 

W piosence kryje się myśl o pewnej znajomości, którą cenię, co w tamtym okresie czasu była dla mnie pewnym odkryciem, ale to już zostawię dla siebie.

Weronika Cieślik, fot. Daria Sukhovolets

Twój teledysk do „Ciut Bardziej” został zainspirowany sceną z „Blue Velvet”. Co konkretnie urzekło Cię w tej estetyce i jak przeniosłaś ją do swojej wizji?

Zdecydowanie klimat wykreowany przez Davida Lyncha w tym filmie. Ta scena była bardzo prosta, ale zarazem symboliczna i bardzo mi zależało by to odtworzyć. Dodatkowo moja znajoma mnie do tego zachęciła. Miałam pewną wizję, przedstawiłam ją jej, a ona mówi, że to jest całkowicie jak w teledysku ze sceny z “Blue Velvet”. Studiuję teraz w Bydgoszczy, choć stąd nie jestem, postanowiłam uroki tego miejsca wykorzystać. Mamy tutaj taki piękny jazzowy klub  ElJazz. Zaprosiłam tam kolegów, koleżanki instrumentalistów i koleżanki wokalistki, którzy się zgodzili wziąć udział jako aktorzy w moim teledysku. Mieliśmy naprawdę fajną zabawę przy kręceniu. Jeszcze inna znajoma nagrywała nam ten teledysk. Zrobiłyśmy sobie w ten sposób wspólny fajny wieczór.

Jakie jest właśnie Twoje życie studenckie?

Jestem właśnie w akademii i nagrywałam sobie coś na GarageBandzie, na takim programie muzycznym. Bardzo lubię się spotykać z moimi przyjaciółmi z akademii, żeby coś razem tworzyć, nowe filmiki na Instagrama, TikToka czy projekty koncertowe. Bardzo lubimy słuchać wspólnie muzyki. Dzisiaj na przykład inna koleżanka ma koncert, idziemy na niego wszyscy całą paczką. To kwintesencja mojego studenckiego życia.

Możesz śmiało powiedzieć, że w każdej przestrzeni swojego życia jesteś tą samą osobą, zarówno w życiu studenckim, rodzinnym i właśnie na scenie? Czy może jako artystka przyjmujesz pewną maskę?

Nie, absolutnie. Za każdym razem, gdy ktoś mi proponował, żebym przykładowo włożyła na siebie jakąś zbroję, zrobiła z siebie elfa, to mu odpowiadałam: “co ty w ogóle gadasz?”. Staram się ze wszystkimi osobami, które przychodzą na moje koncerty rozmawiać jak z moimi przyjaciółmi czy rodziną. Zawsze mi na tym zależy, żeby ludzie się poczuli jakby byli u mnie w domu, pragnę zeby słuchając mojej muzyki poznawali też mnie i na odwrót!

Słuchając Twojego nadchodzącego albumu “Temperament”, będziemy się czuli jak u Ciebie w domu? Poznamy cię trochę lepiej? Czego możemy się spodziewać po płycie? 

Myślę, że na pewno poznacie jakie barwy ma mój temperament. Zachęcam Państwa wszystkich do szukania po prostu swoich kolorów i żeby nie zamykać się do jakiegoś konkretnego boksa, że mój temperament jest jednowymiarowy, na przykład jestem impulsywny albo  spokojny. Nie. Uważam, że każdy z nas ma wiele kolorów na swojej palecie i nie wolno się zamykać do jednego gatunku.

Masz jakieś ulubione swoje pozycje na tej płycie, których szczególnie opublikowania nie możesz się doczekać?

Mogę powiedzieć, że dwa moje ulubione utwory już wydałam, ale cztery pozostałe także bardzo lubię. Jest jeszcze jeden taki na płycie, ten który planuję wydać na końcu. Do niego też mam mnóstwo sympatii.

A co później, kiedy płyta ujrzy już światło dzienne w całości? Jakaś trasa, koncerty? 

Wszystkie publikacje są  tak zaplanowane, żeby jednocześnie skończyć akademię. Zaraz po zdobyciu dyplomu chciałabym zaplanować trasę koncertową.

“Ciut Bardziej” miał premierę z okazji Walentynek, za nami teraz też Dzień Kobiet, na który przygotowałaś szczególną akcję. Czym są dla Ciebie właśnie takie święta? Czy to dla Ciebie szczególne dni? 

“Ciut Bardziej” chciałam wrzucić dokładnie w dzień Walentynek, niestety miałam problemy streamingowe z serwisami ze względu no to, że sama się tym zajmuję. Jestem niezależnym artystą, nie mam menadżera, nie mam wytwórni. Sama sobie to wszystko klikam i uczę się na swoich błędach. Singiel na Spotify i na innych streamingach pojawił się więc dopiero 17 lutego. Zastanawiałam się wtedy, co powiedzieć ludziom, bo wszędzie zapowiedziałam, że piosenka będzie na 14 lutego. Ale tak sobie myślę, może to właśnie o to chodzi? Że nie powinniśmy sobie mówić, że siebie kochamy,  wyznawać sobie miłości tylko w Walentynki, tylko możemy też tego 17 lutego,  20 lutego, czy nawet dzisiaj, jutro, w Dzień Kobiet, codziennie. To Ciut Bardziej możemy powiedzieć komuś jak i SOBIE  cały rok.

Jakie masz doświadczenie jako kobiety w branży muzycznej?

Całe szczęście nie mam żadnych negatywnych doświadczeń. Osobiście nigdy nie zostałam w żaden sposób stereotypowo potraktowana. Myślę, że to dlatego, że otaczam się wykształconymi muzykami. Są to ludzie, którzy zapracowali na swój sukces, na który i ja teraz pracuję.

Wspomniałaś o tym, że wszystko robisz sama, że nie masz żadnej ekipy, które za Tobą stoi, menedżerów i tak dalej. Nie lubisz chyba w swoim życiu podążania najprostszymi ścieżkami. To ambicja?

Może niekoniecznie ambicja, ale trochę jakichś brak lepszych możliwości. Muszę powiedzieć, że miałam pewne propozycje, ale nie były to opcje, które mnie satysfakcjonowały. Także podjęłam się zadania rzeczywiście nieprostego, ale w tych czasach realnego. Zapraszam wszystkich czytelników na moje serwisy streamingowe. Myślę, że na pewno bardzo, bardzo mi pomoże to, jeśli przyjdziecie i zaobserwujecie, wesprzecie moją pracę na Instagramie. 

W polskiej muzyce rozrywkowej R&B i soul, które Tobie są tak bliskie, wciąż są niszowe. Czy czujesz, że to gatunki, które mają szansę na większą popularność w Polsce?

Tworząc płytę, bardzo inspirowałam się muzyką, którą ja słucham, jaką słuchają moi znajomi. Jest to muzyka amerykańskich wokalistów R&B, których nie ma za wielu na polskim rynku. Także mogę powiedzieć, że jestem jedną z niewielu osób, które właśnie praktykują taki styl. Teraz w XXI wieku mam wrażenie, że ma on jednak szansę się przebić ze względu na swoją niszę. Nasze pokolenie charakteryzuje przecież pewne zamiłowanie do amerykańskiego stylu. Ja na przykład wychowywałam się na amerykańskich filmach czy muzyce i myślę, że ten rocznik 2000 może się z tym utożsamiać.

Dziękuję za rozmowę.