Włosing – chwilowy trend czy prawdziwa zmiana życia? – rozmowa z Włosingolą

źródło: Instagram Oli

Swoje włosy kocham przede wszystkim za to, że odwdzięczają mi się za moją troskę o nie. Bo włosy to cudowna część naszego ciała. Jak to mówią – wizytówka kobiet. Dziś obdarzamy je jeszcze większą miłością, bardziej o nie dbamy. One dają nam w zamian swoje piękno. Czy dbanie o włosy to jednak chwilowy trend, czy zostanie z nami na dłużej? 

Jedną z rzeczy, za które możemy być wdzięczni pandemii jest chwilowe zatrzymanie i przypomnienie sobie, że to my, sami dla siebie, jesteśmy ważni. Na tym właśnie podłożu wyrosły trendy mające na celu zwiększenie wiedzy na temat szeroko pojętej pielęgnacji i self-care.

Dziś jest z nami Ola z profilu na Instagramie pod nazwą @wlosingola. Nazwa powstała z połączenia dwóch słów: włosing + jej imię. A co to właściwie jest włosing?

Olu, opowiedz nam na początku swoją historię. Jakie miałaś kiedyś podejście do włosów?

Od samego dzieciństwa temat włosów pojawiał się w moim życiu. Początkowo, gdy jeszcze czesała mnie mama, denerwując się, że ciężko je rozczesać. Płakałam z bólu, a włosy sięgały mi tyłka. Na tym etapie było powtarzane „aby do Komunii”, tak też się stało – po Pierwszej Komunii Świętej włosy miałam ścięte do ucha, na tzw. „hełm”. Odrastały w ekspresowym tempie. Gdy uzyskały długość mniej więcej do łopatek i sama zaczęłam je pielęgnować, moje dbanie polegało na myciu ich szamponem wtedy, gdy już były naprawdę tłuste, nakładaniu odżywki może co czwarte mycie oraz braku suszenia. Uważałam, że suszenie niszczy włosy, więc szłam z mokrymi spać, a rano cieszyłam się z objętości.

Jak zaczęła się twoja przygoda ze świadomą pielęgnacją?

Wszystko zaczęło się podczas pandemii. Był to okres, gdzie zabrano nam salę treningową, zajęcia były online, a ja nie miałam co zrobić z wolnym czasem. Youtube’a  miałam włączonego bez przerwy. Któregoś razu przypadkowo odpalił mi się film kultowej włosomaniaczki – czyli osoby, zajmującej się świadomą pielęgnacją włosów oraz twórczynią słowa „włosing”. Zaczęłam nałogowo oglądać jeden film po drugim, aż przeszłam na inne komunikatory- dołączyłam do grupy „WŁOSING” na Facebooku, zaobserwowałam również Agnieszkę na Instagramie. Pochłaniałam wiedzę, zrobiłam pierwsze zakupy w jej sklepie i zaczęłam próbować różnych „zabiegów” (tak też wtedy nazywając, nie wiedząc jeszcze, że istnieje piękne określenie- włosing).

Co sprawiło, że postanowiłaś założyć Instagrama o tej tematyce?

Po pewnym czasie, gdy zaczęłam zauważać efekty u siebie, otworzyłam konto na platformie TikTok, gdzie szczerze powiem, chwaliłam się swoimi rezultatami. Wciąż się uczyłam, czytałam, oglądałam, w międzyczasie odpowiadając na komentarze, pomagałam ludziom, którzy mieli z czymś problem. Do założenia konta na Instagramie namawiała mnie mama, bo ja nie byłam pewna tego, czy to wypali. Jednak zrobiłam to, zaczęłam tam umieszczać swoje pielęgnacje, to, jakie czynności krok po kroku wykonuję z włosami, aż stworzyłam pierwszy post merytoryczny, po którym dostałam bardzo pozytywny odzew. Ponadto, osoby z TikToka zaczęły obserwować mnie na Instagramie i właśnie wtedy pomyślałam, że mogę przecież pomagać w tym, co umiem. Otwarcie mówiłam, że wciąż się uczę i jestem tu, by głównie dzielić się tym, co udaje mi się, albo i nie. Tak wygląda to do dzisiaj, mimo, że wiedzę mam już większą i mogę pomagać w wielu kwestiach, bezustannie się uczę.

Jak dziś wygląda Twoja rutyna pielęgnacyjna?

Mogę tu zaskoczyć niektóre osoby, gdyż włosy myję co 2-3 dzień, więc w dzień niemycia ich, moja pielęgnacja opiera się jedynie na nałożeniu serum zabezpieczającego końcówki rano i wieczorem, rozczesaniu włosów i ewentualnie zaaplikowaniu wcierki (produkt pomagający przy zapuszczaniu bądź zagęszczaniu włosów). W dzień mycia ciężej już nazwać to rutyną, gdyż większość myć u mnie wygląda niby tak samo, ale przy użyciu różnych produktów. Ja włosy myję łagodnym szamponem, tylko co 4-5 mycie używam tzw. „rypacza”, czyli szamponu oczyszczającego, mocniejszego. Zawsze po szamponie nakładam odżywkę. Jaką? Jest to zależne od tego, którego filara z PEH aktualnie moje włosy potrzebują. Spokojnie, to tylko tak brzmi, na Instagramie mam to dokładnie wyjaśnione z przykładami włosów, kiedy czego użyć, ale w skrócie chodzi o to, aby była równowaga między proteinami, emolientami a humektantami. Proteiny są budulcem włosa, a ich zadaniem jest wypełnienie ubytków, regeneracja, z efektów widocznych gołym okiem, można powiedzieć, że nadają głównie sypkość włosom. Składniki z kuchni, które zawierają proteiny, to np. jajka, żelatyna, majonez czy jogurt. Gdy protein mamy za mało, włosy są „ulizane”, tworzą się tzw. strączki, czyli pasma włosów zbijają się, jakby były tłuste. Emolienty wygładzają włosy, nadają błysk oraz tworzą warstwę ochronną przed utratą wody. Są to głównie oleje, a gdy masz emolientów za mało, włosy są bardzo spuszone, występuje również sztywność, matowość jak i brak błysku. Ostatni filar, czyli humektanty, nawilżają włosy, odżywiają je. Składniki, które je zawierają to aloes, miód, gliceryna, bądź woda z cukrem. Gdy mamy ich za dużo, włosy są suche, kruche, mamy wrażenie, jakby były tłuste.  I to na tyle z szybkiej teorii. W praktyce, jest to tak naprawdę metoda prób i błędów. Wracając, szampon, odżywka lub odżywka szampon odżywka- metod jest wiele, a każda czemuś służy. Spłukuję odżywkę, odsączam włosy w bawełniany turban, nakładam serum i suszę je suszarką – zawsze. Przed myciem wykonuję różne włosingi, np. olejowanie (nałożenie oleju na włosy) – są różne metody, np. na sucho, na podkład, na mokro, laminowanie (najczęściej nałożenie galaretki lub żelatyny na włosy), wykonanie peelingu skóry głowy. Możliwości jest naprawdę wiele, jednak wszystko zależy głównie od tego, ile mam czasu, bądź czego aktualnie potrzebuje moja skóra głowy czy włosy.

Skąd czerpiesz wiedzę na ten temat?

Aktualnie mogę uznać, że wszystkie podstawy mam już w pełni opanowane, jednak gdy chcę zgłębić wiedzę w danym temacie lub doszkolić się, najczęściej sięgam po informacje na Instagramach od innych włosomaniaczek specjalizujących się w danym temacie, np. o trychologii, nie wiem zbyt wiele, dlatego z chęcią zaglądam na profile o takiej tematyce.

Czy twoim zdaniem włosing jest tylko kolejnym trendem czy czymś znacznie większym?

Im dłużej się zajmuję włosingiem, tym bardziej zauważam wzrost jego popularności w social mediach. Kiedyś nie było tylu dobrych produktów łatwo dostępnych. Nie było również tylu kont na Instagramie, a żeby się czegoś dowiedzieć, zrozumieć, naprawdę trzeba było się trochę wysilić. W pewnym momencie faktycznie można było zauważyć przypływ nie tylko osób chcących pomagać innym, ale i firm, które zaczęły otwierać się na potrzeby włosomaniaczek. Myślę, że nawet w którymś momencie panował przesyt, a osoby zaczynające, gubiły się w natłoku tych wszystkich informacji, bo większość jednak pisze o tym samym, ale innymi słowami, i wierzę (gdyż sama kiedyś zaczynałam), że wystarczy użyć jednego innego słowa, a to już wprowadza w zakłopotanie. Aktualnie, moim zdaniem, trend lekko opadł, a zostały same pozytywne skutki, gdyż większość z nas już słyszała coś o olejowaniu, a może nawet o filarach PEH.

Czy włosing idzie w parze z ekologią czy napędza konsumpcjonizm?

Uważam, że coraz bardziej idzie w parze z ekologią. Po pierwsze, coraz więcej firm otwiera się na rozwiązania biodegradowalnych opakowań, a zawsze jest to kolejna zaleta dla osób, które starają się żyć ekologicznie. Powstaje coraz więcej produktów less waste (odżywki, szampony w kostkach). Ja również zawsze zachęcam do ekologii w postaci zużycia produktu w inny sposób, jeśli nie służy on w taki, jaki poleca producent. Śmieszny, ale bardzo przydatny sposób, jeśli nie służy Ci odżywka, zużyj ją do golenia. 😊

Od czego warto zacząć swoją przygodę z włosingiem?

Może to zabrzmi banalnie, ale tak naprawdę od spróbowania i zmiany podejścia. Wielu osobom ciężko jest zacząć, czyli zmienić nawyki, które są zakorzenione od dawna. Zapamiętajmy, że szampon służy do mycia skóry głowy, a więc „szampon do włosów zniszczonych” to typowy marketing. Włosy myjemy wtedy, gdy tego potrzebują, ogromnym błędem jest przetrzymywanie ich z myślą, że przestaną się przetłuszczać. Włosy myjemy poprzez masowanie skóry głowy, nie trzemy włosów, podobnie jak nie trzemy włosów w ręcznik, a jedynie je odsączamy, a gdy chcemy zawinąć je w turban, trzymajmy max. 3 minuty, bo inaczej, robimy saunę naszej skórze głowy oraz włosom, a to nie wpływa na nie dobrze. Dobrze byłoby zmienić jak najszybciej szampon na łagodny, to taka trochę podstawa w świadomej pielęgnacji, chociaż (jak we wszystkim) bywają wyjątki i komuś może nie służyć mycie łagodnym szamponem. Małymi kroczkami, zmiana ręcznika frotte na koszulkę bawełnianą, rozczesanie włosów przed myciem, nakładanie odżywki przy każdym myciu oraz używanie serum przed suszeniem. Tak niewiele, a efekty możemy dosyć szybko zauważyć. Na początku, polecam również podciąć końcówki. Dlaczego? O wiele łatwiej będzie nam dbać o włosy zdrowe, i szybciej zauważymy efekty, poza tym to też może służyć jako pierwszy krok do świadomej pielęgnacji włosów.

źródło: Instagram Oli

Czy świadoma pielęgnacja jest czasochłonna?

To zależy. Szczerze przyznam, zaczynając, pielęgnacje trwają dłużej, bo dopiero się uczymy, wyrabiamy nawyki, sprawdzamy, co służy naszym włosom, a co nie. Z czasem, wchodzi nam to w nawyk i naprawdę nie zajmuje to więcej, niż zwykłe mycie włosów, a wręcz możemy skrócić ten czas. W jaki sposób? A no na przykład suszeniem włosów suszarką, co polecam robić. Poza tym, mając już trochę zregenerowane włosy, odżywione, rozczesanie ich to kwestia minuty, a nie pięciu z bólem próbując rozczesać kołtun. Oczywiście, gdy mamy więcej czasu, możemy postawić na dłuższy włosing, np. zrobić olejowanie, jednak po pewnym czasie, naprawdę rzadziej będziemy musieli poświęcić czas włosom, by dobrze one wyglądały, dlatego nie zniechęcajcie się na początku, każdy kiedyś zaczynał.

Wygodnie ci z taki włosami?

Nie powiedziałabym, że jest wygodnie. Są problematyczne w momentach zakładania szalika, czapki czy kurtki, albo gdy stoję w autobusie, i czuję jak ktoś przypadkowo złapał za uchwyt a między nim a jego ręką ciągną się moje włosy. Chyba jak każdy, miewam chwile zwątpienia, zawahania, czy nie ściąć ich, ale znajomi szybko wyprowadzają mnie z tej myśli, po czym sama dochodzę do wniosku, że faktycznie, poświęciłam bardzo dużo, by mieć tak długie włosy i nie ma konkretnego argumentu, by aktualnie je ściąć.

Jakie kosmetyki i akcesoria odmieniły Twoje życie? Możesz coś polecić?

Jasne! Mogłabym wymienić wiele produktów, które polecam, ale wystarczająco mam tego na swoim Instagramie, więc skupię się może na tych, które odmieniły moje życie. Zaczynając pielęgnację, miałam duży problem ze skórą głowy. Po myciu zawsze mnie swędziała, była ściągnięta, pojawiał się nawet łupież. Dowiedziałam się, że może wywoływać to pewien składnik: Cocomidopropyl betaine- często pojawia się w szamponach. Gdy wchodziłam w świadomą pielęgnację włosów, na rynku był bardzo mały wybór szamponów bez tego składnika. Jedyną firmą, która nie dodawała go do produktów, była nowo powstała firma Hairy Tale Cosmetics. Zamówiłam co-wash’a Fluffy, czyli taką odżywkę, krem myjący. Ulgę przyniósł od razu, od pierwszego użycia. Kolejnym produktem był szampon Murky, również z tej samej firmy, gdzie efekty były jeszcze lepsze. Nie mogę nie wspomnieć jednak o czymś, co faktycznie odmieniło moje życie, a jest to olejowanie. Z każdym olejowaniem moje włosy wyglądały coraz lepiej. Błysk był coraz większy, gładkość coraz większa, a włosy coraz częściej mogłam przeczesać palcami bez zatrzymania się na kołtunie. Mówiąc o akcesoriach, życie na pewno odmieniła początkowo koszulka bawełniana do odsączania włosów, jednak szybko zaopatrzyłam się w ręcznik bawełniany z firmy Czarszka, którego używam do dzisiaj. Czymś, o czym jeszcze muszę wspomnieć, to akcesoria jedwabne – gumki oraz poszewki. Moje włosy pokochały ten materiał i szybko odwdzięczyły się w postaci mniejszej ilości zniszczeń. Ostatnią rzeczą, która odmieniła moje życie, a nie tylko pielęgnację, to HENNA, czyli zioła barwiące na odcień rudego. Od zawsze marzyłam, by mieć rude włosy, ale rodzice nie pozwalali mi ich przefarbować, a później sama już wiedziałam, że nie chcę ich niszczyć. Gdy dowiedziałam się, że mogę mieć rude włosy bez ich niszczenia, a wręcz poprawiając jeszcze ich kondycję, od razu w to poszłam.

Jakie są największe mity na temat włosów  jakie słyszałaś?

Pierwszy, który przychodzi mi na myśl, to „suszenie suszarką niszczy włosy”, nie jest to prawda, chyba że dodamy „nieumiejętne”, ale nie chciałabym się rozgadywać, gdyż jest to długi temat, a ja mam o suszeniu cały post. Kolejnym mitem jest „henna niszczy włosy”, tu jest wręcz na odwrót, ponieważ henna poprawia kondycję włosów. I jeszcze jeden, taki na koniec „od tej chemii wypadną Ci wszystkie włosy”, chyba nie wymaga mojego komentarza.

Oprócz zamieszczania na swoim koncie edukacyjnych treści, doradzasz także swoim obserwatorom. Na jakiej zasadzie to funkcjonuje? Dajesz im tylko jakieś tipy czy starasz się analizować każdy przypadek? Jak się czujesz, widząc czyjąś udaną metamorfozę?

Do każdej osoby podchodzę indywidualnie. Obserwujący piszą do mnie, prosząc o pomoc w odczytaniu składu, czy zapytaniu po prostu o jedną kwestię. Jednak piszą również takie osoby, które zaczynają, więc opisują mi w skrócie swoje włosy, to co się z nimi działo przez ostatni czas i z czym mają problem, wysyłają zdjęcia, a ja po zaznajomieniu się z tym, staram się doradzić, co najlepiej zrobić w takiej sytuacji, bądź od czego zacząć. Na swoim profilu mam zebranych ok. 9 tysięcy obserwujących. Wiadomości dostaję codziennie, dlatego zawsze proszę swoich odbiorców o zapoznanie się z postami „jak zacząć”, gdyż mam to w przewodniku ładnie podzielone i opisane. Myślę, że łatwiej będzie im zrozumieć z mojego postu, na który poświęciłam sporo czasu, by był jak najbardziej przejrzysty i zrozumiały, aniżeli z tego, co napiszę w danej chwili. Tipy również daję, czy to w prywatnych wiadomościach, doradzając przy okazji, czy to na story, dzielę się tym, co odkryłam, czego doświadczyłam, mam ciągły kontakt z moimi widzami. Największym podziękowaniem dla mnie, są właśnie wiadomości zwrotne, w których są informacje o tym, że dzięki mnie zrozumiały włosing, żebym robiła dalej to co robię, że mój profil pomógł im na tyle, że już sami wiedzą, co robić z włosami. Oczywiście metamorfozy, zdjęcia przed i po, to już jest dowód namacalny. To również ogromna radość i miód na moje serce.

Czy Twoje życie zawodowe jest związane z włosami? Jeśli nie, to czy planujesz w przyszłości się tym zająć?

W świadomej pielęgnacji włosów siedzę już ponad 2 lata. Wchodząc w to, nie sądziłam, że będę w tym miejscu, w którym jestem teraz, jednak mogę śmiało przyznać, że od tamtego momentu moje życie zmieniło się o 180 stopni. Aktualnie nie myślę, abym w przyszłości poszła zawodowo w ten temat. Na co dzień studiuję pedagogikę opiekuńczą i to z tym wiążę swoją przyszłość, gdyż uwielbiam pomagać i zajmować się dziećmi, dlatego praca w domach dziecka to moja wymarzona praca, ale nie wykluczam, że obok tego wciąż będę działać na Instagramie. Czasem miewam myśli, czy nie zrobić jakiegoś kursu z trychologii, ale są to na tyle odległe plany, że nie chciałabym się nad tym szerzej rozwodzić.

Przeglądając twój profil, miałam wrażenie, że jesteś bardzo podobna do WWWLOSY.PL. Słyszałaś już to kiedyś? Jak się z tym czujesz?

Haha, tak, słyszę to wiele razy. Myślę, że wynika to z podobieństwa przede wszystkim włosów. Myślę, że śmiało mogę przyznać, że w internecie mało kto ma tak długie rude włosy, tym bardziej ze „świata włosingu”. Agnieszka jest jednak najbardziej znaną włosomaniaczką, i osoba wchodząca w ten temat, powinna ją gdzieś już widzieć, a potem trafia na mój profil, i znów widzi długie rude włosy, tyle wystarczy, by stwierdzić, że jesteśmy podobne. A jak ja się z tym czuję? Nie przeszkadza mi to na pewno. Zaczynając, marzyłam trochę o takich włosach, jak ma Agnieszka, bo zawsze chciałam być ruda, ale nie chciałam ich farbować, do momentu aż dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak henna. Oczywistym jest, że częściej ja dostanę komentarz, że jestem podobna do Agnieszki, niż ona, że jest podobna do mnie, bo to ja jestem tą „mniejszą”.

źródło: Instagram Oli

Co oprócz włosów jest twoją pasją?

Prócz włosów, sport jest od zawsze w moim życiu, i tak jak wcześniej przez 6 lat trenowałam piłkę ręczną, tak aktualnie, już od 4-5 lat trenuję tenisa stołowego. Gram w klubie, w 2 lidze żeńskiej. Dodatkowo pasją jest język rosyjski. Bardzo lubię ten język, uczę się go sama dla siebie i od 3 lat mam regularnie korepetycje. Jestem również żołnierzem w WOT, także niektóre weekendy właśnie temu są poświęcone. Pewnie zastanawiacie się, jak wiąże włosy do wojska?  Wiele moich obserwatorów się zastanawiało, dlatego stworzyłam post, w którym to wszystko opisuję i pokazuję, jak je wiążę.

Co jest dla Ciebie inspiracją przy tworzeniu konta na IG?

Inspiracją jest dla mnie przede wszystkim Agnieszka z kanału na Youtubie WWWLOSY.PL ale i inne włosomaniaczki, które obserwuję na Instagramie.

Jak ma się włosing do fryzjerstwa czy zabiegów na włosy? Czy potrafi zdziałać cuda? Jakie masz zdanie na temat zabiegów trychologicznych?

Podzielę trochę te pytania, bo na każde odpowiedziałabym inaczej. A więc włosing do fryzjerstwa wciąż niestety ma się moim zdaniem nijak. Nadal fryzjerzy w większości praktykują inną pielęgnację, najczęściej taką, by efekt był, nie oszukujmy się, na chwilę, po wyjściu z salonu. Ta mała „wojna” między włosomaniaczkami a fryzjerami, trwa już trochę i nie czuję, aby szybko się to zmieniło. Fakt, coraz więcej fryzjerów otwiera się na świadomą pielęgnację włosów, ale wciąż jest to zbyt mały odsetek, aby było to widoczne. Jeśli chodzi o moje osobiste zdanie, ja nie polecam w sumie żadnych zabiegów u fryzjera, jedyne, do czego nakłaniam, to do regularnego podcinania końcówek i to też, najlepiej na prosto, czyli bez cieniowania. Inaczej ma się kwestia zabiegów trychologicznych. Trycholog zajmuje się skórą głowy, i gdy osoba z dużym problemem skórnym prosi mnie o pomoc, zawsze odsyłam do zrobienia badań i pójścia do lekarza. Mam wrażenie, że trycholodzy są już bliżej włosomaniaczek, niż fryzjerzy. Sama obserwuję parę kont na Instagramie o tej tematyce i widzę, że takie osoby znają się na rzeczy, a do tego praktykują świadomą pielęgnację włosów.

Jak świadoma pielęgnacja może zmienić życie? Czy jest to dla każdego?

Tak, świadoma pielęgnacja włosów jest dla każdego. Utarło się, że o włosy dbają głównie kobiety, gdzie świadoma pielęgnacja nie odnosi się tylko do włosów, a wręcz zaczyna od skóry głowy, a przecież panowie również mogą mieć z nią problemy. Dla osób, które od długiego czasu męczą się z jakimkolwiek problemem skóry głowy, czy to przetłuszczaniem, łupieżem, świądem czy krostkami świadoma pielęgnacja może być wręcz ostatnim ratunkiem nawet od załamania psychicznego.

Czy stosowanie tych zasad jest trudne? Czy wystarczy jedynie zmienić trochę nawyków?

Na samym początku, wszystko co nowe, będzie trudne. Pamiętam, jak sama zaczynałam, informacji było bardzo dużo. Dzisiaj mamy tyle samo informacji, jednak przekazywanych w różny sposób, przez inne włosomaniaczki. Uważam, że jest to duży plus, bo jednemu bardziej podpasuje przekazywanie informacji w formie tabelek, rysunków, a innemu w formie mówionej czy po prostu tekstem pisanym ciągiem. Tak jak mówiłam już, początkowo faktycznie wystarczy zmienić kilka nawyków, a następnie dokładać sobie powoli kolejne informacje i próbować je przyswoić.

Ostatnie pytanie. Nieco zabawne i głębokie zarazem. Za co kochasz swoje włosy?

Ciekawe pytanie. Swoje włosy kocham przede wszystkim za to, że odwdzięczają mi się za moją troskę o nie. Widzę efekty tego, co dałam im w ostatnim myciu, ale i tego, co dałam przez ostatnie dwa lata. Kocham je również za to, że się „słuchają” i rzadko kiedy buntują, tym bardziej, kiedy naprawdę zależy mi, by dobrze wyglądały do wyjścia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

16 + 14 =