O zmianach w FPFF – pierwsza kobieta dyrektor programową festiwalu

fot: https://unsplash.com/photos/Geepgu8bCas
autor: Samuel Regan-Asante

Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni od 48 lat jest sztandarową imprezą narodowej kinematografii. Jeden z najstarszych w Europie, szanowany w kraju, co roku prezentujący największe perełki kina i doceniający wybitne postaci branży. Prestiż, jakim cieszy się wydarzenie, nie uchronił go jednak przed bakterią zarażającą wszystko, co znaczące, czyli upolitycznieniem. Jakie zmiany czekają nas w tym roku? Kto przejął stery?  

Przez lata istnienia Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdynia doświadczył kilku kryzysów wizerunkowych, artystycznych, finansowych, zmieniło się nawet miejsce organizacji imprezy, co także nie przeszło bez echa. O wielkości eventu zawsze jednak świadczyło przekonanie o misji, jaką pełni on dla rodzimej kultury. I tak pozycja festiwalu ugruntowała się w branży. Dziś gra o wyróżnienie w konkursie warta jest świeczki. Zdobywcy Złotych i Srebrnych Lwów, prócz nagrody pieniężnej, liczyć mogą na niezwykły splendor i zapewniają swojemu dziełu wysoką oglądalność. Poza tym to dla wszystkich twórców niezwykła okazja konfrontacji swoich materiałów z odbiorcami, promocja, dla obserwatorów zaś szansa zanurzenia się w to, co w kinie najpiękniejsze i najbardziej wartościowe.  

Nieeleganckie zwolnienie i nowy konkurs

Za każde duże wydarzenie musi jednak ktoś odpowiadać. Atmosfera nie wykreuje się sama, pomysł nie spadnie z nieba, filmy bijące się o statuetki musi ktoś wybrać. Taka moc spoczywa w rękach dyrektora artystycznego festiwalu. Jeszcze 4 lata temu po niemałych skandalach walczono o przywrócenie tej funkcji, uniezależnienie jej od Komitetu Organizacyjnego, składającego się z przedstawicieli instytucji finansujących festiwal, uważanego za zależny politycznie. Obiecywano dobre zmiany. Jak wiadomo w Polsce wyrażenie “dobra zmiana” nie przynosi raczej obiecywanego progresu. Wspomniana posada ponownie poddana zostaje politycznej grze. Doprowadziło to do tego, że w tym roku na stanowisko to kandydowały jedynie dwie osoby. Dlaczego? Układy i układziki są wszędzie. Nie tylko w polityce, ale jak się okazuje przekłada się to na wszystkie branże, także środowiska artystyczne. Przedstawicielka kina moralnego niepokoju, wielka polska reżyserka Agnieszka Holland w rozmowie z Gazetą Wyborczą zdradziła, że jej zdaniem, żeby ubiegać się o to stanowisko, trzeba być kamikadze.  

Tym, co sprawiło, że ponownie ze sceptyzmem spojrzano na festiwal było przedterminowe zwolnienie Tomasza Kolankiewicza mającego pełnić funkcję dyrektora artystycznego FPFF w latach 2020-2023. Cieszył się on w branży dobrą opinią i aprobatą wobec swojej festiwalowej działalności. O stracie pracy artysta dowiedział się z wywiadu z Jackiem Bromskim, prezesem Stowarzyszenia Filmowców Polskich i członekiem Komitetu Organizacyjnego FPFF. Zaraz potem przyszło do niego oficjalne pismo z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Konkretna przyczyna wcześniejszego odwołania nie istnieje. To, w jaki sposób potraktowano Kolankiewicza sprawiło, że o to stanowisko, w przeciwieństwie do tego, jak wyglądało to wcześniej, ubiegało się jedynie dwóch kandydatów. Co więcej opinię publiczną zadziwił także fakt równoczesnej zmiany regulaminu przez Komitet Organizacyjny bez żadnych zewnętrznych konsultacji. Organ poszerzył swoje uprawnienia w kwestii wyboru komisji konkursowej, czym wcześniej głównie zajmowała się Rada Programowa.  

Kobieta u steru

W czerwcu ostatecznie dowiedzieliśmy się, że stanowisko i jednocześnie prawo selekcji 12 z 16 filmów biorących udział w Konkursie Głównym przejmie Joanna Łapińska, posiadająca w tej kwestii niemałe doświadczenie. Współtworzyła ona między innymi Międzynarodowy Festiwal Filmowy Nowe Horyzont i pełniła funkcję dyrektor programowej Festiwalu Transatlantyk. Ma ona organizować trzy kolejne edycje. Mimo niesmaku po poprzednim wielce nieeleganckim pożegnaniu, środowisko wita Łapińską z pewną nadzieją. Szczególnie, że jest ona pierwszą kobietą na tym stanowisku w historii całego festiwalu. Łapińska podkreśla, że dla niej najważniejsze jest to, by “Gdynia była miejscem filmowców”. Chce stawiać na świeżość, piękne rodzime kino i swoją niezależność.  

Tegoroczna edycja FPFF w Gdyni nie jest więc wolna od kontrowersji. Zmiana na stanowisku dyrektora artystycznego na trzy miesiące przed konkursem pokazuje, że żadna branża nie pozostaje wolna od polityki. Joanna Łapińska wydaje się jednak wnosić do festiwalu pewną świeżość. Środowisko popierające kierunki wyznaczone przez Kolankiewicza wierzy, że wybór jest dobry i obdarza pierwszą kobietę u steru kredytem zaufania. Miejmy nadzieję, że festiwal udowodni swoją wielkość i wyjdzie z kryzysów, jakie towarzyszą mu od lat. Może uratuje go właśnie kobieta.  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

16 − 14 =