21/10/2025

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

„Heweliusz” – przedpremierowy pokaz serialu w Gdyni

5 min read

Foto: Emilia Olszewska

Historię promu Jan Heweliusz kojarzy większość mieszkańców Polski. Największa katastrofa morska w powojennej Polsce, która wstrząsnęła wieloma, nadal jest opowiadana. Tragedia Heweliusza ożyje po 32 latach w formie serialu na platformie streamingowej Netflix. Miniserial swoją premierę będzie miał 5 listopada tego roku. W Gdyni i Szczecinie odbyły się specjalne przedpremierowe pokazy pierwszych dwóch odcinków.

Fot: Emilia Olszewska

Historia

W nocy z 13 na 14 stycznia 1993 roku prom Heweliusz płynący z Świnoujścia do Ystad zatonął razem z 56 osobami. Na pokładzie przebywało 29 członków załogi i 36 pasażerów, a uratowało się zaledwie 9 osób. Statek był w słabej kondycji (doznał łącznie 30 awarii i wypadków), na morzu Bałtyckim panował wtedy sztorm o sile 12 w skali Beauforta, a woda była lodowata. To wszystko przyczyniło się do nieuniknionej tragedii. Kapitana Andrzeja Ułasiewicza, który został do końca na pokładzie statku, obarczono później – niesłusznie – winą za katastrofę. Jednak tak naprawdę nigdy nie dowiedzieliśmy się, co działo się tej nocy na mostku promu.

Tragedia Heweliusza nadal pozostawia wiele zadanych pytań bez odpowiedzi, a także niedokończonych historii, które zostały na dnie Bałtyku. Historia obrosła legendą. Przerzucanie się winą i szukanie odpowiedzialnych za katastrofę, przeciągające się latami procesy sądowe z udziałem rodzin ofiar oraz ocalałymi i przedstawicielami armatora, spowodowały tak liczne publikacje prasowe, książkowe i w końcu też serialowe.

Serial ,,Heweliusz”

Serial jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Zadebiutuje na platformie Netflix w 190 krajach. Całość składa się z pięciu odcinków. W pracę nad dziełem było zaangażowanych ponad stu aktorów i trzy tysiące statystów. Sceny kręcono w różnych miastach i krajach, w tym w specjalnym basenie w studiu filmowym w okolicach Brukseli.  Reżyserem został Jan Holoubek, na Netflixie znajduje się również inny świetny projekt jego autorstwa, czyli ,,Wielka Woda”.

W obsadzie znaleźli się między innymi: Magdalena Różczka, Michał Żurawski, Konrad Eleryk, Michalina Łabacz, Borys Szyc, Tomasz Schuchardt, Justyna Wasilewska, Joachim Lamża czy Mirosław Kropielnicki. Część aktorów wcieliła się w prawdziwe postaci. Większość odgrywała jednak bohaterów mających co prawda swoje pierwowzory w rzeczywistości, ale wymyślonych głównie na potrzeby ekranowej opowieści.

Seans przedpremierowy

Pierwsze dwa odcinki serialu, po raz pierwszy na świecie, mieli możliwość, zobaczenia goście specjalnych pokazów w Gdyni i Szczecinie. W Gdyni pokaz odbył się w Gdyńskim Centrum Filmowym Imienia Leszka Kopcia, 19 października o godzinie 14.00 i 18.00. Zaproszenia można było odebrać w tym samym miejscu tydzień wcześniej. W dzień pokazu zaproszenia trzeba było wymienić na opaski. Gdyńskie Centrum Filmowe dobrze przygotowało się na ten pokaz: uczestniczy otrzymali filmowe plakaty oraz wodę. Goście mogli porobić sobie zdjęcia na tematycznej ściance oraz zobaczyć zdjęcia za kulis serialu. Jednak znalazły się również minusy, gdyż zostało wydane więcej zaproszeń, niż miejsc w sali, dlatego niektórzy uczestnicy musieli siedzieć na schodach w pomieszczeniu.

Po obejrzeniu dwóch odcinków odbyło się spotkanie z twórcami oraz aktorami serialu prowadzone przez Jarosława Kuźniara. Na spotkanie przybyli reżyser Jan Holoubek, producentka Anna Kępińska, scenarzysta Kasper Bajon, operator Bartłomiej Kaczmarek i montaż Rafał Listopad. Z członków obsady Gdyńskie Centrum Filmowe gościło Magdalenę Różczkę, Konrada Eleryka, Joachima Lamża i Mirosława Kropielnickiego, którzy opowiadali o pracy nad serialem, czy przygotowaniach do swoich ról.

Fot: Emilia Olszewska

Odczucia

Spektakularny seans rozpoczęło wielkie czerwone N z charakterystycznym dźwiękiem.  Już pierwsze sceny wywołały ciarki na plecach, gdy poprzedził je sygnał SOS.  Od razu wprowadził odbiorców w stan skupienia i pełnej gotowości, a także wywołał niepokój. Sceny zostały nagrane w taki sposób, że widz czuł się, jakby faktycznie znajdował się na tonącym promie razem z załogą. Dynamiczne pierwsze minuty oraz zmieniające się emocje od lęku i bólu, aż po frustrację, zostały z widzami do samego końca.

Po ostatniej scenie zapadła dojmująca cisza. Ciężko opisać ten stan, tak wielkiego poruszenia, wywołanego zakończeniem odcinka, po którym trzeba czekać aż do listopada. Ciszę spowodowała fenomenalnie wykonana praca, ponieważ serial okazał się bardzo dobry. Dwa odcinki pozostawiły wiele pytań, wywołały morzę emocji –  od tych negatywnych, po smutne –  spowodowanych świetną grą aktorską, jak i fabułą. Cisza była również swego rodzaju nostalgią, masą wspomnień, które nawiedziły ludzi, bo wielu gości oglądających seans pamiętało tamten dzień. Dla niektórych osób była to osobista tragedia i utrata najbliższych.

Każdy z odcinków trzymał w napięciu do samego końca, spokojniejsze momenty powodowały uczucie ciszy przed burzą. Widzowie mogli się poczuć jak bohaterowie, którzy z przejęciem czekali na kolejne informacje. Każda scena została precyzyjne nagrana, a żałobne barwy odzwierciedlały cały nastrój. Czuć niedosyt i chęć na więcej, jest pragnienie dokończenia tej historii, mimo tego, że na pewne pytania nigdy nie znajdzie się odpowiedzi.

Wszelkie sceny związane bezpośrednio z zatonięciem promu zostały wykonane w bardzo profesjonalny sposób, z dbałością o szczegóły. Oglądane z zapartym tchem od pierwszych do ostatnich minut. Niektóre ze scen sprawiały, że czuło się jakby to nie było morze Bałtyckie, lecz ocean, a katastrofa większa niż Titanic. Sztorm na ekranie wydawał się z niego wychodzić. Zdawało się, że widzowie pływają w morzu otoczeni przedmiotami z wraku i ciałami.

Warte czekania

Uczestniczenie w takim zbiorowym seansie serialowym było niezwykłym doświadczeniem. Czuć było rozmach całego przedsięwzięcia, a usłyszane pozytywne opinie po seansie zostaną z nami na długo. Tym bardziej światowa premiera, która będzie miała miejsce 5 listopada, zdaje się być odległa i jest zdecydowanie warta wyczekiwania. Chociaż w zaciszu domowym efekty specjalne mogą nie zrobić aż takiego wrażenia na odbiorcy, jak w przypadku wielkiego ekranu, to z pewnością również wywołają w nim wstrząs. Miejmy nadzieję, że w przyszłości pojawi się więcej tego typu wydarzeń, ponieważ to konkretne zostanie zapamiętane na długo.