Real Madryt górą w El Clásico!

Federico Valverde (biała koszulka) | Fot. Getty Images

Za nami historyczne, bo 250. w historii hiszpańskie El Clasico. Klasyk ofensywny, w którym obie ekipy miały mnóstwo okazji do zdobywania bramek, których również nie zabrakło. Podobnie jak i kontrowersji sędziowskich.

Po świetnym początku sezonu Duma Katalonii obecnie przechodzi mały kryzys. Jego symptomy można było już zauważyć po gładko przegranym meczu 13 września z Bayernem Monachium (0:2). Przed przerwą na kadrę wicemistrzowie Hiszpanii zdążyli jeszcze wygrać z Celtą Vigo 3:0. Mówiono, że mecz z Bayernem był wypadkiem przy pracy. Czyżby?

Październik Barcelona rozpoczęła od wymęczonego 1:0 z Mallorcą po wspaniałym golu Roberta Lewandowskiego. Potem nadeszły kluczowe mecze w kontekście awansu do dalszej fazy Ligi Mistrzów z Interem Mediolan. Duma Katalonii w dwóch meczach zdobyła jedynie punkt, przez co bardzo mocno utrudniła sobie walkę o awans. Praktycznie mogą się już witać nawet z Ligą Europy. Trudno było więc o optymizm przed Klasykiem, choć poprzedni zakończył się pogromem 4:0 na Santiago Bernabeu.

Real również fantastycznie rozpoczął ten sezon. Punkty w La Lidze zgubił dopiero 2 października  w domowym starciu z Osasuną (1:1). Wygrali również w Lidze Mistrzów z Szachtarem Donieck (2:1), choć w tym starciu mogli strzelić zdecydowanie więcej goli. Jednakże ostatni tydzień był dla nich wyjątkowo trudny. W zeszłą sobotę szło im jak po grudzie w meczu z Getafe (1:0). Z kolei we wtorek w Warszawie zremisowali z Szachtarem 1:1 po golu Antonio Rudigera w ostatniej akcji meczu.

Klasyk jawił się więc jako mecz drużyn lekko zmęczonych i poobijanych trudami grania co trzy dni od dwóch miesięcy. Niewątpliwie również brakującym w ostatnim czasie polotu, jakiegoś błysku na boisku.

Real zdominował Barcelonę

Skład Realu Madryt: Łunin; Carvajal, Militão, Alaba, Mendy; Tchouaméni, Kroos, Modrić, Valverde; Vinícius, Benzema

Skład Barcelony: Ter Stegen; Roberto, Koundé, Eric Garcia, Balde; Busquets, De Jong, Pedri; Raphinha, Dembélé, Lewandowski

Spodziewane było to, że Barcelona zaatakuje od pierwszych minut, a Real cofnie się i poszuka swoich okazji do kontrataków. Xavi w tym celu na ławce zostawił Gaviego, kosztem Frenkiego de Jonga. Młody Hiszpan jest przebojowy, ale przy tym jest nieco chaotyczny i nie daje tyle w grze ofensywnej, co Holender.

Stało się jednak zupełnie odwrotnie. To Real dominował na początku, prowadząc grę na połowie przeciwnika.

W 12 minucie meczu Toni Kroos był pociągany za koszulkę na własnej połowie. Przytomnie zachował się arbiter, który puścił grę. 32-letni Niemiec zdołał zagrać jeszcze świetną piłkę do Viniciusa, który po świetnym rajdzie w swoim wykonaniu doszedł do sytuacji sam na sam z bramkarzem. Brazylijczyk jednak za mocno wypuścił sobie piłkę, a Marc-Andre Ter Stegen dobrze skrócił kąt i obronił strzał przebojowego 22-latka. Do odbitej futbolówki dopadł jednak Karim Benzema, który skierował ją do siatki! 1-0. Piłkę w drodze do siatki odbił jeszcze Sergi Roberto.

Barcelona dość szybko jednak pozbierała się i w końcu zaczęła sprawiać realne zagrożenie pod bramką Królewskich. Goście mieli dobry okres swojej gry, w czasie którego znakomitą okazję miał Robert Lewandowski. Polak tylko sobie znanym sposobem nie trafił na pustą bramkę z 2 metrów. Być może był tam spalony, więc zapewne gol byłby sprawdzany w systemie VAR pod tym kątem, ale była to najlepsza sytuacja Barcelony w całym meczu.

Blaugrana prowadziła grę, ale co z tego, skoro kontry gospodarzy sprawiały ogromny zamęt w ich szeregach obronnych? W jednej z takiej sytuacji w 35. minucie Ferland Mendy był z piłką na skraju pola karnego. Podał ją na około 20. metr, a Federico Valverde płaskim strzałem skierował futbolówkę do siatki!

Barcelona była zamroczona dwoma ciosami Realu i nie zdołała pozbierać się do końca połowy. Gra toczyła się głównie w środku pola. W pierwszej połowie gospodarze byli zdecydowanie luźniejsi, a do tego niemiłosiernie skuteczni. Barcelona długimi momentami prowadziła grę, ale nie wiele z tego wynikało.

Po przerwie Real lepiej radził sobie z utrzymywaniem przy piłce. Karim Benzema strzelił ładnego gola zza pola karnego, ale był jednak na pozycji spalonej. Sytuacja była dla nich coraz bardziej komfortowa, ale ostatecznego zamknięcia meczu nie było. A jak mawia selekcjoner reprezentacji Polski – Czesław Michniewicz, 2:0 to niebezpieczny wynik.

W 83. minucie drugie życie Barcelonie dał po indywidualnej akcji Ansu Fati, który wyłożył piłkę do Roberta Lewandowskiego. Polak następnie ładnym zagraniem piętą przedłużył do Ferrana Torresa, a 22-latkowi nie pozostało nic innego, jak tylko umieścić ją w bramce.

Gol kontaktowy teoretycznie powinien dać paliwo Barcelonie do aktywnej końcówki. Tak się jednak nie stało. Real przez ani moment nie był zagrożony, a w 91. minucie został z kolei podyktowany rzut karny za faul na Rodrygo. Brazylijczyk w momencie podania idealnie wkleił się w linie, przez co nie było spalonego. Potem został sfaulowany przez Erica Garcie. Poszkodowany sam zamienił karnego na bramkę i tym samym ustalił wynik spotkania.

Real Madryt – FC Barcelona 3:1 (2:0)
1:0 Karim Benzema 12′
2:0 Federico Valverde 35′ (asysta: Ferland Mendy)
2:1 Ferran Torres 83′ (asysta: Robert Lewandowski)
3:1 Rodrygo 90’+1′ (rzut karny)

Co teraz?

Carlo Ancelotti | Foto: Getty Images

Mecz był spotkaniem o fotel lidera La Ligi. Po ośmiu kolejkach obie ekipy miały po tyle samo punktów. Teraz tabeli przewodzi Real Madryt, z 25 punktami na koncie. Duma Katalonii ma trzy oczka mniej.

Drużynę z Madrytu czeka teraz mecz z Elche i zawsze wymagającą (pomimo trudnego okresu) Sevillą. Potem, do przerwy w rozgrywkach na mundial zagrają jeszcze trzy spotkania: Z Gironą, przyzwoitym Rayo Vallecano na wyjeździe i Cadiz u siebie. Drużyna z Kadyksu nie będzie raczej trudnym rywalem.

Barcelona może mieć natomiast ciężki tydzień. W czwartek zagrają z Villareal, a z kolei w niedzielę z Athleticiem Bilbao. To może być wymagający mecz, gdyż Baskowie są znani z tego, że nie odstawiają nóg. Potem, 29 października, czeka ich starcie z Valencią, a następnie z Osasuną. Mecze z drużynami między 6. a 9. miejscem La Liga będą niesamowicie ważne. Jeżeli Barcelona straci w nich dużo punktów, to rywalizacja o mistrzostwo będzie już trudna w 2023 roku, kiedy to rozgrywki powrócą po mundialowym szaleństwie.

Klątwa Drake’a?

Zawodnicy Barcelony zagrali dzisiaj na koszulce z logiem OVO. Wszystko toz okazji 50 miliardów (!) streamów utworów w serwisie Spotify kanadyjskiego rapera o ksywie Drake. Swoją drogą, są naprawdę piękne! Dziwi mnie to, że nie zostały wypuszczone w otwartej sprzedaży.

Oczywiście, tytułowa klątwa jest tylko żartem. Podajmy jednak kilka faktów:

  • Layvin Kurzawa pozował do zdjęcia z raperem i zaraz potem jego Paris Saint-Germain przegrało 1:5 z Lille,
  • Zdjęcie z flagą Irlandii i kilka ciepłych słów w stronę Conora McGregora przed walką z Khabibem Nurmagomiedowem, w której dostał ostry łomot,
  • Po spotkaniu z raperem Anthony Joshua sensacyjnie przegrał z Andym Ruizem Jr. i stracił wszystkie swoje pasy wag ciężkich,

    Źródło: https://www.instagram.com/champagnepapi/

  • W 2019 roku Paul Pogba zaprzyjaźnił się z muzykiem i od tego momentu jego kariera w Manchesterze United zaczęła się ostro staczać.

Do tej listy możemy dopisać dzisiejszą porażkę Barcelony.

Co ciekawe, Drake wie o istnieniu swojej “klątwy”. W 2019 wykorzystał ją kiedy jego ukochane Toronto Raptors walczyło o swoje pierwsze mistrzostwo NBA. Drake wrzucił wtedy zdjęcie w koszulce ich rywala, Philadelphia 76ers. Drużynie z Toronto udało się wtedy wygrać całą serię, a potem mistrzostwo!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

9 − sześć =