Reminiscencje z miasta upadłych aniołów. „Oxymoron” Schoolboya Q

schoolboy q oxymoronOksymoron – figura retoryczna, którą tworzy się poprzez zestawienie wyrazów o przeciwstawnych znaczeniach. Tak brzmi też tytuł, jaki dla swojego legalnego debiutu wybrał Quincy „Schoolboy Q” Hanley. Oxymoron to surowy obraz słonecznego Los Angeles widziany z perspektywy obrotnego gangstera i troskliwego ojca. Hedonisty, ale  jednocześnie człowieka, który zrobi wszystko dla swojej córki.

Album wypełnia chropowate brzmienie, które nie należy do przystępnych, ale jest znakiem rozpoznawczym Schoolboya, podobnie jak często używane przez niego onomatopeje. Wybuchowa mieszanka krzyków, podśpiewywania i rapu. Pierwszy utwór – „Gangsta” otwiera ,,Oxymoron” w podobny sposób jak kiedyś, na debiutanckim albumie zrobili to NWA. Chwilę później podkład  Pharella Williamsa w „Los Awesome” wywołuje  skojarzenia z syntetycznym brzmieniem, jakim cechowały się albumy duetu Clipse. Kilka numerów później dochodzi brzmienie bliższe grupie Cypress Hill w utworze „Blind Threats”, ze świetnym featuringiem Raekwona.

Gościnnie na albumie swoją obecność zaznaczyli również w bardzo dobrym stylu koledzy gospodarza z kolektywu Black Hippy: Jay Rock i Kendrick Lamar. Występ Lamara  zapada w pamięć zdecydowanie bardziej, nie tylko dlatego że część swojej zwrotki w „Collard Greens” wykonuje  w języku hiszpańskim. Swoim wersami zawartość płyty urozmaiciły dwie nieco zapomniane ikony zachodniego wybrzeża – Suga Free i Kurrupt. Drugiemu z nich towarzyszy znacznie młodszy Tyler The Creator, jako producent i wykonawca lakonicznego refrenu w „The Purge”. Lakonicznego w porównaniu do wkładu wokalnego BJ The Chicago Kida, który swoim śpiewem stworzył  zdecydowanie najbardziej melodyjny i nastrojowy moment w love songu „Studio”. Nie można tego powiedzieć o monotonnym i bezpłciowym gościnnym występie 2Chainza, który od gospodarza albumu mógłby nauczyć się w jaki sposób należy zachować oryginalność poruszając temat hedonizmu po raz wtóry. Z tego powodu „What They Want” jest najsłabszym punktem na płycie.

oxymoron2Agresja, charakterność, bezpośredniość, dosadność – te cztery słowa opisują styl, jaki na swoim pełnoprawnym debiucie prezentuje Quincy Hanley, zabierając słuchacza na wycieczkę po różnych etapach swojego życia.  Od wieku dorastania w „Hoover Street” razem z twardo stąpającą po ziemi babcią i uzależnionym od narkotyków wujkiem, którzy na przemian pokazywali  młodemu człowiekowi odmienne podejścia do życia:

 „My bike is missing, Grandma like to hide her check every month / My uncle’s nuts, he used to give me whiskey to piss in cups /Knocking on the door telling me to hurry up, he in a rush”.

Poprzez pierwsze kroki w dorosłym życiu, którego część spędził jako ćpun:

 „My mommy call, I hit ignore / My daughter calls, I press ignore / My chin press on my chest, my knees press the floor”,

a drugą część jako osiedlowy dealer w „Presctiption/Oxymoron”. Po dziś, kiedy staje przed nami głodny sukcesu, pewny swoich atutów, samozwańczy człowiek roku („Man Of The Year”), który niesie swój bagaż doświadczeń z miasta aniołów, zdecydowanie odległego od obrazków rodem z Hollywood („Fuck LA”).

 

Ocena: 8/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

2 × dwa =