14/12/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Motion capture. Komputerowa magia na ekranie

4 min read

Jak powstał Gollum? Kto kryje się za postacią King Konga? Niesamowity rozwój technologii pozwolił twórcom kina tworzyć całkowicie nowy świat i bohaterów. Technika motion capture podbija serca filmowców i to nie bez powodu.

Każdy kolejny krok w kierunku nowoczesnych technik komputerowych powodował ciarki na plecach niejednego zatwardziałego konserwatysty. Teraz technologia podbija już nie tylko kinowe ekrany, ale śmiało zadomowiła się w serialach. Jak działają czary motion capture?

Cuda techniki

motioncaptureZ motion capture jest jak ze słynnym obrazkiem pokazującym jak latają samoloty. Wszędzie działa nic innego jak czysta magia. Ale żeby nie zostawiać was z niczym… Aktor/aktorka zakładają na siebie czarny kostium, często z neonowymi wstawkami, które łatwiej później mapować w komputerze. Na kostium nakładane są natomiast specjalne markery, dzięki którym możliwe jest przechwycenie ruchu bezpośrednio przez rozstawione w studiu kamery. Markery wydzielają wiązkę światła, ta trafia do kamery i stamtąd prosto do komputera.

Dziś możliwe jest już wykorzystanie motion capture w czasie rzeczywistym. Aktor odgrywa swoją scenę (oczywiście uzbrojony po zęby w markery na kostiumie), a w komputerze nakładana jest w tym samym czasie grafika przyszłej postaci. Motion capture ciągle ewoluuje. To, co znamy dziś, jutro jest już przestarzałe.

Komputerowa Śnieżka i jej krasnale

Sama technika, choć brzmi jak wynalazek sprzed raptem kilku lat, była wykorzystywana już wcześniej. Jednym z pierwszych filmów, gdzie aktorzy służyli jako pierwowzór późniejszej animacji była „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków”. Wtedy też aktorzy zagrali swoje role, a sprawne ręce rysowników odtworzyły ich ruchy z nagrania.

Pierwszym długometrażowym filmem, gdzie w pełni wykorzystano motion capture był „Sinbad: Beyond the Veil of Mists”. Ta amerykańsko-indyjska produkcja wykorzystała do efektów specjalnych kilkuset aktorów. Jedni odgrywali główne role, innych wykorzystano wyłącznie do przechwycenia wyrazów twarzy. Produkcja animacji rozbita była pomiędzy Madras a Los Angeles – mimo takiego rozmachu film z 2000 roku nie przebił się na rynku. Dostrzegli go tylko pierwsi fani nowej technologii. Miano pierwszego, wyświetlanego na całym świecie filmu motion capture przypadło jednak „Final Fantasy” – podobnie jak z indyjską produkcją, stał się wyłącznie smaczkiem komputerowych zapaleńców.

Od Golluma do Hulka

Rozkwit motion capture ozłocił wręcz Petera Jacksona. Reżyser stworzył tolkienowskie Śródziemie niemal w całości dzięki efektom specjalnym, a fantastyczne postaci dzięki przechwytywaniu ruchów.

image

„Władca Pierścieni: Dwie wieże” były pierwszą produkcją, gdzie wykorzystano wspomniane wcześniej motion capture czasu rzeczywistego. Niezapomniany Andy Serkis grał Golluma, a komputer nakładał na niego nową skórę. Potem wszystko potoczyło się jak kostki domina. Coraz więcej filmowców zaczęło swój romans z tą technologią. „Happy Feet”, „Ekspress Polarny” (4 postaci Toma Hanksa), „Piraci z Karaibów” (komputerowy Davy Johnes), „Avatar”, czy wszystkie części „Hobbita” (nie zapomnijmy o Smaugu) – bezbłędne użycie motion capture przełożyło się na sukces finansowy wszystkich tych produkcji, a to nikły ich procent na całym rynku.

Fani Hulka mogli podziwiać prawdziwego Marka Ruffalo w „Avengersach”. To on dał postaci swoje ruchy i mimikę – w przeciwieństwie do wcześniejszych ekranowych wcieleń Hulka, kiedy bohater był w całości wykreowany przez animatorów i CGI. Mark Ruffalo jako pierwszy zagrał oba wcielenia Bruce’a Bannera – tę ludzką i tę nieco zieloną. Teraz tak naprawdę możemy mówić o performansie i to, co mogę zrobić jako Hulk, to dla mnie nowy teren. Mamy większe możliwości niż przy pierwszej wersji Hulka. Gram właściwie dwie role w jednym filmie i to tak bardzo się od siebie różniące – mówił Ruffalo portalowi IndieWire.com.

kingkongtop

Serkis rewolucjonista

Bez względu na wszystko, królem tej technologii stał się Andy Serkis. Jego Gollum stanowi wzór mistrzowskiej gry aktorskiej, w praktycznie nie swojej skórze. Technologia stała się bardziej przejrzysta. Oglądając film nie zdajesz sobie sprawy, że ona tam jest. Animatorzy tworzą jedynie komputerowy make-up. Aktor robi najważniejszą pracę – mówił Serkis w jednym z wywiadów.

Współpraca z Peterem Jacksonem przeniosła się też na plan remake’u „King Konga”. Tam za mimikę i ruchy wielkiej małpy odpowiadał właśnie aktor. Kolejne filmy prosto ze Śródziemia przynosiły powracające dyskusje o nagrodzeniu Serkisa Oscarem.

Nie tylko Gollum podbił serca krytyków. Bank z nominacjami ponownie rozbić miała „Ewolucja planety małp”, a konkretniej – postać Caesara. I tak Serkis miał po raz kolejny okazję wcielić się w małpę. Aktor, i od niedawna reżyser, w 2011 roku założył Imaginarium Studios. Razem z producentem Jonathanem Cavendishem zajmują się właśnie mo-cap dla filmów, telewizji i gier wideo. Teraz aktora możemy wypatrywać w nadchodzącej finałowej części przygód Hobbita.

Motion capture przeniosło filmowców na nowy, twórczy poziom robienia filmów. Animacje wzbogacane są o prawdziwych aktorów z krwi i kości. Nawet fantastyka ma w sobie coś z prawdziwego świata. Nawet jeśli jest to tylko mimika postaci. Efekty specjalne to już nie tylko spontaniczne wybuchy w tle, ale zadbanie o każdy szczegół filmowego świata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pięć − cztery =