Po Zawodach #2: Czy to już czas, by w Sopocie zacząć bić na alarm?

Fot. Andrzej Romański – PLK

W najnowszej części cyklu „Po Zawodach” wraz z Dawidem Chęciem z Radia Tczew postanowiliśmy się przyjrzeć ostatnim potyczkom Asseco Arki Gdynia i Grupy Sierleckich Czarni Słupsk w Energa Basket Lidze (EBL). Ponadto, dosyć dogłębnie omówiliśmy sytuację panującą w obozie Trefla Sopot, która delikatnie mówiąc, nie jest obecnie najlepsza. Naszym gościem był zawodnik sopocian, Łukasz Klawa.

Pierwszą moją rozmowę z Dawidem możecie przeczytać na naszej stronie internetowej, bądź odsłuchać na stronie Radia Tczew:

CDN: Po Zawodach #1 cz.1, Po Zawodach #1 cz.2
Radio Tczew: Sportowe Chęci: Zmęczony Trefl, fatalna Arka, wielcy Czarni Słupsk [ROZMOWA]

„Mam coś tutaj do udowodnienia” – Po Zawodach: gość

Kacper Czuba: Łukasz, Trefl ponownie przegrywa (po raz czwarty z rzędu w ostatnim czasie) po zaciętej końcówce w meczu 4. kolejki grupy B FIBA Europe Cup z ukraińskim BC Kijów 65:66. Czego zabrakło Wam do zwycięstwa w tym spotkaniu?

Łukasz Klawa (Trefl Sopot): Myślę, że po prostu zabrakło nam szczęścia w tym meczu. My go nie mieliśmy, a nasi rywale akurat mieli.

Teraz w Energa Basket Lidze przed Wami dwa mecze wyjazdowe na najgorętszych halach w Polsce, czyli Hali Mistrzów we Włocławku i Hali Gryfia w Słupsku. Nie pomaga także ilość kontuzji w zespole odniesionych w ostatnim czasie. Czy te dwa spotkania będą dla Was najistotniejsze w kontekście układu tabeli w EBL? Tak, aby walczyć przynajmniej o play-off, jeśli nie nawet o miejsce w ligowej czołówce?

Uważam, że może nie najważniejsze, ale będą one bardzo ważne w kontekście tego, jak będzie wyglądać nasza sytuacja przed końcem pierwszej rundy rozgrywek.

Takie minimalne porażki w kilku spotkaniach z rzędu mogą frustrować, źle wpływać na sytuację w drużynie, na morale w szatni. Jak to wygląda w Waszym zespole?

Mamy dobrą atmosferę. Wiadomo, takie porażki trochę podłamują, ale tylko w dniu danego spotkania. Nazajutrz o tym niepowodzeniu zapominamy, chcemy się zrehabilitować i odnieść zwycięstwo w kolejnym meczu. Jesteśmy w pełni zmotywowani, lubimy się nawzajem i pniemy się razem w górę.

Latem zdecydowałeś się na przedłużenie umowy z Treflem Sopot. Dlaczego podjąłeś taką decyzję?

Sądzę, że mam coś tutaj do udowodnienia. Mieszkam w Trójmieście od zawsze, a od początku swojej kariery koszykarskiej jestem związany z Treflem. Chciałem coś sobie udowodnić i ciężko pracować każdego dnia. Myślę, że pozostanie w Sopocie to była dobra decyzja i nie żałuję tego wyboru. Czekam po prostu, może nie aż zacznę grać, ale będę gotowy do gry.

„Marcin Stefański to postać kultowa i legendarna w Sopocie”

Czwarta porażka z rzędu, bardzo niekomfortowa pozycja w tabeli grupy B w FIBA Europe Cup oraz niezbyt dobra w ostatnim czasie sytuacja w Energa Basket Lidze. Jakich zmian byś dokonał w składzie Trefla, bądź sztabie szkoleniowym sopocian? Bo wygląda na to, że takowe są chyba po prostu potrzebne.

Dawid Chęć (Radio Tczew): Nie jestem trenerem, więc nie wiem, jakich zmian bym dokonał – nie mnie to osądzać. Wydaje mi się jednak, że tu problemem, sprawą do ewentualnego rozważenia, nie są zmiany w składzie, tylko może po prostu Trefl wziął na swoje barki za dużo w tym sezonie. Wśród zawodników widać zmęczenie, oraz że jest to dla nich trudne grać co trzy-cztery dni, jest też mało czasu na regenerację, na kolejne treningi. W związku z tym wszystkim, sztab szkoleniowy nie ma zbyt wielkich możliwości, by wprowadzić jakiekolwiek zmiany w grze, bo zawodnicy nie przyswoją tego w tak szybkim tempie. Sytuacja w pucharach jest zdecydowanie cięższa niż ta w EBLTę ostatnią można jeszcze na spokojnie odratować w przeciwieństwie do stanu, jaki jest w FIBA Europe Cup. Tyle.

Przypomnijmy, że Trefl sam chciał powrócić do europejskich pucharów, zdecydował się na grę w nich. W związku z tym, powiedz mi, czy jeśli mówimy o grze w europejskich rozgrywkach, to klub nie powinien zatrudnić bardziej doświadczonego szkoleniowca, niż Marcin Stefański? Bo, nie oszukujmy się nie ma on zbyt wielkiego doświadczenia trenerskiego związanego z grą w Europie. 

Tak naprawdę to trudno zatrudnić dzisiaj w Polsce trenera, który ma doświadczenie z gry w europejskich pucharach. Myślę, że Marcin Stefański to postać kultowa i legendarna w Sopocie. W ostatnim sezonie nie dał też zresztą żadnego powodu do jego zwolnienia. Pamiętajmy, że dwa lata temu uratował zespół z Trójmiasta od spadku z ekstraklasy. Odkąd został trenerem Trefla, w klubie wszystko, jakby nie patrzeć, zmieniło się na lepsze.

Ostatnie pytanie o Trefla – czy nie rozstałbyś się, na miejscu działaczy klubu z Trójmiasta, z Brandonem Youngiem? Bo amerykański rozgrywający miał być liderem żółto—czarnych, zawodnikiem, który będzie ciągnął ich grę w tym sezonie. Tymczasem to jest kolejny taki mecz, w którym w końcówce popełnia on istotny błąd rzutujący na wynik całego spotkania. Może i dał prowadzenie sopocianom na dwie sekundy przed końcem meczu z zespołem z Kijowa, ale na przykład parę chwil wcześniej niepotrzebnie zapisał na swoim koncie przewinienie niesportowe.

Czy powinni go zwolnić? To już chyba zależy od władz klubu – skoro się nie sprawdza i oczekiwali od niego czegoś innego, jeśli dla działaczy klubu i trenera Stefańskiego to miał być lider zespołu, to rzeczywiście nie spełnia on oczekiwań i notuje występy co najwyżej ze średniej półki. Wszystko zależy jednak również od tego, jakie oczekiwania względem Younga ma klub.

Przejdźmy teraz do rywala zza miedzy sopocian – Asseco Arka Gdynia. Gdynianie wygrali w piątek z Hydrotruckiem w Radomiu 91:85, dzięki czemu przełamali się po serii trzech porażek z rzędu. Myślisz, że jest to taka wygrana Asseco, która ustabilizuje sytuację w ich zespole i doda im wiatru w żagle w następnych spotkaniach? Czy podopieczni Milosa Mitrovicia może odniosą w najbliższym czasie jakąś serię zwycięstw?

Sadzę, że nie. Uważam również, że im to w ogóle nie pomoże. Powiem Ci, że każdy od czasu do czasu coś wygrywa, np. ja z Łukaszem jeden na dziesięć pojedynków w grze jeden na jeden też pewnie bym wygrał. A tak całkiem poważnie – ta wygrana nic nie zmienia jest to zaledwie drugie zwycięstwo w tym sezonie. Oczywiście on tak naprawdę dopiero się zaczął, ale nie widzę jakichkolwiek szans na poprawę gry Asseco. Szczególnie ze względu na to, o czym rozmawialiśmy tydzień temu, czyli ciągłe zmiany w składzie i brak jakiejkolwiek stabilizacji w klubie.

W Radomiu błysnął już, no legendarny polski podkoszowy – Adam Hrycaniuk, który skończył mecz ze statystykami na poziomie 8 punktów, 12 zbiórek i 7 asyst. Został wybrany do piątki kolejki, ale pierwszy raz od dawna nie jest powołany na zgrupowanie kadry. Czy myślisz, że obecność „Bestii” w klubie podczas przerwy reprezentacyjnej może jemu i Asseco jakoś pomóc w kontekście późniejszych rezultatów?

Hrycaniuk jest już zawodnikiem starszym, ma 37 lat na karku, więc to chyba idealny czas na zakończenie kariery reprezentacyjnej. Bo przecież są to dodatkowe spotkania, treningi, wyjazdy, czy wysiłek fizyczny. Nie wiem, czy by mu to przeszkadzało, wydaje mi się wręcz, że mu to nawet odpowiada, jeżeli w jakikolwiek sposób chce pomóc w odratowaniu Asseco i poprawie wyników gdyńskiej drużyny.

Teraz czas na ostatnią pomorską drużynę w EBL, czyli na Czarnych Słupsk. Najwyższa porażka, pierwsza domowa przegrana w tym sezonie, z Kingiem Szczecin 77:92, którzy odkąd objął ich trener Arkadiusz Miłoszewski, grają koszykówkę na naprawdę bardzo przyzwoitym poziomie i, co warto podkreślić, robią to, mając krótką rotację w zespole. Czy to przegrana, którą należy się jakoś bardziej przejąć, czy jest to po prostu wypadek przy pracy i za tydzień podopieczni Cesnauskisa znowu nas zaskoczą?

Porażki będą się z pewnością zdarzać. Mówiłem już tydzień temu, że trudno będzie Czarnym utrzymać tak duży poziom i intensywność grania. Zwłaszcza przy nieco ograniczonej kadrze oraz przy tym, że jednak nie wszyscy zawodnicy są aż tak doświadczeni w grze w ekstraklasie. Co nie zmienia jednak faktu, że prócz pojedynczych niepowodzeń, które będą się zdarzać, Czarni powinni utrzymać swój dobry poziom gry i formę z ostatnich tygodni. Trefl chociażby będzie miał bardzo ciężko w meczu za tydzień w słupskiej hali Gryfia, bo Czarni rzadko tam przegrywają, a w tym sezonie odprawili z kwitkiem m.in. mistrza Polski, czy brązowego medalistę ostatnich rozgrywek. Gryfia jest ich domem i twierdzą, którą niezwykle trudno zdobyć, bo rzeczywiście doping ich kibiców jest niesamowity i mocno motywuje zawodników słupskiej drużyny.

Tuż przed tym meczem Internet obiegła plotka o przejściu Billy’ego Garretta do Enei Zastalu Zielona Góra. Została jednak szybko zdementowana przez słupski klub. Co, Twoim zdaniem, miała na celu ta plotka? Jakąś dekoncentrację zawodnika?

To zależy, kto ją wypuścił, czy to są informacje, jakie ten dziennikarz, który powiedział o Garrecie w Zielonej Górze, dostał z któregoś z klubów, czy nie. Nie wiem, czy takie zagrywki są stosowane na co dzień. Wiesz, media często lubią troszkę koloryzować rzeczywistość. Jeśli ta plotka wyszła z klubu, albo od któregoś zawodnika z ekstraklasy, bądź od osoby, która by mogła takie informacje zdobyć, to zapewne, jak powiedziałeś, mogli właśnie chcieć rozproszyć zawodnika, rozproszyć klub przed tym meczem.

Ostatnie pytanie o Czarnych. Słupszczanie bardzo dobrze trafili w tym sezonie z zagranicznymi transferami – obwodowi Marek Klassen i Billy Garrett oraz podkoszowi Lewis Beech i Kalifa Young spisują się świetnie, ale ich jest czwórka, a przepisy ligowe zezwalają nawet na pięciu zawodników spoza Polski. Czy myślisz, że to taki moment, aby Mantas Cesnauskis dostał od działaczy Czarnych piątego zawodnika zagranicznego? Może mu to poszerzyć rotację, bądź dać na przykład trochę odpoczynku Klassenowi, który gra ponad 30 minut na mecz.

Myślę, że prezes (Michał – przyp. red.) Jankowski przy tym, jak zarządza tym klubem od kiedy go przejął, czyli od spadku z ekstraklasy, może nie chcieć ryzykować w tym momencie doborem nowego zawodnika zagranicznego. Sądzę, że pierwszym ruchem będzie jednak szukanie wzmocnienia polskim koszykarzem. Jeśli go jednak nie znajdzie, to zapewne do takiego ruchu dojdzie, bo nowy, doświadczony zawodnik w rotacji zawsze się przydaje.

Wróćmy jeszcze na moment do ekipy żółto-czarnych. W niedzielę czeka ich mecz z Anwilem w Hali Mistrzów. Kto, Twoim zdaniem, wygra i co będzie decydować o zwycięstwie w tym starciu? Dodajmy, że obie ekipy będą osłabione – Trefl dalej zagra bez Deandre Davisa, możliwe też, że nie wystąpią Daniel Ziółkowski, Mateusz Szlachetka, czy nawet Michał Kolenda. Anwil z kolei zagra bez Kyndalla Dykesa, który jest jednym z liderów tego zespołu.

Na pewno będzie decydować to, jak teraz Trefl zregeneruje się po dzisiejszym spotkaniu (rozmowa nagrywana w środę po meczu w Hali 100-lecia – przyp. red.), jak zareaguje po tej porażce z Kijowem. Kluczowe też będzie, jak trener Stefański ułoży kadrę przy takich brakach i czy któryś z zawodników weźmie na siebie większy ciężar gry niż zazwyczaj. To jeśli chodzi o Trefla.

Ostatnie pytanie w naszej rozmowie – czy, Twoim zdaniem, po dzisiejszej minimalnej porażce z BC Kijów po buzzer-beaterze Michaela Caffeya za 3 punkty Trefl pogrzebał już sobie szanse na awans do fazy pucharowej FIBA Europe Cup?

Pewnie ani zawodnicy, ani działacze klubu tego nie przyznają, ale o wywalczenie awansu jest już bardzo trudno i nie wiem, czy Trefl jednak przy tej ilości kontuzji, które się ostatnio przydarzyły, nie skupi się już na grze w rozgrywkach Energa Basket Ligi. Nie mówię oczywiście, że będą odpuszczać w jakikolwiek sposób spotkania w europejskich pucharach, ale chyba jednak większe siły przerzucą właśnie na polską ligę. Wydaje mi się, że do tej pory i do dzisiejszego meczu było odwrotnie, bo gra Trefla w spotkaniach w ramach FIBA Europe Cup wyglądała w większości zdecydowanie lepiej niż w EBL.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

3 × dwa =