Ranking drużyn Energa Basket Ligi (miejsca 8-1) – Ruchy w bezruchu #10 cz. 2

Jimmy Taylor | Fot. Wikimedia Commons

Rozpoczął się nowy sezon koszykarskiej Energa Basket Ligi (EBL). Zastal ograł Stal w meczu o Superpuchar Polski, a pierwsze mecze sezonu są bardzo wyrównane (już nawet w derbach województwa zachodnio-pomorskiego mieliśmy dogrywkę). Dzisiaj czas na ostatnią część mojej wakacyjnej serii o transferach i polskiej lidze koszykówki. W ramach finału zaprezentuje swoją drugą część rankingu drużyn EBL (miejsca 8-1). Zapraszam!

Wcześniejsza część: Ranking drużyn EBL 2021/2022 (miejsca 16-9)

8. Polski Cukier Pszczółka Start Lublin: Co przyniesie powrót do przeszłości?

  • Prawdopodobna pierwsza piątka: Tweety Carter (USA), Doron Lamb (USA), Thomas Davis (USA), Mateusz Kostrzewski, Jimmy Taylor (USA)
  • Liderzy drużyny: Doron Lamb, Tweety Carter
  • Trener: Dawid Dedek (Słowenia)
Poprzedni sezon lublinianie skończyli na 6. pozycji, przegrywając w ćwierćfinale play-off z późniejszym mistrzem Polski — Stalą Ostrów Wielkopolski. To był całkiem dobry rezultat, jeśli weźmiemy pod uwagę sporą ilość roszad personalnych w drużynie w trakcie rozgrywek. Tego lata Pszczółka dokonała dosyć sporej rewolucji w składzie (czego nie mieli w zwyczaju w ostatnich latach). Z zawodników, którzy byli w rotacji w poprzednim sezonie, zostali jedynie: center Roman Szymański, obwodowi Mateusz Dziemba i Thomas Davis oraz skrzydłowy Damian Jeszke. Za spore osiągnięcie można uznać zwłaszcza zatrzymanie tego drugiego, ponieważ ostatnie rozgrywki dokończył w lidze francuskiej i sporo mówiło się o tym, że obierze zagraniczny kierunek albo zagra w silniejszym klubie w Polsce (była oferta z Zastalu w kampanii 20/21). Kluczowy rezerwowy Startu (średnio 8 punktów, 2,6 zbiórki na mecz w ostatnim sezonie) zostaje jednak na Lubelszczyźnie i jest to bardzo dobra wiadomość dla lubelskich fanów.
Reszta składu uległa jednak gruntownej przebudowie. W Lublinie nie zagrają już m.in. Dorsey-Walker, Borowski (obaj obrali kurs na Szczecin), Ware, Łączyński (wrócił do Anwilu po kilku latach) czy Searcy. W ich miejsce zdecydowano się ściągnąć m.in. dwóch wicemistrzów Polski ze Startem w sezonie 19/20, czyli powrócić do pięknej przeszłości. Na Hali Globus kibice znowu będą mogli oglądać w akcji duet Tweety Carter — Jimmy Taylor. Ten pierwszy to rozgrywający, który dwa lata temu był liderem lublinian (śr. 14,8 punktów, 6,2 asysty, 4 zbiórki na mecz) i typowano go nagrody MVP ligi. Drugi natomiast jest centrem, który notował wtedy średnie zdobycze niemalże na poziomie double-double (śr. 9,4 punktów i 8,7 zbiórki na mecz) i popisywał się efektownymi akcjami. Jedynym jego mankamentem były rzuty wolne (śr. 52,5% w tym elemencie). Ponadto ściągnięto gwiazdę Instagrama i zawodnika z przeszłością w NBA — Dorona Lamba, który w meczach przedsezonowych nie prezentował równej formy. Po trzeciej ofercie umowy udało się przekonać do gry w Lublinie Mateusza Kostrzewskiego (śr. 10,8 punktów i 3,9 zbiórki na mecz).
Zespół, który ponownie poprowadzi Dawid Dedek, wydaje się na papierze być silniejszy niż w ostatnim sezonie. Jednak nierówna gra w sparingach i niezbyt duża ilość treningów i meczów w pełnym składzie sprawiają, że umieszczam Start dopiero na 8. pozycji. Jednak warto tę drużynę obserwować, bo powinna sporo namieszać w tych rozgrywkach!

7. Anwil Włocławek: Na co stać ekipę Frasunkiewicza?

  • Prawdopodobna pierwsza piątka: Kamil Łączyński, Kyndall Dykes (USA/Palestyna), James Bell (USA), Luke Petrasek (USA), Kavel Bigby-Willams (Wielka Brytania)
  • Liderzy drużyny: Kyndall Dykes, Kamil Łączyński
  • Trener: Przemysław Frasunkiewicz
Poprzedni sezon dla Anwilu był totalnie nieudany. Brak sukcesów, bez awansu do play-off. Ruch we Włocławku był jak na dworcu kolejowym — zawodnicy przychodzili i odchodzili, trenerzy podobnie. Teraz postanowiono zbudować zespół trochę inaczej niż w ostatnim sezonie, za odrobinę mniejsze pieniądze. Przez to polska część składu nie wygląda zbyt okazale. Co prawda na Kujawy powrócili dwaj mistrzowie Polski z Anwilem — Kamil Łączyński (śr. 8 punktów i 6 asyst na mecz w kampanii 20/21) i Szymon Szewczyk (śr. 9,7 punktów i 5,8 zbiórki na mecz), co jest świetną wiadomością dla kibiców Anwilu. Jednak reszta polskiej rotacji szału nie robi — są to głównie gracze, którzy nie przebili się na razie w polskiej ekstraklasie (m.in. Maciej Bojanowski, Marcin Woroniecki czy Rafał Komenda). Jednak z powodu rozwodu Ivana Almeidy z Anwilem, do Włocławka trafił Sebastian Kowalczyk, który powinien być solidnym wsparciem dla „Łączki” na rozegraniu.
Bardzo dobrze wygląda zagraniczna część drużyny. Do lidera Anwilu w ostatnich rozgrywkach, Kyndalla Dykesa (śr. 17,7 punktów, 4,9 zbiórki na mecz), który dobrze współpracuje z trenerem Frasunkiewiczem, dorzucono zestaw solidnych zawodników zagranicznych. Największym wsparciem powinien być leworęczny, dobrze rzucający z dystansu skrzydłowy Luke Petrasek oraz gwiazda ligi szwedzkiej w ostatnim sezonie — Jonah Matthews. Do tego dochodzą James Bell i Kavel Bigby-Williams. Ten drugi jest centrem, który doszedł najpóźniej do Anwilu i był dopiero trzecim wyborem włocławian na tę pozycję. Chyba sprawdzonym, bo jeszcze jest w Anwilu. Jego poprzednicy odeszli zdecydowanie szybciej. Przysłowie do „trzech razy sztuka” ma zastosowanie w praktyce.
Anwil poszedł inną drogą w przygotowaniach niż reszta — kiedy inni dopiero zaczęli treningi, zgrywanie się itd., to włocławianie rozgrywali mecze sparingowe (rozegrali ich najwięcej w EBL). Szło im tam z różnym skutkiem, ale pozwoliło im się to w miarę zgrać. Jeśli nie będzie ruchu jak na dworcu kolejowym w drużynie, to drużyna z Włocławka na spokojnie powinna wrócić po roku przerwy do play-off.

6. GTK Gliwice: Czy trio z Radomia da w końcu na Śląsku play-off?

  • Prawdopodobna pierwsza piątka: Jabarie Hinds (USA), Matt Williams (USA), Daniel Gołębiowski, Roberts Stumbris (Łotwa), Adam Ramstedt (Szwecja)
  • Liderzy drużyny: Jabarie Hinds, Matt Williams
  • Trener: Robert Witka
To będzie piąty sezon z rzędu dla GTK Gliwice w EBL. Każdy z czterech  poprzednich kończył się olbrzymim rozczarowaniem, brakiem awansu do play-off. Grę w najlepszej „ósemce” miał dać trener Matthias Zollner, ale skończyło się jedynie na obietnicach. Niemca już w Polsce nie ma, a nowym szkoleniowcem został Robert Witka, który parafował 3-letni kontrakt z klubem z Gliwic. Ostanie sezony spędził w Hydrotrucku Radom, gdzie powodziło mu się całkiem dobrze. Jest stosunkowo młodym trenerem, który ma szansę na wybitną karierę trenerską.
Ze sobą na Śląsk zabrał dwójkę zawodników z Mazowsza. Byli oni czołowymi postaciami jego ekipy w poprzednim sezonie. Są to rozgrywający Jabarie Hinds (śr. 21,7 punktów i 4,7 asysty na mecz) i łotewski skrzydłowy Roberts Stumbris (śr. 12,2 punktów i 6,7 zbiórki na spotkanie). Hinds jest bardzo szybkim i dobrze rzucającym zawodnikiem, często trudnym do zatrzymania. Stumbris natomiast to solidny podkoszowy, który do dobrej walki pod koszem dokłada jeszcze solidny rzut z dystansu (śr. 37,9% w ostatnim sezonie). Głównymi postaciami w zespole powinni być jeszcze Matt Williams, Keyshawn Woods oraz Filip Put. Ten pierwszy ostatni sezon rozegrał w Holandii, gdzie zdobywał średnio 13,5 punktów na mecz i rzucał z ponad 40-procentową skutecznością za 3 oczka. Jest bardzo groźnym strzelcem, a w duecie z Hindsem mogą być jednym z najlepszych obwodowych duetów w lidze. Podobnie jak Woods, który ostatnie rozgrywki spędził w Toruniu (śr. 12,7 punktów i 41,6% w rzutach za 3 punkty). Keyshawn powinien być cennym wsparciem z ławki dla ekipy trenera Witki. Podobnie zresztą jak Put, który będzie kluczowym zawodnikiem w polskiej rotacji GTK  i ma szansę, by odbudować się po nieudanej przygodzie w Zielonej Górze, gdzie więcej podawał bidony kolegom z ławki rezerwowych, niż grał.
To wszystko w zestawieniu z kopalnią młodych, utalentowanych zawodników sprawia, że GTK powinno w końcu zagrać w upragnionych play-off. Moim zdaniem to będzie czarny koń rozpoczętych niedawno rozgrywek.

5. Legia Warszawa: Apetyt na sukces w stolicy rośnie w miarę jedzenia

  • Prawdopodobna pierwsza piątka: Josh Sharkey (USA), Muhammad-Ali Abdur-Rakhman (USA), Raymond Cowels (USA), Dariusz Wyka, Adam Kemp (USA)
  • Liderzy drużyny: Muhammad-Ali Abdur—Rakhman, Raymond Cowels
  • Trener zespołu: Wojciech Kamiński
Największa rewelacja ostatniego sezonu. Jednak jest to też najbardziej poszkodowany zespół w poprzednich rozgrywkach. Legia w poprzednim sezonie zajęła 2. miejsce po fazie zasadniczej, głównie dzięki bardzo dobrej grze we własnej hali. Jednakże w półfinale play-off wszystkie mecze ze Stalą grała na ich parkiecie, bo pewien prezes wpadł na genialny pomysł zrobienia bańki w Ostrowie Wielkopolskim. Zamiast rozegrania co najmniej 3 meczów w Warszawie, Legia wszystko rozegrała w Wielkopolsce i rozgrywki skończyła finalnie na 4. miejscu, przegrywając decydujący mecz o 3. miejsce ze Śląskiem jednym punktem.

Łukasz Koszarek | Fot. Andrzej Romański – PLK

Warszawianie od razu po sezonie przedłużyli umowy z trenerem Wojciechem Kamińskim, Grzegorzem Kulką oraz z Dariuszem Wyką. Zatrzymanie „Wyksona” (śr. 6,7 punktów, 7,1 zbiórki i 1 blok na mecz) jest sporym sukcesem, ponieważ podkoszowy ma za sobą bardzo udaną kampanię, po której miał kilka ciekawych ofert z naszej ligi (m.in. z GTK). Zostaje jednak w stolicy. Do niej przenosi się z kolei legenda polskiej koszykówki Łukasz Koszarek (śr. 7,1 punktów i 4,4 asysty na mecz), który po 9 latach opuścił Zieloną Górę. Polak powinien dać spokój na rozegraniu i umiejętne kierowanie grą zespołu, czego brakowało w poprzednim sezonie. Wciąż jest w stanie swoimi rzutami przesądzać o zwycięstwie. W Legii zagra też Raymond Cowels (śr. 13,5 punktów, 4,8 zbiórki i 38,8% w rzutach za 3), który już w Spójni pokazywał swój ogromny potencjał strzelecki. Teraz będzie mógł pokazać swoje umiejętności w europejskich pucharach — Legia zagra bowiem w fazie grupowej FIBA Europe Cup.

Do Polski powracają również center Adam Kemp i skrzydłowy Jure Skifić, który grał już w Toruniu i Ostrowie Wielkopolskim o Mistrzostwo Polski. Takie doświadczenie może być dla Legii bardzo przydatne. Jednak na to, by Jure pokazał pełnie swoich możliwości, będzie trzeba zapewne chwilę poczekać, ponieważ dołączył do drużyny na niecały tydzień przed startem sezonu. Z kolei duet Medford-Morris zastąpi para Sharkey-Rakhman. Czy udanie? Zobaczymy, aczkolwiek Legia ma wszystko, by po raz kolejny napisać piękną historię w polskiej lidze. A apetyt na duży sukces w stolicy rośnie tam w miarę jedzenia. Koszykarska potęga powoli się odradza.

4. Trefl Sopot: Sezon prawdy dla trenera Stefańskiego

  • Prawdopodobna pierwsza piątka: Brandon Young (USA), Yannick Franke (USA), Michał Kolenda, Deandre Davis (USA), Josh Sharma (USA)
  • Liderzy drużyny: Yannick Franke, Josh Sharma
  • Trener: Marcin Stefański
Poprzedni sezon Trefl skończył na 5.miejscu, odpadając w ćwierćfinale play-off w rywalizacji ze Śląskiem. Jedni taki rezultat uznali za spory sukces, inni oczekiwali czegoś więcej. Moim zdaniem, patrząc na to, jak wiele przerw sopocianie mieli w trakcie rozgrywek, była to udana kampania. Kolejną szansę poprowadzenia zespołu dostał Marcin Stefański. Przez ostatnie 2,5 roku Trefl pod jego wodzą spisywał się bardzo dobrze. Teraz poprzeczka dla niego jest zawieszona o szczebel wyżej — Trefl zagra w eliminacjach do europejskich pucharów (FIBA Europe Cup), a jego umowa będzie przedłużona, jeśli Trefl wejdzie do najlepszej czwórki EBL. Przed nim sezon prawdy, który powie nam, na co go stać.
Zespół zbudowany jest podobnie jak w kampanii 20/21 — nie ma w nim wyraźnego lidera, ale jest wielu zawodników, którzy są w stanie wziąć odpowiedzialność za grę na swoje barki w najważniejszych momentach spotkania. Nie ma już w Sopocie Olejniczaka, Łukasza Kolendy czy Omota, ale włodarze sopocian znaleźli odpowiednich zastępców. Nad morzem tego lata pojawili się m.in. Josh Sharma, Mateusz Szlachetka czy Deandre Davis. Sharma w ostatnim sezonie przez krótki czas grał w Starcie, w którym spisywał się bardzo dobrze (śr. 10,8 punktów, 6 zbiórek i 1,7 bloków na mecz), często efektownie kończąc akcje. Doceniono go na tyle, że rozgrywki kończył w Hiszpanii. Szlachetka to natomiast rówieśnik młodszego z braci Kolenda, który ma za sobą udany sezon w Śląsku. Tam postawił na niego trener Olivier Vidin, chcący zabrać go ze sobą do Zastalu, ale 22-latek wybrał ofertę 2-letniego kontraktu w Sopocie. Davis z kolei w ostatnich sezonach był jednym z najlepszych podkoszowych ligi szwedzkiej (śr. 12,4 punktu, 7,2 zbiórki i 65% z gry w ostatnim sezonie).
To wszystko uzupełniają zawodnicy z poprzedniego sezonu: Paweł Leończyk, Darious Moten, Karol Gruszecki i Michał Kolenda. To, że ten ostatni został nad morzem, jest dużym sukcesem sopockich działaczy, ponieważ rywalizowali o niego z finalistami EBL z kampanii 20/21. Kolenda to gracz z bardzo dobrym rzutem z dystansu, jest w dodatku solidnym obrońcą i z roku na rok robi coraz większy progres w swojej grze. Teraz czas na większą rolę oraz minuty na boisku. Największą zagadką jest postawa rozgrywającego Brandona Younga, który w sparingach nie spisywał się za dobrze. Zaskoczył w nich natomiast pozytywnie Yannick Franke, który był najlepszym strzelcem sopocian w meczach towarzyskich i dokładał też do tego sporo zbiórek i asyst. Jest kandydatem na lidera Trefla.
Marcin Stefański powiedział w Radiu Gdańsk, że ma lepszy zespół niż w poprzednim sezonie. Też tak uważam i jest to najwyższy czas, by sopocianie po 7 latach przerwy znowu zawalczyli o medal mistrzostw Polski.

3. WKS Śląsk Wrocław: Wrocławianie wracają na europejskie salony

  • Prawdopodobna pierwsza piątka: Łukasz Kolenda, Justin Bibbs (USA), Ivan Ramljak (Chorwacja), Aleksander Dziewa, Cyril Langveine (USA)
  • Liderzy drużyny: Aleksander Dziewa, Cyril Langveine
  • Trener: Petar Mijović (Serbia)
Wrocławianie wracają na europejskie salony — w tym sezonie będą mieli okazję grać w bardzo silnie obsadzonych rozgrywkach Eurocup. W związku z tym ściągnięto bardzo doświadczonego trenera Petera Mijovicia oraz solidnych zawodników.
To, co się rzuca w oczy, patrząc na skład Śląska, to fakt, że na każdej pozycji mają po dwóch bardzo dobrych zawodników. Do Strahiji Jovanovicia na rozegraniu dołączył Łukasz Kolenda, czyli jeden z najbardziej utalentowanych polskich koszykarzy. Kolenda ma za sobą całkiem udany sezon w Treflu (śr. 11,4 punktów i 3,6 asysty na mecz), w którym spędził 9 ostatnich lat. Wydawało się, że wyjedzie za granicę, ale do pozostania w Polsce (m.in. zapewne wizją gry w Eurocupie) przekonał go Śląsk. Na pozycji numer 2 zagrają Amerykanie Justin Bibbs i Kodi Justice. Ten pierwszy w sparingach grał całkiem dobrze, a drugi do drużyny dołączył zaledwie parę dni temu, więc pewnie chwilę czasu będzie potrzebował, by wpasować się w system gry trenera Mijovicia. Justice w sezonie 18/19 grał w Zastalu, gdzie nie szło mu zbyt dobrze (śr. 6 punktów na mecz). Miał opcję w kontrakcie, by zostać na kolejny sezon, ale w drużynie nie chciał go trener Żan Tabak. Na skrzydle mamy najlepszego obrońcę ligi w ostatnim sezonie Ivana Ramljaka (śr. 6,7 zbiórki, 2 przechwyty na mecz) oraz utalentowanego strzelca Jakuba Karolaka (śr. 12,4 punktów na spotkanie w kampanii 20/21), który na Dolny Śląsk przeniósł się ze stolicy.

Kerem Kanter | Fot. Wikimedia Commons

Pod koszem do Aleksandra Dziewy (śr. 13,6 punktów i 5,8 zbiórki na mecz), który ma za sobą sezon życia, oraz Michała Gabińskiego dołączyli Cyril Langvein oraz Kerem Kanter. Ten pierwszy w ostatnim sezonie był jedną z czołowych postaci ligi szwedzkiej, gdzie notował średnio 15,1 punktów, 12,1 zbiórki i 1,8 bloków na mecz. Drugi to natomiast młodszy brat Enesa Kantera, który od wielu lat gra w NBA (w nowym sezonie zagra w Bostonie Celtics). Ma za sobą bardzo udane ostatnie rozgrywki w lidze greckiej, gdzie notował średnio 17,2 punktów i 7,5 zbiórki na mecz. Postawię odważną tezę, ale moim zdaniem na ten moment tak jest — Śląsk ma najlepszych podkoszowych w lidze. To może im bardzo pomóc w najważniejszych momentach rozgrywek.

Śląsk na papierze ma bardzo silny skład, który może nawet walczyć o mistrzostwo Polski. Solidnie prezentowali się w sparingach, gdzie grali z kilkoma dobrymi zagranicznymi rywalami. Jedynym problemem może być pogodzenie gry w lidze z grą w Europie. Jeśli jednak dadzą sobie z tym radę to Zastal i Stal będą mieć poważnego przeciwnika w walce o tytuł mistrzowski.

2. Arged BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski: Czy Milicić ponownie obroni mistrzostwo?

  • Prawdopodobna pierwsza piątka: Vangelis Mantzaris (Grecja), James Palmer jr (USA), Jarosław Mokros, Michael Young (USA), Damian Kulig
  • Liderzy drużyny: Michael Young, Vangelis Mantzaris
  • Trener: Igor Milicić (Chorwacja)
Poprzedni sezon skończył się dla ostrowian mistrzostwem Polski. Igor Milicić zdobył je po raz trzeci jako szkoleniowiec. W Anwilu udało mu się obronić tytuł. Czy czeka nas powtórka z rozrywki? Jest na to szansa, ale będzie o to o wiele trudniej. Dlaczego?
Stalówka tego lata straciła swój najmocniejszy obwodowy tercet — Trey Kell (16,1 punktów, 5,1 zbiórki i 4,8 asysty na mecz), Chris Smith (śr. 16,2 punktów, 45,3% za 3 punkty) i Jakub Garbacz (śr. 16,4 punktów i 39,6% za 3 punkty), który w tym roku został MVP Finałów EBL. To właśnie ta trójka poprowadziła w głównej mierze Stal do mistrzostwa Polski. Za pierwszych dwóch udało się znaleźć odpowiednie zastępstwo w postaci 2-krotnego triumfatora Euroligi z Olympiakosem, doświadczonego Greka Vangelisa Mantzarisa oraz amerykańskiego strzelca, który ostatnie 2 sezony spędził w G-League — Jamesa Palmera juniora. Natomiast za Garbacza nie udało się sprowadzić wartościowego Polaka na jego pozycję, choć próbowano przekonać do gry w Ostrowie m.in. Jarosława Zyskowskiego, który skusił się jednak na inną ofertę. Brak odpowiedniej jakości polskiego strzelca może być dla Stali problemem w najważniejszych momentach sezonu. Chyba że objawi się jakiś zagraniczny strzelec w Ostrowie, który zastąpi „Garbiego”.
Całkiem dobra jest rotacja Stali pod koszem. Do Denzela Anderssona, który pozostał w Wielkopolsce, dołączyła trójka solidnych zawodników: Polacy Jakub Wojciechowski i Damian Kulig oraz Amerykanin Michael Young. Wojciechowski poprzedni sezon dokończył w Armani Mediolan, który zajął 3. miejsce w Eurolidze, a w lidze włoskiej zdobył wicemistrzostwo kraju. Nowy zawodnik Stali nie odgrywał tam zbyt dużej roli, ale w Polsce zdobył już mistrzostwo Polski z Anwilem i zna realia naszej ligi, co jest bardzo istotne. Kulig z kolei to od lat czołowy podkoszowy EBL, który w ostatnim sezonie był liderem Polskiego Cukru Toruń (śr. 15,1 punktów i 6,7 zbiórki i 1,5 bloków na mecz). Kulig jak na swoje warunki fizyczne całkiem dobrze porusza się po boisku i do dobrej walki na zbiórce dokłada jeszcze solidny rzut z dystansu. Powinien być ważnym ogniwem w drużynie trenera Milicicia. Young to bardzo uniwersalny zawodnik, dla którego nie jest problemem gra tyłem do kosza czy przodem. Dodatkowo jest dynamiczny i atletyczny oraz dobrze rzuca z dystansu. W sparingach był najlepszym zawodnikiem Stali.
Nie można zapominać o znakomitym rezerwowym strzelcu w postaci Jamesa Florence’a (śr. 13,2 punktów na mecz w kampanii 20/21), który powinien dawać cenne punkty z ławki. Jednak niezbyt silna polska rotacja, utajnione wyniki dwóch sparingów, problemy z Terrym Larriem i zmiany w drużynie tuż przed startem sezonu sprawiają, że umieszczam Stal tylko na 2. pozycji. Na ten moment stawiam, że w tym sezonie w finale zagrają z Zastalem. Ciekawe czy uda mi się pogodzić grę w EBL z graniem w Lidze Mistrzów. Gra na dwa/trzy fronty nie zawsze wychodzi na dobre (patrz: polskie drużyny piłkarskie, Pszczółka Start Lublin).

1. Enea Zastal BC Zielona Góra: MVP ligi powraca. Czy mistrzostwo również?

  • Prawdopodobna pierwsza piątka: Andy Mazurczak, Nemanja Nenadić (Serbia), Jarosław Zyskowski, Tony Meier (USA), Dragan Apić (Serbia)
  • Liderzy drużyny: Jarosław Zyskowski, Dragan Apić
  • Trener: Olivier Vidin (Serbia)

Rok temu Zastal przegrał mistrzostwo Polski, będąc w finale gorszym od Stali. Były trzy powody tego stanu rzeczy: zmiany w składzie w trakcie sezonu (odejście Lundberga czy Ponitki), słaba rotacja na obwodzie w play-off i zatrzymany najlepszy duet podkoszowy Groselle-Freimanis w finale EBL. Jak więc zbudowano skład w Zielonej Górze tego lata? Przede wszystkim wydaje się on być bardziej zbilansowany i jest tak samo mocny pod koszem, jak i na obwodzie. Dodatkowo Zastal ma najlepszą polską rotację w lidze i jednego z lepszych trenerów w EBL w postaci Serba Oliviera Vidina, który w kampanii 20/21 prowadził Śląsk Wrocław.

Do Dawida Brembleya i Krzysztofa Sulimy, który został nowym kapitanem Zastalu, dołączyło kilku bardzo dobrych, perspektywicznych polskich koszykarzy: Andy Mazurczak, Konrad Szymański, Przemysław Żołnierewicz oraz Jarosław Zyskowski. Sukcesem wydaje się zwłaszcza pozyskanie „Zyzia”, który ma za sobą całkiem udany sezon w lidze hiszpańskiej w barwach Bilbao Basket. Dwa lata temu poprowadził Zastal do mistrzostwa Polski (śr. 15,7 punktów i 46,8% za 3 punkty w kampanii 19/20) i wybrano go w głosowaniu dziennikarzy na MVP Ligi. Teraz wraca jako jeszcze lepszy i bardziej uniwersalny zawodnik, bo bez problemu może teraz grać również jako silny skrzydłowy. Nie zmienił się jego sposób rzucania, który jest jego znakiem rozpoznawczym i jest bardzo skuteczny. Dużo powinien też na rozegraniu dać Mazurczak, który ma za sobą udane rozgrywki w Dąbrowie Górniczej (śr. 10,9 punktów, 5,4 asysty i 4,3 zbiórki na mecz). Teraz wejdzie w buty Łukasza Koszarka, który przeszedł do Legii. Trzeba będzie trochę poczekać na powrót do gry „Żołnierza”, ponieważ leczy kontuzję więzadeł doznanej w ostatnich rozgrywkach. Jednak  jak wróci do gry, to też powinien dać takie wsparcie drużynie jak w Asseco (śr. 16,2 punktów na mecz).

Dobrze wygląda też zagraniczna część zespołu. Na obwodzie mamy Brandona Fraiziera, który ma spore doświadczenie z gry w silnych, europejskich ligach oraz Nemanję Nenadicia. Serb całkiem dobrze rzuca z dystansu i solidnie gra w obronie. W sparingach prezentował się z dobrej strony. Na skrzydle mamy Devoe Josepha, który niegdyś zostawił po sobie dobre wrażenie z gry w Śląsku (śr. 17 punktów na mecz w sezonie 19/20). Teraz powinno być podobnie — w meczu o Superpuchar Polski już rzucił aż 22 punkty z ławki (4/7 za 3 punkty) i dołożył do tego 4 zbiórki i 3 asysty. Warto pamiętać, że stosunkowo najpóźniej dołączył do drużyny. Pod koszem zobaczymy Tonego Meiera, który też wraca do Zielonej Góry po roku przerwy oraz Dragana Apicia, który dobrze spisywał się w meczach sparingowych (w rywalizacji z Górnikiem Wałbrzych miał 33 punkty, 10 zbiórek i 7 asyst).
Jedyne co może martwić to sparingi, w których Zastal grał w kratkę. Jednakże na ten moment zielonogórzanie mają najbardziej wyrównany zespół w lidze, który wydaje się na ten moment być faworytem do mistrzostwa Polski. Nikt nie ma lepszej polskiej części składu niż oni. Tylko pytanie, czy uda im się pogodzić to z grą w lidze VTB, będącą dosyć sporym doświadczeniem oraz obciążeniem jednocześnie (dalekie podróże, zmęczenie, mało czasu na odpoczynek, duża ilość spotkań). Ostatnio to nie wyszło, ale jak to ktoś kiedyś powiedział: „nic dwa razy się nie zdarza”. Pewnie na to właśnie liczą działacze i kibice drużyny z Zielonej Góry.

To już ostatnia część mojej wakacyjnej serii o transferach, o Energa Basket Lidze. Jednak już niedługo na łamach CDN-u start mojego nowego pomysłu związanego z koszykówką.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzynaście − dziesięć =