Czy Spider-Man utrzymał poziom?

Już jakiś czas temu do kin trafiła druga odsłona przygód Spider-Mana. Pierwsza część narzuciła tej serii dość wysoki poziom, a po „Avengers Endgame” fani są „głodni nowych wrażeń” jak nigdy wcześniej. Czy nowy film z Peterem Parkerem spełnił oczekiwani i pokładane w nim nadzieje?

Fabuła może wydawać się niepozorna, ale warto dać jej szansę. Wszystko dzięki pojawiającym się tam postaciom oraz relacjom, które są nam przedstawiane. W szczególności warty uwagi widzów jest, nigdy wcześniej niewidziany na srebrnym ekranie, Quentin Beck (pseudonim Mysterio), grany przez Jake’a Gyllenhaala. Jest on napisany przez scenarzystów w świetny sposób: złożony, posiadający zrozumiałe motywacje oraz coś, co sprawia, że od razu się go lubi.

W filmie zostaje nam zarysowana zdrowa i niewymuszona relacja między nim a Peterem. Quentin staje się czymś na zasadzie duchowego przewodnika. Stara się pomóc Parkerowi w znalezieniu odpowiedzi na nurtujące go pytania np. czy jest coś winien Starkowi oraz, czy powinien go w jakimś stopniu zastąpić. Drugą postacią, która pomaga Spider-Manowi, jest Happy Hogan, który w Homecoming podchodził do chłopaka dość sceptycznie. Tutaj jednak w najcięższej chwili pomaga mu oraz „podnosi go z załamania”. Dodatkowo cieszy mnie kierunek, w którym ich relacja się rozwija. Po śmierci Starka, Peter potrzebuje kogoś, na kim może polegać i bardzo dobrze, że wybór padł na Happiego.

W filmie występuje także wątek miłosny między Peterem a MJ. Jest on dość dziwaczny”, ale z drugiej strony bardzo prawdziwy. Cała ich relacja opiera się na ciągłej niepewności i niewiedzy, co powinni zrobić, z tym, co czują. Dzięki zmieszaniu i nieporadności towarzyszącej tym postaciom cała ich relacja wypada po prostu uroczo.

Jednakże w ciągu dwóch godzin seansu, poza wątkiem miłosnym i świetną postacią Mysterio, napotkać można również wiele mniej lub bardziej śmiesznych żartów czy sytuacji. Większość wywołała u mnie uśmiech, ale niestety nie wszystkie. Niektóre z nich były nawet zbędne i trochę żenujące.

Inaczej jednak jest z Elementalami. Stanowią one tło dla postaci Mysterio, ale wykonane są w sposób bardzo realistyczny. W scenach walk wyglądają prawdziwie, a samo CGI niczym nie odbiega do tego, co widzieliśmy w poprzednich produkcjach. Jedynym minusem może być to, że samych Elementali jest na ekranie trochę za mało. Choć fabularnie jest to wytłumaczone.

Spider-Man Far from Home może nie posiada jakiejś odkrywczej fabuły, jednakże widać, że scenarzyści oraz reżyser, chcieli zrobić coś ponad Marvelowego średniaka”. Według mnie w pełni im to wyszło. I może nie jest to produkcja w skali Avengers Endgame”, ale na pewno oddala się od wszystkich średniaków”, które w kinie widzieliśmy już nie raz.

Film został obejrzany dzięki uprzejmości sieci kin Helios.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

szesnaście + dwadzieścia =