Student pracujący – kelner

Gwenael Piaser

fot. Gwenael Piaser

Przywita, wskaże kierunek, wysłucha, doradzi, przyjmie, dostarczy to, co zamówiliśmy, a potem zabierze zastawę i przy okazji zostawi nasze portfele nieco cieńsze. W dzisiejszej odsłonie cyklu prześwietlamy pracę kelnera.

Wielu młodych ludzi decyduje na pracę kelnera czy kelnerki w celu podreperowania swojego studenckiego budżetu. Wydaje się, że jest to praca łatwa i niewymagająca szczególnych umiejętności. Jak jest naprawdę? Sprawdźmy!

Warunki pracy

Pracodawcy oferują umowę zlecenie, więc łatwo połączyć pracę ze studiami. Nie są też wymagane szczególne kwalifikacje, bo liczy się przede wszystkim doświadczenie. Mile widziana jest też znajomość języków obcych. Stawka godzinowa nie jest zbyt wysoka (4-8 zł na rękę), ale istnieje system premiowy za ilość sprzedanych win lub drogich alkoholi. No i oczywiście napiwki… z którymi bywa jednak różnie. W zależności od systemu, jaki obowiązuje w danej restauracji, bywają one rozdzielane pomiędzy wszystkich pracowników, oddaje się stałą kwotę (np. 10 zł) lub są po prostu indywidualną sprawą kelnera. –  Najlepsze napiwki można otrzymać od maja do września, czyli w sezonie wakacyjnym – mówi Piotrek, student, który od 3 lat pracuje jako kelner. – Trafił mi się kiedyś rekordowy napiwek w wysokości 80 złotych. W najlepszym dniu udało mi się zebrać około 250 złotych ekstra do dniówki. Brzmi super, ale przepracowałem wtedy 14 godzin praktycznie bez żadnej przerwy na jedzenie czy choćby złapanie oddechu.
Okazuje się też, że to panowie chętniej dają większe napiwki niż panie. Z tego też względu to kelnerki częściej je otrzymują.
Czasem jednak nie liczy się wysokość pozostawionej kwoty, a pomysłowość klienta. Anna, która pracuje jako kelnerka w jednej z sopockich restauracji, wspomina, że kiedyś na stole znalazła serduszko stworzone z jednogroszówek. – Było to milsze niż wszystkie inne napiwki razem wzięte. Uśmiech nie schodził mi z twarzy do końca dnia – dodaje.

fot. Gwenael Piaser

fot. Gwenael Piaser

Nie bije się posłańca

Podstawowym obowiązkiem kelnerów jest obsługa klientów restauracji: przywitanie gości, wskazanie lub zaprowadzenie do stolika, ewentualne pomoc w wyborze jakiegoś dania, przyjęcie i przyniesienie zamówienia.
Przed pracą przygotowują zastawę i sztućce, a po zamknięciu restauracji sprzątają stoliki i salę.
Kelner jest przede wszystkim łącznikiem pomiędzy salą i kuchnią. Niestety zdarza się, że musi przyjmować niemiłe komentarze od niezadowolonych klientów i „świecić oczami za kucharza”. Dlatego pamiętajmy, w myśl zasady, że nie powinno bić się posłańca, pohamujmy czasem swój gniew i za przypalonego kotleta lub zimną zupę nie denerwujmy się na Bogu ducha winnego kelnera.
Powinien on jednak pilnować, czy danie, które zamówiliśmy, pokrywa się z tym, co nam podaje. Dotyczy to zwłaszcza specjalnych życzeń, jak na przykład sałatka bez pomidora, półkrwisty befsztyk lub cola bez lodu.

fot. Raul Arrieta Brouard

fot. Raul Arrieta Brouard

Jednym z argumentów, dla których powinniśmy być dla kelnera mili, jest obawa, że może napluć nam do jedzenia. Uspakajamy – ten strach jest nieuzasadniony, bo za takie zachowanie groziłoby kelnerowi dyscyplinarne zwolnienie z pracy.  Zdarzają się jednak sytuacje, w których to… kelner zostaje opluty. Studentka Asia, która w minione wakacje pracowała jako kelnerka w jednej z gdańskich restauracji, tak opowiada o pewnym przykrym incydencie – W Zielone Świątki w restauracji było mnóstwo ludzi. Jak zwykle w porze największego ruchu przyszły cygańskie dzieci i zaczęły żebrać po stolikach. Kiedy wyprosiłam parkę dzieci z lokalu, dziewczynka się odwróciła i napluła mi w twarz.  Jakiś Niemiec, który dał im pieniądze, zaczął mnie przepraszać, bo myślał, że te dzieci naprawdę są biedne.

 

Pamiętać, uśmiechać się i mieć oczy na około głowy

W pracy kelnera niezbędna jest dobra pamięć. Zanim zacznie się obsługiwać salę, należy „zdać kartę”, czyli nauczyć się wszystkich dań z menu i ich składu. Poza tym stali klienci lubią, gdy pamięta się ich nawyki i upodobania. – Mamy pewnego klienta, który dzwoni, przedstawia się i mówi „to co zwykle”. Nikt już nawet nie śmie go o nic dopytywać, bo jest wtedy bardzo oburzony. Dlatego w kuchni wisi kartka z informacją co oznacza „zwykle” dla tego pana –  opowiada Kasia, pracująca w jednej z gdańskich restauracji.
Kelner musi być zadbany i zawsze uśmiechnięty. – Każdego klienta należy obsłużyć w miłej atmosferze, aby chciał do nas wrócić – dodaje Piotrek. – Poza tym, zadowolony klient chętniej daje duży napiwek.
Istotna jest też cierpliwość, opanowanie i zręczność, aby tak manewrować ciężką tacą, żeby niczego nie rozlać i nie upuścić. A bywa to bardzo trudne, szczególnie w godzinach szczytu.
Trzeba mieć oczy dookoła głowy. Nie tylko po to, aby szybko podchodzić do nowych klientów, ale także żeby pilnować tych, którzy swój posiłek już zjedli, a niekoniecznie chcą za niego zapłacić…

fot. weibun

fot. weibun

Podsumowując, bycie kelnerem to niezła harówka. Po całej zmianie nogi odmawiają posłuszeństwa, a bicepsy mdleją od noszenia ciężkich tac. Często trzeba robić dobrą minę do złej gry i znosić uwagi marudnych klientów. Przyjmowanie zamówień od gości, którzy sami nie wiedzą czego chcą, lub małych brzdąców bywa bardzo trudne i nużące. Poza tym, duża grupa wchodząca kwadrans przed zamknięciem restauracji może wyprowadzić z równowagi nawet oazę spokoju.
Okazuje się jednak, że jeśli chce się szybko zarobić, to praca ta jest najlepszym wyjściem. Przy odpowiednich staraniach z napiwków można uzbierać drugą pensję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pięć + 12 =