#GłosMłodych w CDN: Konrad Wojtowicz – Jeden z najmłodszych kandydatów do Sejmu

Konrad Wojtowicz jest studentem prawa na Uniwersytecie w Maastricht i Uniwersytecie Warszawskim oraz absolwentem szkoły średniej Worth School w Anglii, gdzie otrzymał pełne stypendium akademickie. Swoją działalność społeczną rozpoczął od współzałożenia i przewodzenia pierwszym obradom Parlamentu Młodych RP jako marszałek. To największa inicjatywa aktywizująca młodych ludzi do udziału w debacie na ważne tematy polityczne w Polsce. Pomimo młodego wieku, zdobywał już doświadczenie zawodowe w największych międzynarodowych kancelariach prawnych w Warszawie i w Londynie oraz w Departamencie Biznesu i Handlu w Ambasadzie Brytyjskiej w Warszawie.

Konrad, jesteś jednym z najmłodszych kandydatów do Sejmu w nadchodzących wyborach. Jakie są Twoje osobiste motywacje do startu?

Podstawowym czynnikiem było zauważenie, że w parlamencie brakuje zdecydowanie osób młodych. Są to bardzo ważne wybory, a opozycja ma ogromne szanse na zwycięstwo. Jest to dla mnie również okazja, aby pokazać, że moje pokolenie nie popiera obecnych rządów. Uznałem też, że w taki sposób mogę przekonać swoich rówieśników, którzy ulegli wpływowi skrajnej prawicy w postaci Konfederacji, aby rozważyli tę decyzję. Wielu młodych chłopaków jest zwolennikami tego ugrupowania, a ja chcę spróbować ich od tego oderwać, a także pokazać, że młodzi mężczyźni mogą być w Polsce też po innej stronie mocy.

Odnośnie Konfederacji, uważasz, że to jest bardzo duże zagrożenie dla dialogu, kultury politycznej i wielu ważnych wartości, np. proeuropejskich?

Faktycznie jest to pewne zagrożenie, trendem w Europie jest przyrost elektoratu tego typu ugrupowań. Wynika to trochę z ogólnej tendencji do antysystemowości, a takie ruchy powstawały już wcześniej. Wielu tych młodych wyborców (Jak pokazuje bilans płci — przeważnie chłopaków) zapomina jednak, że pod tymi wolnościowymi postulatami kryją się zamordystyczne, skrajnie katolickie i narodowościowe treści. Jednak uważam, że dziś najważniejszym problemem jest zatwardziała, populistyczna i klepltokracka retoryka PiS-u. To oni tak naprawdę mają przy sobie media, środki ze spółek skarbu państwa i ogromny budżet na prowadzenie kampanii. Konfederacja może jednak w przyszłości, przy utrzymującym się trendzie, również być zagrożeniem dla praw i demokracji. Na ten moment to PiS jest w ogólnym rozrachunku czymś, na czym trzeba się skupić i jak najszybciej tę partię należy od władzy odsunąć.

Wiele mówi się o tym, że politycy nie biorą pod uwagę potrzeb młodych osób. Wielu naszych rówieśników nie interesuje się światem polityki, bo często zderzają się ze ścianą. Co w takim razie ma do zaoferowania młodzieży Koalicja Obywatelska?

Wydaje mi się, że podstawową kwestią jest edukacja. Chcemy, aby skupiała się ona na przyszłości, a nie na przeszłości. Musimy w taki sposób zreformować system, aby nauczyciele godnie zarabiali, mieli energię i pasję do nauczania młodych ludzi. To jest potrzebne, aby wspierać różne niezależne inicjatywy uczniowskie. Ciekawym pomysłem ze strony KO jest również rozwiązanie kryzysu mieszkaniowego, czyli kredyt 0% i dopłata 600 zł do mieszkań dla młodych. Lewica proponuje budowę tanich mieszkań na wynajem, co może być trudne, nasze rozwiązanie jest pośrednie. W kwestii dopłaty do mieszkań, ważne jest ustaleniu odgórnych przepisów definiujących maksymalne stawki wynajmu, tak, aby właściciele mieszkań nie nadużywali prawa i nie mogli w związku z tym zwiększyć czynszu, bo wtedy ta dopłata nie miałaby sensu. Poprzez szczegółowo rozpatrzone projekty ustaw możemy doprowadzić do sytuacji, w której młodzi ludzie będą mieli łatwiejszy dostęp do kupowania lub wynajmowania mieszkań. Już teraz, np. w Warszawie sytuacja jest bardzo trudna. Wielu studentów nie stać na komfort wynajmowania mieszkania. Jest też mało miejsc w akademikach. Ważne jest więc ich budowanie i ustalenie maksymalnej ceny wynajmu pokoju w prywatnych placówkach tego typu. Oprócz tego KO stanowczo opowiada się za świeckim państwem i prawami kobiet. To, że niektóre formy antykoncepcji są dostępne tylko na receptę, jest dużym problemem. Należy wspomnieć też o kwestii aborcji. Kobiety umierają w szpitalach, mamy różne przypadki konieczności rodzenia w sytuacji zagrożenia życia matki, a to wszystko pokłosie wyroku Trybunału Konstytucyjnego. W KO duża uwaga skupiona jest także na kwestiach ekologii. Mocno opowiadamy się za rozwojem odnawialnych źródeł energii, a także za energetyką jądrową. Osobiście jestem jej dużym zwolennikiem. Potrzebujemy bardziej proekologicznego pobierania energii niż z węgla, oczywiście przy utrzymaniu niskich jej kosztów i rozsądnym jej magazynowaniu. Podsumowując, to kilka głównych obszarów – niskie koszty wynajmu, kwestie katastrofy klimatycznej, prawa kobiet, edukacja i ewentualnie świeckość państwa.

Przechodząc dalej do sprawy nadchodzących wyborów, jak to jest z referendum? Warto do niego podchodzić? Donald Tusk mówił, że wiara w mądrość społeczeństwa nie pozwala mu na nawoływanie do bojkotu referendum, ale na początku, gdy pojawiał się ten pomysł, to na jednym ze spotkań wyborczych stwierdził, że je “unieważnia”.

To referendum jest oczywiście farsą z demokracji. Pytania są na tyle tendencyjne, że nawet gdyby miało ono frekwencję powyżej 50%, to i tak nie byłoby wiążące, w takim sensie, że na podstawie tych odpowiedzi nie da się zbudować pomysłu na sensowną ustawę, czy jakiekolwiek prawo. Osobiście namawiam do bojkotu, sam też nie pobiorę karty referendalnej. Nie ma to po prostu sensu. Nie wzięcie w nim udziału przez dużą część obywateli będzie też sygnałem dla władzy, że mało kto popiera ten pomysł. Donald Tusk stwierdził, że każdy powinien zachować się tak, jak uważa to za stosowne. Szczególnie w mniejszych ośrodkach istnieje ryzyko, iż obywatel odmawiając udziału w referendum, będzie narażony na szykany ze strony społeczności, która ewidentnie popiera PiS. Lepiej w tej sytuacji wziąć udział w referendum i w wyborach, niż z powodu tego typu lęku w ogóle nie wybrać się na głosowanie. Do takiej sytuacji nie można doprowadzić.

Uczestniczyłeś w marszu miliona serc?

Tak, oczywiście!

Mówi się, że polityka to również siła gestów i symboli. Czy uważasz, że ten marsz wpłynie na wyborczą rzeczywistość? Co widziałeś w ludziach tam na miejscu?

Myślę, że wpłynie on zdecydowanie na wynik wyborów. Chyba nikt w historii III RP nie był w stanie zmobilizować aż tak dużej rzeszy ludzi. To nie ma tak naprawdę znaczenia, czy było tam milion osób, czy 600 lub 900 tysięcy. Ważne jest to, że wiele osób wzięło udział w tym wydarzeniu i byli to ludzie z całej Polski. Tak samo, jak przy okazji marszu 4 czerwca, widziałem tam optymizm i nadzieję na zwycięstwo. W tych wyborach chodzi o to, aby zobaczyć siłę wyborczą. Czułem tam ją, a także wiarę i jedność. Przez to, że było tam tak wiele osób, to jeszcze bardziej zmobilizuje to wyborców opozycji, aby poszli na wybory i wzięli sobie do serca wszystkie hasła, które pojawiały się na tym marszu.

Donald Tusk na marszu pozdrowił liderów Trzeciej Drogi, byli tam też obecni przedstawiciele Lewicy. W ostatnich dniach ze strony lidera KO pojawił się też apel do wyborców tych ugrupowań – „Głosujcie na swoich, nie wahajcie się ani chwili, to jest ważne, abyście wierzyli w sukces swoich komitetów.” Jest to troszkę odwrotność do wcześniejszych komunikatów. Wcześniej atmosfera nie była taka przyjemna.

Zjednoczenie opozycji rzeczywiście widać na tym etapie kampanii. Koalicja zdaje sobie sprawę, że nie będzie rządzić, jeśli jeden z tych trzech elementów zawiedzie. Interesująco podzieliły się te trzy listy pod względem kampanii. Lewica dociera szczególnie do elektoratu pracowniczego, wielkomiejskiego, który prezetuje bardzo liberalnie, lewicowe poglądy na kwestie społeczne. Trzecia Droga to elektorat mniejszych przedsiębiorców, osób bardziej konserwatywnych, które nie naciskają tak bardzo na rozdział państwa od Kościoła. Docierają do tych wyborców, którzy nie do końca zaufali PO, czy też samemu Donaldowi Tuskowi, ale również sprzeciwiają się rządom PiS-u. Koalicja Obywatelska, która znajduje się trochę pośrodku, dociera również do mniejszych przedsiębiorców, kobiet i tych grup społecznych, które czują się wykluczane i pokrzywdzone, czyli np. nauczyciele, pielęgniarki, czy też osoby z niepełnosprawnościami. Ciekawy jest więc ten podział elektoratem, który mimo wszystko w wielu kwestiach dąży do wspólnych celów. Nie uważam, aby brak udziału w marszu Trzeciej Drogi był czymś złym. Tutaj akurat Lewica stanęła na wysokości zadania i z pewnością zyskała, pojawiając się na tym wydarzeniu. Elektorat Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka Kamysza jest jednak bardzo podobny do tego, który opowiada się za KO, dlatego też musieli szukać sposobu, aby uzyskać te 8% głosów i zachować swoją tożsamość, nie tracąc wyborców na rzecz Koalicji i nie spaść pod próg.

Czy gdyby nie TVP to PiS przegrywałby wszystkie polityczne starcia?

Ciężko powiedzieć. Myślę, że nawet wyborcy PiS-u wiedzą, jaką tubą propagandową jest dziś telewizja publiczna. Elektorat ten to w dużej mierze Ci, którzy czują się pokrzywdzeni. To wychodzi z ich przekazu, np. mówienie o układzie okrągłego stołu, czy reformie Balcerowicza. PiS pokazał tym ludziom, że mogą się sprzeciwiać Zachodowi, że mogą prosić bezpośrednio o pieniądze i zasiłki, pomijając, czy to zadłuża nasz kraj, czy 500 plus było słuszne. Dlatego też wszelkie ataki na bezpieczniki demokratyczne, sądy, Trybunał Konstytucyjny, rozkradanie spółek skarbu państwa, przestały tak naprawdę mieć dla tej grupy odbiorców znaczenie. Wydają się to im kwestie odległe, a to, że demokracja przestaje istnieć, nie jest ważne, bo to oni w końcu rządzą i ich potrzeby zostają spełnione. TVP w tym procesie bardzo więc pomagało.

Gdybyś był dziś w sytuacji “mównicowej”, co byś powiedział rówieśnikom, którzy nie chcą udać się na wybory?

Nie ma w zasadzie jednego przepisu na to, aby zachęcić młodych ludzi do uczestnictwa w wyborach. Część naszej grupy społecznej jest bardzo zobojętniała. Wydaje mi się, że aby trafić do młodzieży i zainteresować ją polityką, ciężko jest to zrobić przez samą politykę. Apel typowo polityczny dotarłby tylko do ludzi, którzy już się rzeczywiście tym światem interesują. Tym niezaintersowanym trzeba pokazać, że postawa obojętna prowadzi do nikąd. Rząd PiS-u nigdy nie dał młodym żadnej jasnej oferty. Koalicja Obywatelska, Lewica i Trzecia Droga zdecydowanie takie postulaty zgłaszają. To są konkretne propozycje, a młodzież jest skutecznie zachęcana. Symboliczne jest to, ilu młodych kandydatów startuje z ugrupowań opozycji demokratycznej, a ilu np. z PiS, to jest duża różnica.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

7 + dwadzieścia =