#GłosMłodych: Brak medalu za trzecie miejsce
5 min read
autor: DS stories/ źródło: Pexels
Maciej Socha
Trzecia pozycja w wyborach prezydenckich jest specyficznym wyróżnieniem – nie daje ani chwały, ani pałacu, ale przez jakiś czas pozostawia zainteresowanie mediów. Poprzedni brązowi medaliści nie byli w stanie odpowiednio wykorzystać błysku fleszy. Jak poradzi sobie Sławomir Mentzen?
Paweł Kukiz, po zamknięciu podium w 2015 r. z ponad 20 proc. poparcia, wypadł ze świadomości publicznej po zbrataniu się z systemem, z którym tak zaciekle walczył. Szymon Hołownia w tegorocznych wyborach nie zbliżył się do swojego wyniku z 2020 r., gdzie zdobył 13,87 proc., między innymi przez skrzyżowanie Trzeciej Drogi z Koalicją Obywatelską. Przyszłość Konfederacji zdaje się być zależna od tego jak zachowa się trzecia siła wyborów prezydenckich 2025 r., Sławomir Mentzen.
Różne drogi, wszystkie donikąd
Paweł Kukiz i Szymon Hołownia to dwa różne oblicza „trzeciego miejsca”: Kukiz był gniewem ulicy, Hołownia sumieniem z ekranu. Po wyborach obaj stanęli przed tym samym dylematem: jak nie stać się tym, z czym walczyli? Jeden wpadł w objęcia PiS, tracąc resztki wiarygodności w oczach części elektoratu; drugi wszedł do sejmu frontowymi drzwiami, ale polityczna rzeczywistość szybko zaczęła ścierać mu aureolę. Poprzednicy Mentzena zderzyli się z tym samym murem: wyborcy kochają outsiderów, dopóki nie przestaną nimi być.
Sławomir Mentzen to przykład kandydata z trzeciego miejsca, który zamiast krzyczeć, woli liczyć – głosy, podatki i zasięgi w mediach społecznościowych. W przeciwieństwie do swoich „trzecich” poprzedników, nie budował poparcia na emocjonalnym buncie, ale na chłodnym rachunku: niższe podatki, mniej państwa, więcej wolności. Jego siłą nie była spontaniczność, lecz konsekwentny przekaz ubrany w memy, bon moty i „żrące”, proste hasła. Jako lider Konfederacji, potrafił połączyć libertariańską narrację gospodarczą z uberkonserwatywnymi hasłami obyczajowymi, tworząc ofertę dla młodych, zbuntowanych i zniesmaczonych tzw. POPiS-em.
Co współprzewodniczący Konfederacji zrobi po wyborach? Początkowo w debatach było widać pewną nić jego połączenia z Karolem Nawrockim. Nic w tym dziwnego: walczą o ten sam elektorat, wojują z tym samym wrogiem. Czemu mieliby walczyć ze sobą? Próżno więc było szukać jakiegoś poważniejszego ataku ze strony jednego na drugiego, mówiło się nawet o nieformalnym „pakcie o nieagresji”. Możliwe, że obaj kandydaci unikali konfliktu wierząc, że przegrany poprze drugiego w walce z Rafałem Trzaskowskim w drugiej turze – w końcu od obu panów można było usłyszeć, że to oni mają największe szanse na pokonanie prezydenta Warszawy w dogrywce.
Zwrot akcji
Wszystko zmieniło się jednak, po ujawnieniu afery mieszkaniowej z udziałem „kandydata obywatelskiego popieranego przez PiS”. Mentzen poczuł krew i wykonał atak w jego stylu, czyli w mediach społecznościowych. Kandydat Konfederacji podczas trzydziestominutowego odcinka Mentzen Grilluje ostro skrytykował prezesa IPN, nie pozostawiając suchej nitki zarówno na Nawrockim jak i partii, która go w tych wyborach poparła. Ruch ten wśród zwolenników szeroko pojętej prawicy okazał się jednak być dosyć polaryzujący. Jedni wychwalali Mentzena za słuszną krytykę i nagłaśnianie sprawy, która na to zasługuje; innym nie pasowała wojna prawicowo-prawicowa i odebrali atak Mentzena jako samobója.
Kandydat Konfederacji uzyskał w pierwszej turze wyborów prezydenckich około 15 proc. głosów. To oznacza, że poparła go rzesza ludzi, której symboliczne przekazanie mogłoby rozstrzygnąć o wyniku drugiej tury. Mentzen o tym wiedział, był świadomy tego, że miliony Polaków patrzy teraz w jego stronę. Co więcej, uknuł idealny plan, by to wykorzystać i całą uwagę przekuć w internetowe zasięgi jego platform. Dzień po pierwszej turze wyborów, w poniedziałek, 19 maja ogłosił, że na zaplanowanej na następny dzień konferencji prasowej powie komu przekaże poparcie. Nie zrobił tego. W zamian oświadczył, że zaprasza obu kandydatów na rozmowę do siebie, w której przedstawi postulaty ważne dla jego wyborców. W tamtym momencie polska polityka wydawała się być światem Sławomira Mentzena.
Rozmowy poszły dobrze. Karol Nawrocki podpisał postulaty Mentzena bez zastrzeżeń, a momentami zdawał się wręcz jeść z ręki polityka Konfederacji. Nie wypadł jednak źle – z drobnym wyjątkiem dialogu o ustawkach kibolskich. Niewątpliwym wygranym był jednak Sławomir Mentzen. Sprawnie przebiegła tez rozmowa z Rafałem Trzaskowskim. Mimo różnic światopoglądowych, obaj politycy wykonali swoje zadania poprawnie. Mentzen „grillował”, Trzaskowski wytrzymywał temperaturę, co jak pokazała pierwsza tura nie było wcale oczywiste. Z przebiegu tych debat wszyscy sztabowcy mogli być w pewnym stopniu zadowoleni.
Piwo się rozlało
Piwo to paliwo, przede wszystkim kampanijne. Na tym trunku całą swoją kampanię parlamentarną w 2023 r. oparł Sławomir Mentzen. To mu się ewidentnie opłaciło w tych wyborach, gdzie duża część ówczesnych nastolatków, „omamionych browarem”, zdecydowała się oddać swój pierwszy głos w wyborach prezydenckich na kandydata Konfederacji. Jednak kto piwem wojuje, ten od piwa ginie. Po rozmowie Mentzena z Trzaskowskim, przewodniczący Konfederacji dał się namówić na wspólną wizytę w swoim pubie, gdzie na obu kandydatów czekał już Minister Spraw Zagranicznych, Radosław Sikorski. Co gorsza, Mentzen dał się tam sfotografować, nagrać, spostować i wykorzystać jako element kampanii kandydata PO. Właściciel Pubu u Mentzena zdaje się nie wyczuł podstępu i wszedł w pułapkę zastawioną przez doświadczonych polityków Platformy.
Piwo rozlało się, a płakać nad nim może tylko Sławomir Mentzen, podczas gdy politycy PiS, dziennikarze, a nawet Janusz Korwin-Mikke zrównują wyjście na piwo z kukizjadą w postaci przekazania poparcia Rafałowi Trzaskowskiemu. Ciężko stwierdzić jakie były intencje kandydata Konfederacji, on sam twierdzi, że nie zrobił nic złego, a z Karolem Nawrockim też poszedłby na piwo.
Jedno jest pewne: stolik który miał zostać „wywrócony” jest brudny. Pytanie czy uda się go doczyścić?
*
Od redakcji CDN: 28 maja 2025 r. Sławomir Mentzen opublikował na swoim kanale na You Tube film, w którym dokładnie omówił obie swoje rozmowy z kandydatami na prezydenta – Karolem Nawrockim i Rafałem Trzaskowskim, oraz słynne wyjście z Rafałem Trzaskowskim i Radosławem Sikorskim do toruńskiego pubu. Mentzen stwierdził, że decyzję o oddaniu głosu w II turze wyborów prezydenckich pozostawia wyborcom, a sam starał się po prostu przybliżyć programy obu kandydatów i ukazać ich zbieżność lub rozbieżność z postulatami Konfederacji.