Po co mi Berlin w styczniu, czyli szybki wyskok za zachodnią granicę
Miesiąc – styczeń, czas – szósta rano, miejsce – Gdańsk, okolice dworca w Oliwie, odczuwalna temperatura – coś pomiędzy głęboką Syberią a Merkurym nocą. Idę – a raczej turlam się – w dwóch parach spodni,…