Hokejowy Pekin przeszedł do historii – część 2

Patrik Rybar, fot. instagram/IIHF

W kwietniu 1992 roku mistrzostwa świata elity odbyły się w Czechosłowacji. Gospodarze zdobyli na turnieju brązowy medal. Parę miesięcy wcześniej w Albertville drużyna osiągnęła ten sam rezultat i przywiozła z Francji brązowy krążek olimpijski. 1 stycznia 1993 roku ówczesny premier Słowacji Vladimír Meciar ogłosił niepodległość naszych południowych sąsiadów. Oderwanie się od Czech oznaczało również potrzebę zbudowania nowej kadry hokejowej.

Słowacy po raz pierwszy…

Schedę i honory po utytułowanej czechosłowackiej drużynie przejęli w całości Czesi. Od 1994 Słowacy rozpoczęli grę w mistrzostwach świata jako oddzielny byt. Zaczynali jednak w niższych grupach. Bardzo szybko, bo już w 1996 zadebiutowali w turnieju elity. Od tamtego czasu ich największymi sukcesami były medale właśnie mistrzostw świata. W 2000 roku zdobyli srebro, dwa lata później w Szwecji zostali mistrzami świata. Do swojego dorobku Słowacy dorzucili jeszcze brąz z 2003 i drugie wicemistrzostwo w 2012.

Naszym południowym sąsiadom brakowało jednak do tej pory medalu igrzysk olimpijskich. Najbliżej tego sukcesu byli na turnieju w Vancouver. 12 lat temu ulegli w półfinale gospodarzom z Kanady 2:3, a w decydującym meczu o „pudło” przegrali 3:5 z Finami. Na igrzyskach w Pekinie Słowacy nie byli wymieniani w gronie reprezentacji mogących zdobyć medale. Nikt nie sądził, że drużyna, która musiała przebijać się przez turniej eliminacyjny z gorszymi ekipami (Białoruś, Austria, Polska), osiągnie największy sukces w historii występów na igrzyskach.

Taki stan rzeczy potwierdziły pierwsze mecze fazy grupowej. Słowacy byli wyraźnie gorsi od Finów i Szwedów, z którymi przegrali kolejno 2:6 i 1:4. Jednak podopieczni trenera Craiga Ramseya po dwóch porażkach zaczęli grać zupełnie inny hokej. Po pokonaniu 5:2 reprezentacji Łotwy w barażu wpadli na Niemców. Po kapitalnej grze rozbili aktualnych jeszcze wicemistrzów olimpijskich z Pjongczangu 4:0. Osiągnięcie 1/4 finału było już najlepszym wynikiem od pamiętnych igrzysk z Vancouver. W ćwierćfinale Słowacy po świetnym spotkaniu sprawili małą sensację, eliminując po rzutach karnych USA. Rozpędzoną drużynę  zatrzymali jednak znów Finowie. Suomi mimo defensywnej i zachowawczej gry spokojnie ograli Słowaków 2:0.

W meczu o brązowy medal nasi południowy sąsiedzi zmierzyli się ze Szwedami. Duża intensywność w spotkaniu była narzucona głównie przez Słowaków. Lepiej jeździli na łyżwach, wyglądali na mniej ociężałych w porównaniu do reprezentacji Trzech Koron. Być może było to spowodowane wycieńczającym półfinałem, w którym Szwedzi przegrali po wyrównanej walce dopiero po rzutach karnych z Rosją (a raczej Rosyjskim Komitetem Olimpijskim). To była woda na młyn młodej reprezentacji Craiga Ramseya. Kluczową okazała się druga tercja. Gole Larsowi Johanssonowi strzelili Juraj Slafkovsky oraz Samuel Takac. Prowadzenia Słowacy nie oddali do końcowej syreny. Pod koniec spotkania wstrzelili jeszcze krążek do pustej szwedzkiej bramki dwukrotnie. Skandynawowie po zejściu bramkarza do boksu nie potrafili przeciw Słowakom ani zawiązać „zamka” na ich tercji, ani nawet utrzymać się dłużej przy krążku. Wygrała drużyna zdecydowanie lepsza.

W taki oto sposób nasi południowi sąsiedzi zdobyli swój pierwszy medal olimpijski w historii. Swoją cegiełkę do świetnego rezultatu dorzucił znakomity bramkarz Dinama Mińsk – Patrik Rybar. Dużą zasługę w pekińskim sukcesie miał też zaledwie 17-letni Juraj Slafkovsky. Młody zawodnik fińskiego TPS Turku z 7 golami został królem strzelców oraz MVP turnieju. Coraz więcej mówi się o tym, że kluby zza oceanu chętnie widziałyby go u siebie. Bardzo prawdopodobne jest to, że już w czerwcu tego roku zostanie wybrany przez któryś z nich w drafcie NHL.

… i Finlandia po raz pierwszy

Suomi to jedna z najbardziej utytułowanych hokejowych drużyn narodowych. Na salony Finowie zaczęli wchodzić pod koniec lat 80. Kamieniem milowym okazał się srebrny medal igrzysk olimpijskich z 1988 roku z Calgary. Od tamtej pory zdobyli aż 15 medali mistrzostw świata (z czego 3 złote, 9 srebrnych i 3 brązowe). Finlandia regularnie wysyła za ocean do NHL utalentowanych zawodników. Jednak wicemistrzostwo olimpijskie w 1988 Suomi zdobyli bez ich pomocy (pierwszy raz najlepsi zawodnicy świata wystąpili na igrzyskach 10 lat później w Nagano). W latach 90. wywalczyli dwukrotnie podium. Dwukrotnie najniższy stopień. Później stawali na nim jeszcze w 2010 Vancouver oraz w 2014 w Soczi. Jak do tej pory największy sukces, a więc srebrny medal, Finowie powtórzyli w 2006 roku w Turynie. Kadrze brakowało już tylko jednego – olimpijskiego złota.

Szanse na taki rezultat oczywiście wzrastają, kiedy na turnieju nie ma zawodników z NHL. Siły reprezentacji USA oraz Kanady są przez to ograniczone, bo muszą się posiłkować piątym garniturem występującym na co dzień w Europie. Największymi beneficjentami są zespoły ze Starego Kontynentu. Oczywiście tracą swoje największe gwiazdy, ale mają rozlokowane po silnych ligach innych zawodników. Z utalentowaną młodzieżą i kończącymi kariery legendami na czele. Reprezentacja Finlandii nie była na turnieju w Pekinie wyjątkiem. Najwięcej powołań otrzymali hokeiści z rosyjskiej KHL (18), z czego 5 z fińskiego Jokeritu. Zespół od sezonu 2014/2015 gra właśnie w lidze swoich wschodnich sąsiadów (choć po inwazji Rosji na Ukrainę wydaje się, że przygoda klubu z Helsinek dobiegła tam końca). 5 zawodników do stolicy Chin przyjechało z bardzo mocnej obecnie ligi szwajcarskiej. Tylko dwa powołania powędrowały do fińskiej SM-liigi.

Petteri Lindbohm, fot. instagram/IIHF

Suomi od początku byli typowani jako kandydaci do podium, a nawet mistrzostwa w całym turnieju. A w nim podopieczni trenera Jukki Jalonena swoim defensywnym stylem gry osiągali świetne rezultaty w fazie grupowej. Wygrali 6:2 ze Słowakami, 3:1 z Łotwą oraz 4:3 (po wyrównanym meczu i dogrywce) z odwiecznym rywalem ze Szwecji. Dzięki pierwszemu miejscu w grupie awansowali bezpośrednio do ćwierćfinału. Bez konieczności wystąpienia w meczu barażowym. 1/4 była dla Finów formalnością. Po rozbiciu 5:1 reprezentacji Szwajcarii zameldowali się w najlepszej czwórce.

Półfinał ze Słowakami nie był fascynującym widowiskiem. W tym meczu dała o sobie znać solidna obrona, którą uwielbia trener Jalonen. Szkoleniowiec prowadzący fińską kadrę od 2008 roku (z przerwą na lata 2013-2018) zdobył z nią już dwukrotnie mistrzostwo świata. Do tego dołożył jedno wicemistrzostwo globu i olimpijski brąz. Za sobą ma też prowadzenie paru klubów europejskich, między innymi Jokeritu Helsinki czy SKA Sankt Petersburg. Pojawiało się już wiele głosów, aby kluby z NHL dały szansę Jalonenowi. Jak pisze jednak Andrzej Kulasek, problemem może być zaawansowany wiek (59 lat), zerowe doświadczenie za oceanem, ale też słaby angielski trenera.

Mimo wszystko w Europie swojej klasy nie musi potwierdzać. W olimpijskim półfinale ze Słowakami Suomi wygrali między innymi świetnie przygotowaną taktyką. Mimo mniejszego posiadania krążka kontrolowali mecz i z rezultatem 2:0 awansowali do pekińskiego finału. Tam ich rywalem był Rosyjski Komitet Olimpijski. 4 lata temu drużyna pod szyldem Olimpijczyków z Rosji wygrała olimpijski turniej w Pjongczangu, więc w Chinach broniła tytułu. Spotkanie nie zachwyciło tak, jak mecz o brązowy medal, jednak kibice hokeja z pewnością zapamiętają go na długo. W wyrównanym pojedynku największą bolączką Finów były wznowienia. Te problemy wykorzystał Michaił Grigorienko, który po wygranym buliku wpakował krążek do bramki Harriego Sateriego. W kolejnych dwóch tercjach gole strzelali już tylko Finowie. Pięknym golem spod niebieskiej linii w 24. minucie wyrównał Ville Pokka. Na samym początku trzeciej części spotkania na prowadzenie wyprowadził Suomi Hannes Bjorninen. Napastnik Jokeritu Helsinki zmienił tor lotu krążka po strzale Marko Antilli.

Finowie, mimo mocnego naporu Rosjan, nie oddali prowadzenia do samego końca i po raz pierwszy w historii zdobyli mistrzostwo olimpijskie. Co ciekawe, a nie jest to takie oczywiste, dokonali tego bez ani jednej porażki. Bohaterami drużyny zostali Mikko Lehtonen oraz Sakari Manninen, mimo że w samym finale nie odegrali kluczowej roli. Lehtonena wybrano na jednego z dwóch najlepszych defensorów turnieju. Natomiast Manninem z Jurajem Slafkovskim i Lucasem Wallmarkiem stworzył najlepszy tercet ofensywny. Kolejnym celem Suomi, licząc na tegoroczny dublet, jest odzyskanie tytułu mistrzów świata. W 2021 w Rydze przegrali finał z Kanadyjczykami. 13 maja rozpocznie się kolejny turniej elity. Fińscy fani z pewnością zacierają ręce. Hokeiści będą rywalizowali na lodowiskach w Helsinkach i Tampere.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

20 + 7 =