Szukanie końca skali – o podróżowaniu po Syberii

Syberia uczy głębokiej pokory. Zawsze żartuję, że podróżowanie po największym państwie świata jest jak zabawa suwakiem. Wciąż szuka się tam końca skali, a tego końca w pewnym sensie nie ma, szczególnie w jego azjatyckiej części. 

Rozmowa z Adamem Majewskim – dziennikarzem i pisarzem. 

Wrażenia z pierwszej podróży na Syberię?

To było akurat zimą, kilka lat temu. Pamiętam głęboki szok i uczucie wielkiego rozczarowania. Przyleciałem z Moskwy na pokładzie boeinga 767 Siberia Airlines o zasięgu międzykontynentalnym. Kiedy zszedłem po schodkach i postawiłem pierwszy krok na płycie lotniska w Tomsku runęły wszystkie te mity, którymi jesteśmy karmieni na lekcjach geografii i historii, w lekturach szkolnych i przez masmedia. Zupełnie nie tego się spodziewałem, czego wówczas doświadczyłem, choć płyta była oblodzona, a wokół pełno śniegu. Szklany gmach nowoczesnego terminalu w dali, kursujące niskopodłogowe autobusy lotniskowe, kompetentna obsługa władająca językami obcymi.

Co wtedy się wydarzyło?

Pierwsze zderzenie było związane z odczuwaniem niskich temperatur. Do dziś z żoną się zastanawiam, czy tamtego dnia na minusie było 29 czy 39 stopni. Powietrze na Syberii jest suche, kontynentalne. Z tego powodu zimno mniej dokuczliwe niż w Gdańsku, gdzie wilgoć od morza przeszywa kości nawet przy dodatnich temperaturach. Podczas kolejnych dni rezygnowałem po kolei z dodatkowych części garderoby. Ostatecznie chodziłem w zimowej parce, a pod spodem podkoszulek i dżinsowa koszula. Zresztą miałem szczęście z tym śniegiem, bo pojawia się dopiero w listopadzie. Zmarzłem jedynie w Górach Ałtaju, ale to było na pustkowiu, w przełęczy Czike-Taman, przez którą wlewały się z ogromną prędkością masy powietrza z mongolskich stepów. Z kolei latem temperatury wszędzie na Syberii zbliżają się niebezpiecznie do 40 stopni na plusie.

Trzeba być jednak odważnym, aby podróżować tam zimą?

Syberię zacząłem poznawać dzięki mojej wspaniałej żonie, która przyszła na świat w Republice Ałtaju. Okazała się najlepszym w świecie przewodnikiem. Z czasem to ja zacząłem wyciągać ją w różne miejsca, bo od tych przestrzeni nie sposób później uciec. Domagają się z powrotem człowieka, który choć raz tam trafił. Wszystko tam jest ogromne. Zajęło mi trochę czasu przywyknięcie do tego, że sąsiednią miejscowością nazywa się miasto lub wieś oddaloną o 250 kilometrów. Tak samo moja żona nie od razu przyzwyczaiła się do kompaktowej Polski.

Czy Syberia przytłacza swoim ogromem?

Syberia uczy głębokiej pokory. Zawsze żartuję, że podróżowanie po największym państwie świata jest jak zabawa suwakiem. Wciąż szuka się tam końca skali, a tego końca w pewnym sensie nie ma, szczególnie w jego azjatyckiej części. Proszę tylko sobie wyobrazić, że Syberia zajmuje około dziesięciu procent powierzchni wszystkich lądów. W tym syberyjskim bezkresie mieszka mniej więcej tylu ludzi, ilu jest mieszkańców Polski, czyli trzydzieści kilka milionów. Dla porównania w samej tylko aglomeracji moskiewskiej mieszka ponad 20 milionów. Jakikolwiek punkt odniesienia traci sens.

Jak ludzie radzą sobie z rozproszeniem na tak ogromnym terytorium?

Paradoksalnie syberyjskie ośrodki są w wysokim stopniu zurbanizowane. Trzecie co do wielkości miasto w Federacji Rosyjskiej znajduje się właśnie w Syberii i jest to Nowosybirsk. Aglomeracja prawie dwukrotnie większa od Warszawy z potężnym metrem, które przewozi 100 milionów pasażerów rocznie. Cztery najbliższe miasta to Barnauł, Nowokuźnieck, Kamerowo i Tomsk. Każde wielkości polskiej Łodzi, przy czym do ostatniego przylega zamknięte miasto Siewiersk, w którym produkuje się pluton, chyba wielkości Gdyni. W miastach żyje się wygodnie, teraz także dostatnio. Są częścią zglobalizowanego świata, dlatego w galeriach handlowych królują te same marki co w Europie. Z polskich choćby Reserved, Mohito, Sinsay. W sklepach spożywczych podobnie. Na ulicach samochody takie jak w Polsce, a przez aplikację można zamówić nie tylko ubera. Miasta w azjatyckiej części Rosji są na wskroś europejskie, dlatego wrażeń trzeba szukać gdzie indziej. Tylko przyznać trzeba, że błoto pośniegowe w połączeniu z ziemią przypominającą szary puder okrutnie brudzi samochody.

Dookoła sama pustka?

Niekoniecznie. Miasta są ogromne, z kolei wsie liczą często po kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców, niejednokrotnie są wielkości Słupska czy Tczewa. Zupełnie małych wsi, w których mieszkałoby – jak gdzieniegdzie na Mazurach czy Podlasiu – po kilka, kilkanaście osób nie widziałem. Ludzie przeszli do większych osad. Przejechałem w samochodzie spory kawał Traktu Czujskiego i na próżno wypatrywałem takich wioseczek.

To gdzie szukać tych wrażeń?

Syberia przez stulecia obrosła niesamowitymi legendami. W naszych czasach nie mają już pokrycia w rzeczywistości. Podróżnicy chętnie podkręcają swoje opowieści, a potem utrwalają niewiarygodny wizerunek w blogach czy kanałach wideo. Powstają w ten sposób liczne przesadzone treści o nieprzyjaznym miejscu na Ziemi. W moich ukochanych Górach Ałtaju, uchodzących w kulturze masowej za wrota do mitycznego buddyjskiego królestwa Szambali i obszar występowania Yeti, nie brakuje rozbudowanej infrastruktury turystycznej na światowym poziomie – jak w szwajcarskich czy austriackich Alpach. Epidemia przyspieszyła proces wypełniania rozległych przestrzeni udogodnieniami dla turystów. Ograniczenia w przemieszczaniu się po świecie zachęciły Rosjan do spędzania urlopów na Syberii. Choć nie będę ukrywał, że w Republice Ałtaju, gdzie Rosjanie etnicznie stanowią mniejszość, są takie miejsca, do których dostęp mają nieliczni. Zdarzało mi się przejeżdżać przez wsie Ałtajczyków, które rozrosły się wokół starożytnych cmentarzysk. Nie odważyłbym się wysiąść z samochodu, aby przyjrzeć się bliżej znajdującym się na nich totemom. To rewiry dostępne tylko szamanom i rodowitym mieszkańcom. W końcu jestem tam obcy, mimo pewnego rodzaju legitymacji z powodu żony.

To dlatego zaprosiłeś na uczelnię Jacka Hugo-Badera, aby opowiedział o swoich podróżach po Rosji?

Dokładnie tak. Od jakiegoś czasu marzyłem o spotkaniu i możliwości porozmawiania z wybitnym pisarzem i reporterem, jakim jest Hugo-Bader, o współczesnej Rosji i miejscu szamanów w jej życiu duchowym. Będziemy rozmawiali o jego ostatniej książce, „Szamańskiej chorobie”, a także o Ałtaju, Tuwie, Chakasji i Buriacji, autonomicznych podmiotach w składzie Federacji Rosyjskiej, które zostały przedstawione na jej stronicach. Pandemia niestety utrudniła zorganizowanie spotkania we wcześniejszym terminie.

Jak szamani sobie radzą we współczesnym świecie?

Tego między innymi można dowiedzieć się z książki Hugo-Badera. Przed jej lekturą kompletnie nie zdawałem sobie sprawy, że świetnie poruszają się w mediach społecznościowych, takich jak YouTube. Mowa o szamanie Aleksandrze Gabryszewie, który zasłynął pieszym marszem na Moskwę, aby obalać władzę. Przewija się w kilku rozdziałach książki. Zresztą cała galeria szamanów wyłania się podczas lektury. Z jednej strony są to postaci jakby z naszego świata, które wykonywały normalną pracę i miały zwyczajne ludzkie problemy. Z drugiej strony ich udziałem stała się „szamańska choroba”, dając im nadludzkie możliwości i łącząc z jakąś nadprzyrodzoną tajemnicą. Niektórzy szamani konkurują między sobą tym, co nazwalibyśmy stylówą. Jestem pełen podziwu dla Jacka Hugo-Badera, z jakim pietyzmem podszedł do szamańskiej religii. Zaś książka bez wątpienia wejdzie do kanonu najważniejszych dzieł o Rosji.

 

Spotkanie z Jackiem Hugo Baderem odbędzie się już 19 stycznia. Zachęcamy do rejestracji na stronie ACK.

 

Adam Majewski – ur. w 1979 r. w Gdańsku. Wiersze, eseistykę i publicystykę ogłaszał m.in. w „Twórczości”, „Odrze”, „Didaskaliach”, „Czasie Kultury”, „Tyglu Kultury”, „Wyspie”, „Kresach”, „Pograniczach”, „Toposie”, „Tytule”, „Kartkach”, „Frazie”, „FA-arcie”, „Ha!arcie”, „Studium”, „Punkcie Po Punkcie”, „Autografie”, „Blizie”, „Gazecie Wyborczej”, kulturaliberalna.pl oraz ritabaum.pl. W dorobku ma kilka książek literackich (m.in. „Wiersze”, Słowo/Obraz, Gdańsk 2002). Absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Gdańskim i studiów biznesowych w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Pracował jako rzecznik prasowy i szef wydawnictwa, był właścicielem firmy i urzędnikiem od promocji; współpracował z radio, prasą i portalami internetowymi. Od kilkunastu lat prowadzi zajęcia na uczelniach. Członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Mieszka w Gdańsku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *