Kacperczyk i muzyczna recepta na “Kryzys Wieku Wczesnego”

źródło: facebook KACPERCZYK

Raperzy skopiowani jak McDouble w zestawie 2 for U, czyli bracia Kacperczyk z nowym albumem „Kryzys Wieku Wczesnego”, który zdecydowanie daleko ma do muzycznego marazmu, a bliżej do letnich wspomnień w środku zimy.

„Artysta z ASP, a wystawia w SB”

Swoją karierę muzyczną bracia rozpoczęli w 2017 roku, współtworząc z Borysem Kunkiewiczem trio Suumoo i wydając indieelektroniczną EP-kę „Wojna”, która otworzyła im bramki na sceny najważniejszych festiwali muzycznych w Polsce – Spring Break i Opener’a. Jednak pomimo że Instagram dawnego projektu informuje, że „Summo teraz śpi” to od dłuższego czasu widać, że bracia Kacperczyk zdecydowanie nie mają czasu na sen.

26 listopada, po niecałych 2 latach od premiery pierwszej płyty wrócili z drugim albumem wydanym w wytwórni SBM Label. Jak wygląda kolejne wydawnictwo braci Kacperczyk na tle debiutu? Wyraźniej. Bardzo spokojne, niewyróżniające się treścią i brzmieniem „Sztuki Piękne”, pomimo że pomieściły na sobie wielu znanych gości, odbiły się bez szerszego echa, o czym możemy usłyszeć w utworze „Po co się smucić” – „Wydałem pierwszą płytę, miałem szybko wejść na szczyt / trzysta preorderów, jeden tydzień na OLiS”.

 

Jak brzmi „Kryzys Wieku Wczesnego”?

Główną nutą, która zdominowała cały album, jest prawdziwość, z jaką bracia przekazują aktualne problemy. Możliwość utożsamienia się z tekstami jest tak szeroka, że pisząc tę recenzję, nie raz odezwał się mój kryzys wieku wczesnego, który regularnie opóźniał ukończenie tekstu na tyle, że deadline stał się już niewidoczny daleko za plecami.

Druga płyta w dorobku duetu zostawia po sobie ślad, którego można nie zauważyć po pierwszym odsłuchaniu. Bracia Kacperczyk lekką formą poruszają istotne problemy i pomimo że miejscami posiłkują się prostymi metaforami zahaczającymi o truizm, wypada to, o dziwo, naturalnie dobrze. W wyjątkowo zgrabny muzycznie i tekstowo sposób udało im się pokazać rozdarcie młodych ludzi, którzy nie do końca wiedzą, w którą chcą iść stronę, zderzając się ze ścianą odpowiedzialności za swoje życie i pierwszymi decyzjami. A te wszystkie rozterki okraszone dodatkowo presją „najlepszych lat życia”, powodują falę przygnębienia i tytułowy „Kryzys Wieku Wczesnego”, w którym tak dobrze wrócić myślami do beztroskich wspomnień.

 

Rozdzielić Kacperczyków?” Zdecydowanie nie!

Gdy Paweł tworzy bity, a Maciek je czuje — dzieje się magia, która zdecydowanie daleko ma do kryzysu, nawet gdy właśnie o nim opowiada. Braterską więź słychać tutaj na każdym kroku, a swoje apogeum osiąga na świetnym utworze „Brejdaki”.

Jednak cały album ma wiele mocnych momentów, które potrafią zaskoczyć nie tylko muzycznie, ale również lirycznie. Gdyby przed odsłuchem „Znudziło mi się” ktoś zapytał mnie o połączenie znanych z YouTube’a słów „styrta się pali” i love songa, stwierdziłabym bez dwóch zdań, że to nie może się udać. A jednak — może.

Na albumie pojawiło się również kilku gości, z których najlepiej wypada Hodak, wpasowując swoje flow idealnie w estetykę braci, tworząc na „Cyrku” magiczne połączenie, po którego wysłuchaniu nic tylko czekać na kolejne wspólne projekty chłopaków. Zwrotka Julii Wieniawy w „Sebiksach” jest prawie niezauważalna, natomiast Julia Pośnik w „Niebieskich Ptakach” przelatuje sobie spokojnie z wersu na wers, tworząc z Maćkiem zgrany duet wokalny. „Ludzie piękni” z Catchup’em i Januszem to również udany numer, na którym pierwszy z gości zalicza jedną z najlepszych zwrotek, natomiast drugi niestety zgrzyta i dla kontrastu stanowi słabszy moment tego albumu, tworząc ze swoich wersów pole do gry w klasyczne „Walczuk bingo”. Jedna zwrotka wystarczyła na wspomnienie o swoim zamiłowaniu do zielarstwa, działaniu na płeć przeciwną, oraz graniu w piłkę — do kompletu zabrakło jedynie wspomnienia o Żoliborzu.

Można by zarzucić, że płyta ma brzmienie letnie, niepasujące do listopadowego piątku, w który było dane nam usłyszeć ją w całości po raz pierwszy. Jednak album braci Kacperczyk przez powplatane refleksyjne momenty nie traci na aktualności, pomimo zimna za oknem. A może właśnie dlatego stanowi sposób na powrót do letnich wspomnień i szansę na przetrwanie czasu, w którym nie trudno wpaść w sezonowe spadki humoru. Nie każdy odbierze ten album w taki sam sposób, ale „Kryzys Wieku Wczesnego” spełnia wszystkie wymagania, żeby zostać ze słuchaczem na długo, niezależnie od pory roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jedenaście − 4 =