Sześć szybkich wniosków po trenerskim debiucie Igora Milicicia w kadrze

Michał Kolenda | Fot. Andrzej Romański – PLK

Za nami pierwszy mecz Polaków w ramach kwalifikacji do mistrzostw świata w 2023 roku. Niestety reprezentacja Polski przegrała w Tel-Awiwie z Izraelem (61:69). Igor Milicić ma za sobą już trenerski debiut w polskiej kadrze. Jakie wnioski można wyciągnąć po inauguracji pracy Chorwata z Biało-Czerwonymi? Czwartkowego wieczoru widzieliśmy bardzo udany debiut pewnego gracza, ale też oglądaliśmy występ zawodnika, który rzucał ślepakami do kosza rywali.

Zobacz także: Izrael – Polska 69:61 – statystyki

Igor Milicić sporo rotował. Kolenda z bardzo udanym debiutem w kadrze

Pomimo przegranej Biało-Czerwonych w Tel-Awiwie jest kilka rzeczy, za które można pochwalić polski zespół, jak i samego Igora Milicicia. Wielu kibicom zaimponował wczorajszy reprezentacyjny debiut Michała Kolendy. Bardzo optymistyczna była też pierwsza kwarta spotkania.

1. Pierwsza kwarta meczu

Jeśli mamy pochwalić za jakiś element zespół Igora Milicicia, to zdecydowanie można do nich zaliczyć bardzo dobrą pierwszą kwartę spotkania. W obronie był pressing na całym boisku, udane podwojenia rywali i dobra rotacja w obronie. Izraelczycy mieli duży problem ze zdobywaniem punktów — czy to z dystansu, czy spod kosza, gdzie dobrze spisywał się Balcerowski blokujący rzuty rywali. Gospodarze mieli problem ze zdobyciem punktów przez prawie sześć minut pierwszej kwarty. Z kolei w ataku Polacy grali bardzo rozsądnie, a po celnej trójce Jarosława Zyskowskiego (niestety jedynej w meczu) prowadziliśmy 10:2. Wówczas to trener Izraela poprosił o przerwę na żądanie. W pierwszej kwarcie dobrze spisywał się zwłaszcza Michał Kolenda, który zdobył pięć punktów w tej części gry i dobrze spisywał się w obronie. Po celnych rzutach wolnych jego brata Łukasza pod koniec kwarty prowadziliśmy nawet 21:6. Gdyby nie końcówka pierwszych 10 minut, to można by wręcz powiedzieć, że to było koncertowa gra ekipy chorwackiego szkoleniowca. Szkoda, że tej bardzo wysokiej intensywności w obronie i opanowania w ataku zabrakło w dalszej fazie rywalizacji.

2. Udany debiut Michała Kolendy i solidny mecz Aleksandra Balcerowskiego

Kogo możemy pochwalić za występ w Tel-Awiwie? Ja przede wszystkim doceniłbym postawę dwóch zawodników — Michała Kolendy i Aleksandra Balcerowskiego.

Ten pierwszy wczorajszego wieczoru zagrał pierwszy mecz w seniorskiej reprezentacji Polski. Jak debiutować, to w takim stylu jak właśnie starszy z braci Kolenda. Zawodnik Trefla Sopot w przeciągu prawie 23 minut na parkiecie zdobył 16 punktów, będąc najlepszym strzelcem kadry. Miał wyjątkowo dobrą skuteczność w porównaniu z resztą zawodników naszej kadry — trafił 6 na 10 rzutów z gry, przy czym miał też 3/5 w rzutach za 3 punkty. Dołożył do tego też 4 zbiórki oraz zanotował przechwyt i stratę. Skończył z evalem na poziomie 16, a zespół z nim na boisku był lepszy o sześć punktów od rywala. Skrzydłowy sopocian udowodnił, że jest w bardzo dobrej formie w tym sezonie i od dawna zasługiwał na grę w reprezentacji. Brawo i oby tak dalej!

Bardzo dobre zawody rozegrał też 20-letni Balcerowski. Wczoraj było widać to, że Igor Milicić chce, aby środkowy Mega Belgrad był jedną z ważniejszych postaci jego kadry. Spędził na parkiecie 27 minut, podczas których zdobył 11 punktów (4/8 z gry, 1/3 za trzy punkty) oraz dołożył do tego 7 zbiórek. Olek solidnie spisywał się też w obronie, gdyż skończył zawody w Izraelu aż z sześcioma blokami! Miał najwyższy eval w drużynie (21), a z nim na boisku polscy koszykarze byli lepsi o osiem punktów od swoich rywali. Jeśli tak będzie się dalej spisywał, to ma spore szanse, aby zagrać w przyszłości w NBA. Jak na wysokiego zawodnika rusza się całkiem dobrze, jest mobilny. Dodatkowo ma dobry rzut z półdystansu i dystansu. Tacy wysocy koszykarze mają ostatnio powodzenie w NBA. Szkoda tylko, że wczoraj więcej akcji doprowadzających do rzutów spod kosza nie próbowali z nim grać nasi rozgrywający. Balcerowski, obok Michała Sokołowskiego i Mateusza Ponitki, powinien być jednym z liderów drużyny Chorwata.

Warto docenić też udany powrót do kadry Marcela Ponitki, który wczorajszy mecz skończył ze statystykami na poziomie 5 punktów, 5 zbiórek, 5 asyst oraz 2 przechwyty (eval 14).

3. Rotacja zawodników

Uważam to za bardzo dobry pomysł, że Igor Milicić sporo wczoraj rotował składem. Każdy zawodnik dostał szansę gry w Tel-Awiwie. Niektórzy może grali jednak trochę krócej niż reszta. Tak, jak na przykład Aleksander Dziewa (1:36) czy Jakub Nizioł (5:05). Jednakże częste rotacje pozwolą w dłuższej perspektywie utrzymać tę samą wysoką intensywność grania przez 40 minut, a zapewne takie jest jedno z założeń trenera, które jednak w czwartek nie do końca zdało egzamin. Jednak pamiętajmy, że Chorwat dopiero buduje tę kadrę, uczy się jej, a taki mecz był dobry do sprawdzenia poszczególnych zawodników w spotkaniu o stawkę. Poszerzona rotacja podczas rywalizacji w Tel-Awiwie dostarczyła nam też kilku ciekawych spostrzeżeń. Mogliśmy dzięki temu zobaczyć na przykład, że Michał Kolenda zasługiwał na powołanie już od dłuższego czasu. Ponadto mogliśmy zobaczyć, że niezbyt warto, przynajmniej na razie, by razem na boisku grali Jakub Schenk i Łukasz Kolenda, bo to nie przynosi korzyści ani im obu, ani całej naszej reprezentacji. Dzięki dosyć sporej rotacji dostaliśmy parę odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Jednak doszło sporo nowych, na których temat na ten moment nie jesteśmy w stanie się wypowiedzieć.

Najważniejsze jest jednak to, że większość zawodników dostała swoje minuty, by udowodnić selekcjonerowi, że zasługują na miejsce w reprezentacji Polski. To się ceni.
Najwięcej minut — Aleksander Balcerowski (26:28)
Ilość zawodników, którzy zagrali więcej niż 20 minut w meczu — 6
Ilość koszykarzy, którzy zagrali więcej niż 10 minut w meczu — 9

Garbacz rzucał ślepakami. Przestoje w ataku, na które nie można sobie pozwalać, jeśli chce się wygrać mecz

Mimo pozytywów po wczorajszym debiucie chorwackiego szkoleniowca jest jednak więcej rzeczy do poprawy. Powstało jeszcze więcej pytań, na które będziemy starać się szukać właściwej odpowiedzi w najbliższych spotkaniach odnośnie kadry i jej stylu gry.

4. Przestój w ataku w 2. kwarcie

Jedną z przyczyn porażki z pewnością była słaba dyspozycja Polaków w ataku w drugiej kwarcie. W pierwszych 10 minutach rywalizacji rzuciliśmy 21 punktów, a w drugich zaledwie 6 „oczek”. Izraelczycy później zaczęli być skuteczniejsi w ataku i poprawili zdecydowanie też swoją obronę. Podopieczni Igora Milicicia przez ostatnie 5 minut i 37 sekund gry nie byli w stanie rzucić żadnych punktów. Zresztą w drugich 10 minutach skuteczność Polaków była na bardzo niskim poziomie — mieliśmy w tym okresie zaledwie 3/17 w rzutach z gry i ani razu nie stanęliśmy na linii rzutów wolnych, co też pokazuje, że nie było odważnej gry, penetracji pod kosz i wymuszania fauli. Mając taki zastój w ataku, zdecydowanie nie można zakończyć meczu wygraną. Element, który chyba najbardziej wymaga poprawy po czwartkowej rywalizacji.

5. Garbacz nie popisał się na strzelnicy, chwilę jeszcze poczekamy na Schenka

Czwartkowego wieczoru pod względem indywidualnym nie najlepiej będzie wspominać kilku zawodników. Jednak w pierwszym meczu pod wodzą Milicicia najbardziej rozczarowali moim zdaniem Jakub Garbacz i Jakub Schenk. To był dopiero mimo wszystko pierwszy mecz, więc liczymy, że obaj zagrają o wiele lepiej w niedzielnym starciu z Niemcami.

Jakub Garbacz poczynił dwa duże kroki w rozwoju swojej kariery przy trenerze Igorze Miliciciu w Stali Ostrów Wielkopolski. Z zawodnika niechcianego w wielu ligowych klubach stał się koszykarzem, który został MVP ostatnich finałów Energa Basket Ligi. Trafił do najlepszej piątki ligi i przebił się do reprezentacji Polski. Widać było wczoraj, że Chorwat ceni sobie grę Garbacza, który spędził na parkiecie aż 25 minut. Jednak niestety wczoraj do izraelskiego kosza Garbacz rzucał głównie ślepakami — „Garbi” miał tragiczne 2/17 z gry, w tym… 0/12 w rzutach za 3 punkty. Ewidentnie wczoraj mu nie szło. Udowodnił też jednak, że to jeszcze nie te czasy, gdzie w reprezentacji może być pierwszą opcją w ataku, głównym dostarczycielem punktów. Jednak nie skreślajmy też byłego skrzydłowego Stali, bo to wciąż koszykarz, który ma ogromny potencjał rzutowy. Na razie widocznie nie jest w stanie przesądzać w pojedynkę o wygranych kadry.

Z Dawidem Chęciem z Radia Tczew w naszej ostatniej rozmowie w cyklu „Po Zawodach” zastanawialiśmy się, czy Jakub Schenk podoła roli pierwszego rozgrywającego kadry. O dziwo zawodnik Kinga Szczecin zaczął wczorajszy mecz jako rezerwowy. Dostał od trenera Milicicia na boisku 21 minut, podczas których rzucił 4 punkty (1/7 z gry) oraz dołożył do tego 5 zbiórek i 5 asyst. Może był trochę zestresowany, może nie miał akurat dnia, ale nasza gra w ataku z nim na boisku nie wyglądała dobrze. Schenk wczoraj też w elemencie +/- był wczoraj na -14. W końcówce meczu nie trafił istotnego lay-upu. Koszykarz Kinga pokazał, że jeszcze chwilę będziemy musieli poczekać na to, żeby zaczął odgrywać dużą, istotną rolę w kadrze. Jednak nie zapominajmy też, że to pierwszy taki mecz, w którym Kuba dostał tyle minut i taką rolę od trenera w reprezentacji Polski. U Mike’a Taylora zapewne nie otrzymałby nawet powołania albo grałby maksymalnie parę minut w spotkaniu. Na Schenka z klubu w kadrze będziemy musieli jeszcze poczekać kilka spotkań, ale będzie warto.

Czytaj także: Po Zawodach #4 – Czas na reprezentacyjny debiut Igora Milicicia!

6. Niska skuteczność

28,6% i 19,4%. Taka była skuteczność rzutów z gry reprezentacji Polski (20/70) i w rzutach z dystansu (7/36). Nasi zawodnicy oddali też wczoraj więcej rzutów za trzy niż za dwa punkty (36-34). Niektórzy koszykarze, tak jak wyżej wymieniony Garbacz, wybrali się wczoraj na strzelnicę, oddając sporo rzutów, choć i tak im wcześniej nie szło. Skuteczność, lepsza precyzja oraz wypracowywanie lepszych, czystszych pozycji do rzutów to elementy, które zawodnicy Milicicia muszą poprawić, jeśli w niedzielę chcą wygrać z Niemcami. Bo nie oszukujmy się, że da się wygrać mecz ze skutecznością poniżej 30%.

Jaką pierwszą piątkę Igor Milicić powinien posłać na mecz z Niemcami? Co trzeba poprawić, by zwyciężyć w niedzielny wieczór w Lublinie?

Uważam, że co do wyjściowej piątki na mecz z Niemcami nie trzeba dokonywać dużej ilości zmian. Marcel Ponitka dobrze spisał się w starciu z Izraelem, a zwłaszcza lepiej poczynał sobie na rozegraniu niż Łukasz Kolenda czy Jakub Schenk. Z kolei na pozycji numer 2 chyba nikt nie ma wątpliwości, że spotkanie od 1. minuty zacznie lider naszej kadry, Mateusz Ponitka. Oby tylko bracia potrafili ze sobą dobrze współpracować na parkiecie, bo ich relacje w ostatnim czasie nie należały do najlepszych. Po nieudanej czwartkowej rywalizacji wejściem z ławki rezerwowych może pomóc Jakubowi Garbaczowi. Na byłym zawodniku Stali Ostrów Wielkopolski będzie na pewno ciążyła też mniejsza presja niż wczoraj. To nie on będzie zawodnikiem, od którego będziemy w pierwszej kolejności oczekiwać kopalni zdobywanych punktów. Pewnie zaskakująca w czwartek dla wielu kibiców i dziennikarzy była obecność Michała Kolendy w pierwszej piątce, ale starszy z braci spisał się bardzo dobrze w swoim debiucie reprezentacyjnym, będąc najlepszym strzelcem drużyny. Na pozycjach 4-5 postawiłbym ponownie na Jarosława Zyskowskiego i Aleksandra Balcerowskiego. Ten pierwszy nie powinien zagrać drugiej tak słabej potyczki z rzędu, a 20-letni Balcerowski był jedną z jaśniejszych postaci kadry w Tel-Awiwie. Środkowy Mega Belgrad zanotował aż 6 bloków, solidnie spisując się w obronie. Po atakowanej stronie parkietu też nie było źle. Nic dziwnego, że Polak chce wystartować w przyszłorocznym drafcie NBA. Z taką grą ma na to spore szanse.

Mimo wszystko kadra Milicicia pokazała wczoraj zaangażowanie i serce do walki. Co trzeba poprawić, by w niedzielę w Hali Globus w Lublinie pokonać niemiecką reprezentację? Moim zdaniem trzeba po prostu grać rozsądniej w ataku i nie można sobie pozwalać na taki zastój w ofensywie jak w drugiej kwarcie w Izraelu. Potrzebujemy też większego wsparcia punktowego rezerwowych, bo w Tel-Awiwie zmiennicy rzucili zaledwie 14 z 61 punktów zespołu. Ważne będzie utrzymanie tej agresywnej i intensywnej obrony na całym boisku tak, jak to wychodziło w 1. kwarcie rywalizacji. Ciekawe były też rozwiązania z podwojeniami, ale zawodnicy z Izraela dobrze rozgrywali te sytuacje w większości przypadków. Większe opanowanie w ataku, lepsza skuteczność w rzutach z gry i gra w obronie jak w pierwszych minutach starcia z Izraelem przez większość meczu. Jeśli te trzy kolejne warunki zostaną spełnione, to Igor Milicić ma duże szanse, by w niedzielny wieczór cieszyć się z pierwszej wygranej w roli selekcjonera reprezentacji Polski. My również na to liczymy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

10 − pięć =