Eurohistorie #3: Powtórzony włoski finał

fot. de.wikipedia.org

Kolejnym turniejem, który bierzemy pod lupę w ramach naszych Eurohistorii, są Mistrzostwa Europy z 1968 roku we Włoszech. Ze względu na dwukrotnie rozegrany finał oraz nową nazwę rozgrywek, był to wyjątkowy czempionat.

Eliminacje do finałów rozpoczęły się już w 1966 roku. Po raz pierwszy w historii drużyny zostały podzielone na osiem grup, w ramach których rozgrywały swoje spotkania eliminacyjne. Zwycięscy każdej z nich przeszli do ćwierćfinałów, które odbyły się w kwietniu i maju 1968. Ostatecznie do turnieju finałowego odbywającego się w dniach 5-10 czerwca 1968 roku we Włoszech, awansowały reprezentacje Anglii, Jugosławii, Związku Radzieckiego oraz Włoch. W eliminacjach wystąpili też Polacy, jednak nie udało im się zakwalifikować. W swojej grupie zajęli bowiem dopiero trzecie miejsce.

Losowanie w Neapolu

Włoski turniej był pierwszym rozegranym pod nazwą Mistrzostwa Europy. Przypomnijmy, że dwie wcześniejsze edycje nazywały się Pucharem Narodów Europy. Gospodarzami turnieju były trzy miasta: Neapol, Florencja oraz Rzym. Trzeba powiedzieć, że były to wyjątkowe rozgrywki. Najpierw jednego z finalistów wyłoniło losowanie, a potem trzeba było powtarzać finał.

fot. sr.wikipedia.org

W pierwszym półfinale we Florencji zmierzyły się drużyny Anglii i Jugosławii. Spotkanie to oglądało na trybunach niespełna 22 tysięcy osób i trzeba przyznać, że nie było to wielkie piłkarskie widowisko. Przez większość spotkania utrzymywał się wynik 0:0 i wydawało się, że wyłonienie finalisty nie będzie wcale takie proste. Ostatecznie jednak Jugosławia zdobyła bramkę na wagę awansu. W 86. minucie angielskiego goalkeepera pokonał Dragan Dżajic, który był wtedy uważany za jednego z najlepszych, jak nie najlepszego skrzydłowego świata. Tym sposobem Jugosławia awansowała do rzymskiego finału, a Anglikom pozostała walka o brązowy medal.

Drugi półfinał między Włochami a Związkiem Radzieckim odbył się na obiekcie w Neapolu. Na trybunach zasiadło trzy razy więcej osób niż we Florencji – prawie 69 tysięcy fanów. Zapowiadało to wielkie sportowe emocje, tym bardziej że naprzeciwko siebie stanęły dwie bardzo dobre ekipy. Niestety skończyło się na wysokich oczekiwaniach i pompowaniu przysłowiowego balonika. Mecz był nudny, a po 120 minutach na zegarze ciągle był bezbramkowy remis. Pięćdziesiąt lat temu mało kto jeszcze myślał o strzelaniu rzutów karnych, więc o awansie decydowało…losowanie. I tak nieco szczęśliwym trafem Włosi znaleźli się w finale. Można więc powiedzieć, że nie boisko, a los zdecydował, kto będzie rywalem Jugosławii w meczu o złoto.

Powtórzony finał

Dzień 8 czerwca 1968 roku upłynął w Rzymie pod znakiem rywalizacji o medale Mistrzostw Europy. Najpierw rozegrano spotkanie o brąz, w którym Mistrzowie Świata z 1966 roku, Anglicy, zmierzyli się z pierwszymi Mistrzami Europy – Związkiem Radzieckim. Zapowiadało się więc ciekawe widowisko. W 40. minucie spotkania padł pierwszy gol w tym spotkaniu. Robert Chartlon wyprowadził Anglików na prowadzenie. Legenda Manchesteru United pokonała bramkarza pod koniec pierwszej połowy i przybliżyła swoją drużynę do wygranej. W 63. minucie drugą bramkę dla synów Albionu dołożył Geoff Hurst i wprowadził piłkarzy ze Związku Radzieckiego w zakłopotanie. Do końca spotkania na tablicy wyników nic już się nie zmieniło i to Anglia wywalczyła brązowy medal. ZSRR musiało tym razem ponieść gorycz porażki.

fot. Cesare Galimberti for OLYMPIA / OLYCOM, Public domain, via Wikimedia Commons

Późnym wieczorem w Rzymie zaplanowano finał JugosławiaWłochy. Naprzeciwko siebie stanęły zespoły, które miały sobie coś do udowodnienia. Z jednej strony Jugosławia, która nie miała jeszcze na koncie żadnego wielkiego sukcesu, a z drugiej Włosi, którzy podczas mundialu w 1966 roku byli faworytami, a ponieśli sromotną porażkę. W 39. minucie Dragan Dżajic wyprowadził Jugosławię na prowadzenie. Kiedy wydawało się, że będzie to gol zapewniający złoty medal, do akcji wszedł Angelo Domenghini i w 80. minucie wyrównał wynik meczu. Jego bramka do dzisiaj wzbudza kontrowersję, gdyż zdaniem wielu padła nieprzepisowo. Jugosławianie ustawiali mur i dyskutowali z sędzią, który ich zdaniem nie użył gwizdka. W międzyczasie Domenghini wpakował piłkę do siatki, a bramka została uznana. Mimo protestów złożonych po spotkaniu do FIFA Jugosławia nic nie wskórała. W dogrywce wynik się nie zmienił.

Dwa dni później, 10 czerwca, finał został powtórzony. Na stadionie w Rzymie zasiadło 33 tysiące fanów. Włosi tym razem bez problemów i kontrowersji zdobyli dwie bramki i pokonali Jugosławię. Autorami trafień na wagę złota byli Luigi Riva oraz Pietro Anastasi. Italia odkuła się po nieudanych Mistrzostwach Świata w 1966 roku i wywalczyła medal na wielkiej imprezie. Był to dla nich z pewnością ważny wyczyn.

Turniej z 1968 roku zapamiętany został z kilku kontrowersji, takich jak bramka Domenghiniego oraz sporego szczęścia Włochów. Ponadto był to jedyny raz w historii, kiedy powtórzono finał. Euro to było więc wyjątkowe. W kolejnych Eurohistoriach zaprezentujemy wam kolejny fascynujący turniej!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *