Pozytywna propaganda w Trójmieście – wywiad z Reggaeneratorem

Reggaenerator Klub Żak - wywiadUznany w Polsce i Europie zespół reggae wyruszył w trasę koncertową z nową płytą „Solresol”. Pierwszy koncert promujący krążek odbył się w studenckim klubie Żak w Gdańsku. Co czuje patrząc w lustro i dlaczego „Solresol” jest najlepszym albumem zespołu, opowiada Reggaenerator – jeden z trzech wokalistów Vavamuffin.

Dzisiaj oficjalnie ukazała się wasza nowa płyta. Czego możemy się spodziewać po „Solresol”?

Oficjalnie dzisiaj, ale okazało się, że wczoraj już w niektórych Empikach w Warszawie pojawiła się przedpremierowo. Czego można się spodziewać? Tego, co zawsze na płytach Vavamuffin, czyli reggae, reggaemuffin, różnych wycieczek około-reggae’owych. Siedzimy wciąż na tym samym drzewie, tylko inne owoce wyrastają nam jak nagrywamy płytę. Według nas jest to nasza najfajniejsza płyta. Bardzo się jaramy tym, że ją wydaliśmy, i że wygląda tak, jak wygląda.

No właśnie! Wasze żony i dziewczyny uważają, że to najlepszy do tej pory krążek Vavamuffin, wy się z tym zgadzacie… Co jest tu w takim razie nowego, czym się ta płyta wyróżnia?

Jest to bardzo dojrzała płyta. Nawiązuje do naszych starych sytuacji muzycznych, sięgnęliśmy do energii, która była na naszej pierwszej płycie, na „Vabangu”, którą ludzie kochają, a która jest na tyle fajna, na tyle popularna, specyficzna, że zrobiła małą rewolucję na polskim rynku reggae’owym. Było wiele zespołów reggae, ale my poszliśmy w trochę inną stronę, w jamajskie, sound systemowe granie i przenieśliśmy to na scenę. To była taka płyta przełomowa, dlatego sięgnęliśmy do energii, która na niej była, tylko zagraliśmy to po nowemu. Minęło 10 lat, jesteśmy bardziej dojrzali, jesteśmy starsi, te wszystkie lata nie idą w nicość. Jest to płyta, na której, mam nadzieję, są fajne teksty, fajne bity, nowa energia wniesiona przez Patryka (Patisona), który od roku jest naszym nowym klawiszowcem. Olek Mothashipp zajął się produkcją, ale nadal z nami współpracuje, zrobił mix do połowy numerów, które są na tej płycie.

Skąd nazwa „Solresol”?

„Solresol” to nazwa sztucznego języka, który stworzył François Sudre w XIX w. Chodziło o to, aby ludzie porozumiewali się ponad podziałami, ponad językami, posługując się dźwiękami, łączeniem dźwięków z kolorami, znakami i w ten sposób przekazywali sobie podstawowe informacje. Taki muzyczny pierwowzór esperanto. Wiadomo, że ten język, tak jak esperanto, stał się językiem martwym, ale można domyślić się, że na przykład wysokie C będzie miało czerwony kolor i kojarzyło z miłością.

Stąd te kolory na scenie?

(śmiech) Nie, kolory na scenie są w podarunku od Żaka. Ale wiadomo, że to podkreśla przekaz. Te nuty, które my gramy na scenie, są przetwarzane przez układ iluminofoniczny i później to zamienia się w to, co z lampy wylatuje.

Powiedziałeś, że „Solresol” to ponadnarodowy język. Potwierdzają to goście występujący u was na płycie.

Jeśli chodzi o gości zagranicznych to mamy jednego koleżkę z Santiago de Chile, który nagrał dla nas skit – Original Guerrero, który nagrywa teraz swoją płytę w Brazylii. Być może pojawimy się na niej, nie wiem jeszcze, ale jest taka opcja. Drugim gościem jest Macka B. To jest muzyk, którego wszyscy uwielbiamy. Byłem kiedyś na jego koncercie w 86′ roku w Warszawie. Miałem wtedy naście lat, a teraz on jest na naszej płycie. To po prostu jest spełnienie marzeń. Odezwaliśmy się do niego, czy by nie zechciał, on powiedział, żeby zechciał, że zna Vavamuffin i chętnie wystąpi.

Planujecie jakieś wspólne koncerty?

Jeżeli będzie taka sytuacja, że pojawimy się w jednym miejscu, w jednym czasie to niewykluczone, że poprosimy, żeby z nami zagrał. Ale zasadniczo jest to współpraca płytowa.

Dlaczego premiera płyty w Gdańsku?

Tak wypadło terminowo. Drugi koncert gramy w Warszawie. To będzie premiera warszawska (śmiech). A dzisiaj jest… premiera premiera. Nie ma co się wygłupiać. To, że jesteśmy z Warszawy, to nie znaczy, że premierę musimy grać w Warszawie. Damy radę, wrócimy za cztery dni do siebie i zagramy. Także luz.

Reggaenerator - Klub Żak - wywiad rozmowaAle odniesienia do stolicy pojawiają się ciągle w waszych tekstach, również na nowej płycie.

Bo stamtąd jesteśmy. Patryk jest z Szamotuł, ale mieszka w Warszawie, a tak to cała załoga to warszawska banda.

Oprócz zagranicznych muzyków na płycie pojawiają się też polskie nazwiska.

Jeśli chodzi o śpiewających to Junior Stress, Diego ze Zjednoczenia Soundsystem, Cheeba z EastWest Rockers, a jeżeli chodzi muzyków, którzy nie udzielają się głosowo tylko instrumentalnie, to jest ich dość sporo do wymienienia, nie chciałbym nikogo pominąć, także odsyłam do płyty, tam jest wszystko napisane kto, gdzie, jak…

Skąd takie ksywy w waszym zespole?

Mogę powiedzieć skąd się wzięła moja. Jak się logowałem na reggaenet.pl, forum reggae’owym, to wymyśliłem sobie po prostu, że zaloguję się jako Reggaenerator, bo wcześniej stworzyłem sobie takiego mejla. Potem to już do mnie przylgnęło. Zawsze byłem Ryba, Rybson…

Reggaenerator jest rewelacyjne.

Bardzo dobre! Okazało się, że się sprawdza. W każdym razie nie nadałem sobie sam tego pseudonimu, zalogowałem się na forum i to już do mnie przylgnęło.

Jak wygląda wasza współpraca, kiedy tworzycie płytę – ktoś z was nad tym czuwa, koordynuje, czy wymieniacie się pomysłami?

Ten zespół to jest kolektyw ludzi, którzy ze sobą ściśle współpracują. Staramy się wszystko robić razem, podejmować decyzje wspólnie. Przy „Solresol” wyglądało to tak, że spotykaliśmy się w studio na próbach, graliśmy riddimy, rejestrowaliśmy je w wersjach demo. Później napisaliśmy teksty, zrobiliśmy aranżacje, wyszło około 20 kawałków, wybraliśmy 13… Oczywiście, może ujawnić się czyjś pomysł, ale każdy do tego swoje trzy grosze dorzuci i powstaje piosenka.

To stanowi o sile zespołu?

Na pewno. W tym zespole każdy ma troszeczkę inną wizję, nie jesteśmy tacy sami, każdy ma swoje wyobrażenia na temat muzyki, razem to się kumuluje i powstaje… to co powstaje.

Jesteście już marką na rynku polskim…

(śmiech) No mam nadzieję.

… jesteście popularni i rozpoznawalni. Dlatego jestem ciekawy jak oceniasz kondycję reggae w Polsce.

Z reggae jestem związany już od dawna i widzę, że to jest sinusoida – raz jest lepiej, raz gorzej, i tak jest od początku pojawienia się tej muzyki w Polsce, czyli gdzieś od początku lat 80. Myślę, że od roku 2002 czy 2003, reggae przeżywa w Polsce renesans, taki dość konkretny. Pojawia się dużo nowych zespołów, rozwijają się style, wiele sound systemów, powstaje wiele nowych płyt, jest OK. Mamy zespoły, które bez żadnego wstydu mogą pojawić się na zagranicznych scenach, rozbujać tłumy. Wszystko się ładnie rozwija. Jest kilka zespołów, które są na piedestale reggae, tu można wymienić Juniora Stressa, Bob One, Natural Dread Killaz, jest Kamil Bednarek, który jest dobrym reaggae’owym promotorem jeśli chodzi o ładne śpiewanie. Jedni go lubią inni nie…

Ale media się nim zainteresowały…

Tak, tak, do tego medialnie gada, ale przede wszystkim dobrze śpiewa. Jeżeli się pominie wszystkie sytuacje około-muzyczne, to Kamilowi nic nie można zarzucić, jeżeli chodzi o muzykę. Bardzo dobry człowiek.

Wy tak samo od razu ruszacie z promocją w mediach publicznych, np. polskim radiu.

Staramy się być reklamowani przez media, ale przede wszystkim chcemy, żeby muzyka się sama broniła. I to jest dla nas bardzo ważne. Wszystko można zrobić medialnie, jeżeli jest to poparte tym, co się robi samemu, czyli muzyką. Wtedy patrzysz na swoją gębę w lustro i wszystko się zgadza – nie masz mordy, tylko twarz.

Reggaenerator - Klub Żak - wywiadNa waszej płycie jest kawałek o wiośnie, można powiedzieć, że zamknęliście oczekiwaną przez wszystkich porę roku na krążku – wychodzi płyta, przychodzi wiosna…

My tak wszystko ustaliliśmy, że dopóki się płyta nie ukaże i dopóki nie będzie premiery, dopóty trwać będzie zima. A dzisiaj proszę, jesteśmy w Gdańsku, jest słoneczko i ani grama śniegu. Wrócimy jutro do Warszawy i tam też zniknie śnieg, chociaż dzisiaj jeszcze jest.

Jednym słowem jesteście propagatorami wiosny.

Tak jesteśmy odpowiedzialni za pogodę w tym kraju. Za pogodę ducha też.

Wiemy na kogo zrzucać winę w takim razie, a jeżeli ktoś będzie pochmurny, musi się wybrać na wasz koncert…

Oczywiście, że tak, chociaż winy na nas nie możesz zrzucić, chyba, że wszystko co mówimy się zgadza. Wtedy można nam pogratulować.

Sprawdziłem, że macie już do sierpnia wytyczoną trasę koncertową. Kiedy czas na odpoczynek?

Między koncertami jest czas na życie rodzinne i na życie towarzyskie niezwiązane z graniem, aczkolwiek koncerty nas nie męczą. Zmęczenie koncertowe jest bardzo fajne, takie jakbyśmy wybrali się na trening albo rozegrali jakieś spotkanie sportowe. To bardzo cieszy, jest to radosne. To co nas męczy, to jazda busem. Ale sam koncert to jest sytuacja, którą mogę porównać do pewnego rodzaju święta: spotkanie z ludźmi, konfrontacja oko w oko… Także bardzo lubię koncerty, mógłbym ich grać nawet więcej.

Czego wam życzyć na kolejne miesiące?

Zdrowia. Życz nam zdrowia, a wtedy poradzimy sobie ze wszystkim.

W takim razie życzę zdrowia, a czy mogę liczyć na specjalne pozdrowienia dla czytelników CDN-u?

Oczywiście. Serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników CDN-u w imieniu całego zespołu Vavamuffin.

Fotografie:
Koncertowe – Aleksandra Polkowska – facebook.com/zdjeciarka
Zdjęcie Kuby i Reggaeneratora – Aleksandra Latowska
Zdjęcia płyty – Piotr Szymański – www.behance.net/piotr1szymanski

Solresol album autograf Solresol album Solresol album autograf

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

szesnaście − pięć =