Imagine Dragons ,,Smoke + Mirrors” – recenzja

smokemirrorsRozważmy pewien scenariusz: niezbyt znany zespół wydaje debiutancki longplay. Płyta odbija się głośnym echem w świecie muzycznym. Świetne recenzje, rzesze fanów, każdy z kolejnych wydawanych singli jest coraz lepszy, w efekcie muzycy ruszają w międzynarodowe trasy koncertowe. Brzmi jak sen lub górnolotne marzenie początkującego muzyka? Zapewne. Wszystko to sprawdziło się w przypadku Imagine Dragons. Jednak czy udało im się zdać sprawdzian zwany ,,drugą płytą?

Wielka fala Imagine Dragons zaczęła się jakieś trzy lata temu utworem ,,It’s time”. Indierockowe granie grupy z Las Vegas przypadło do gustu wielu słuchaczom. Utwory pochodzące z ,,Night visions” zyskały sporą popularność, czego dowodem może być to, że niejednokrotnie stojąc w komunikacji miejskiej obok zasłuchanego pasażera, można było usłyszeć fragmenty chociażby ,,Tiptoe”. Co do tego, że pierwsza płyta jest zaskakująco dobra, nie ma wątpliwości. Jednakże ciężko oprzeć się wrażeniu, że w pewnym momencie nad Dan’em Reynolds’em i spółką zawisła klątwa drugiego albumu. Wkroczyć z impetem na rynek muzyczny? Nie ma problemu! Wielu wykonawcom ta sztuka się udała. Tylko co zrobić kiedy mija czas, słuchacze domagają się kolejnych kompozycji, a w wytwórni leży podpisany kontrakt i trzeba nagrywać? Czy można przeskoczyć ustawioną przez siebie poprzeczkę i nagrać coś równie dobrego jak debiutancki krążek?

Album ,,Smoke + Mirrors” miał swoją premierę 17 lutego, a od paru miesięcy krążyły w sieci zapowiedzi wydawnictwa, czyli ,,I Bet My Life” czy ,,Gold”. Dragonsi nagrali również utwór, który znalazł się na soundtracku gry ,,League of legends”. Był on pierwszym z tych, który zapowiadał kolejny rozdział w ich twórczości. No i tu zaczęło się gdybanie – czy to, co ma zostać niebawem wydane, będzie podobne do ,,Wariors” właśnie?

Całość krążka zrobiona jest trochę ,,na jedno kopyto”. Gdzieniegdzie pojawia się co prawda a to więcej gitary, a to radosne podgwizdywanie, ale to chyba jednak trochę za mało. To, co możemy usłyszeć, nie jest żadną nowością czy rewolucją. To wszystko już było. To wszystko już znamy z debiutanckiej płyty. Przykładowo, po pierwszych dźwiękach ,,Shots” wydaje się, że jest inną wersją ,,On Top Of The World”. Są jednak wyraziste momenty! ,,Friction” zdecydowanie to potwierdza. Bardzo charakterystyczny numer, dobrze brzmiąca elektronika, silny wokal, momentami nieco mroczny, a i gitara stroi tam jak należy. Kolejnym mocnym punktem jest akustyczne ,,Release”. Melodyjność jest w tym przypadku ogromnym plusem.

Po przesłuchaniu ,,Smoke + Mirrors” można odnieść wrażenie, że album zawiera to, co na drodze eliminacji zostało odrzucone z ,,Night Visions”. Brakuje tu także konkretnego akcentu, który sprawiłby, że przez cały dzień trudno byłoby Dragonsów wyrzucić z głowy. Mimo iż drugi album nie jest fenomenem, to na koncert zawsze warto się wybrać i sprawdzić, jak utworzy brzmią na żywo, bo często nabierają wtedy nowej jakości. Co więcej, najprawdopodobniej będzie ku temu okazja. Na oficjalnym twitterze Imagine Dragons niedawno pojawił się wpis potwierdzający jakobyśmy mogli spodziewać się ich wizyty w Polsce. Czyżby muzycy mieli pojawić się jako gwiazda jednego z letnich festiwali? Jedno jest pewne – w roli headliner’a sprawdziliby się świetnie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzy + trzynaście =