Ekstremalne widowisko Behemotha

Ciężkie granie, ogień, tłum fanów i widowiskowy spektakl. Klub B90 gościł w swoich progach sceniczną bestię, czyli grupę Behemoth. Gdański koncert 12 października był finałem promującej ostatnią płytę „Polish Satanist Tour”.

Już po wejściu do klubu dało się odczuć podekscytowanie fanów i niecierpliwe oczekiwanie na gwóźdź programu. Można śmiało powiedzieć, że rekord frekwencji w B90 został pobity. Klub mimo pokaźnych rozmiarów został wypełniony po brzegi przez fanów najczarniejszej odmiany metalu. Po raz kolejny należy się pochwała obsłudze B90, za znakomite nagłośnienie i naprawdę ekspresowe przerwy techniczne. Dzięki temu wszystko odbywało się w zaplanowanym czasie.

Pierwszy z supportujących zespołów, Morda’A’Stigmata, wprowadzili zebranych w mroczny nastrój. Ich psychodeliczne spojrzenie na black metal, podbite brzmieniem niemal plemiennych bębnów spotkało się z uznaniem publiki. Swojego rodzaju zaskoczeniem, równie dobrze przyjętym, była mająca najmniej wspólnego z metalem grupa Merkabah. Muzycy pokazali jednak, że ostre granie można połączyć z jazzowymi improwizacjami na saksofonie i stworzyć przyjemnie brzmiący chaos kontrolowany. Goście ze Szwecji, czyli Tribulation, zaprezentowali death metal, który przypadł do gustu fanom gatunku.

_MG_0962Behemoth natomiast nie pozostawił wątpliwości, kto był gwiazdą tego wieczoru. Już od monumentalnego utworu „Blow Your Trumpets Gabriel” z ostatniej płyty „The Satanist” rozpoczęli swój pieczołowicie dopracowany blackmetalowy spektakl. Na reakcję publiczności nie trzeba było czekać, szaleństwo pod sceną trwało cały koncert. Materiał, który zaprezentowali muzycy był przekrojowy. Ku uciesze publiczności zagrali m.in. „As Above so Below”, „At the Left Hand of God”, „Alas, Lord is Upon Me”, „Ov Fire and the Void”, „Slaves Shall Serve”, „Ora Pro Nobis Lucifer”, czy „The Satanist”. Szczególnie żywiołowe reakcje wywołały „Conquer All”, „Christians to the Lions” czy „Chant for Eschaton 2000”.

Nie zabrakło również charakterystycznych dla Behemotha prowokacji, jak płonące odwrócone krzyże, kadzidło, symboliczne picie krwi, czy fragment modlitwy „Ojcze nasz” przed jednym z utworów. Jednak mając na uwadze tę stylistykę, wszystko mieściło się w jej ramach, a Nergal nie posunął się do ekstremum. Koncertowi towarzyszyło istne widowisko na światowym poziomie. Począwszy od zmieniającej się scenografii i strojach, przez buchające płomienie i efekty pirotechniczne, a na teatralnych gestach kończąc. Widać było, że to spektakl w każdym detalu dopracowany, każdy ruch i gest miał swoją wymowę.

_MG_0743Nie uszło uwadze, że Nergal, Orion, Inferno i Seth dają z siebie wszystko, by finałowy występ był jak najlepszy i był rzeczywiście ukoronowaniem trasy. Dali z siebie 200% energii, która wróciła do nich od fanów ze zdwojoną siłą. Trzeba ponadto przyznać, że są w świetnej formie, bo zarówno potężne partie perkusyjne, grzmiący growl i robiące wrażenie gitarowe riffy brzmiały znakomicie. Zakończeniem intensywnego, choć zaledwie trochę ponad godzinnego setu był bisowy „O Father, O Satan, O Sun!”, zagrany i zaśpiewany przez Nergala niczym hymn.

Mimo zapowiadanych protestów, koncert odbył się bez żadnych przeszkód. Drodze do klubu towarzyszyły modlitwy wiernych o nawrócenie zespołu Behemoth i jego fanów. Z zapowiadanych 500 uczestników Krucjaty Różańcowej, pod B90 pojawiło się jedynie około 15 osób. Wszystko odbywało się jednak bezpiecznie, bez szkód dla żadnej ze stron.

Muzyka Behemotha jest muzyką ciężką i trudną, niepozbawioną jednak elementów wirtuozerii i finezji, co słychać było podczas występu. To muzyka dla koneserów. Warto jednak zobaczyć to wyjątkowe show i poczuć emocje, które udzielają się zarówno zespołowi, jak i fanom. Nawet jeśli koncert jest krótki. W końcu jedną z miar artystów jest to, że pozostawiają po sobie niedosyt.

Fot. Tomasz Gałązka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

1 + siedem =