Długie powłóczyste suknie, diamenty, blichtr. To tylko kilka skojarzeń z kinem lat 50. Udajmy się razem w niezwykłą podróż w przeszłość, podziwiając dobre kino i jeszcze lepsze filmowe stylizacje jego niezapomnianych ikon.

Za niekwestionowaną gwiazdę kina lat 50. można uznać Marilyn Monroe. Jedni ją kochali, inni nienawidzili, jednak nie ma wątpliwości, że była wyjątkowa. Ikona stylu i seksapilu – jej stylizacje pozostaną w pamięci na wieki. Prześledźmy, jak prezentowała się w kultowym filmie „Mężczyźni wolą blondynki”, który okazał się początkiem wielkiej kariery najbardziej znanej blondynki na świecie.

Obraz ten opowiada o dwóch dziewczynach: brunetce i blondynce. Lorelei (Marilyn Monroe) i Dorothy (Jane Russel) płyną rejsem przez Atlantyk do Francji. Lorelei jest świeżo upieczoną narzeczoną Gusa, czego nie jest w stanie zaakceptować jego ojciec. W tym celu mężczyzna wynajmuje prywatnego detektywa, aby śledził kobiety. One same zaś wpadają w przeróżne tarapaty. Na szczęście nie są to tarapaty modowe, bo bohaterki prezentują się wspaniale.

Pierwszą stylizacją, w której pojawiają się dziewczyny, są kultowe już, identyczne długie suknie. Charakteryzuje je intensywny czerwony kolor, są w całości przyozdobione cekinami, posiadają głęboki dekolt i seksowne rozcięcie do połowy uda. Całości dopełniają diamentowe bransoletki i naszyjniki.

Znana jako seksbomba Marilyn kojarzy się z długą czerwoną suknią. Można pokusić się o stwierdzenie, że wiele innych aktorek wyglądałoby w niej banalnie i kiczowato, jednak Monroe udawało się tego uniknąć.

Jej bohaterka – Lorielei wybierała bardziej kobiece stroje, podkreślające atuty. Dorothy natomiast lepiej czuła się w stonowanych, mniej krzykliwych kreacjach. Ten kontrast najlepiej widać, kiedy ta pierwsza ubrana jest w długą i wydekoltowaną marszczoną suknię na ramiączkach w kolorze krwistej czerwieni, jej koleżanka z kolei w nieco skromniejszą i mniej odkrywającą ciało czarną kreację.

Kostiumolog idealnie zadbał o to, aby w tym filmie stylizacje odzwierciedlały temperament i zachowanie głównych bohaterek.

Na koniec prezentujemy absolutną perełkę. W trakcie filmu Marilyn niejednokrotnie udowadnia, że najlepszymi przyjaciółmi kobiety są diamenty. W pewnym momencie aktorka wykonuje piosenkę o tym właśnie tytule, ubrana w różową satynową sukienkę, w rękawiczkach z tego samego materiału. Suknię tę, specjalnie dla Monroe, zaprojektował Willam Travilla. Została ona podszyta filcem, aby idealnie układała się na jej ciele. Sam Travilla skomentował, że gdyby ktokolwiek inny miał ją na sobie, to wyglądałby jak w kartonie. Na Marilyn wyglądała ona jednak świetnie. Ciekawostką jest, że kreacja ta została sprzedana na aukcji za 310 000 dolarów. Również z naszyjnikiem, który gwiazda miała na sobie, wiąże się ciekawa historia. Był to naszyjnik z 24-karatowym diamentem o nazwie The Moon of Baroda. Przez 500 lat należał do Maharadży z Baroda, a w XVIII wieku została obdarowana nim cesarzowa Maria Teresa z Austrii. Diament po pewnym czasie powrócił do rodziny Maharadży, a w 1920 roku odsprzedano go anonimowemu kupcowi. Następnie kupiła go firma Meyer Rosenbaum i wypożyczyła do filmu „Mężczyźni wolą blondynki”.

W filmowych stylizacjach można odnaleźć mnóstwo inspiracji. Jak wiemy, moda kołem się toczy i to, co było modne 50-60 lat temu, po drobnych poprawkach spokojnie możemy założyć również dzisiaj.