14/10/2025

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Matka i córka, które podbiły serca. Recenzja książki „Wczoraj byłaś zła na zielono”

5 min read
Opiniowtorek 1

Grafika własna: Maxi Niechciał Materiał prasowy wydawnictwa Karakter

„Wczoraj byłaś zła na zielono” to książka autorstwa Elizy Kąckiej, która wygrała tegoroczną, 29. edycję, literackiej nagrody Nike. Autorka opowiada o trudach, ale też pięknie, wychowywania córki w spektrum autyzmu – na podstawie swojego własnego życia.

Pingwina i Rudą – bo tak odnoszą się do siebie matka i córka w książce – pokochały setki czytelników. Do tego stopnia, że zgarnęły one również Nagrodę Nike Czytelników. A na rozdaniu nagród pojawiły się razem, ramię w ramię, trochę bardziej pogodzone z rzeczywistością, w jakiej przyszło im żyć.

Pisarka, prozaiczka, felietonistka…

Po przeżyciach opisanych w książce, można odnieść wrażenie, że jedyną rolą Pingwina jest bycie matką na pełen etat. Jednak wciąż jest ona Elizą Kącką – absolwentką polonistyki, Doktorem nauk humanistycznych i krytyczką literacką. Stale współpracuje również z „Tygodnikiem Powszechnym”.

W jej twórczości możemy znaleźć prozę, eseje oraz książki akademickie. Najpopularniejsze z nich to:

  • „Strefa zgniotu”,
  • „Idiomy. Eseje”,
  • „Po drugiej stronie siebie”.

Układanka słów

„Wczoraj byłaś zła na zielono” to książka wydawnictwa Karakter, która ukazała się na półkach sklepowych w 2024 roku. Jak mówi opis książki: to autobiograficzna proza. Pełna metafor i porównań, które łączą się jak puzzle – idealnie uzupełniają się nawzajem.

Na początku może wydawać się trudna, pełna niezrozumiałych wyrazów. Jednak z biegiem kolejnych zdań czytelnik zdaje sobie sprawę, że nie trzeba znać znaczenia wszystkich tych słów. Czasem wystarczy je czuć, ich miękkość, fakturę. Potrafić je sobie wyobrazić i obracać w głowie. Smakować i bawić się nimi. Tak jak to robi książkowa Ruda.

Rozdziały książki są zróżnicowane. Zarówno krótkie jak i długie. Czasem są to pamiętnikowe opisy życia, a czasem zbiór cytatów zasłyszanych w ciągu życia przez Pingwina.

Chronologia jest oparta tylko częściowo na dorastaniu Rudej. Kierunkowskazem są raczej problemy i sukcesy, które pojawiały się kolejno na ich drodze życia.

Inność czy wyjątkowość?

Mimo tematyki książki, słowo „autyzm” nie pada w niej ani razu.

Ta książka sprzeciwia się władzy. Również władzy diagnoz.

Cała treść krąży wokół spektrum, pokazuje wszystkie trudności bycia w nim, ale również niezwykłe uczucia mu towarzyszące. Wrażliwość, jaka z nim przychodzi i umiejętność myślenia „inaczej”.

I to właśnie ta inność bardzo wybija się w książce. Bo Ruda jest przede wszystkim inna. Inaczej mówi, inaczej czuje, inaczej widzi otaczającą ją rzeczywistość. Słowa nie znaczą dla niej tego, co rzeczywiście znaczą. Ale może to wcale nie inność, a jedynie wyjątkowość?

Bałagan nie jest dla niej bałaganem, tylko bagabanem. A do tego jest bardzo zabawny. Tak samo lis nie jest lisem, tylko isem. A motylki to itylki. Ruda nie tylko inaczej wymawia te słowa. Ona je czuje. Mogą być nieprzyjemne, przyjemne, zabawne ale też niesamowicie poważne.

Może w jej głowie samotnieją lub rozpychają się słowa? Słowa-obiekty, słowa-rzeczy. Może to ich kolizje, tarcia, ich brzmienie wprowadzają ją w taki nastrój? Może ona widzi, co ja tylko dekoduję, by wyobrażać to sobie po swojemu? Może słowo ma kolor i stroszy jakieś kłaki?

Różnica w rozumieniu słów powoduje oczywiste problemy w komunikacji. A problemy w komunikacji rzutują na całość relacji. Rudej ciężko jest wyrazić swoje uczucia. Czytamy o sytuacjach, kiedy swoje emocje przelewa na papier za pomocą farb. Jednak nie są to oczywiste obrazki, nie domyślimy się z nich od razu, co złego dzieje się w jej głowie. Trzeba je poczuć.

Kot, mops i Pingwin

W książce poza Rudą i Pingwinem występują też inne postaci. Babcia, dziadek, kolega Staś, ludzie z ulicy i dzieci z przedszkola. Ich relacje z dziewczynką są bardzo różne. Łatwiejsze lub trudniejsze, słowne lub nie.

Szczególnie ciekawą postacią jest Gruby Staś. Spotykany przez Rudą i Pingwina na działce. Chłopiec zmagał się z nadwagą, spowodowaną prawdopodobnie kompulsywnym objadaniem. To skrzywdzone dziecko, zarówno przez chorobę, jak i ludzi wokół. Jego tata nie mógł tego znieść. Stan dziecka go złamał.

– Tatuś się martwi, że Stasiu dużo je. Tatuś nie je ze zmartwienia Stasiem. A Stasiu nie może przestać.

Jednak Ruda nawiązuje ze Stasiem nić porozumienia. I mimo tego, że z niektórymi dziećmi ciężko jej się dogadać, to z innymi, tak jak ze Stasiem, potrafiła komunikować się bez słów. Nie było na to zasady.

Podczas książki cały czas są obecni dziadkowie. Mieszkają razem z Rudą i Pingwinem w domu rodzinnym. Jak z wszystkimi, również z nimi dziewczynka ma wyjątkową relację. Samopoczucie dziadków często opisuje poprzez metafory kota i mopsa. Autorka kładzie też silny nacisk na pewne wspomnienie z dzieciństwa Rudej, kiedy to dziadek wylądował w szpitalu.

Wzięła słuchawkę w małe rączki, jak kawałek arbuza, tylko tak była w stanie ją utrzymać. Nie wybrała numeru. Wygłosiła w noc: Ai, ai, Dadziś, dzida kocha, paci. […] Tak przepełnionego uczuciem zdania nie powiedziała jeszcze długo.

Jedynie obserwator

A kim w tym wszystkim jest Pingwin? Przede wszystkim matką, która przeżywała wszystko obok Rudej. Dlaczego obok? Bo nigdy nie udało jej się w 100% dotrzeć do jej wnętrza. Dowiedzieć się dokładnie wszystkiego: jak myśli, czuje, widzi. Mimo bycia najbliżej, wciąż była tylko obserwatorem, próbującym zrozumieć zachowania małego człowieczka. Znaleźć w nim ciąg przyczynowo skutkowy. I nie zawsze się to udawało.

Owszem, byłam wyłącznie i dokładnie tym: planszą płaczu.

Mimo trudów i bólu, autorka zaznacza również chwile radości. Z czasem jest ich coraz więcej. Później poznajemy również treść rozmowy telefonicznej, która miała miejsce między Pingwinem an inną matką dziecka w spektrum. Mimo niewielkiej objętości tego fragmentu padają tam chyba najtrudniejsze pytania.

– Już lepsza choroba?
– Tak, bo wie pani, wtedy człowiek wie, że to może minąć. Ja najbardziej się boję piętna.
– Piętna inności? O, to zależy, do jakiego się wchodzi świata.
– Nie ma innego świata, pani Elizo.

Ale autorka pokazuje, że ten „inny świat” istnieje. Przywołuje miłe wspomnienia, spotkania z ludźmi, którzy tę inność rozumieją. A może nawet sami jej doświadczają. I sprawiają, że da się uwierzyć w ludzi.

Książka dla wrażliwych

„Wczoraj byłaś zła na zielono” jest inna niż wszystkie książki o dzieciach w spektrum. Nie skupia się na jednej specjalnej zdolności, ani na samych trudnościach rodziców i dziecka. Pozwala czytelnikowi podejść bliżej do Rudej i poznać kawałek jej świata. Wyobrazić sobie jak to jest, myśleć w zupełnie inny sposób.

To książka dla wrażliwych. Dla tych, którzy po poznaniu Rudej nie będą chcieli jej zmieniać, a jedynie dać jej bezpieczną przestrzeń do kwitnięcia.