Franek. Prawdziwa historia łowcy bramek – recenzja książki

fot. empik.com

Historia Tomasza Frankowskiego nie jest pełna afer, skandali czy pijackich wybryków, do których przyzwyczaił nas nasz rodzimy rynek książek sportowych pełny opowieści o niespełnionych talentach zatopionych w morzu alkoholu. Jednak jeśli komuś przyszłoby na myśl, że opowieść trzeciego najlepszego strzelca w historii polskiej ligi nie może być ciekawa, to jest w błędzie.

Książka została napisana w formie wywiadu-rzeki. Rozmowę przeprowadził Piotr Wołosik – dziennikarz Przeglądu Sportowego, którego z bohaterem łączy bliższa relacja. Obaj panowie doskonale się znają z podwórka i szkoły podstawowej. Czytając książkę nietrudno o wrażenie, że stajemy się świadkami dialogu dwóch starych kumpli. Taka forma z pewnością niesie pewne zagrożenia. Niektórzy przed zakupem mogli mieć pewne obawy o nadmierną lukrowatość książki i unikanie trudnych tematów. Niepotrzebnie. Relację, która łączy obu panów, określiłbym nawet za zaletę tej pozycji, bo jeśli Franek mógłby komuś na tyle zaufać, żeby tak się przed kimś otworzyć to chyba właśnie Wołosikowi.

W książce nie było pytania, na które bohater by się nie rozwinął. Frankowski odpowiada szczerze, a przy tym swój punkt widzenia przedstawia tak, jak przed laty demonstrował swoje umiejętności na boisku – z klasą. Lektura rozpoczyna się od prawdziwego uderzenia, czyli braku powołania na Mundial od Pawła Janasa. Pada tam wiele zarzutów do szkoleniowca, ale każdy jest poparty argumentami.

Dalsza część książki to historia przedstawiona w sposób chronologiczny. Poprzez rozdziały przechodzimy przez kolejne etapy w życiu Franka, zaczynając od dzieciństwa, poprzez karierę piłkarską, epizod szkoleniowy aż po życie biznesmena i aktywnego europosła. Książkę kończy blisko dwudziestostronicowy rozdział z anegdotami i ciekawostkami, które nie znalazły się we wcześniejszych rozdziałach. Pozycja obala wiele powszechnych mitów, np. o atmosferze w szatni reprezentacji Polski w przerwie meczu z Grecją na EURO 2012 (Frankowski był w sztabie szkoleniowym Franciszka Smudy jako trener napastników) czy metodach trenerskich Michała Probierza, o którym bohater wypowiada się w niepochlebnych słowach.

Aż szkoda, że nie zdecydowano się pociągnąć dłużej niektórych interesujących wątków. Być może jest to kwestia tego, że obaj panowie mieli okazję ze sobą już tak wiele razy rozmawiać na niektóre tematy, że nie wyczuli takiej potrzeby. Zwyczajnie znają się aż za dobrze. Z drugiej strony pozycja i tak liczy 340 stron, na których łamach przedstawiono fakty z życia Frankowskiego, mogące zainteresować szeroką grupę potencjalnych odbiorców. W ten sposób mamy idealną lekturę na kilka wieczorów, którą czyta się łatwo, lekko i przyjemnie. Oby więcej takich!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pięć × 1 =