Dziewięć miesięcy wojny i co teraz?

Demonstracja solidarnościowa z Ukrainą — Bielsko-Biała, 24 lutego 2022 roku, zasoby własne

Wojna w Ukrainie trwa już ponad 9 miesięcy. Sytuacja na froncie wygląda różnie, raz lepiej, raz gorzej dla obrońców. Ciągłe ostrzały, zbliżająca się zima i duże mrozy narażają coraz więcej osób na niebezpieczeństwo śmierci z wychłodzenia. Ruch przez granicę trwa, ludzie wciąż ją przekraczają, szukając bezpieczeństwa. Wiele z osób przybyłych do Polski aktualnie przebywa tutaj już dłuższy czas. Jak rysuje się sprawa polskiej gościnności? Jak działają władze? Co dalej?

Na początku było słowo…

Rozpoczęcie 24 lutego pełnej inwazji rosyjskiej (gdyż wojna trwa de facto od 2014 roku, będąc koszmarem na jawie dla osób żyjących w pobliżu regionów działań zbrojnych, który po prostu światu spowszedniał) dla jednych osób było zaskoczeniem, a dla innych nie. Natomiast na pewno dla wszystkich było początkiem końca świata, jaki był im znany oraz położyło kres dotychczasowym globalnym dynamikom relacji międzynarodowych.

Doprowadziło do opadnięcia klapek na oczy i naświetlenia szerzej kwestii rosyjskiego imperializmu i nacjonalizmu, które stanowią przyczyny dla inwazji. Nadaniu szerszej perspektywy dla zagadnienia kolonializmu w tej części świata. Na jaw wyszedł też kapitalistyczny kontekst, jakim jest chociażby kwestia zaangażowania zachodnich koncernów paliwowych w finansowanie reżimu rosyjskiego ponad interesami ludzi (oprotestowywana np. przez ukraińską sekcję Młodzieżowego Strajku Klimatycznego) i logika „business as usual” w kwestii relacji biznesu i państw z Kremlem. Naświetlone też w różny sposób zostały relacje biznesu z władzą, gdyż w samej Rosji inwazja również była sterowana i wspierana przez oligarchię. Natomiast na tzw. Zachodzie wypłynęła kwestia wpływów korporacji i biznesów zarabiających na wojnie lub kontaktach z Rosją na władzę.

Ujawniło się wiele dynamik, jeśli chodzi o społeczeństwa ukraińskie, polskie i rosyjskie, oraz kwestia nierówności społecznych. Przejawiały się one m.in. w tym, kto w Rosji podlega mobilizacji, kto jej unika, kto stawia opór i jak. W Ukrainie kto mógł sobie pozwolić na opuszczenie kraju i kiedy. W Polsce naświetlono diametralnie różne podejścia do osób przekraczających granicę z Ukrainą i wcześniej (oraz teraz) z Białorusią w związku z katastrofą humanitarną, jaka miała i ma miejsce na granicy polsko-białoruskiej. Wypłynęły też kwestie nierówności ekonomicznych w samym polskim społeczeństwie.

Jeszcze inną kwestią był rozwój oddolnych form wsparcia dla osób uciekających przed wojną. Tworzenie się struktur. Ogromna ilość wsparcia i gościnności, która na pewno wpłynęła na nastroje społeczne w Polsce i nastawienie do przyjmowania osób „odmiennych” jednakże będących w potrzebie w związku z wojenną traumą. Nie powstrzymało to jednak zupełnie postaw ksenofobicznych czy reprodukowania retoryki sprzyjającej Kremlowi. Retorykę taką tworzą środowiska prawicowe (ze względu na zamiłowanie do nacjonalizmu i imperializmu) lub lewicowe (ze względu na złe rozumienie pozycji Rosji jako kontry do hegemonii USA). Warto jednak zaznaczyć, że takie postawy wśród lewicy charakteryzują głównie jej „zachodnią” część. W Polsce niezmiennie odpowiada za to prawica, szczególnie ta skrajna.

O ile w kwestii motywacji dla prawicy sprawa jest niestety jasna i wynika z ideologii, jak i również finansowania pewnych grup i osób ze środowisk skrajnych przez Kreml, co wychodziło już przy wydarzeniach po 2014 roku w kwestii zaangażowania przez rosyjskie służby osób zwerbowanych w Polsce z tych środowisk w działaniach na terenie Ukrainy. Teraz pojawia się to w nacisku na propagowanie konkretnych tez zgodnych z linią Kremla, jak i organizowania konkretnych wydarzeń, które mogą być motywowane ideologicznie, już nie koniecznie finansowo, jednak impuls do inicjacji idzie bez wątpienia z góry. Pewne organizacje doświadczają teraz również dziwnych kryzysów finansowych od momentu wejścia w życie sankcji wobec Rosji.

Inną sprawą jest jedna motywacja dla pewnej części lewicy. Słuszna krytyka USA za wojny napastnicze, bycie zbrojnym ramieniem swojego kapitału i wysługiwanie jego interesom, uprawianie neokolonializmu względem wielu państw tzw. Globalnego Południa, podejrzane interwencje w wybory, wspieranie prawicowych dyktatorów w państwach Ameryki Południowej i środkowej, inicjowanie zamachów stanów, to wszystko podszyte jawnymi kłamstwami na forum międzynarodowym, jeśli chodzi o motywacje dla działań, chociażby w kwestii broni chemicznej tworzonej przez Irak pod rządami Saddama Husseina. Faktem jest, że nie należy w ramach kontry wspierać innych reżimów, jednak takim samym faktem jest negatywna ocena skutków działań USA. Putinowska Rosja, która w oparciu o retorykę imperialistyczną z czasów caratu i kolonialne dążenia prowadzi wojny napastnicze nie stanowi słusznej alternatywy. Kreuje to wewnętrzny absurd, jakim jest wyłącznie zmienianie sprawców opresji czy form, a nie usuwanie przyczyn, jakie stanowi imperializm, neokolonializm czy generowane inherentnie przez kapitalizm nierówności ekonomiczne i społeczne.

Bardzo ciekawym wątkiem jest działalność środowisk wolnościowych i anarchistycznych, które w Polsce zaangażowały się we wsparcie dla ludzi uciekających przed wojną, w Ukrainie w stawianie oporu co motywowane jest właśnie brakiem zgody na zmianę formy opresji zamiast wyrugowania jej w całości, a w Białorusi czy Rosji w stawianie oporu reżimowi i jego działaniom w postaci ataków na placówki mobilizacyjne, tory kolejowe czy inne obiekty rządowe.

Ja sam nie spodziewałem się, że po wydarzeniach z przełomu lat 2013/14 w Ukrainie, w tym Euromajdanu, aneksji Krymu i rozpoczęcia wojny w Donbasie będę jeszcze raz zakładał niebiesko-żółtą opaskę na ramię i szedł na demonstrację solidarnościową zwołaną 24 lutego w Bielsku-Białej przez m.in. Strajk Kobiet czy organizacje działające na rzecz pomocy osobom uchodźczym. Zrobiłem to bez zawahania, co może wiązać się właśnie z tym, że my, tutaj mamy nasz regionalny kontekst w tej części Europy, który był na początku, zaraz po rozpoczęciu inwazji, ignorowany przez wiele środowisk i wpływowych osób z „Zachodu” z całego przekroju politycznego co wiązało się z dużą dozą protekcjonalizmu i objaśniania świata. Coś, co dotyka wielu wykluczonych społeczności świata. Kolejny problem szczególnie naświetlony przez wojnę.

A teraz jest…

Dziś można obserwować wyraźnie spadające nastroje, jeśli chodzi o pomoc osobom z Ukrainy, wiąże się to z wieloma czynnikami. Najistotniejszym wydaje się jednak być pogłębiający się kryzys ekonomiczny ciągnący się już od wybuchu pandemii. Pogarsza się sytuacja gospodarcza poszczególnych osób, które udzielały pomocy, trudne jest kontynuowanie działania oddolnie w sposób zorganizowany z tego samego powodu. Na to wszystko nakłada się kryzys mieszkaniowy. Ogromne ceny mieszkań, jak kupna tak i wynajmu, niskie płace, brak możliwości dobrego zatrudnienia. Państwo polskie podejmując słuszne działania w postaci specustawy (mimo zostawienia w niej luk dot. wiązania pomocy z obywatelstwem ukraińskim, przybyciem po 24 lutego, czy stricte z terytorium Ukrainy mimo uciekania przed tą samą wojną) aktualnie nie adresuje fundamentalnych problemów społecznych, które nie zniknęły, a zostały wręcz podkreślone przez przybycie dużej liczby ludzi. Co sprawia, że coraz ciężej jest udzielać ludziom wsparcia i bardzo mocno blokuje możliwości postępowania integracji społecznej.

Nim przejdziemy do tego, co z obecną sytuacją robić warto przyjrzeć się rozwiązaniom proponowanym przez władze państwa i działania podejmowane przez władze lokalne. Aktualną propozycją władz państwowych jest projekt Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji konsultowany na razie w ramach Rady Ministrów. Projekt stanowi, że od marca 2023 r. osoby zamieszkujące w miejscach zbiorowego zakwaterowania miałyby partycypować w „kosztach pomocy”. Co to oznacza?

Jeżeli przebywają w Polsce dłużej niż 120 dni, mają pokrywać 50% kosztów pobytu w miejscach zbiorowego zakwaterowania (nie więcej niż 40 złotych dziennie), a jeżeli dłużej niż 180 dni – 75% kosztów (nie więcej niż 60 złotych dziennie). Z opłat zwolnione mają być dzieci, kobiety w ciąży, samotni rodzice z trójką dzieci i więcej, osoby na emeryturze i takie, które „znajdują się w trudnej sytuacji życiowej, uniemożliwiającej ich udział w kosztach pomocy”.

Argumentacja, jaka jest podawana za tym projektem, mówi o „wyrównywaniu sytuacji wykluczonych mieszkaniowo obywateli Polski i Ukrainy” czy „aktywizacji, celem zapobieżeniu wyuczonej bezradności”. Absurdalność tej argumentacji polega na tym, że nie znany jest przypadek, aby państwo przyjmujące osoby uchodźcze w zbiorowych ośrodkach brał za to od nich pieniądze.

Wyrównywanie sytuacji w rozumieniu przytoczonych argumentów polega na doprowadzeniu do wykluczenia kolejnych osób i pchnięcia ich w bezdomność. Pomijając już, że osoby w kryzysie bezdomności o polskim obywatelstwie nie są zmuszane do płacenia nawet 1800 złotych miesięcznie za miejsce w zbiorowym ośrodku. Dochodzi tu jeszcze kwestia błędnie rozumianej aktywizacji. Jak można mówić o aktywizacji osób, które są najciężej dotknięte sytuacją i traumą wojny? Kto mógł z osób, które przybyły do Polski z Ukrainy już się zaktywizował. Z 80 tysięcy osób, które przebywają w miejscach zbiorowego zakwaterowania znacząca większość to dzieci, osoby starsze i chore. Ośrodki tego typu stanowią często ostateczność, nie stwarzają humanitarnych warunków dla nikogo, kto tam przebywa. Przypadki tragedii w takich miejscach są powszechnie znane jak, chociażby pożar w obozie Moria w Grecji czy przypadki umieszczania w takim miejscu osób chorych, czy po operacjach w Polsce. Dzieci w takich ośrodkach nie mają warunków do nauki i generuje izolację tej grupy osób uchodźczych z Ukrainy. Ten projekt sprawi, że osobom przebywającym w miejscach zbiorowego zakwaterowania zajrzy w oczy widmo bezdomności. Kwestia uzależniania się od pomocy państwa również stoi pod ogromnym znakiem zapytania, biorąc pod uwagę wysokość wsparcia socjalnego dla osób w potrzebie. Znana jest, chociażby sytuacja osób opiekujących się osobami z niepełnosprawnościami czy mieszkającymi w lokalach socjalnych, które często nie są traktowane z należytą powagą przez władze. Wysokość świadczeń w Polsce absolutnie nie umożliwia uzależnienia się od niej, gdyż rzadko w ogóle gwarantuje godne życie biorąc pod uwagę wysokość świadczeń.

Jak rysuje się kwestia pracy osób z Ukrainy w Polsce? Poza barierą językową pojawia się klasyczna w logice kapitalizmu kwestia wyzysku osób w trudnej sytuacji, gdyż jest to szczególnie ułatwione. Te osoby często pracują w gorszych warunkach, za gorszą płacę, albo są oszukiwane w najbardziej perfidny sposób jak niewypłacanie wynagrodzeń za dni próbne mimo wymogu stawianego przez Kodeks Pracy. Co dla niektórych może być szokiem, w jednym z przypadków takiego oszustwa stroną zatrudniającą również była osoba z Ukrainy, co bardzo prawdopodobne sama wyzysku doświadczyła, zanim zaczęła stosować takie praktyki. Dowodzi to tyle, że podziały przede wszystkim rysują się zgodnie z liniami klasowymi, a nie narodowościowymi.

Warto na chwilę zastanowić się też nad ostatnim zdaniem ust. 17d. projektu, które brzmi: „Wojewoda oraz podmioty, o których mowa w ust. 3 i 4, oceniają możliwość udziału w kosztach pomocy osób, o których mowa w ust. 17c pkt 6 (osoby w trudnej sytuacji życiowej), kierując się względami humanitarnymi”. Istotna jest tu kwestia względów humanitarnych. Jak rysuje się to w praktyce, pokazała sprawa hotelu Ikar w Poznaniu, który wpierw w 2020 roku służył za miejsce kwarantanny dla osób chorych na COVID-19, a w momencie przybywania osób uchodźczych z Ukrainy za miejsce zakwaterowania dla nich. Z hotelu tego w pewnym momencie z nakazu władz miano wysiedlić te osoby. Dlaczego? Dlatego, że w grę weszły zyski, jak zwykle zgodnie z duchem kapitalizmu, stojące ponad interesem i potrzebami społeczeństwa. Hotel Ikar, dotychczas stanowiący własność państwową, miał zostać sprzedany Sheratonowi, który jest własnością spółki Marriot International. W miejsce budynku istotnego dla społeczeństwa, służącego za schronienie dla osób w potrzebie powstanie luksusowy hotel dla elit. Dzięki protestom w obronie tych osób zorganizowanych przez środowiska anarchistyczne i związkowe z Poznania udało się poprawić warunki przesiedlenia osób z hotelu, chociaż nie zatrzymać samą sprzedaż, osoby zostały przesiedlone po wyprowadzeniu w asyście policji. Pokazuje to wyraźnie priorytety władz. Partykularne wykorzystanie osób uchodźczych do własnych potrzeb. Raz się nimi straszy, a raz buduje lub bardziej podpina się pod solidarność wokół pomocy. Gdy przychodzi co do czego, najważniejszą wartość stanowią klasowe interesy elit i zyski, a nie ludzie. Szczególnie osoby, które potrzebują dodatkowego wsparcia, dobrej komunikacji z miejscami użyteczności publicznej czy wymagają specjalistycznej pomocy. To nadaje pewnej perspektywy temu jak będzie się traktować rzekomą obligację prawną do kierowania się względami humanitarnymi, skoro już w praktyce wygląda to tak jak wyżej.

Absurdu sytuacji dopełnia fakt, że skromna pomoc socjalna państwa polskiego dla osób z Ukrainy jest rysowana jako coś o ogromnych rozmiarach, a jednocześnie chęć sypnięcia lekką ręką bogatym piłkarzom z reprezentacji narodowej za wyjście z grupy na Mundialu w Katarze 30 milionów złotych jest postrzegana jako coś mało istotnego.

Co dalej?

Jak można rozwiązać problemy narastające w dobie kryzysu, z którymi muszą mierzyć się osoby z Ukrainy przebywające w Polsce i polskie społeczeństwo jako strona przyjmująca? Tak samo, jak problemy dotykające osób posiadających polskie obywatelstwo.

Kwestia niskiego wsparcia socjalnego dotyka obu grup, widać to właśnie na przykładzie osób opiekujących się osobami z niepełnosprawnościami i ich warunków bytowych. Deficyt mieszkań mimo ogromu pustostanów, a także cena tych, które są dostępne osiągająca absurdalnie wysokie ceny najmu czy kupna co wpędza ludzi w zadłużenie lub pozbawia perspektyw. Wreszcie wyzysk w miejscu pracy, niskie pensje czy oszustwa pracodawców. To problemy wspólne. Rozwiązania mamy w zasadzie gotowe jednak ze względu na interesy klasowe rentierów i deweloperów czy biznesu, którzy mają ogromny wpływ na władze publiczne, które nad to często z nich się wywodzą, są one ignorowane. Chodzi o zwiększenie nakładów pomocy socjalnej, porządnego programu budownictwa komunalnego, jakościowych mieszkań, spełniających normy i biorących pod uwagę katastrofę klimatyczną oraz uzwiązkowienie w miejscach pracy.

Praktyka pokazuje, że o każdą z tych rzeczy walczy samo społeczeństwo, organizując się w ruchach miejskich, lokatorskich czy związkach zawodowych. Ważne jest, aby włączały one osoby z Ukrainy i razem stawiały wspólne żądania poprawy sytuacji, wymagając realnie humanitarnego zaadresowania przedstawianych problemów. Takie rozwiązanie utrąci również głowę kremlowskiej propagandzie szerzącej się w Polsce również przy wsparciu polityków.

Formy takiego wsparcia już widać jak chociażby w obronie Ikara czy powstaniu inicjatywy Unions Help Refugees, która zrzesza związki zawodowe celem pomocy osobom z Ukrainy. W Polsce przejawia to się w pomocy w kwestiach łamania prawa pracy przez zatrudniających. Otwarta została bezpłatna infolinia pomocy prawnej. Podejmowane są również interwencje w kwestii niewypłacanych wynagrodzeń i innych uchybień w prawie pracy. Pomoc świadczona jest głównie kobietom, gdyż to przede wszystkim one przyjechały i podejmują pracę zarobkową w zawodach często niskopłatnych. Nie dość, że te osoby doświadczyły traumy wojny, to jeszcze trafiają na wyzyskujących zatrudniających, którzy często uciekają się do absolutnie skandalicznych manewrów. Jeden z przypadków opisywanych przez koordynatorkę projektu Nadię Oleszczuk to kobieta, która zgłosiła się pod koniec września tego roku po tym, gdy nie otrzymawszy wynagrodzenia za pracę, złożyła wypowiedzenie, a szef w zemście umieścił jej dane na portalu erotycznym wraz z opisem usług, jakie miała oferować. Była pracownica zaczęła otrzymywać po kilkadziesiąt obrzydliwych wiadomości dziennie.

Jak widać, potencjał dalszego działania spoczywa w oddolnie organizującym się społeczeństwie, które jednocześnie wywiera presję na władze, aby udzielały odpowiedniego wsparcia ekonomicznego i podejmowały działania mające na celu zaadresowanie wspólnych przecież problemów. To jest kierunek jaki należy obierać. Solidarność zamiast wrogości i „wystawiania rachunków” za pomoc.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

17 + 5 =