Czesław Michniewicz musi odejść!

Fot. youtube.com/@LaczyNasPilka

Wyjście z (niełatwej) grupy na mundialu po 36 latach, wybronione dwa rzuty karne przez polskiego bramkarza, równa walka w 1/8 finału z Francją? Brzmi jak wybitny turniej w wykonaniu naszych reprezentantów, który długo będziemy wspominać z utęsknieniem. Jak wielki sukces, którego twarzą zostanie Czesław Michniewicz. Tak jednak nie będzie. Przywołując mistrzostwa świata w Katarze będziemy czuć raczej poczucie niesmaku oraz zażenowania.

A co najdziwniejsze, nie będzie tak za sprawą występów i postawy naszych piłkarzy (chociaż oni również maczają w tym palce). Moim zdaniem główny winny całej złej otoczki wokół reprezentacji Polski po tak dobrym wyniku jest jeden. Nazywa się Czesław Michniewicz.

Piłkarskie słowo roku w Polsce: Styl

A raczej jego brak. Nie oszukujmy się, nikt, oglądając kadrę Czesława Michniewicza nie czerpał z tego radości. Futbol prezentowany przez drużyny byłego szkoleniowca Legii Warszawa jest staromodny, nudny, obrzydliwy. Słów negatywnie opisujących styl gry Michniewicza mogę wymieniać bez końca, bo tych pozytywnych jednak mi brakuje. Można powiedzieć, że jest konsekwentny, w swojej toporności. I nie jest to jedynie moje zdanie. Tak o stanie piłki nożnej w naszym kraju wypowiadała się legenda reprezentacji Niemiec, Lothar Matthaus:

Gracie archaicznie, piłkarsko jesteście zacofani, świat wam odjechał, a jak widzę waszego środkowego obrońcę – tego z jasnymi włosami (Kamil Glik – przyp. red.) – to przypomina mi się libero z lat 90., który nie mógł przekroczyć połowy. Nikt tak już nie gra. – Lothar Matthaus dla Przeglądu Sportowego

Potrafię docenić defensywną piłkę, ale to co stara się grać Michniewicz obok defensywnej piłki nawet nie stało. Na popularności w ostatnim czasie zyskało określenie „laga”, ale to co gramy nawet nie jest lagą. To jest chaotyczne wybijanie piłki mając nadzieję na to, że obrońca rywali popełni karygodny błąd, a my go wykorzystamy. Ot co, gra na 0:0 z nadzieją na dar od losu.

Defensywny styl gry prezentował Jose Mourinho podczas swoich pobytów w Chelsea. Sean Dyche prowadząc Burnley do Ligi Europy, Diego Simeone meldując się w finałach Ligi Mistrzów, ale nie Czesław Michniewicz. Wymieniłem jednak przykłady dość odległe, bo być może w obecnej piłce nie da się już grać defensywnie? Nic bardziej mylnego. Przykład fenomenalnej gry obronnej jest bliżej niż się wydaje i jest nim reprezentacja Maroka.

Lwy Atlasu zdołały bez nerwów utrzymać bezbramkowy remis przez 120 minut gry z Hiszpanią, aby ostatecznie pokonać ją w rzutach karnych. Selekcjoner Walid Regragui na tyle umiejętnie ustawił swój zespół, że drużyna La Furia Roja oddała zaledwie jeden (!) celny strzał. Jeden przez 120 minut. Na naszą bramkę Argentyńczycy celnie uderzali siedmiokrotnie… w pierwszej połowie.

W grze Maroka było widać to, czego nam brakuje. Świetnie przemyślaną taktykę. Każdy Marokańczyk doskonale wiedział, za co jest odpowiedzialny na boisku i gdzie ma stać w każdym momencie spotkania. Wszystko było dopięte na ostatni guzik od początku do końca. Maroko bezbłędnie przesuwało się całą formacją i skutecznie niwelowali ataki Hiszpanów. Ich rywale byli zupełnie bezradni. Gdy rozgrywali piłkę to trudno było im znaleźć dogodną sytuację, aby przyspieszyć akcję. A gdy to się już udawało, to całą akcję szybko przerywali niezwykle skuteczni obrońcy Maroka. Afrykański zespół był nawet blisko wygrania, ponieważ miał kilka bardzo dobrych sytuacji, jednak zabrakło wtedy wykończenia. Ten występ był, dla mnie sympatyka defensywnego usposobienia, fenomenalnym pokazem trenerskiego rzemiosła. Rzemiosła, którego ewidentnie brakuje Michniewiczowi. Maroko jest zespołem, który Michniewicz chciał stworzyć z Polski, ale najzwyczajniej w świecie brakuje mu do tego warsztatu.

https://twitter.com/MohQutob/status/1600383298877808641?s=20&t=BZylBksQgK_nrWRSRJbnSQ

Płatność kartą, gotówką czy blikiem?

Oczywiście styl gry można zmienić, co innego, jednak jeśli chodzi o styl poza placem gry. A ten w przypadku Michniewicza jest chyba jeszcze gorszy niż gra jego drużyn. Oczywiście wszyscy wiemy, że zawodnicy i selekcjonerzy nie pracują za darmo. I żeby było jasne, to już na wstępie zaznaczę, że nie mam problemu, z tym że nasi piłkarze zarabiają wiele milionów. Życzę im bardzo dobrze, ale spór o pieniądze za grę w reprezentacji to po prostu wstyd.

Już abstrahując od tematu premiera Mateusza Morawieckiego, podatków czy inflacji, to Czesław Michniewicz swoje też nabroił. Jednym z najbardziej elektryzujących tematów w polskich mediach od pewnego czasu jest kwestia wypłacenia premii dla reprezentacji Polski za wyjście z grupy. Temat dla Michniewicza był tak ważny, że poruszył go na odprawie przed meczem z Argentyną. Selekcjoner rozmawiał z piłkarzami o tym, jak podzieli się premie tuż przed spotkaniem decydującym o wyjściu z grupy. Brzmi to jak scena z przekoloryzowanej komedii, a taka okazuje się rzeczywistość.

Dla Michniewicza najważniejszy nie był więc wynik spotkania, a to na jakie konta bankowe powędrują pieniądze od rządu. No i to jaka ich część powędruje na jego konto. No właśnie, działka dla Michniewicza to kolejny wątek. Najnowsze ustalenia sugerują, że Czesław Michniewicz był tak bardzo przekonany o swojej zasłudze w tym sukcesie, że chciał dostać nie, ustalone wcześniej, 5% kwoty dla siebie i sztabu, a 10%. To właśnie miało poróżnić trenera i piłkarzy.

Jest to zachowanie absolutnie karygodne. Owszem, nikt nie chciałby grać czy trenować za darmo. Jednak jeśli chodzi o reprezentowanie swojego kraju na arenie międzynarodowej, to pieniądze powinny zejść na dalszy plan. Nie mam nic przeciwko temu, żeby Czesław Michniewicz dostał wynagrodzenie, bo w odróżnieniu od piłkarzy nie ma innego źródła dochodu, ale na litość boską – niech pieniędzmi zajmie się po wykonaniu pracy, a nie przed najważniejszym meczem w swoim życiu! A co do piłkarzy, to mogliby wziąć przykład z Alphonso Daviesa, który całe wynagrodzenie z tytułu gry w drużynie narodowej rozdaje na cele charytatywne.

Kanada powitała mnie oraz moją rodzinę i dała nam szansę na lepsze życie. Pozwoliło mi to żyć moimi marzeniami. Granie dla Kanady to wielki zaszczyt i chcę go oddać, więc zdecydowałem się na przekazanie zarobków z tegorocznego mundialu na cele charytatywne.

Panie Cezary Kuleszo, postąp jak należy

Prezes PZPN, Cezary Kulesza jest, jaki jest, ale ma szansę na podjęcie dobrej decyzji. Dobrej decyzji, jaką byłoby podziękowanie trenerowi za pracę i nieprzedłużanie wygasającego wraz z końcem bieżącego roku kontraktu selekcjonera. Owszem Michniewicz zrealizował postawione przed nim cele, dał nam sporo emocji i historyczne wyjście z grupy. Jednak teraz na samym końcu koncertowo to zaprzepaścił.

W przypadku zakończenia współpracy z trenerem Michniewiczem możemy mówić o braku stabilizacji. Jaki jest jednak sens stabilizacji tak słabego projektu i trwanie w toksycznej atmosferze? Czesław Michniewicz to człowiek afera. Oczywiście sprawa premii nie ma podjazdu do 711 rozmów z Fryzjerem. Jednak jest to kolejna, poważna rysa na wizerunku trenera.

Moim zdaniem samowolne przedłużenie takiego stanu rzeczy jest czystą głupotą. Próbujmy, poszukujmy, testujmy różne rozwiązania na ławce trenerskiej. Długoterminowa współpraca z Michniewiczem nie jest rozwiązaniem problemów, które nękają polską piłkę. Mamy świetne pokolenie młodych piłkarzy. Błagam nie marnujmy ich w „defensywnym” stylu Czesława Michniewicza.

Panie trenerze, mimo wszystko dziękujemy. Dziękujemy za wygrane baraże ze Szwecją, dziękujemy za wyjście z grupy. Jednak pora się rozstać. Nie chcemy cierpieć oglądając naszą reprezentację na arenie międzynarodowej. Nie chcemy wstydzić się za styl gry naszych Orłów. Jako kibic mam tylko jeden apel: Kończ waść, wstydu oszczędź.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwa + 13 =