Bo jak nie on, to kto? Mrozu zamienia bloki w złoto – recenzja płyty „Złote Bloki”

Mrozu (fot. materiały prasowe)

Mrozu to postać polskiej sceny rozrywkowej, której chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Debiutował w 2009 roku, wkraczając do mainstreamu za sprawą piosenki Miliony monet”. Łukasz Mróz zdecydowanie nie jest artystą jednego hitu. 1000 Metrów Nad Ziemią”, Nic Do Stracenia”, czy Jak Nie My To Kto”, to tylko jedne z wielu przebojów, które szturmem wdarły się na listy przebojów. 1 kwietnia ukazał się szósty album artysty „Złote Bloki”. To, co traci kolor, Mrozu zamienia w złoto?

Mrozu w swojej karierze przeszedł długą drogę. Rozwijał się i poszukiwał swojego celu. Celu, jakim był gatunek i stylistyka, z którą chce się identyfikować i w której chce się poruszać. W podobnym klimacie utrzymany był ostatni krążek „Aura”. Klimat soulu Mrozu przeplatał także w 2014 roku w „Rollercoaster”. Najnowszy album jest kontynuacją i świetnym rozwinięciem tej muzycznej ścieżki. „Złote Bloki” to jedenaście intrygujących kawałków, utrzymanych w stylistyce, do której artysta zdążył już nas przyzwyczaić. Połączenie soulu, funku z r’n’b, a wszystko to ubrane w popowe brzmienie, które jest w stanie przemówić i trafić do wielu słuchaczy w naszym kraju. Na płycie znajdują się cztery muzyczne duety — z DonGURALesko, Vito Bambino, Jareckim i Rasem. Warto wspomnieć, że płytę zapowiadały trzy single: „Złoto”, „Galácticos” oraz opublikowane na początku lutego „Palę W Oknie”.

Album „Złote Bloki” otwiera taneczne i przepełnione muzyczną świeżością „Złoto”, które było także pierwszym utworem zapowiadającym. Utwór rozgrzewa i zdecydowanie zachęca do pozostania i odkrywania kolejnych kart. Drugim przystankiem jest „Betonowy Las” – spokojniejszy, ale nadal z domieszką r’n’b, o nieco mrocznym i tajemniczym klimacie. W dalszej części Mrozu razem z DonGURALesko zabiera nas na „Poligon”, czyli połączenie klimatów artysty z dawką rapu. Nie brakuje tutaj nawiązań do polityki: „Na Wiejskiej nadają i wciskają nam kit” czy wykorzystania fragmentu wypowiedzi Rafała Trzaskowskiego, który nakłaniał DJ-kę, by „puścić odrobinę funku”. Zabawa treścią i formą! Z poligonu przechodzimy do galaktyki. Drugi singiel z płyty, zdecydowanie najbardziej pasujący do rozgłośni radiowych. Mało w nim charakteru i tego czegoś, co sprawi, że utwór jest jakiś. „Galácticos” po prostu przyjemnie się słucha w podróży samochodem i to chyba tyle. „Za Daleko” nagrane w duecie z Vito Bambino to lekka, przyjemna i idealna na wiosenne wieczory piosenka z dużym potencjałem na kolejny singiel czy do radia. Dla fanów dynamiczniejszego i żywszego Mroza ten utwór raczej się nie sprawdzi, jednak dla osób szukających balastu i równowagi na albumie ta propozycja jest zdecydowanie świetnym dopełnieniem.

Kolejna muzyczna kolaboracja to „Nogi Na Stół” z Jareckim — udana i bardzo naturalna współpraca, której efektem jest funkowy utwór, jednak jeśli ktoś szuka czegoś na imprezowe szaleństwo w klimatach soulu i funku, to ta propozycja nie będzie najlepszą opcją ze „Złotych Bloków”. Ósmą piosenką na albumie jest najnowszy singiel, czyli „Palę W Oknie”. Na początku zdaje się być balladą, jednak kiedy pojawia się pierwszy refren, perspektywa się zmienia. Połączenie klimatów Mroza z elektroniką i gitarowymi brzmieniami, które nadają charakteru refrenowi i są bardzo efektownym dopełnieniem. Jedna z najbardziej przemyślanych kompozycji tego krążka — różnorodna, z wyrazem, a nadal prawdziwa i autentyczna dla twórczości artysty. Z tych wiosenno-letnich klimatów muzycznych przenosimy się do „Zimy”, która może zimna nie jest, ale na pewno jest chłodna i nieco mroczna. Użycie saksofonu i innych instrumentów dętych był tutaj strzałem w dziesiątkę, świetnie użyto także pewnego rodzaju pogłosu w tle, a całość dopełniają subtelne chórki. Wspaniały rozbudzeniem będzie kolejna piosenka, czyli „Kalifornia”. Tutaj rządzi rock’n’roll, słońce i energia. Przejażdżka samochodem Cadillac DeVille po Route 66 do L.A.? Do tego zaprasza nas Mrozu, a ten utwór bardzo dobrze by do tego pasował!

fot. Dagmara Szewczuk

Ostatnie dwie piosenki „Złotych Bloków” to balladowa odsłona krążka. „4 Dni” to bardzo prosta w konstrukcji i warstwie muzycznej propozycja, która będzie bardzo dobrze nadawać się do chillowania. Nie ma tu szalonego funku, a piosenka brzmi dla mnie trochę jak coś wyjętego prosto z vinyla, wydane jeszcze w czasach, kiedy to właśnie takie płyty królowały na rynku. Zakończeniem jest kolejny muzyczny duet, tym razem z Rasem. „Bez Świadków” to bardzo dobra końcówka, jednak tutaj fragment rapu nie przemawia do mnie i jest to duet, który na tej płycie wyszedł najsłabiej, ale nadal propozycja godna uwagi i zmiany klimatu po bardziej żywiołowej części albumu.

„Złote Bloki” to wspomnienie młodzieńczych lat Mroza, to spacer po blokach, gdzie między każdym z nich tętniło młodzieńcze, nastoletnie życie przepełnione niespodziankami. Zaproszenie gości do współtworzenia tego krążka jest pewnego rodzaju metaforą paczki osiedlowych znajomych, spotkań na ławkach, czy przy trzepakach i pisania planów na wielką przyszłość.

Większość materiału powstawała wśród warszawskich bloków, a każda ucieczka z osiedla dawała podmuch gorącego, inspirującego powietrza. Dziś, gdy czasy wcale nie są lżejsze, tym bardziej czuję, że pozytywny przekaz tego albumu będzie potrzebny – mówi Mrozu w audycji „Wszystko gra” w radiowej Czwórce.

Najnowsza płyta to bardzo przemyślana kontynuacja muzycznej ścieżki, którą już znamy. Synonimy dla „Złotych Bloków”? Jakość, energia, zróżnicowanie i muzyczna równowaga. To także powiew świeżości, krążek, który jest pełny i spójny — żaden utwór nie odstaje znacząco od reszty, każdy ma swój potencjał i na pewno każdy znajdzie swoich zwolenników szukających prawdziwych dźwięków i muzyki spoza głównego nurtu dzisiejszego mainstreamu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dziewiętnaście − 13 =