Manchester City górą w derbach!

Fot. Twitter.com/Mahrez22

Hitem 28. kolejki angielskiej Premier League były rozgrywane na Etihad Stadium derby Manchesteru. Spotkania te od lat emocjonuje fanów brytyjskiej piłki i zawsze dostarczają wiele emocji. Nie inaczej było tym razem.

Nie taki diabeł straszny jak go malują

Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, Manchester United nie jest obecnie drużyną, która byłaby w stanie walczyć o najwyższe cele. Początkowo myślano, że winnym takiego stanu rzeczy może być Ole Gunnar Solskjaer. Wymieniono więc Norwega na Ralpha Rangnicka. Po zmianie szkoleniowca postawa Czerwonych Diabłów nadal pozostawia wiele do życzenia. Gubią masę punktów, remisują mecze ze słabszymi rywalami, a w meczu z Manchesterem City stanowili zaledwie tło. 

Wynik spotkania dość szybko, bo już w 5. minucie otworzył kapitan The Citizens, Kevin De Bruyne. Wystarczyło, aby dołożył stopę i wykończył genialne podanie od Bernardo Silvy. Kilka minut później świetną sytuację zmarnował Fred, ale nadzieję na pozytywny wynik fanom Czerwonych Diabłów przywrócił Jadon Sancho. W 21. Manchester United wyprowadził kontratak, a skrzydłowy świetnie zmylił rywali przed polem karnym, po czym przełożył sobie piłkę na prawą nogę i posłał ją do siatki nie dając Edersonowi żadnych szans. Długo jednak podopieczni Rangnicka nie cieszyli się z remisu. Po niefrasobliwej próbie wyprowadzenia piłki spod własnego pola karnego futbolówka trafiła pod nogi Phila Fodena, który fantastycznie ograł defensora gości i ostatecznie po zamieszaniu w polu karnym piłkę w bramce znów umieścił De Bruyne. Pod koniec pierwszej połowy prowadzenie gospodarzy mógł podwyższyć Mahrez, jednak David De Gea popisał się świetną interwencją. Szans na obronę nie miał za to w 68. minucie, gdy po płaskim strzale Mahreza piłka odbiła się jeszcze od jednego z obrońców i wpadła do siatki.  Druga połowa przebiegała całkowicie pod dyktando zespołu Guardioli, a gwoździem do trumny był gol na 4:1 zdobyty w 91. minucie. Było to drugie trafienie reprezentanta Algierii. Nie podlega wątpliwości to, że Manchester City był w tym meczu drużyną lepszą i zasłużenie zwyciężył w tej rywalizacji. 

Co ten wynik zmienia w ligowej tabeli?

Ten mecz był arcyważny dla obu zespołów. Manchester City ucieka Liverpoolowi i przy rozegranym jednym spotkaniu więcej ma 6 punktów przewagi. Może więc się okazać, że są to kluczowe trzy oczka. The Citizens mają chwilę na złapanie oddechu. Czekają ich teraz spotkania z Crystal Palace oraz Burnley, w których zwycięstwa wydają się być formalnością, a później kolejny wielki (możliwe, że ostatni w tym sezonie) test. 10 kwietnia ugoszczą na swoim stadionie drużynę prowadzoną przez Jurgena Kloppa i to właśnie wynik tego spotkania może być decydujący w wyścigu o mistrzostwo Anglii.

W zdecydowanie gorszej sytuacji znajduje się teraz drużyna z Old Trafford. Tracą punkt do czwartego w tabeli Arsenalu, co wydaje się być stratą dość łatwą do odrobienia, jednak trzeba wziąć pod uwagę fakt, że podopieczni Mikela Artety mają rozegrane aż 3 mecze mniej. Taką samą liczbę zaległych spotkań ma Tottenham, nad którym Manchester United ma 5 oczek przewagi. Niewykluczone więc, że Czerwone Diabły spadną na szóste miejsce w tabeli. Na nieszczęście dla kibiców z czerwonej części Manchesteru taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny. Ich ulubieńcy mają wyjątkowo ciężki terminarz w końcowej części sezonu. W ostatnich 10 spotkaniach aż 5 razy podejmą walkę z zespołem z tzw. Big Six. Dodatkowo nadal muszą być przygotowani na rywalizację w Lidze Mistrzów, bo już za tydzień czeka ich rewanżowy mecz z Atletico Madryt. Z pewnością optymizmem nie napawają niskie morale w szatni. W głowach zawodników nadal pewnie tkwi sprawa Masona Greenwooda, a do tego kompletnie pod formą znajduje się największa gwiazda zespołu, Cristiano Ronaldo. Gdyby tego było mało, to trzeba dodać słabą dyspozycję kapitana Harry’ego Maguire’a, którą mają być podirytowani inni zawodnicy. Gdy zdawało się, że po zwolnieniu Solskjaera wszystko wróci na właściwe tory, to nad Old Trafford znowu zbierają się czarne chmury i bardzo prawdopodobne jest to, że w przyszłym sezonie nie zagrają w Lidze Mistrzów, co będzie olbrzymim ciosem dla drużyny. Przed graczami Ralpha Rangnicka niesamowicie trudny okres, w który muszą dać z siebie więcej niż 100%, jeśli marzą o znalezieniu się za rok w elicie europejskiego futbolu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *