Bez zmian w edukacji nie zbudujemy społeczeństwa obywatelskiego

źródło : pixabay

Jesteśmy winni następnym pokoleniom prawdę i rzetelną wiedzę. Bez systemowych i fundamentalnych zmian w edukacji, nie uda nam się zbudować aktywnego społeczeństwa obywatelskiego i wyzbyć się zbiorowej bierności.

Edukacja w swoich fundamentach powinna być wolna, czego zaprzeczeniem jest prowadzona polityka edukacyjna obecnego rządu. Wszystkie zachodzące zmiany w edukacji służą powolnemu ograniczaniu swobody w wyrażaniu siebie, wolności słowa oraz myślenia przez młodzież. Centralistyczny model kontroli szkół tzw. Lex Czarnek, to w głównej mierze ograniczanie ich autonomii i swobody nauczania. Nie służy to niczemu innemu, jak próbie przedłużania rządów PiS i budowaniu bastionu wyborczego w kolejnych pokoleniach. Władza autorytarna często jest oddawana dobrowolnie i właśnie do tego dąży Prawo i Sprawiedliwość. 

Obecnie stoimy nad przepaścią. Można uznać, że jeszcze jesteśmy na etapie wolności edukacyjnej, lecz strona rządowa ciągnie nas niemiłosiernie w stronę budowania społecznej i fałszywej świadomości, co skutkować może intelektualnym zniewoleniem. Gdybyśmy poszli w drugą stronę, uzyskalibyśmy emancypację, a w ostateczności zmianę społeczną, która jest teraz wszystkim potrzebna dla dobra ogółu. Niemiecki filozof Theodor Adorno, uważał, że nigdy nie możemy przestać być krytyczni. W momencie gdy przestajemy być krytyczni, pojawia się widmo totalitaryzmu i robimy to, co ktoś nam każe. Dla rządzących celem wydaje się destabilizacja wszystkich źródeł, które mogą wywoływać krytyczne myślenie w społeczeństwie. Dopuścili się już zamachu na szkołę, media, sądy oraz niezależne organizacje pozarządowe. 

W książce O tyranii. Dwadzieścia lekcji z dwudziestego wieku, Timothy Snyder jako jedną z lekcji wskazuje zasadę „Broń Instytucji”. Jest to przestroga przed likwidacją niezależności i odgórnym ubezwłasnowolnieniem danej instytucji przez wpływy polityczne. Szkoła, tak jak inne instytucje,  nie obroni się sama, potrzebuje do tego jak największej, zmotywowanej części świadomego społeczeństwa, której nie jest obojętny los nauczycieli, młodzieży oraz przyszłych pokoleń. Obecna władza zrobi wszystko, aby społeczny sprzeciw wobec swoich reform co najmniej minimalizować, a swoje pomysły realizować jako osobisty i polityczny zysk o długofalowych skutkach. 

Matura z Wiedzy o Społeczeństwie na przestrzeni lat owiana była sławą najtrudniejszej. Średni wynik z poziomu rozszerzonego w 2019 roku wynosił 27 procent i rzeczywiście, był to najniższy średni wynik spośród wszystkich rozszerzonych arkuszy maturalnych. Nie jest to jednak kwestia trudności materiału, lecz systemowego zaniedbywania z zakresu nauczania obywatelskiego. 

Liczba godzin w 8-letnim cyklu nauczania w roku szkolnym 2019/2020 w przypadku Wiedzy o Społeczeństwie wyniosła najmniej ze wszystkich przedmiotów i było to tylko 76 godzin. Historia miała 342 godziny i nawet po zsumowaniu godzin tych dwóch przedmiotów, wynik nie zbliżał się do liczby godzin przeznaczanych na zajęcia z przedmiotu dodatkowego czyli Religii, których systemowo wyznaczonych było aż 608. Im mniej zmotywowane, świadome i aktywne społeczeństwo, tym większa szansa na autorytarne rządy.

Na rok 2022 Ministerstwo Edukacji i Nauki zaplanowało zmiany marginalizujące WOS jeszcze bardziej, powodując ograniczenie dostępu do wiedzy obywatelskiej. Od września w liceach, technikach i szkołach branżowych, w klasach które miały WOS na poziomie podstawowym, obowiązywać ma Historia i Teraźniejszość (HiT). W podstawie programowej mają znaleźć się zagadnienia z zakresu działalności Jana Pawła II, rozdział Kościoła od państwa ma być uznawany jako przejaw „polityki komunistycznej”, a rewolucja seksualna jako treść inspirowana neomarksizmem. Przedmiot związany z obywatelskością nie będzie już służył jako promowanie postaw demokratycznych, nie będzie informował o łamaniu praw człowieka oraz zwiększał wiedzy związanej z problematyką społeczną. Wobec powyższych zmian, krytycznie w swoim stanowisku wypowiedział się m.in. Zarząd Głównego Polskiego Towarzystwa Studiów Europejskich.

Nic dziwnego, że w Polsce nie sprawdza się środek demokracji bezpośredniej jakim jest referendum, skoro realna edukacja obywatelska nie istnieje w ujęciu systemowym. W Szwajcarii w każdym referendum bierze udział ponad 60 procent społeczeństwa. Obywatele mają tam realny wpływ na kształtowanie swojej rzeczywistości, a demokracja funkcjonuje w sposób poprawny.

Obecnie do proobywatelskich postaw motywują nas głównie kontrowersyjne decyzje polityczne, lecz przecież to powinna być ostateczność, a nie nasza codzienność. W Polsce popularyzacja zainteresowań obywatelskich wśród młodych osób nastąpiła nie dzięki szkole, lecz dzięki działalności młodzieżówek partyjnych i organizacji pozarządowych, które aktywizują i zwiększają świadomość o problemach społecznych dotykających m.in. właśnie te grupy wiekowe. 

Działacze i działaczki wykonują słuszną i oddolną pracę, lecz dodatkowo potrzeba aktywizacji, uwrażliwienia i pobudzenia do krytycznego myślenia wśród co najmniej większości społeczeństwa. Jeśli szkoła nie będzie od podstaw przekazywać wiedzy prawnej, obywatelskiej, społecznej i prodemokratycznej to zamiast edukacji, będziemy mieć tylko polityczną indoktrynację.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

1 × dwa =