Rysując mapy dla królowej: gra „Kartografowie” — Kości zostały rzucone #7

„Kartografowie”

fot. Maksymilian Dikti

Gry planszowe zazwyczaj kojarzą się z planszą, kostkami i masą żetonów. Co jeżeli powiem wam jednak, że są tytuły, w których podstawą jest kawałek papieru i coś do pisania? Jedną z takich gier są „Kartografowie”.

  • Liczba graczy: 1-100 
  • Wiek: 10+
  • Czas rozgrywki: około 30 minut
  • Cena: około 60/70 zł (w sklepie aleplanszówki w przedsprzedaży poniżej 50 zł. Dodruk tej gry na początku wakacji.)

Roll-N-Write to gatunek gier, opierający się na losowaniu pewnych parametrów, często przy użyciu kości (stąd „Roll”), a później z ich pomocą wykreślaniu różnych rzeczy na specjalnej kartce (stąd „Write”) w celu zdobycia jak największej liczy punktów. „Kartografowie” w pewien sposób zahaczają o ten gatunek gier. Też losujemy tu konkretne parametry dla wszystkich graczy, w tym przypadku rodzaje terenu, ale robimy to za pomocą kart (zamieniłbym więc „Roll” na  „Draw”). Zamiast wykreślać, będziemy tu natomiast rysować, konkretnie mapy.

Domki, rzeczki i laseczki

W grze „Kartografowie”, na przestrzeni 4 rund, czyli 4 pór roku, będziemy rysowali mapę w taki sposób, aby zdobyć jak najwięcej punktów. W każdej grze losuje się w sumie 4 cele (A, B, C i D), z 4 kategorii, które wyznaczają, za co dostaniemy punkty tym razem. Możliwe jest więc aż 256 kombinacji! Fabularnie mapy rysujemy dla królowej Gimnax, aby włączyć nowe tereny do królestwa Nalos. Powiedzmy sobie jednak szczerze, fabuła nie ma tu większego znaczenia.

„Kartografowie”

W tej rundzie wszyscy gracze otrzymali konkretny kształt, ale musieli wybrać typ terenu: las lub wioskę.
fot. Maksymilian Dikti

W każdej rundzie będziemy dobierać kilka kart, zależnie od długości pory roku, które wykorzystają wszyscy gracze. Wszystkie karty stawiają nas przed wyborem, albo typu terenu, albo jego kształtu. Każdy z graczy musi umieścić dany kształt na swojej mapie. Będziemy stawiali wioski, lasy, rzeki i pola. Wybrany kształt można dowolnie obracać, ale musi zostać narysowany tak, by nie nachodził na inne tereny, ani nie wychodził poza krawędzie naszej mapy.

Pod koniec pory roku następuje podliczenie punktów, ale nie za wszystkie cele. W pierwszej rundzie zapunktujemy tylko za cel A i B, drugiej B i C, trzeciej C i D, a czwartej D i A. Każdy z celów będzie więc podliczany dwa razy w tracie rozgrywki. Nie możemy więc skupić się tylko na jednym, ale musimy zachować balans pomiędzy wszystkimi. Cele są bardzo różne, od prostego posiadania jak największej wioski, po pola stykające się z rzekami i lasy, czy puste pola, otoczone ze wszystkich stron terenami.

Dodatkowo otrzymamy punkty za zebrane przez nas monety, a także punkty ujemne, za potwory. Są to dwie dodatkowe mechaniki, które urozmaicają rozgrywkę. Monety czasem otrzymamy po prostu, gdy wybierzemy określony typ terenu na karcie. Dostajemy je także za otoczenie ze wszystkich stron (nie po skosie) gór, które są umieszczone na mapach graczy od samego początku. Monety są o tyle specyficzne, że będziemy otrzymywać za nie punkty w każdej rundzie, a więc warto ich zbierać coraz więcej.

Potwory to natomiast jedyna negatywna interakcja w grze. Raz na jakiś czas, możemy pociągnąć z talii kartę potwora. Przekazujemy wtedy swoją mapę naszemu sąsiadowi i to on umieści potwora na naszej kartce. Zapewne tak, by jak najbardziej nam przeszkodzić. Oprócz możliwości blokowania w ten sposób, to pod koniec rundy otrzymamy punkty ujemne za każde puste pole koło pól potworów. Musimy je, więc jak najszybciej otoczyć.

No ładne, ładne

„Kartografowie”

Komputerowa wersja gry.
fot. tabletopia.com

Pudełko z grą „Kartografowie” nie zawiera wiele. Ot nieco ponad 40 kart, 4 ołówki i spory plik arkuszy map. Trzeba jednak przyznać, że wszystkie te komponenty są wykonane na naprawdę wysokim poziomie. Karty są prześlicznie ilustrowane, a mapy, pomimo że jeszcze puste, to i tak cieszą oko. Jeżeli chcemy, by w trakcie rozgrywki nasze rysunki były jeszcze ładniejsze, to możemy, zamiast dołączonych ołówków użyć kolorowych kredek czy mazaków.

„Kartografowie” mają jednak godnego przeciwnika, a może raczej brata bliźniaka, czyli wersję komputerową. W serwisie Tabletopia, którego aplikacja jest dostępna na platformie Steam, można rysować mapy online i to za darmo. Ciekawa opcja, szczególnie na czas pandemii, ale co ważniejsze, jest to niesamowicie wygodne i jeszcze ładniejsze. Grając w internecie, nie musimy rysować terenów. Zamiast tego używamy wirtualnych kolorowych kwadracików, które umieszczamy na naszej mapie. Oprócz tego, że wygląda to znacznie ładniej i estetyczniej, to z łatwością możemy też zmienić decyzję lub naprawić swój błąd bez skreślania już narysowanych elementów. Wystarczy poprzestawiać trochę kwadracików. W wersję komputerową grałem znacznie więcej, ze względu na szybsze rozłożenie (a raczej jego brak) no i aspekt grania na odległość. Jeżeli nie jesteście przekonani do gry, to w ten sposób możecie ją bez problemu wypróbować.

1001 sposobów na mapkę

Wiemy już, że „Kartografowie” to gra prosta, ładna i tania, ale czy daje frajdę? Jeszcze jak! Rozgrywka jest szybka, przyjemna i daje, wbrew pozorom, niezwykle dużo możliwości do kombinowania. W ten tytuł grałem w ostatnim czasie chyba najwięcej i chociaż już odrobinę mi się przejadł, to dalej jest dla mnie dobrą rozrywką. Mimo tylko kilkunastu kart terenów i tak zawsze nasza mapa będzie wyglądać kompletnie inaczej.  Wszystko dzięki różnym kombinacjom celów, różnej kolejności pojawiania się kart, no i rzecz jasna graczom, którzy podejmują inne decyzje.

Uwielbiam to, że różne cele punktują w różnych rundach i trzeba odpowiednio balansować, co się w danym momencie robi. Najbardziej podoba mi się to poczucie tworzenia czegoś swojego. Po 20/30 minutach, gdy rozgrywka się kończy, mam przed sobą swoją unikalną mapę, stworzoną od zera. To bardzo satysfakcjonujące. Regrywalność zapewniają także dostępne w sprzedaży dodatki, chociażby nowe arkusze map, które zapewniają inny układ gór, czy szczelin, na których nie wolno stawiać terenów.

Myślę, że niezależnie od waszego zainteresowania, grze „Kartografowie” warto dać szansę, chociażby przez internet. Kto wie, może tak jak ja, będziecie się w nią zagrywać bez opamiętania po raz kolejny, kolejny i kolejny.

8/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *