ZAKSA najlepszą drużyną Europy!!!

Kamil Semeniuk | Fot. Aleksandra Twardowska /siatka.org

W 1978 roku Płomień Milowice jako pierwszy polski zespół wygrał siatkarską Ligę Mistrzów. 43 lata później, 1 maja 2021 roku, tego samego dokonała Grupa Azoty Zaksa Kędzierzyn-Koźle, która w finale rozgrywanym w Weronie pokonała włoski Itas Trentino 3:1 (25:22, 25:22, 20:25, 28:26). MVP meczu finałowego został wybrany przyjmujący kędzierzynian, Aleksander Śliwka, który skończył mecz z 18 punktami na koncie. Jest to olbrzymi sukces dla klubu z Kędzierzyna-Koźla, jak i dla polskiej siatkówki.

Droga po złoto

Droga obu zespołów do finału była trudna i wymagająca. Siatkarze Zaksy w drodze do Werony pokonali we Włoszech w ćwierćfinale najlepszy zespół poprzedniej edycji siatkarskiej LM – Cucine Lube Civitanova. Potrzebowali do tego rozegrania złotego seta w Kędzierzynie-Koźlu, którego wygrali 15:13. W półfinale pokonali ograli kolejną silną, europejską ekipę, jaką jest rosyjski Zenit Kazań. Też po złotym secie, też wygranym 15:13. Z kolei Itas Trentino w ćwierćfinale z łatwością pokonał Berlin Recycling Volley, a w półfinale trochę niespodziewanie pokonał Sir Sicoma Monini Perugia, w której grają polscy siatkarze – Wilfredo Leon i Maciej Muzaj a trenerem do niedawna był Vital Heynen, aktualny szkoleniowiec reprezentacji Polski.  Szykowało nam się świetne, emocjonujące starcie w Weronie.

Świetny początek

Pierwszy set lepiej zaczęli siatkarze Itasu, którzy szybko objęli prowadzenie 4:1. Jednak Zaksa najpierw wyrównała stan rywalizacji (10:10), a chwilę później prowadziła po raz pierwszy w tym spotkaniu (13:12). Od tego momentu gra toczyła się punkt za punkt. Żaden zespół nie umiał wypracować sobie dwupunktowej przewagi. Jednym z dwóch kluczowych momentów w tym secie była seria trzech zdobytych “oczek” przez Zaksę z rzędu, która pozwoliła im objąć prowadzenie dwoma punktami (z 18:19 do 21:19). Drugim był as serwisowy, którym popisał się amerykański środkowy polskiego zespołu, David Smith (23:21).  Chwilę później pierwszą partię skutecznym atakiem zakończył atakujący Łukasz Kaczmarek (25:22). Zaksa w pierwszym secie grała lepiej od rywali. Bardzo dobrze funkcjonował blok kędzierzynian, który pozwalał na wyprowadzanie kontr. Kończyli je Aleksander Śliwka i Kamil Semeniuk. Na dobrym poziomie funkcjonowało też w polskim zespole przyjęcie, które ułatwiało rozgrywającemu polskiego zespołu Francuzowi Benjaminowi Toniuttemu, szybkie i skuteczne rozprowadzanie piłki.

Drugi set rozpoczął się tak samo jak pierwszy – Itas szybko objął prowadzenie (3:0), a Zaksa od razu wyrównała (4:4). Gra toczyła się punkt za punkt, a szczególnie aktywni w ataku byli w tej części spotkania Śliwka po stronie Zaksy i Holender, Nimir Abdel-Aziz z Itasu. Tak było do wyniku 13:13. Wtedy w polu serwisowym pojawił się Semeniuk. Rozgrywający sezon życia przyjmujący Zaksy popisał się dwoma asami serwisowymi z rzędu, które pozwoliły polskiemu zespołowi wypracować przewagę. Po zagrywkach Semeniuka były to 4 punkty (17:13).  Później gra toczyła się punkt za punkt. Ważne piłki w ataku w tym momencie kończyli przyjmujący kędzierzyńskiego zespołu – Semeniuk i Śliwka. Skuteczna akcja tego drugiego zakończyła drugą partię spotkania (25:22). Zaksa prowadziła 2:0 i potrzebowała już tylko jednego wygranego seta, by na zawsze zapisać się w historii polskiej siatkówki.

Chwila słabości

W pierwszych dwóch setach kędzierzynianie byli lepsi od rywali praktycznie w każdym elemencie. Dalej dobrze grał blok, przyjęcie było na świetnym poziomie, a Toniutti świetnie rozgrywał akcje. Oglądając mecz, można było odnieść wrażenie, że jest to spotkanie, w którym oglądamy dominację jednego zespołu – Zaksy. W trzecim secie przebudzili się Włosi. Najpierw zaczęli od prowadzenia 4:0, a piłki w ataku kończył nie tylko Abdel-Aziz, ale także brazylijski przyjmujący Trentino, Ricardo Lucarelli. Zaksa ponownie odrobiła straty, ale gra w ataku nie wyglądała już tak dobrze jak w pierwszych dwóch partiach spotkania. Kluczowa dla losów trzeciego seta była czteropunktowa seria Włochów (z 14:14 na 18:14), która pozwoliła im wypracować przewagę. We włoskim zespole dobrze zaczął funkcjonować blok i przyjęcie, a w ataku rewelacyjnie prezentował się Abdel-Aziz. Z kolei w Zaksie bohaterowie drugiej partii – Semeniuk i Śliwka – nie kończyli ataków, a Toniutti zaczął podejmować błędne decyzje, rozgrywając akcje polskiego zespołu. Trzeciego seta skutecznym atakiem zakończył Lucarelli (20:25).

Wygrana wojna nerwów

Od połowy trzeciej partii wreszcie zaczęły się emocje. Itas już nie był zdominowany przez polski zespół tak jak w dwóch pierwszych setach. Najwięcej emocji w  finałowym starciu dostarczyła nam czwarta partia. Od początku seta była gra punkt za punkt (9:9). Później przewagę za sprawą kończonych ataków przez Aziza i serbskiego środkowego Srecko Lisinaca przewagę mieli Włosi (15:12). Potem jednak Włosi popełniali błędy (w całym meczu popełnili ich dużo), co pozwoliło Zaksie pod koniec tej partii doprowadzić do remisu (19:19). Dalej problem ze skończeniem ataków mieli polscy przyjmujący. Jednakże Śliwka w kluczowym momencie tego seta był nie do zatrzymania – zdobył aż 3 z 5 ostatnich punktów zespołu, dając swojej drużynie dwie piłki meczowe. Kędzierzynianie ostatecznie wykorzystali czwartego matchballa i wygrali całe spotkanie. Kto zakończył ten mecz? Łukasz Kaczmarek. W jaki sposób?  Asem serwisowym. Czyli skończył tak samo jak złotego seta z Cucine w ćwierćfinale, gdzie jego zagrywki nie przyjął Osmany Juartoena. Tak jak w starciu z włoskim zespołem, ten as był jedynym atakującego Zaksy. Jedynym, ale jednak na wagę wielkiego sukcesu, jakim jest wygranie siatkarskiej Ligi Mistrzów.

Przeszli do historii polskiej siatkówki

Kędzierzynianie po 122 minutach walki w finale wygrali Ligę Mistrzów. Byli zdecydowanie lepszą drużyną mimo problemów w trzecim i czwartym secie tego spotkania. Popełniali też mniej błędów niż Włosi, co też z pewnością miało przełożenie na końcowy rezultat tej rywalizacji. MVP meczu finałowego został wybrany Śliwka. Polski przyjmujący zdobył 18 punktów, a jego kiwki w decydujących momentach spotkania były nie do zatrzymania przez rywali. Mimo problemów w trzecim secie, w najważniejszym momencie spotkania wziął odpowiedzialność za wynik na swoje barki i wywiązał się z tej roli znakomicie.

Finałowe starcie jednak jest też końcem pewnej epoki w Zaksie, która tym meczem przeszła do historii polskiej siatkówki. Był to ostatni mecz drużyny w tym składzie. Składzie, który w tym sezonie zrobił furorę w Europie i został najlepszym zespołem na Starym Kontynencie. Wielu siatkarskich komentatorów, ekspertów, trenerów wyrażało się o tej drużynie w samych superlatywach. Mówiono, że jest to najlepszy zespół od lat. Właśnie największym jego atutem było w tym sezonie to, że byli drużyną przed duże D. Nie było jednego, dwóch zawodników, którzy byli zdecydowanymi gwiazdami zespołu. Było kilka postaci przewodnich, a każda z nich mogła wziąć odpowiedzialność na wynik w najważniejszych momentach spotkania. Nie załamała też ich porażka w tegorocznym finale Plusligi z Jastrzębskim Węglem. Zaksa w Weronie pokazała kawał dobrej siatkówki i udowodniła, że w finale nie znalazła się przez przypadek. Grali tak, jak w całym sezonie. Znakomicie. Porażka w polskich rozgrywkach nie wpłynęła na ich formę. Po prostu łyknęli to i pojechali dalej.

Sukces Polki. Koniec sezonu, czas na kadrę!

Warto też wspomnieć, że przed finałem mężczyzn rozgrywane było finałowe starcie kobiecych rozgrywek LM. W nim włoski zespół A. Carraro Imoco Conegliano pokonał turecki Vakifbank Stambuł 3:2. Kapitanem i pierwszą rozgrywającą tego zespołu jest Polka,  Joanna Wołosz, jedna z najlepszych na tej pozycji na świecie. Po meczu była ogromnie szczęśliwa z powodu sukcesu swojego zespołu, ale cieszyła się też z osiągnięcia Zaksy. To był polski wieczór w Weronie. Oby takich więcej w następnych latach i edycjach LM.

Liga Mistrzów zakończyła pandemiczny sezon klubowy 2020/2021. Dobrze, że w porównaniu z poprzednim rokiem udało dokończyć się wszystkie klubowe rozgrywki. Teraz czas na sezon reprezentacyjny, w którym będzie sporo grania – najpierw Liga Narodów rozgrywana w „bańce” w Rimini (Włochy), później igrzyska olimpijskie w Tokio, a koniec mistrzostwa Europy. Zapowiada się więc bardzo intensywne i interesujące zarazem siatkarskie lato.

Grupa Azoty Zaksa Kędzierzyn Koźle – Itas Trentino 3:1 (25:22, 25:22, 20:25, 28:26)

Zaksa: Benjamin Toniutti, Łukasz Kaczmarek 15, Jakub Kochanowski 7, Aleksander Śliwka 18, Kamil Semeniuk 15, Dawid Smith 9, Paweł Zatorski (libero) – Bartłomiej Kluth

Trener: Nikola Grbić (Serbia)

Itas: Simone Gianelli 2, Nimel Abdel-Aziz 21, Marko Podrascanin 9, Ricardo Lucarelli 13, Dick Kooy 6, Srecko Lisinac 11, Salvadore Rossini (libero) – Alessandro Michieletto 5, Alberto Pol (libero), Lorenzo Sperotto, Andrea Argenta, Luis Sosa

Trener: Angelo Lorenzetti (Włochy)

MVP: Aleksander Śliwka (Zaksa)

Sędziowie: Epaminondas Gerothodoros (Grecja) – Vladimir Simonovic (Serbia)

Na koniec zdjęcie wyrażające więcej niż tysiąc słów. Trener Zaksy, Nikola Grbić chwilę po zwycięstwie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jeden × 5 =