Zygmunt Malanowicz nie żyje

Malanowicz

fot. materiały dystrybutora

W wieku 83 lat zmarł Zygmunt Malanowicz, znany przede wszystkim z „Noża w wodzie” Polańskiego i kultowego serialu „Dom” Jana Łomnickiego.

Zygmunt Malanowicz urodził się w 1938 r. na Wileńszczyźnie, a karierę aktorską rozpoczął na rok przed ukończeniem Wydziału Aktorskiego PWSFTviT w Łodzi. Zadebiutował w Teatrze Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze, jako Aleksy Otszelenikow w „Połowczańskich sadach”. W 1962 r. wkroczył na ekrany dzięki głośnej i świetnej roli Chłopaka w „Nożu w wodzie”. Film dobył nagrodę FIPRESCI na festiwalu filmowym w Wenecji i nominację do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Niestety, władze patrzyły na dzieło Polańskiego nieprzychylnym okiem, w związku z czym Malanowicz wyszedł z aktorskiego obiegu i na kolejną pierwszoplanową rolę czekał 7 lat. Przebił się jednak do pamięci widzów, a swoje umiejętności pokazywał na deskach teatralnych. W 1976 r. otrzymał nagrodę aktorską na MFF w Karlowych Varach za występ w filmie historycznym pt. „Jarosław Dąbrowski”. Pracował również z Wajdą przy „Polowaniu na muchy”.

 

Dużą popularność przyniosła mu także rola w serialu „Dom”. Zagrał tam Tomasza Ciećwierza, złamanego przez komunistyczne władze oficera Ludowego Wojska Polskiego. Po przemianie ustrojowej nie mógł liczyć na duże role przez współpracę z Bohdanem Porębą, lojalnemu PZPRowi i głośno optującemu idei narodowego komunizmu. Zaczął chętnie pracować za granicą, szczególnie poważany był na Białorusi, gdzie realizował własne scenariusze. Od 2008 roku grał na deskach stołecznego Nowego Teatru Krzysztofa Warlikowskiego. Jego role prawie zawsze były skomplikowane i skłaniające widza do refleksji. Znany był ze swej aktorskiej ekspresywności, zaangażowania w rolę i nieoczywistych kreacji, co było cenione wśród twórców filmowych. Niewysoki, skromnej budowy, z hipnotycznym głosem.

Zygmunt Malanowicz był jedną z pierwszych postaci „starego” polskiego kina, jakie poznałem. Zawsze mi imponował, czy to gdy za dzieciaka oglądałem razem z tatą lecący notorycznie na kanale Kino Polska „Dom”, czy to gdy już w pełni świadomie zachwycałem się nim w „Nożu w wodzie”. Kiedy myślę o początku mojej miłości do polskiej szkoły filmowej, to zawsze mam myśli o Zygmuncie Malanowiczu. Odszedł, ale nie umrze w pamięci oraz sercach widzów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

11 + osiem =