#1 Kultowe serie: „Miami Vice”

źródło: filmweb

Lata osiemdziesiąte dały ludzkości prawdopodobnie dwie najgorsze rzeczy: poduszki na ramionach i pozwolenie na nadużywanie syntezatorów w muzyce. Z tego wszystkiego obronną ręką wychodzi serial Anthony’ego Yerkovicha i Michaela Manna. „Miami Vice” nie tylko biło rekordy popularności, ale stało się znakiem swojej epoki.

Emitowany przeszło 30 lat temu telewizyjny hit mógłby się wydawać tylko prostą, policyjną operą mydlaną o łapaniu tych złych. „Miami Vice” miało jednak w sobie coś, co przyciągało przed ekrany telewizorów miliony i pozostaje niezapomniany nawet po latach. Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że wbrew pozorom nie jest typowym kryminałem o groźnych przestępcach i twardych policjantach. Kwintesencją tej produkcji jest to, że nic w niej nie jest typowe, a przynajmniej wówczas nie było. Twórcy nie bali się sięgać po nowe, zmieniając przy tym oblicze telewizji.

Nieskomplikowana fabuła śledzi poczynania pary detektywów, którzy każdego dnia walczą z mrocznym, narkotykowym podziemiem na Florydzie. James „Sonny” Crockett (Don Johnson) i Ricardo „Rico” Tubbs (Philip Michael Thomas), działają pod przykrywką, wchodząc głęboko w przestępczy świat. To dało twórcom pretekst do ubierania swoich bohaterów w drogie, markowe ubrania i puszczać ich ulicami miasta w szybkich, luksusowych samochodach przy akompaniamencie największych muzycznych hitów tamtej dekady. Co, nie oszukujmy się, znacząco odbiegało to od realiów prawdziwej, policyjnej pracy.

Dlatego mówiąc o „Miami Vice”, trzeba wspomnieć o trzech najważniejszych rzeczach: modzie, samochodach i muzyce. Co prawda, spychało to historię na dalszy plan, ale sprawiło, że serial stał się kultowy.

źródło: totally80s (NBCU Photo/Getty Images)

Przy pracy nad kostiumami twórcy korzystali z pomocy takich projektantów jak Vittorio Ricci, Gianni Versace czy Hugo Boss. Wszystko po to, aby Crockett i Tubbs podążali za panującymi ówcześnie trendami. Wystrojeni w pastelowe garnitury z dziarsko podwiniętymi rękawami policjanci nie tylko promowali najpopularniejsze modowe nurty, ale wyznaczali własne. W zasadzie nikt o zdrowych zmysłach wcześniej nie pomyślałby, że założenie marynarki na t-shirt czy mokasynów, może być dobrym pomysłem. Chociaż niektóre z tych nowych trendów współcześnie mogą być uznane już za faux-pas czy inne koszmarki, tak wówczas zmieniły stylowe oblicze Ameryki.

Jednak strój to nie wszystko. Nosząc swoje designerskie kostiumy, nie mogli się jednak pokazywać w byle jakim samochodzie. Kto choć raz oglądał „Miami Vice”, już zawsze w pamięci będzie miał dwa modele. Na początku postać grana przez Dona Johnsona jeździ czarną repliką Ferrari Daytona Spyder, zbudowaną na podwoziu Corvetty, to składanie zakończyło się pozwem złożonym przez Ferrari wobec producenta replik. Sam samochód fabularnie skończył marnie, wysadzony w powietrze na początku trzeciego sezonu. W zamian za to firma przekazała serialowi białą Testarossę, która dotrwała do końca produkcji.

źródło: miami vice wiki

Chociaż nowy samochód był zdecydowanie dłużej na ekranie, to wciąż pierwszy model bardziej zapadł widzom w pamięci. Jest on w końcu częścią jednej z najbardziej rozpoznawalnych scen. W pilotażowym odcinku Crockett i Tubbs jadą skonfrontować się ze swoim nemezis, wiedząc, że ich przykrywka się wydała i mogą nie wrócić z tego cało. W tle zaczyna lecieć „In the Air Tonight” Phila Collinsa. Chociaż rozciągnięta na długość całego utworu scena nie miała żadnego wpływu na fabułę, to przeszła do historii pod względem zabiegów wizualnych. Kinowe ujęcia nocy w Miami, które zostały szczególnie podkreślone przez odbijające się światła miasta w wypolerowanej, czarnej karoserii Ferrari Daytona Spyder. Poza muzyką, która zdecydowanie wybija się na pierwszy plan i krótkim dialogiem, nie słychać prawie żadnych innych dźwięków, co tylko podbija napięcie.

Muzyka zresztą zawsze była istotną częścią „Miami Vice”. Soundtrack na potrzeby serialu stworzył Jan Hammer. Poza tym twórcy zdecydowali się na kupowanie popularnych aktualnie utworów, wydając tysiące dolarów na zdobycie praw do oryginalnych nagrań. Oprócz Collinsa pojawiła się muzyka takich twórców jak: Peter Gabriel, Pink Floyd, Dire Straits, Bryan Ferry, Duran Duran. Część muzyków nawet pojawiła się, grając krótkie, epizodyczne role w niektórych odcinkach.

„Miami Vice” niejednokrotnie udowodnił, że niektóre seriale się po prostu nie starzeją. Kiedyś – ulubiony program telewizyjny Amerykanów, dyktator trendów, dziś – wyjątkowa pocztówka z przeszłości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

piętnaście + 16 =