Gaspar Noé i film „Lux Æterna”

Gaspar Noé różni się od innych reżyserów swoją osobowością, wybijającą się we wszystkich scenach, niezwykłym sposobem opowiadania historii i nowatorską, awangardową pracą z kolorami. To reżyser albo kochany, albo nienawidzony, ale nie sposób nie przyznać, że jego filmy są zaskakujące.

Główną bohaterką ostatniego filmu reżysera „Lux Æterna” jest Béatrice Dalle. To początkująca reżyserka, wcześniej aktorka, która rozpoczyna pracę nad własnym filmem. Beatrice nawiązuje rozmowę z aktorką, Charlotte Gainsbourg, która jest znana z filmów Larsa von Triera. Gra samą siebie i bardzo dobrze wpisała się w Lux Æterna, poruszając wiele intrygujących tematów. Artystki porównują siebie do średniowiecznych czarownic, które były prześladowane przez inkwizycję. Gdy bohaterka zaczyna rozumieć, że nie wszystko idzie zgodnie z planem, nic nie może powstrzymać kobiecej złości i narastającego napięcia.

To kino odsłania problematykę filmu, jako dzieła sztuki i performance’u. Natomiast aktorów i reżysera, jako ofiar własnej twórczości. Przemysł modowy, kinowy, kosmetyczny tworzy wokół osobowości twórcy nieznośny chaos, stawia go w ramy i ograniczenia. Czasem przeszkodą jest nawet płeć reżysera, dlatego Gaspar Noe ucieleśnia ten chaos wokół kinematograficznej sztuki. Przemysł filmowy wnikliwie oddziałuje na osobowość twórcy, zmienia go, zmusza do przystosowania wraz z każdą pracą, jaką wykonuje. Tyrania w imię sztuki nigdzie nie zniknęła. Film mówi o bólu związanym z procesem filmowania. Satyra na temat świata filmu, który powinien koncentrować się na sztuce i opierać się na współpracy, a jest skorumpowany przez komercję.

Gaspar Noe zaprasza widza do przymierzenia maski reżysera. My, jako widzowie, wędrujemy raz w jedną, raz w drugą stronę i czujemy, że nie powinno nas tu być, ale tak najlepiej rozumiemy tę nieznośną otaczającą wszystko atmosferę. Śledzimy przebieg historii i podążamy niejako ukradkiem za głównymi bohaterami, za kamerą i za podzieleniem ekranów. Wizja i zdolność koncentracji osoby nie wystarczą, aby skoncentrować się na dwóch, trzech różnych scenach w tym samym czasie. Widz przeskakuje z jednego podzielonego ekranu na drugi, denerwując się, że nie może wymknąć się za dwiema jednocześnie. Zirytowani są także sami bohaterowie filmu, atmosfera narasta z każdą minutą, osiągając kulminację dopiero na końcu. Podwójny ekran dodaje niejednoznaczności i zamieszania do narracji. Osobowość bohaterów ujawnia się w chaosie, zaś presja dookoła staje się nadmierna.

Niektórzy ludzie skarżą się, że moja twórczość kładzie zbyt duży akcent na obraz, zamiast skupiać się na narracji. Staram się zachować równowagę między tymi elementami. Wierzę jednak w obraz. Wierzę w to, że obraz jest w stanie wryć się w twoją podświadomość. To dla mnie naprawdę ważne, ponieważ moje filmy – w odróżnieniu od tego, co proponuje Hollywood – są eksperymentalnymi produkcjami.

Gaspar Noe nie boi się bawić formą, uelastycznia ją. Rozmowa rozpoczynająca film, materializuje się dopiero na końcu – średniowieczne czarownice na szali, analogia współczesnych kobiet w kinie, poświęcających się i pożartych przez społeczeństwo. Film zachowuje charakterystyczną dla Gaspara Noe desaturację jasnych kolorów, przypominającą kolorystyczną barwę we śnie. Efekt stroboskopu szybko zaczyna męczyć oczy. Czarno-białe cytaty, które są kluczem do rozplątania filmu i ujęć, dają pewną estetykę. U osób oglądających możliwy jest atak padaczki, ale cytat Dostojewskiego na początku filmu daje do rozumienia, ze reżyser chce wywołać u nas takie wyróżniające się „szczęście”, które przeżywa człowiek tuż przed padaczką.

To film wewnątrz filmu, cienka granica, kiedy zwykła praca staje się twórczością, oczekiwania nie spełniają się i powstaje coś niekontrolowanego. Należy zaznaczyć, że kino to wizualny test nie tylko dla widza, ale także dla każdego z bohaterów – aktorów. Znajdując się w niedogodności, deprywacji, dewastacji, w chwili strachu, zaczyna się prawdziwe życie, czysta sztuka. Emocje pojawiają się przez przypadek i w mękach. Film jest godzinnym eksperymentem z widzem. Tak długo będziemy oglądali to, co w nas wzbudza prawdziwy niepokój i nas irytuje, jak ważna dla nas w filmie jest idea i koncept, emocje i odczucia, a nie atrakcyjność przekazu i zadowolenie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

5 + siedem =