„Apartament w Paryżu” – Guillaume Musso
3 min readJuż po raz kolejny miałam przyjemność spotkać się z nieposkromioną (całe szczęście!) twórczością Guillaume Musso, który zaskakuje czytelnika na każdym kroku. Jest niepozorny, a pod powłoką prostego tekstu ukrywa wiele przesłanek, które doprowadzają do nieprawdopodobnego zakończenia. Tym razem sięgnęłam po „Apartament w Paryżu”.
Tę książkę wiele osób mi polecało i słyszałam wiele pochlebnych opinii. Z ciekawości, ale i przypadku przeczytałam wykreowaną przez Musso skomplikowaną historię. Oczywiście nie obyło się bez zaskoczenia i plątaniny wydarzeń. Początek jest całkiem niewinny i niezbyt spektakularny. Odrobinę nawet nudny i przydługi. Gaspard, który jest z zawodu dramatopisarzem, a z charakteru wielkim malkontentem – przybywa do Paryża w celu napisania kolejnej sztuki. Z kolei Madeline przybywa w to samo miejsce z pobudek osobistych, łaknąć odrobiny spokoju i samotności. Niestety w wyniku błędu wynajęli ten sam apartament, w tym samym czasie. Naturalnie oboje są wysoce niezadowoleni z pomyłki i rozgoryczeni tymże faktem. Sprawy nabierają tempa za sprawą tajemniczej postaci Seana Lorenza, który przed laty był właścicielem ów mieszkania. To znany i prekursorski malarz, bardzo doświadczony przez życie. Spotkała go wielka tragedia, która na zawsze odmieniła jego los. Podobno przed śmiercią wrócił do malowania, lecz jego dzieła zniknęły. Gaspard i Madeline mimowolnie wciągają się w sprawę zaginionych malowideł. Nie wiedzą jednak, że to jedynie zalążek ich śledztwa. Odkryją dużo mroczniejsze sekrety, które już na zawsze odmienią ich życie i zmienią jego dalszy kierunek.
O rany, co tam się działo! Początek był nieco uciążliwy i mało ciekawy. W ogóle główne postacie często działają na nerwy, gdyż Musso stworzył dwa ciężkie charaktery. Myślę, że to ten typ ludzi, których albo się kocha, albo nienawidzi. Nie ma nic pośrodku. Z czasem fabuła się rozwija i nabiera większego kolorytu. Odsłania się mroczna i brutalna strona tej historii, w której myślę, że nie zabrakło niczego. Opowieść była fascynująca i na wskroś nieprawdziwa. To jednak żadna wada. Zadziała tutaj wielka fantazja autora, który zbudował swój własny, pozazmysłowy świat. Wprawdzie nie jest to żadne fantasy, a jedynie thriller zrodzony z przypadku, ciągłych powiązań, analogii, labiryntów i wielu zagadek. Niczego nie można być tutaj pewnym.
To, co szczególnie wyróżnia książki Musso od typowych kryminałów i thrillerów, to szczególna inteligencja autora. Operuje on trafnymi terminami, a każdy rozdział rozpoczyna się cytatem z jakiegoś znanego dzieła lub filozofii myśliciela. Oprócz tego inspiruje się psychologią, jej działaniami i naturą. Często przywołuje sławne postacie, czy też ich dzieła. W tej powieści padały nazwiska słynnych malarzy, drobne niuanse z ich życia, a także odwołania np. do filozofii Nietzschego. W związku z tym poznajemy nie tylko ciekawą i wciągającą historię, ale także wiele drobnych smaczków, które ubogacają naszą wiedzę i ją rozwijają. Istna uczta dla zmysłów i mózgu!
Spośród wielu przeczytanych przeze mnie książek tego autora, ta zasługuje na szczególne wyróżnienie. Niesamowicie mnie urzekła swoją ponadprzeciętną fabułą. Niepotrzebnie zniechęciłam się początkiem, gdyż później otrzymałam coś dużo bardziej wartościowego. Mam nadzieję, że Wy również znajdziecie w niej coś, co Was poruszy i zaskoczy. Nawet jestem tego pewna. Miłej lektury!