Joe Biden 46. prezydentem USA

fot. IrishCentral

Joe Biden 46. prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki. Kandydat partii demokratycznej już niedługo będzie mógł wprowadzić się do Białego Domu. Wraz z Bidenem rządy obejmie jego zastępczyni, Kamala Harris, pierwsza kobieta na stanowisku wiceprezydenta w historii USA.

Wybory na najwyższe stanowiska państwowe zawsze budzą wiele emocji wśród społeczności, która takiego wyboru dokonuje. Co jednak, jeśli elekcja przeprowadzana jest w jednym z największych państw świata, stanowiącym potęgę gospodarczą oraz militarną, odgrywającym główną rolę w spektaklu rozgrywającym się na arenie międzynarodowej? Takie wybory stają się zdarzeniem ogólnoświatowym, obserwowanym i komentowanym przez media na całym świecie, procesem pełnym nerwów i spekulacji.

Kanye West: następnym razem się uda

W tym roku Amerykanie stanęli przed wyborem głowy państwa. Oprócz kandydatury Kanyego Westa, która zniknęła tak szybko, jak się pojawiła, o miejsce przy biurku w Gabinecie Owalnym walczyło dwóch potężnych kandydatów: ubiegający się o reelekcję, osławiony budowniczy muru na granicy z Meksykiem, Donald Trump, zmierzył się z kandydującym z ramienia partii demokratycznej Josephem Bidenem, doświadczonym politykiem, który już wcześniej kandydował na stanowisko prezydenta.

Donald Trump: podsumowanie prezydentury

Trump, znany ze swoich chaotycznych działań, podczas swojej prezydentury miał liczne wzloty i upadki. Do tych pierwszych zaliczyć należy znaczne zmniejszenie bezrobocia i rozkręcenie gospodarki amerykańskiej. Przeciwnicy 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych przywołują natomiast jego działania, które doprowadziły do zaostrzenia stosunków z Iranem oraz jego wypowiedzi dotyczące uchodźców. Prezydentura Trumpa od początku wywoływała bardzo skrajne emocje. Jedni uważali go za szaleńca, który swoimi działaniami może doprowadzić do tragedii, inni natomiast widzieli w nim nadzieję na jeszcze prężniejszy rozwój Stanów.

 O kampanii wyborczej

Wyścig prezydencki w usa Premium ZdjęciaStyl prowadzenia kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych zdecydowanie różni się od tego obowiązującego w Polsce. Kandydaci wydają się tam bardziej żywi, energetyczni, tańczą, przekrzykują się, kłócą, obrażają, a występujące między nimi konflikty, które rozstrzygane są w przestrzeni publicznej, dostarczają Amerykanom i całej społeczności międzynarodowej masy emocji i tematów do dyskusji.

W swojej kampanii wyborczej Donald Trump postulował między innymi cięcia podatkowe oraz inwestowanie w branżę zbrojeniową, rozwój paliw kopalnych, a także ochronę amerykańskich miejsc pracy przed imigrantami. Poglądy jego przeciwnika są diametralnie inne.

Kandydat demokratów w swoich postulatach mówił o podniesieniu podatków dla najlepiej zarabiających, wprowadzeniu płacy minimalnej na poziomie 15 dolarów na godzinę oraz doprowadzeniu USA do bezemisyjności gazów cieplarnianych.

Obydwaj Panowie przez całą kampanię, ku uciesze oglądających, nie szczędzili sobie uszczypliwości, a debata prezydencka oraz słowa Joe Bidena ,,will you shut up man” skierowanie do Donalda Trumpa przeszły niejako do historii.

Ameryka wybrała

3 listopada 2020 roku cały świat ze wstrzymanym oddechem śledził przebieg głosowania. Pomimo turbulecji związanych z przeliczaniem głosów, ostateczne rozstrzygnięcie wskazało na wygraną demokraty.

Frekwencja wyniosła około 66%. W wyborach zostało oddane ponad 140 milionów głosów, a Joe Biden zgromadził ponad 70 milionów z nich, tym samym bijąc wynik Baracka Obamy z 2008 roku. Wygrana demokraty może stanowić znaczący zwrot w polityce Stanów Zjednoczonych. Wybór Bidena na prezydenta może być odczytywany jako sygnał, że społeczeństwo amerykańskie miało dość modelu polityki uprawianej przez Trumpa. Wskazują na to nie tylko zmiany w głosowaniu w poszczególnych stanach, ale również liczne artykuły prasowe. ,,New York Times” określił rządy ustępującego prezydenta jako ,,[…] antagonizujące, nieuczciwe, uderzające w filary amerykańskiej demokracji […]”. Brak reelekcji Donalda Trumpa ucieszył wielu, nie tylko tych będących Amerykanami.

Wygrana Bidena może zapewnić USA wiele pozytywnych aspektów w polityce zagranicznej. W swoich postulatach polityk zapowiadał odnowienie renomy mocarstwa na arenie międzynarodowej. Wskazywał na to, że należy naprawić wyrządzone przez Trumpa szkody związane ze stosunkami między państwami. Ze względu na słowa krytyki wobec Polski, wyrażone w kontekście wypowiedzi o NATO i wzroście totalitarnych nastrojów, polityka zagraniczna, którą nowo wybrany prezydent ma zamiar realizować wobec państw, w których takowe występują, może przybrać nawet i karcący wymiar.

Za 4 lata mieszkańcy USA będą mogli rozliczyć Joe Bidena z prezydentury. Czy rozstrzygnięcie to okaże się dla demokraty korzystne? To się okaże.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *