Czy znasz dziewczynę z tatuażem? – „Blindspot: mapa zbrodni”
2 min readTy myślisz, że tak, a ja zapytam: czy na pewno? – choć zagłębiamy się w kinematografię, to zapraszam na ekran mały. Danielowi Craigowi dajmy odpocząć przed listopadową (miejmy nadzieję!) premierą kolejnego Jamesa Bonda…
Środek nocy, Times Square. Na jednym z najsłynniejszych placów świata pozostawiono dziwną torbę. Ładunek wybuchowy? – skądże. Z wnętrza podejrzanego obiektu wyłania się… kobieta. Naga, młoda i całkowicie pokryta różnymi, tajemniczymi rysunkami. Nie wie, kim jest ani też dlaczego znalazła się w Nowym Jorku. Jedyna wskazówka, jaka ma pomóc odkryć jej tożsamość, to wypisane na plecach dane Kurta Wellera, agenta FBI. Jane Doe (odpowiednik naszej „Kowalskiej”, „NN”), pomimo utraty pamięci obejmującej ją samą, posiada instynkty, których, ot tak, nie można się wyprzeć. Z pomocą – przynajmniej początkowo – sceptycznie nastawionych federalnych, musi stawić czoła rzeczywistości i na nowo odnaleźć siebie.
Opis ten to duży skrót fabuły całego serialu „Blindspot: mapa zbrodni”. W Stanach Zjednoczonych 23 lipca wyświetlony został ostatni odcinek piątego, finałowego sezonu produkcji. W Polsce – potrzebujemy jeszcze na niego poczekać. Zanim do tego dojdzie, poprzednie epizody czekają na platformie HBO GO.
Tytułowy „ślepy punkt” to trafna charakterystyka zawirowań, jakie gotuje nam scenariusz. Zwroty akcji, mnóstwo alternatywnych rozwiązań i nieoczekiwanych zdarzeń sprawiają, że jeden czterdziestokilkuminutowy odcinek nie wystarcza – nie daje odpowiedzi na wszystkie pojawiające się w głowie pytania. Pojedyncze wątki przeplatają się ze sobą, a każda, nawet najmniejsza scena, ma wpływ na to, co dzieje się za kilka sezonów.
W najważniejsze postacie wcielają się tu między innymi znana z filmu „Thor” Jaimie Alexander, grający Temistoklesa w „300: Imperium” Sullivan Stapleton czy Luke Mitchell – Will z młodzieżowego serialu „H2O: wystarczy kropla”.
Znawcy o „Blindspocie” wypowiadają się raczej pozytywnie – twierdzą, że jego widzowie żyją w ciągłym „zawieszeniu”, otoczeni przez niedopowiedzenia, niepewność; w 2015 roku produkcja otrzymała zresztą nagrodę „Critic’s Choice Television Award” za „najbardziej ekscytujący nowy serial”, co tylko poświadcza owo twierdzenie.
„Mapa zbrodni” spodoba się fanom strzelanin, walk wręcz, zagadek kryminalnych, nie brakuje tu też momentów budzących śmiech czy wywołujących łzy. Świat, gdzie nic nie jest oczywiste, a tym bardziej w stu procentach białe lub czarne, to świat, do którego naprawdę warto zajrzeć. Trzeba tylko pamiętać, żeby zawsze oglądać się za siebie, bo nigdy nie wiadomo, kto śledzi nasz ruch…