Karnawał w środku lata? Maluma w Ergo Arenie

Maluma jest niekwestionowanie jedną z największych światowych gwiazd muzyki latino. Zazwyczaj tworzy utwory na pograniczu gatunków reggaeton i latin pop. Na swoim koncie ma nie tylko hit „Chantaje” wykonywany w duecie z Shakirą, choć głównie z niego jest w Europie rozpoznawalny. Jak Maluma poradził sobie na pierwszym koncercie w Polsce? Czy widownia znała jego utwory?

W Ergo Arenie panuje nerwowa atmosfera. Wszystkie bilety na koncert zostały wyprzedane. Z głośników wydobywają się dźwięki hitów muzyki latynoskiej, a fani bujają się i tańczą, co chwilę sprawdzając godzinę na wyświetlaczach swoich telefonów. Nagle na scenę wchodzi on i robi to z wielkim przytupem – z użyciem wybuchów pirotechnicznych, laserów, sztucznego dymu, mając na sobie fluorescencyjny strój, którego nie da się nie zauważyć. Artysta śpiewa pierwsze takty utworu „Mala Mía”, które skutecznie zagłuszają krzyki, piski i płacz fanów. Takie rozpoczęcie koncertu zagwarantowała nie byle jaka gwiazdka, lecz prawdziwa gwiazda muzyki latynoskiej – Maluma.

Kolumbijczyk pokazał się jako artysta tworzący wspaniałe show na najwyższym poziomie. Jego wokal na żywo brzmiał dokładnie tak, jak na nagraniach studyjnych. Mimo wielu skomplikowanych choreografii i przemieszczania się po scenie, nie miał on „zadyszki”, czy zawahań w głosie. Widać było, że Maluma kocha to, co robi i kocha kontakt z publicznością. Przebywanie na scenie dodawało mu energii, można było odnieść wrażenie, że sam świetnie się bawi, zupełnie tak, jakby znajdował się w ulubionym klubie. Widowiskowe stroje i skąpo ubrane tancerki były tutaj jedynie małym dodatkiem, ponieważ artysta sam zdominował całą scenę i tylko on był tej nocy w centrum uwagi.

Jeśli chodzi o utwory, to Maluma skupił się nie tylko na najnowszych solowych numerach, takich jak „11 PM”, czy „HP”. Pojawiły się także single ze współpracy z Rickim Martinem, Shakirą, Karol G, Wolfine, GIMS – „Vente pa’ ca”, „Chantaje”, „Créeme”, „Bella”, „Hola Señorita”. Oprócz energicznych latynoskich brzmień, pojawiły się też ballady – „Marinero” i wspomniany już wcześniej utwór „Créeme”, który Maluma wykonał w delikatnym i emocjonalnym duecie z Danielą Gómez. Odbiorcy, którzy śledzą karierę muzyka od dłuższego czasu, mogli usłyszeć dwa zdecydowanie starsze utwory – „La Temperatura” w wersji klubowej oraz „Carnaval”, który zamknął koncert słowami idealnie pasującymi do tego wydarzenia „Lo malo se irá, todo pasará. La vida es una y es un carnaval”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza: „Nie musisz cierpieć, nie musisz płakać. Życie jest jedno i jest jak karnawał”. Wielu fanów czekało też na hit, który aktualnie ma ponad 1,5 miiardów wyświetleń na serwisie YouTube. „Felices los 4” pojawiło się dwa razy w formie bisu. Ten wybór nie jest przypadkowy, ponieważ singiel jest bliski artyście – na planie teledysku poznał swoją obecną partnerkę (modelkę Natalię Barulích).

Muszę wspomnieć o fanach, którzy spisali się zdecydowanie na złoty medal. Głośno śpiewali wszystkie piosenki, znali ich słowa, pomimo że język hiszpański nie jest u nas zbyt popularny. Zgromadzeni w Ergo Arenie fani ochoczo tańczyli, zarówno pod sceną, jak i na płycie i na trybunach. Można było odnieść wrażenie, że koncert Malumy był jedną wielką latynoską imprezą, w której brali udział ludzie czujący te gorące rytmy całym swoim sercem. Do Gdańska przyjechały osoby z całej Polski, ale także przedstawiciele innych narodowości, którzy zazwyczaj mieli ze sobą reprezentacyjne flagi. Wbrew pozorom i bardzo głośnym piskom ze strony damskiej części widowni, na hali nie zabrakło także mężczyzn. Nie tylko towarzyszyli oni swoim partnerkom, ale także dobrze się bawili, bujali, a na płycie nawet próbowali tańczyć salsę i bachatę.

Sam muzyk emocjonalnie reagował na transparenty, flagi, serduszka trzymane przez fanów. Pokazywał także rzucane przez nadgorliwe fanki biustonosze. Maluma wzruszał się widząc tysiące zapalonych świateł w telefonach komórkowych. Z odbiorcami komunikował się w języku angielskim. Wielokrotnie powtarzał zdanie „Kocham Cię Polska”, mówił, że mieszkają tu najpiękniejsze kobiety na całym świecie, że jest to niezwykła noc, którą zapamięta do końca życia. Podczas wykonywania bisu, Maluma wszedł na scenę z narzuconą na siebie polską flagą. Był to ukłon i podziękowanie dla fanów za dwie godziny wspólnej zabawy. Ten koncert na pewno na długo pozostanie w pamięci zwłaszcza tych, którzy zostali zaproszeni na scenę przez Malumę. Grono kobiet i jeden mężczyzna mogli zatańczyć z artystą, dotknąć go, przytulić, zrobić sobie wspólne selfie, a nawet skraść mu buziaka.

To była pierwsza wizyta kolumbijskiego artysty w Polsce, więc nie do końca była wiadomo, czego można się po nim spodziewać. Po koncercie śmiało mogę odpowiedzieć na pytanie: co podarował fanom Maluma? Z pewnością niezapomniane emocje, show na najwyższym, światowym poziomie, z dużą ilością laserów, efektów specjalnych i wizualizacji w formie filmików, które pojawiały się na telebimach. Maluma pokazał, że jest nie tylko przystojnym Latynosem i obiektem westchnień i głośnych pisków wielu kobiet, ale przede wszystkim jest muzykiem z krwi i kości, który potrafi śpiewać, stworzyć z widownią wyjątkową więź, a także porwać tłumy do wspólnego tańca.

 

Fot. Kinga Michalska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwadzieścia − dwanaście =