Herkules Poirot w nowej wersji – „Inicjały zbrodni”

Herkules Poirot to znak rozpoznawczy Agathy Christie. Autorka stworzyła postać belgijskiego detektywa, ona też tę postać wiele lat później uśmierciła. Czy warto było próbować go wskrzesić? To pytanie zadawałam sobie czytając Inicjały zbrodni – powieść Sophie Hannah.  

Pierwsza powieść z udziałem Poirota (Tajemnicza historia w Styles) ukazała się w 1920 roku, ostatnia zaś (Kurtyna) w 1976. Po prawie 40 latach, w 2014 roku, na półkach księgarni pojawiła się nowa część jego przygód, zatytułowana Inicjały zbrodni. I choć na okładce widnieje nazwisko Agathy Christie, to autorką powieści jest Sophie Hannah, która za zgodą potomków Królowej Kryminału, podjęła się niezwykle trudnego zadania – przywrócenie do życia Herkulesa Poirota. Czy to się udało? 

Czytając powieść przenosimy się do Londynu lat dwudziestych. Belgijski detektyw, podczas kolacji w małej kawiarni, poznaje wystraszoną kobietę, która wyjawia mu, że wkrótce zostanie zamordowana. Sprzeciwia się jednak szukaniu potencjalnego sprawcy zarówno przed, jak i po dokonanej zbrodni. Na domiar złego, tego samego wieczoru Poirot dowiaduje się o trzech ciałach znalezionych w popularnym, miejscowym hotelu. Prawdopodobnie uznano by to za zwykłe, choć okrutne morderstwo , gdyby nie kilka interesujących faktów. Po pierwsze: w ustach każdej z ofiar znaleziono spinki do mankietów z inicjałami PJI. Po drugie: każde ciało zostało ułożone jakby już spoczywało w trumnie, aż w końcu po trzecie – zmarli doskonale się znali, albowiem łączyła ich pewna niechlubna historia. Wszystkie te szczegóły nie dają Belgowi spokoju. Dodatkowo męczyła go sprawa napotkanej w kawiarni kobiety. Wraz ze swoim przyjacielem pracującym w Scotland Yardzie – inspektorem Catchpoolem, podejmują się rozwikłania zagadkowej zbrodni. Aby tego dokonać wysłuchują wielu różnych historii – jednych mniej, innych bardziej prawdopodobnych. Poznają ludzi, którzy w jakiś sposób mogą być ze sprawą powiązani. Odwiedzają Great Holling – małe angielskie miasteczko, w którym, jak się później okazuje, sprawa morderstw bierze swój początek.  

Sophie Hannah pokazała w Inicjałach zbrodni jak bardzo utalentowaną jest pisarką. Brytyjka nie bez powodu została laureatką wielu prestiżowych nagród, w tym Specsavers National Book Award za najlepszy kryminał. Jednak czytając powieść, w mojej głowie cały czas pojawiało się pytanie: czy warto było próbować wskrzesić postać Herkulesa Poirota, którą już raz uśmiercono? Hannah świetnie odwzorowała nawyki Belga: jego zamiłowanie do stałości rzeczy, pedantyzm, sposób rozmowy, czy wychwalanie własnej inteligencji i intuicji. Opisy wyglądu detektywa też działały na wyobraźnię. Równie dobrze autorka streściła sposób rozwiązywania sprawy morderstw przez Poirota. Jednak czy tego wszystkiego nie znaliśmy już wcześniej? Tutaj wyszedł z tego trochę „odgrzewany kotlet. Nie zmienia to faktu, że książkę czyta się świetnie. Fabuła jest dobrze rozplanowana, choć czasami ma się wrażenie, że nieco zbyt rozciągnięta, ale nie przeszkadza to w ogólnym odbiorze. Historie oraz charaktery napotkanych podczas lektury bohaterów są intrygujące i trudno będzie mi o nich zapomnieć. Również opisy miejsc mają w sobie coś, co przyciąga. Nie są długie, co sprawia, że czytelnik nie zaczyna się przy nich nudzić.

Jakie jest więc moje ogólne wrażenie o powieści? Uważam ją za na naprawdę dobrą. I może gdyby nie była sygnowana nazwiskiem Królowej Kryminału, powiedziałabym o niej, że jest świetna. Jednak widząc na okładce wypisane wielkimi literami Agatha Christie, oczekuję po prostu więcej. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *