Jeden wieczór jak tydzień — Voo Voo w Teatrze Szekspirowskim

Zespół Voo Voo z liderem Wojciechem Waglewskim na czele, przeprowadził publiczność przez całe siedem dni zgromadzone na jednej, najnowszej w ponad trzydziestoletnim dorobku płycie i miał też coś specjalnego na dokładkę. Muzycy w otoczeniu Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego wykreowali niezwykle klimatyczną atmosferę minionego wieczoru. Zapraszam po więcej.


Tuż po wejściu na scenę, Waglewski w imieniu całego bandu powitał zgromadzoną publiczność i przedstawił członków zespołu. Rzucił też kokieteryjnie, że zezwala słuchaczom na momenty drzemki z racji wygodnych foteli — ale tylko w czasie solówek kolegi Mateusza Pospieszalskiego (pianino, saksofon), ponieważ jemu samemu też się to zdarza. Oprócz Pospieszalskiego, na scenie towarzyszył Waglewskiemu stały skład zespołu: Michał Bryndal — perkusja i Karim Martusewicz — gitara basowa, kontrabas.

5Mocne, odczuwalne nagłośnienie, rwanie strzępów papieru przez jednego z muzyków, ciężkie, przeszywające dźwięki. Wokal frontmana Waglewskiego: niespieszny, liryczny, bardzo charyzmatyczny. Krótkie, dawkowane frazy. Taka była „Środa” zakończona dojrzałym brzmieniem saksofonu Pospieszalskiego, instrumentu, który osobiście szczególnie lubię. To właśnie on, obok Waglewskiego był na scenie najistotniejszy i nadawał całemu występowi stosowny bieg. Kolejny był „Czwartek”, cytując słowa utworu: Nie jest mi źle, jest raczej błogo. Błogo za sprawą rozbudowanego, mocnego i dominującego solo saksofonu. Publiczność, która nie zawiodła frekwencją, takiego czwartkowego wieczoru zapewne oczekiwała. Czuję, że żyję, a żyję, bo czuję„Piątek”. W tym utworze muzycy uraczyli słuchających energicznym, radośniejszym brzmieniem. Mocniejsze stały się dźwięki perkusji, muzycy pogwizdywali, a przewodni w tym utworze motyw przewijał się jeszcze w dalszej części występu podczas instrumentalnych improwizacji. Sobotni wieczór, w który przenieśli nas muzycy, miał w sobie pewien niepokój. Pierwszą część utworu wypełnił lakoniczny wokal lidera zespołu, po czym na scenie pojawiła się sopranistka Joanna Wydrowska. Jej partia w utworze była minimalistyczna, a zarazem mocna, dodała mu niezwykłej dramaturgii, a publiczność nie szczędziła schodzącej ze sceny wokalistce braw.

Rześka „Niedziela” rozbudziła publiczność wyraźnymi dźwiękami gitar Waglewskiego i Martusewicza, wtórował im też bezsprzecznie niezastąpiony tego wieczoru saksofon Pospieszalskiego. Przy spokojnym „Poniedziałku” muzycy pomiędzy śpiewanymi przez Waglewskiego partiami tekstu i back vocalem Pospieszalskiego, pozwolili sobie na dłuższe popisy instrumentalne. Materiał z nowej płyty zamknął „Wtorek” swoim akustycznym, gitarowym brzmieniem. „Światła powoli gasną”, publiczność składa owacje na stojąco, dla schodzącego ze sceny bandu. Bis był koniecznością.

1aNa życzenie publiczności muzycy mieli w zanadrzu kilka kompozycji ze wcześniejszych płyt. Skoro „nabroili”, to i się do tego w słowach własnego utworu wesoło przyznali. Kolejnym utworem wykonanym na bis była chyba najbardziej znana kompozycja utworu „Nim stanie się tak, jak gdyby nic nie było”. Występ zakończył się utworami „Trąbka pompka i lewarek” i „Pierwszy raz” – sprawdzone wcześniej kompozycje, choć zupełnie inne w swoim charakterze, niż materiał z najnowszej płyty, wymalowały uśmiech na twarzach całego audytorium.

Dziękuję bandowi Voo Voo za ten przystanek w Gdańsku, u Szekspira. Samo miejsce tylko dodało magii poetyckim tekstom i nastrojowej muzyce z albumu „7”. Magiczne były też przygotowane przez oświetleniowca zespołu efekty — praca pana Darka Filka przypominała momentami kolorowy labirynt wiązek światła. Chętni, by spędzić wieczór z zespołem Voo Voo, mają jeszcze szansę uczestniczenia w ich występach zaplanowanych podczas tej trasy, które odbędą się w Warszawie, Janowie Podlaskim, Wałbrzychu, Zielonej Górze, Szczecinie i Ostrołęce. Plan na majówkę last minute.

Fot. Sławek Jędrzejewski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *