Falling Stars Today – Rebeka w Starym Maneżu

Rebeka dla wielu jest definicją polskiej muzyki elektronicznej. I nic w tym dziwnego – duet zachwyca. Tak też było w sobotę (8 kwietnia) na koncercie w gdańskim Starym Maneżu.

„Oh I am a child living adult life”… Koncert rozpoczął się od „Today”, którym zespół przywitał zgromadzonych pod sceną fanów. Iwona Skwarek i Bartosz Szczęsny od początku nadali swojemu występowi szybkie tempo. Piosenka za piosenką, dźwięk za dźwiękiem… Jednak pomimo zawrotnej prędkości, wszystko było pod kontrolą. Każdy dźwięk przemyślany, nawet każdy ruch artystów na scenie, choć widać, że niewyuczony, to jednak perfekcyjny w każdym calu. I pasujący do całości. Niczym nieodzowny element występu. Wszystko było bardzo autentyczne – każdy obrót, przejście czy podskok muzyków. Wyjątkowa dynamika, którą będę kojarzyć już tylko z Rebeką, oraz ekspresja każdemu kawałkowi dodająca pazura – dla mnie to już cechy rozpoznawcze tego duetu.

Oprócz wyżej już wspomnianego „Today”, na koncercie pojawiły się też takie kawałki jak: „Falling”, „Unconscious”, „Melancholia”, „Perfect Man” czy osławione już „Stars” – utwór, który możemy znać z reklamy wiosennej ramówki telewizji TVN z 2016 roku. Miłym akcentem były również „Białe kwiaty”, które, choć grane pod koniec, niezwykle pobudziły publiczność. We wszystkich tych piosenkach uwidacznia się wspólny mianownik – trzeba przyznać, że znacznie lepiej brzmią na koncercie, niż w wersji studyjnej, choć i tutaj wypadają bardzo dobrze. Jednak kontakt z żywą publicznością oraz zachowanie sceniczne Iwony i Bartka, sprawiają, że każdy utwór rodzi się na nowo z tym „czymś”.

W tę sobotę publiczność także nie zawiodła. Być może pod sceną nie stał ściśnięty na wszelkie sposoby tłum, to jednak ilość nie mogła równać się z jakością. I może przy kilku pierwszych kawałkach fani Rebeki nie szaleli, a ich zabawa była dosyć oszczędna, to jednak z perspektywy czasu widzę, że był to po prostu czas potrzebny im na rozkręcenie się. Bo potem było już tylko lepiej. Zaczęło się od jednostek, które pociągnęły za sobą całe rzędy ludzi poruszających się w rytm muzyki. Ale będąc już przy temacie publiczności, nie mogłabym nie wspomnieć o naprawdę świetnym kontakcie na linii artysta – fan. W przerwach między piosenkami Iwona dopytywała przybyłych co u nich słychać, jak się bawią, itd. Nie ukrywała również entuzjazmu – „Bardzo się cieszymy, że dziś tu przyszliście!”.

I na koniec coś, na co zwracam uwagę zawsze, na każdym koncercie – efekty świetlne. Organizator zadbał o nie w stu procentach. Idealnie dopasowane do muzyki, zmieniające kolory, punkty i tempo w jej rytm. Warto również zwrócić uwagę na nagłośnienie, które, podobnie jak światła, było na najwyższym poziomie.

 

Fot. Katrina Lukina

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzy × trzy =