Fantasy, czyli z książką na smoki

J.R.R. Tolkien "Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia"

J.R.R. Tolkien “Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia”

Każdy kto kiedykolwiek czytał książki, oglądał filmy czy grał w gry komputerowe, spotkał się z gatunkiem fantasy. Na ogół albo jest on lubiany, albo znienawidzony – nikomu nie pozostaje obojętny. Bardzo często zła opinia o książkach fantasy bierze się z fatalnego dobrania lektur tego gatunku. Jak i co czytać zaczynając swoją przygodę z magią, wielkimi bitwami i mitycznymi potworami? O tym w artykule.

Zła opinia o opowiadaniach, w których występują smoki, elfy czy krasnoludy bierze się z pewnego uprzedzenia i niezrozumienia tematu. Ten gatunek wymaga wyobraźni autora i wczucia się czytelnika. Do tego wszystkiego dochodzi zły dobór lektur: ludzie czytają np. „Grę o Tron”, która zrewolucjonizowała gatunek, a później nie są usatysfakcjonowani po klasycznym fantasy np. „Hobbicie”. Spowodowane jest to zawyżeniem standardów szukanych tytułów już na samym początku swojej przygody ze światem magii. Zatem jak czytać?

Fantastyka, a fantasy

Wbrew pozorom to nie są synonimy. Fantastyka została określona jako gatunek literacki, który polega na kreowaniu postaci i rzeczywistości zgodnie z wyobraźnią autora. Mimo takiej swobody, posiada pewne cechy, które ją definiują i ograniczają np. duża swoboda w tworzeniu świata i bohaterów nie oznacza braku przestrzegania podstawowych zasad z zakresu fizyki, biologii, geografii czy chemii. Nawet jeżeli autor zdecyduje się wyjść poza te ramy, powinien stworzyć nowe reguły, których musi przestrzegać. Całość ma być spójna i logiczna.

Fantastyka dzieli się na gatunki, z których należy wyróżnić trzy najbardziej charakterystyczne: fantastyka naukowa (ang. science fiction), horror i fantasy. Ogniwem łączącym te trzy terminy jest obecność czegoś nierealnego z punktu widzenia rzeczywistości.

Fantasy, podgatunek fantastyki to gatunek literacki, w którym pierwszym składnikiem fabuły są zjawiska nadprzyrodzone, folklor i mitologia. Wydarzeń, na ogół nie da się sprecyzować w czasie i przestrzeni. Fantasy i horror bardzo często zazębiają się, dlatego niekiedy ciężko jest gatunkowo zdefiniować wybrane dzieło.

Istnieje kilka podtypów fantasy, z czego, po raz kolejny, trzy są najbardziej charakterystyczne: high fantasy (skupiające się na walce dobra ze złem), heroic fantasy (opowiadający o rozwoju bohatera) i dark fantasy (łączący w sobie cechy fantasy i horroru). Tak jak w przypadku podziału fantastyki, wszystkie trzy lubią na siebie nachodzić.

Fantasy już w starożytności?

Pierwszego przedstawiciela gatunku udokumentowano już w starożytności i była to „Odyseja” Homera. Autor w VIII wieku p.n.e z pewnością nie wiedział o tym, że pisze fantastyczny epos. Niemniej jednak z perspektywy czasu, to właśnie jego dzieło można uznać za pierwowzór. Później ukazywały się inne utwory, których autorzy nie byli świadomi tego, że piszą ten typ literatury: „Beowulf”, „Księga tysiąca i jednej nocy”, „Boska Komedia”. W średniowieczu, gdzie „popularne” były smoki, nastała istna plaga dzieł z tego gatunku. Nie bez powodu twórcy współczesnego fantasy, najczęściej umieszczają swoje dzieła w epoce królów, stali i wielkich zamków.

Ciężko jest określić, kiedy dokładnie zaczęto stosować termin „fantasy”. Pierwszy raz tego sformułowania użył William Szekspir odnosząc się do komedii „Sen nocy letniej”. To właśnie koniec XVI wieku jest okresem, gdy fantasy na dobre zagościło w terminologii literackiej.

Na przełomie XIX i XX wieku twory wyobraźni zostały zarezerwowane tylko dla dziecięcej publiczności. Tytuły, które przyczyniły się do infantylizacji gatunku to m.in.: „Piotruś Pan”, „Czarnoksiężnik z krainy Oz” i „Alicja w Krainie Czarów”. Proces ten zaszedł na tyle daleko, że późniejszy „Władca Pierścieni”, również był uważany za bajkę.

Dopiero pierwsze dzieło z typu heroic fantasy, „Conan Barbarzyńca” autorstwa Roberta Howarda, spopularyzowało gatunek i to na długo przed high fantasy Tolkiena. Pełen rozkwit datuje się na połowę lat 50., gdy swoją premiera miała pierwsza część „Władcy Pierścieni”. Zwycięstwo fantastycznych stworów przypieczętował cykl książek Clive’a Staplesa Lewisa „Opowieści z Narni”.

Jak widzisz z podgatunkiem fantasy literatura miała do czynienia praktycznie od zawsze. Z pewnością wiele, z powyższych tytułów już poznałeś podczas czytania obowiązkowych lektur w gimnazjum czy w szkole średniej. Można uznać, że już zacząłeś swoją przygodę z fantasy, jednakże poznawałeś klasyki, które nie zawsze były ciekawe. Te książki mogły ci obrzydzić gatunek. Należy to niezwłocznie zmienić.

George R.R. Martin "Pieśń Lodu i Ognia: Starcie Królów"

George R.R. Martin “Pieśń Lodu i Ognia: Starcie Królów”

Co czytać i w jakiej kolejności?

Najważniejsze jest stopniowe poznawanie gatunku. Należy zacząć od klasyków, by dostrzec rozwój z tytułu na tytuł. Z początku omijać szerokim łukiem dzieł Johna Ronalda Reuela Tolkiena. Dlaczego, skoro jest ojcem fantasy? To prawda, ale przy tym pisze językiem pełnym długich i męczących opisów. Zdecydowanie wygodniej jest przyswoić adaptacje filmowe jego dzieł: trylogię „Władcy Pierścieni” i „Hobbita”. Warto to zrobić, ponieważ współczesne high fantasy (typ, od którego należy zacząć) opiera się na tym co wymyślił Tolkien.

Najprzyjemniejszą lekturą dla laika będzie cykl powieści „Opowieści z Narni” autorstwa C.S. Lewisa. Ta historia opowiada o dzieciach, które w tajemniczy sposób przedostały się do świata pełnego magii, gdzie zwierzęta mówią ludzkim głosem, a dobro toczy odwieczną walkę ze złem. Bohaterowie muszą pomóc Lwu Aslanowi uratować piękną Narnię. W książce ciekawie zostają wplecione motywy chrześcijańskie, które w subtelny sposób przeplatają się z mitologiami grecką i rzymską. Jako, że autor powieści jest Brytyjczykiem, nie zabrakło również nawiązań do brytyjskich i irlandzkich baśni.

Następną, obowiązkową pozycją jest seria „Harry Potter” autorstwa J.K. Rowling – istny hit czasów podstawówki. Akcja książek dzieje się naprzemiennie w rzeczywistym i alternatywnym świecie. Głównym bohaterem jest tytułowy Harry Potter, czarodziej, którego rodzice zostali zamordowani przez nijakiego Lorda Voldemorta. Jedenastolatek trafia do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie i z każdą kolejną częścią mierzy się z „Tym, którego imienia nie wolno wymawiać”. Pomimo powstania adaptacji filmowej całej serii, zaleca się przeczytanie książek, ponieważ wiele ważnych motywów z historii zostało ominięte na dużym ekranie.

Cykl powieści „Dziedzictwo” autorstwa Christophera Paoliniego jest kolejnym punktem na liście do dobrego poznania gatunku. Nie ma bardziej klasycznego przedstawiciela typu high fantasy. Opowieść o chłopcu, w którego ręce dostaje się smocze jajo. Staje się jeźdźcem olbrzymiego gada i musi uratować świat. Rzecz jasna towarzyszą mu przyjaciele, a bohater zostaje postawiony przed trudnymi wyborami. Warto zwrócić uwagę na postaci krasnoludów i elfów, które są wzorowane na tym, co wymyślił Tolkien.

Seria powieści autorstwa australijskiego pisarza Johna Flanagana pt. „Zwiadowcy” jest kolejnym klasykiem. Przedstawia przygody Willa, który staje się czeladnikiem zwiadowcy Halta – członka elitarnego korpusu zajmującego się dostarczaniem informacji o potencjalnym zagrożeniu i pilnowaniem porządku w królestwie Araluen. Seria jest galimatiasem przygód Willa i jego przyjaciół.

Kolejną, piątą pozycją na liście obowiązkowych lektur znajduje się cykl opowieści „Trylogia Czarnego Maga” autorstwa Trudi Canavan. Jest to jedno z nielicznych fantasy opowiadające historie dziewczyny. Pewnego dnia bohaterka odkrywa, że potrafi władać magią. Pod wpływem sprzyjających okoliczności trafia ze slumsów do Gildii Magów, gdzie doznaje luksów. Odkrywa jednak, że i ten świat nie jest pozbawiony wad. Wszędobylskie intrygi i zatargi arystokracji przeplatane z trudną nauką, spędzają sen z powiek młodej nowicjuszce. Książki, w świecie pełnym magii, poruszają bardzo ważne problemy społeczne takie jak: nietolerancja i korupcja.

Drogi czytelniku. Proszę odstąp na chwilę od czytania tego tekstu i włącz w tle intro z serialu „Gra o Tron”. Już? Dobrze, bo ostatnią pozycją na twojej liście jest „Pieśń Lodu i Ognia” autorstwa Georga R.R. Martina. Nie warto zdradzać ci fabuły książek, to tylko zepsułoby niespodziankę. „Pieśń Lodu i Ognia” jest przedstawicielem typu „dark”, a sam George Martin bywa nazywany Tolkienem XXI wieku. Wzniósł on fantasy na nowy poziom. Do tej pory, serie gatunku przyzwyczajały czytelników do wyraźnego podziału na protagonistów i antagonistów. Główny bohater na ogół był nieśmiertelny, a jeżeli umierał to pod koniec lektury. Tutaj jest inaczej – nieznane są intencje poszczególnych postaci, a głównego protagonisty nie ma. Ponadto, bohaterowie są śmiertelni, co Martin pokazuje nader często. Obecność wulgaryzmów i seksu powodują, że grupa docelowa również zmieniła się z nastolatków na dorosłych ludzi. To nowy poziom fantasy, który doceni każdy, dopiero po przeczytaniu powyższych lektur.

To wszystko! Powyższe tytuły to jedynie kropla w morzu genialnych dzieł fantasy (zostały pominięte chociażby polskie). Czytając je w tej kolejności będziesz rozpływał się z każdą nowinką jaką zobaczysz w następnych odsłonach. Skoro już jesteś przekonany do czytania fantasy – do dzieła!

I pamiętaj – “Winter is Coming”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dziewiętnaście − 14 =