Futbolowy początek roku akademickiego

FP!W mijającym tygodniu na ligowych boiskach działo się bardzo wiele, a kolejna dawka emocji jeszcze przed nami, ponieważ już za kilka dni rozpoczną się mecze eliminacyjne do Mistrzostw Europy we Francji. Te tematy poruszymy dziś w futbolowym poniedziałku.

Zuzanna:Wygląda na to, że Bayern Monachium postawił sobie za zadanie strzelanie co najmniej pięciu bramek w meczu. W Lidze Mistrzów pokonał 5:0 Dinamo Zagrzeb, ale w tym przypadku nie było to zaskoczeniem. Znacznie większą sensacją był wynik 5:1 w hicie 8. kolejki Bundesligi przeciwko Borussi Dortmund. Nie milkną także pochwały dla Roberta Lewandowskiego, który strzelił swojej byłej drużynie dwa gole, co daje mu nieprawdopodobną średnią trzech bramek na jedno spotkanie. To pierwsza porażka podopiecznych Thomasa Tuchela, natomiast Bayern umocnił swoje prowadzenia w tabeli z 24 punktami na koncie.

Rafał: Borussia została rozjechana bawarskim walcem prowadzonym przez Pepa Guardiole. Ta precyzyjna maszyna znów pokazała swoją dominację w Bundeslidze, tym razem gromiąc drużynę z Dortmundu, niestety przy sporej zasłudze Łukasza Piszczka. Nie można jednak porażką obarczać tylko jego, ponieważ cała defensywa Borussi zagała na niskim poziomie. Wynikało to ze sporych zmian w ustawieniu dokonanych przez trenera Tuchela, gdzie wyżej wspomniany Piszczek prawy obronca wystąpił na lewej stronie, pomocnik Bender w środku obrony, a Sokratis na miejscu Łukasza. To nie mogło się udać, natomiast Bayern jest w swojej szczytowej formie, każdy zawodnik zna swoje miejsce na boisku i potrafi wykonać powierzone mu zadania. Jeżeli po przerwie reprezentacyjej utrzyma dyspozycję na tym samym poziomie, to można śmiało typować Monachijczyków jako faworytów w wyścigu o najwyższe trofea. Co słychać u pozostałych niemieckich drużyn?

Zuzanna: Wygląda na to, że Borussia Moenchengladbach podnosi się po katastrofalnym początku sezonu. Choć przegrany, mecz z Manchesterem City pokazał dobrą formę podopiecznych Andrego Schuberta, a potwierdzenie tego przyszło w sobotnim meczu z wicemistrzem z Wolfsburga, który gospodarze wygrali 2:0. Pełna emocji okazała się rywalizacja SV Darmstadt z FSV Mainz. Po dziewięćdziesięciu minutach goście prowadzili 3:2, ale Darmstadt mieli ogromną szansę na wyrównanie wyniku. W ostatniej minucie doliczonego czasu sędzia podyktował rzut karny dla gości po zamieszaniu przy bramce. Sandro Wagner podszedł do piłki i… uderzył wysoko nad bramką. Zaskakiwać wciąż nie przestaje beniaminek z Ingolstadtu, który ostatnio wygrał na swoim boisku z Eintracht Frankfurt 2:0 i zajmuje już piąte miejsce w tabeli.

Rafał: Przejdźmy do Ligi Mistrzów. Tutaj bez większych niespodzianek, ponieważ za taką nie można uznać kolejnych porażek angielskich drużyn. Arsenal na swoim ulubionym czwartym miejscu do porażki z Dinamem Zagrzeb dołaczył kolejną. Tym razem na swoim stadionie, gdzie historyczne zwycięstwo odniosła drużyna z Pireusu. Patrząc w terminarz nie zapowiada się na zwiększenie dorobku punktowego, ponieważ kolejne dwa spotkania rozgrywa z Bayernem Monachium. Jednak Arsenal trzyma się w lidze na podium, natomiast Chelsea zawodzi na całej linii. Ciekawe czy Jose Mourinho uda się wyjśc z zespołem z kryzysu. Zaskoczniem, jest porażka AS Romy z BATE Borysow. Rzymianie ze Szczęsnym na bramce nie potrafili pokonać konsekwentnie budowanej do lat drużynie z Białorusi przez co spadli na ostatnie miejsce w grupie.

Zuzanna: Nieoczekiwanie zakończyło się spotkanie grupy C pomiędzy Atletico Madryt a Benficą Lizboną. Niespodziewanie gospodarze przegrali z mistrzem Portugalii 2:1, choć to oni lepiej rozpoczęli mecz. Dużą szansę na gola zmarnował w 21. minucie Martinez, ale mimo tego Atletico prowadziło już dwie minuty później po bramce Angela Correa. Podopiecznym Ruiego Vitórii udało się jednak odrobić straty jeszcze przed przerwą. W 37. minucie do piłki dobiegł Gaitan i mocnym strzałem umieścił ją w siatce. Po pierwszej połowie wynik był więc otwarty i można było spodziewać się dużych emocji. Piłkarze nie zawiedli. Już w 51. minucie zaskoczone Atletico przegrywało 2:1. Nicolas Gaitan tym razem popisał się dobrą asystą. Podał futbolówkę do Goncalo Guedesa, który po chwili wpisał się na listę strzelców. Hiszpanie próbowali jeszcze odpowiedzieć gościom, ale przeszkodził im w tym Julio Cesar i jest wspaniała interwencja z 58. minuty. Diego Simeone robił, co mógł, by pomóc swoim zawodnikom, ale nawet wprowadzenie Fernando Torresa nie przyniosła żadnych efektów. Dzięki zwycięstwu Benfica prowadzi w tabeli grupy C z kompletem punktów na koncie.

Rafał: Zajmijmy się Ekstraklasą ponieważ tutaj również po staremu, więc masa niespodzianek. Zacznijmy od zespołu zajmującego pierwsze miejsce w tabeli z przewagą 6 punktów nad wiceliderem, czyli Piastem Gliwice.

Zuzanna: W meczu 11. kolejki podopieczni Radoslava Latala pokonali Wisłę Kraków 1:0. Od samego początku spotkania nazwanego hitem kolejki widać było, że żadna z drużyn łatwo się nie podda. Piast pierwszą okazję na gola miał w 12. minucie, ale piłka Ziveca przeszła obok słupka. Kilkanaście minut później szansę miał Paweł Brożek, ale uderzył zbyt lekko. Oba zespoły prezentowały dobrą grę, ale i tu, i tu zawodziła celność. Kolejno nie trafiali też Nespo i Guerrier. Emocje sięgnęły zenitu jeszcze przed gwizdkiem na przerwę. Najpierw, po starciu Martina Nespora i Denisa Popovicia, doszło do zbiorowej przepychanki, a w 45. minucie Paweł Brożek jakimś cudem nie trafił w piłkę po podaniu od Guerriera. Ta akcja zemściła się na Wiśle, bo Piast od razu ruszył z kontratakiem. Patrik Mraz wrzucił piłkę w pole karne Wisły, a w powietrzu Radosława Cierzniaka pokonał Martin Nespor. Pierwsze 45. minut musiało zmęczyć zawodników, bo po przerwie tempo spotkania ewidentnie spadło. Do bardziej emocjonującej akcji doszło dopiero na dwadzieścia minut przed końcem, kiedy strzelał Krzysztof Mączyński. W wyrównaniu wyniku przeszkodził mu jednak Uros Korun i jego głowa. Dzięki wygranej na własnym boisku Piast ma już 27 punktów i nic nie zapowiada, żeby jego dobra passa się skończyła.

Rafał: Trener Latal zbudował bardzo ciekawą drużynę. Duża zasługa w tym sprowadzonych przez czeskiego szkoleniowca Słowaków czy właśnie Czechów, którzy stanowią o sile tej drużyny. Są to zawodnicy, którzy do niedawna występowali w lidze naszych południowych sąsiadów, której przestawiciel wystepuje dość regularnie w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Do umiejętności dodać należy świetne przygotowanie fizyczne i walka o najwyższe cele w Ekstraklasie jest jak najbardziej możliwa.

Zuzanna: Nie zawodzi też Termalica Bruk-Bet Nieciecza. Choć tym razem mało brakowało, drużyna nadal nie przegrała jeszcze na boisku w Mielcu. Tym razem na Podkarpaciu w meczu z Górnikiem Łęczną padł remis. Obie bramki strzelono już w pierwszych dziesięciu minutach. Najpierw w 5. minucie na prowadzenie wyszli gospodarze. Dawid Plizga uderzył z rzutu wolnego w słupek, ale piłka odbiła się od ramienia Silvio Rodia i wpadła do siatki. Euforia podopiecznych Piotra Madrysza nie trwała jednak długo. Fatalny błąd popełnił bramkarz gospodarzy. Sebastian Nowak stracił piłkę po podaniu od kolegi z zespołu, a Tomasz Nowak dograł do Świerczoka, który uderzył na pustą bramkę. I właściwie właśnie w 9. minucie spotkanie na swój sposób zakończyło się, bo po tym golu tempo i poziom meczu spadł, a w grze obu drużyn panował chaos. Większe emocje pojawiły się dopiero pod koniec, który został zdominowany przez gości. Najpierw lewą stroną boiska atakował Grzegorz Piesio, ale futbolówka odbiła się od Nowaka i minęła słupek, a w 91. minucie Jakub Świerczok, który minął bramkarza, jednak jego strzał obronił Dawid Sołdecki.

Rafał: Powoli formę odzyskuje Lechia Gdańsk. Zwycięstwo z Jagiellonią Białystok na wyjeżdzie było przekonujące i w pełni zasłużone. Niemiecki trener posadził Sławomira Peszkę na ławce, co jest w pełni uzasadnioną decyzją, ponieważ ten piłkarz jest zwyczajnie bez formy. Jak nieprawdopodobnie to zabrzmi, to drużynie z Gdańska bardzo pomógł powrót po kontuzji Jakuba Wawrzyniaka. Sympatyczny obrońca prezentuje dużo lepszą dyspozycje od swojego konkurenta do gry w pierwszym składzie Markovicia i od razu rozegrał pełne 90 minut.

Zuzanna: Złe wieści dochodzą do nas z obozu mistrzów Hiszpanii. Trudno powiedzieć, czy ich słaba dyspozycja w ostatnich meczach to wyniku braku na boisku kontuzjowanego Messiego, ale tego tygodnia Barca nie może zaliczyć do udanych. Katalończycy cudem wygrali z Bayerem Leverkusen w Lidze Mistrzów 2:1, dwie zwycięskie bramki udało im się zdobyć na dwadzieścia minut przed końcem. Inaczej sprawy miały się w ligowym meczu z Sevillą. Sevillistas zdominowali całą grę, co w efekcie przyniosło im dwubramkowe prowadzenie. I kto wie, czy by go nie utrzymali, gdyby nie dotknięcie piłki ręką przez Benoit Tremoulinasa. Z rzutu karnego trafił Neymar, ale nie uratowało Katalończyków przed blamażem. Słabszy mecz w La Lidze zaliczył też Real Madryt. Po wygranym na wyjeździe meczu z Malmoe FF 2:0 oraz 500. i 501. golu Cristiano Ronaldo, w krajowych rozgrywkach na podopiecznych Beniteza czekały derby Madrytu. Królewscy objęli prowadzenie już w 9. minucie po bramce Karima Benzemy. Athletico miało ogromną szansę na odpowiedź w 22. minucie, gdy Sergio Ramos sfaulował w polu karnym Tiago, a sędzia podyktował rzut karny. Strzał Antoine’a Griezmanna doskonale obronił jednak Keylor Navas. Na kolejne emocje kibice musieli czekać aż do 84. minuty, kiedy Luciano Vietto strzelił Realowi gola na miarę remisu z odległości trzech metrów. Tym razem Keylor Navas nie był w stanie uratować swojej drużyny. Dzięki takiemu wynikowi Los Blancos zostali wiceliderami tabeli. Wciąż prowadzi Villareal, który w 7. kolejce przegrał 0:1 z UD Levante.

Rafał: Przed nami spotkania eliminacyjne do Mistrzostw Europy we Francji po których zapadna wszelkie rozstrzygnięcia. Polska reprezentacja nadal liczy się w grze o awans, ale także w innych grupach występuje jeszcze sporo niewiadomych, więc kolejna część cyklu poświęci tym tematom wiele miejsca. Do zobaczenia za tydzień!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *