Futbolowy poniedziałek – pieniądze, filozofia, mity i herosi

FP!Witajcie! Niestety za działalność w CDN-ie nikt nam nie płaci, więc nasz poniedziałkowy dream team błąka się gdzieś wśród korytarzy biurowców czy restauracyjnych stolików, przez co czasu na przyjemności co raz mniej. Sprzedali się – usłyszymy od jednych. Niestety tak, ale każde dziecko wie, że to pieniądz rządzi światem. Także tym piłkarskim. Czy to dobrze? Zapewne nie, ale czasy romantycznego futbolu już dawno minęły. Zapraszam zatem na mój solowy tekst.

Zostało mi rozgrywać dzisiejszy futbolowy poniedziałek samemu i w takich momentach nachodzą człowieka pewne refleksje, co do tych głębszych odsyłam do dzieł klasyków – Sokratesa, Platona czy Nietzsche’go. Ten ostatni mawiał, że „Przodkowie moi byli polską szlachtą. Po nich zostały mi moje instynkty, między nimi może i liberum veto”. Skoro Niemcy mogli nam zabrać Podolskiego i Klose oddając w zamian „polskie obozy zagłady” i Lidla to my bierzemy sobie Nietzsche’go. Był Polakiem koniec i kropka. Jednak spotykamy się na łamach tego cyklu, by opowiadać o tym jak w różnych zakątkach świata 22 gości biega za napompowanym kawałkiem materiału, którego umieszczenie w bramce fascynuje około 5 miliardów ludzi. Fanów filozofii możemy liczyć w setkach tysięcy bądź milionach, więc pozostańmy przy piłce, bo „większość przecież nie może się mylić”.

A w niej, choć czasy się zmieniają to Mourinho nadal kroczy od tytułu do tytułu. W niedzielę zapewnił sobie kolejny z drużyną Chelsea. Uwierzycie, że poprzednie mistrzostwo Anglii zdobył z tym zespołem 9 lat temu? Jak ten czas leci. Pokonując na własnym boisku Crystal Palace 1:0, na trzy kolejki przed końcem Premiership The Blues są już pewni pierwszego miejsca, a w lidze angielskiej pozostaje nam emocjonować się walką pomiędzy Arsenalem oraz dwiema drużynami z Manchesteru. Tylko o tytuł wicemistrza, ale w sporcie, jak w wyborach prezydenckich – zwycięzca jest tylko jeden. W obu wypadku wszystko rozstrzygnie się na finiszu rozgrywek, w tych futbolowych, do rozegrania pozostaje jeszcze bezpośredni pojedynek pomiędzy The Gunners a Czerwonymi Diabłami. Oj, będzie się działo. Również śledząc poczynania na dnie tabeli nie można się nudzić. Mamy tam do czynienia z niesamowitą zwyżką formy zespołu Marcina Wasilewskiego. Leicester City wygrywając z Newcastle United 3:0 utrzymało bezpieczną 17. pozycje w tabeli. Miejmy nadzieję, że drużyna Polaka, który czynnie uczestniczy w tej ucieczce spod gilotyny, pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej na przyszły sezon. W końcu, komu kibicować na Wyspach jak nie rodakom wyjeżdżającym za chlebem?

Cóż, pieniądz rządzi światem, także tym piłkarskim.

A jakie drużyny kojarzą się z pieniędzmi, jak nie Real i Barcelona. W obu tych ekipach występują najdrożsi zawodnicy na świecie. Z tego zalegalizowanego handlu ludźmi uczynili nie mniejszy spektakl, niż z samych wydarzeń boiskowych. Kto kosztował więcej? Bale czy Neymar – emocjonowaliśmy się jeszcze niedawno. Przecież nie tędy droga. Oczywiście, te gwiazdy zapewniają wyżej wspomnianym drużynom trofea, ale przede wszystkim kolosalne kwoty ze sprzedaży koszulek, biletów. Tylko gdzie w tym wszystkim są emocje związane z rywalizacją?

Przecież rozgrywki ligowe w których występują drużyny z nieograniczonymi środkami finansowymi rozstrzygnięte są już na starcie. Królewscy oraz Katalończycy od lat dominują w Primera Division. Powiecie, że niedawno Atletico zdobyło tytuł mistrzowski – to niestety tylko wyjątek potwierdzający regułę. We Francji od czasu gdy PSG przejęli szejkowie paryżanie pewnie kroczą po tytuły mistrzowskie. W ten weekend pokonali FC Nantes 2:0.

Jasne, że czasami zdarzają się przypadki, gdzie Dawid próbuje rywalizować z Goliatem – czasem nawet z powodzeniem. Jednak to wyjątki potwierdzające regułę, a w ostatecznym rozrachunku i tak zwyciężali giganci – takie pyrrusowe zwycięstwa. Pierwszy przykład z brzegu, z Raichu. Tam Borussia w poprzednich latach nawiązywała rywalizację z Bayernem – do czasu. Monachijczycy wykupując Lewandowskiego i Goetze zneutralizowali drużynę Jurgena Klopa do takiego stopnia, że w tym sezonie przez moment znajdowała się nawet w strefie spadkowej. Zwycięzcę Bundesligi sprzed dwóch lat, finalistę Champions League w 2013 r. Zdecydowanie Borussia do najbiedniejszych nie należy, ale gdzie jej do potęgi finansowej Bayernu?

To właśnie dlatego ostatnio tak bardzo emocjonowaliśmy się zwycięstwami Błękitnych Stargard Szczeciński w Pucharze Polski. Niestety nie udało im się dotrzeć do finału, w którym to udział wzięły – a jakże – dwie najbogatsze drużyny. Oczywiście zwyciężyła Legia, 2:1, drużyna z najwyższym budżetem w kraju. Wracając do Błękitnych, to właśnie drugoligowi zawodnicy przypomnieli nam z jakiego powodu tak uwielbiamy piłkę nożną. Jak w „Kapitanie Tsubasie” czy wspomnianej mitycznej walce Dawida z Goliatem – ci mniejsi, gorzej wyszkoleni technicznie potrafili charakterem wolą walki oraz sprytem nadrobić własne braki i pokonać tych teoretycznie lepszych, faworyzowanych. Za takie historie przecież kochamy futbol, szkoda że co raz rzadziej się przytrafiają.

Ale cóż,  to pieniądz rządzi światem, także tym futbolowym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *