Dziennikarz z iskrą Bożą

Boguslaw_Kaczmarek_2Ciekawość świata, cierpliwość, wiedza i pasja – jakie jeszcze cechy powinien posiadać dziennikarz? W jakiej kondycji jest polski rynek medialny? O swoim zawodzie, bez tajemnic opowiada Bogusław Kaczmarek, dyrektor kreatywny Dziennika Bałtyckiego.

Czym jest dziennikarstwo?

Dla mnie całym światem! Mając 7 lat, zszyłem kartki papieru, by stworzyć gazetę o samochodach. Czasem nazywałem to książką. Mimo notorycznych błędów ortograficznych jestem z niej dumny. Wciąż mam ją w domu. Poza tym moi rodzice prenumerowali dzienniki i tygodniki, więc i ja zacząłem żyć prasą. Artykuły o mistrzostwach świata w piłce nożnej wycinałem i wklejałem do grubych zeszytów.

Jak rozwijała się twoja kariera?

Naprawdę chcesz o tym słuchać? (śmiech) Już w szkole podstawowej wiedziałem, że chcę zająć się dziennikarstwem. W liceum wydawałem szkolną gazetkę o niecodziennym charakterze. Zawarte w niej teksty nie podlegały cenzurze, nikt ich nie weryfikował, a w wywiadach padały odważne pytania. Później pisałem do gazety na Politechnice. Po zmianie ustroju szukano młodych, utalentowanych ludzi i tak trafiłem do Wieczoru Wybrzeża. Choć byłem tam reporterem, zaproponowałem stworzenie dodatku dla młodych ludzi i zostałem jego „redaktorem naczelnym”. W kolejnych latach w redakcji Wieczoru Wybrzeża, a później w Gazecie Poznańskiej i Dzienniku Bałtyckim zajmowałem różne stanowiska: wydawca (edytor), kierownik działu, sekretarz redakcji, zastępca redaktora naczelnego. Interesowałem się również tym, co dzieje się wokół gazety i w ten sposób zostałem dyrektorem marketingu i dyrektorem kreatywnym.

Kto może być dziennikarzem? Karel Čapek, czeski dziennikarz powiedział: „Dziennikarzem staje się człowiek z reguły w ten sposób, że z młodzieńczego braku doświadczenia napisze coś do prasy”.

Studia nie są absolutnie wyznacznikiem. Znam mnóstwo ludzi, którzy pracują w zawodzie i są świetni w tym, co robią, mimo że nie mają tzw. podstaw teoretycznych. Człowiek po prostu musi mieć coś w sobie, ponieważ tego nie da się wyuczyć.

Jak wygląda przeciętny dzień pracy dziennikarza?

To zależy od warsztatu oraz sposobów pozyskiwania informacji. Każdy musi odnaleźć własny rytm, według którego będzie pracował. To, co jest wspólne dla każdego dziennikarza i najważniejsze w tym zawodzie, to szukanie tematów.

Dużo zależy też od rodzaju tekstu, nad którym się pracuje. Jeśli chce się pisać prawdziwe reportaże nie można być dziennikarzem, który wbiega, robi szum, zdjęcia, zadaje kilka pytań i wychodzi. Ludziom, o których się pisze, trzeba poświęcić trochę czasu, poznać ich, zdobyć ich zaufanie, zżyć z nimi, by zaczęli się zwierzać.

Prawdą jest, że redakcja – obok Kościoła – jest miejscem całkowicie niedemokratycznym?

Nie znam takich redakcji! Miałem zaszczyt pracować w miejscach, w których była znakomita atmosfera, ludzie wspólnie tworzyli gazetę i każdy wnosił coś od siebie. Być może miałem szczęście do naczelnych.

Ciekawość jako recepta na udane dziennikarstwo?

Mój pierwszy redaktor naczelny i mistrz, Edmund Szczesiak mawiał, że w dziennikarstwie potrzebna jest tylko iskra Boża. Żyją przecież ludzie, którzy są ciekawi świata i dużo o nim wiedzą, ale niekoniecznie chcą o tym opowiadać. Dziennikarz musi mieć rozległą wiedzą ogólną i interesować się wszystkim dookoła. Żeby dobrze napisać tekst, należy poznać wiele faktów, także takich, których nie wykorzysta się w tekście. Zebrany materiał zwykle jest dużo obszerniejszy niż artykuł w ostatecznej postaci. Dziennikarz cały czas się uczy i powinien starać się wiedzieć jak najwięcej.

Czy dziennikarz to osoba potrzebna?

Można powiedzieć, że zawód ten zawsze był, jest i będzie. Nawet w świecie, w którym nie było jeszcze mediów, istnieli już dziennikarze – ludzie, którzy chcieli pozyskiwać i przekazywać informację. Mieliśmy więc do czynienia z relacją nadawca – odbiorca.

W czym, prócz przekazu informacji, pomagają dziennikarze?

Bardzo często czytelnicy piszą do redakcji lub dzwonią do dziennikarza i proszą o pomoc lub radę w jakieś sprawie. Często z takich próśb rodzą się bardzo ciekawe tematy. Dzięki interwencji redakcji wiele spraw udaje się załatwić, choć nie wszystkie przypadki są opisywane na łamach. Ale nie zawsze chodzi o pomoc drugiemu człowiekowi. Dziennikarze, którzy piszą o sprawach kryminalnych, ujawniają wiele afer. Takie przykłady spotykamy na każdym kroku.

Tyle słyszy się ostatnio o tabloidyzacji mediów…

Nie zgadzam się, że to odbiorcy sami są sobie winni! Internet zmienił świat, pozbawił wydawców przychodów, które umożliwiały finansowanie różnych ambitnych przedsięwzięć. Najłatwiej jest pozyskać czytelników, słuchaczy, obserwatorów do tematyki rozrywkowej i sensacyjnej. Ludzie nie stają się jednak ubożsi jako gatunek ludzki, ponieważ ci, którzy mają potrzeby Kultury (przez duże K!), nadal ją zaspokajają. To kwestia priorytetów i tego, co się lubi.

Jaka jest kondycja polskiego rynku prasowego?

Cały rynek prasowy jest bardzo rozległy i uważam, że nie można stosować uogólnień. Na przykład prasa sublokalna i lokalna radzi sobie lepiej, niż regionalna, a z kolei gazety ogólnopolskie mają jeszcze więcej problemów z utrzymaniem czytelników.

Rynek prasowy w Polsce przechodzi dynamiczne zmiany. Wiele problemów wynika np. z dotychczasowej organizacji dystrybucji prasy. Spójrzmy choćby na kwestię prenumeraty. W Polsce dostarczaniem gazety do domów czytelników zajmowała się przez lata i nadal zajmuje Poczta Polska. Gazetę przynosi listonosz. Przez to trafia ona do czytelnika o bardzo różnych godzinach, a wydanie sobotnie dostarczane jest… w poniedziałek. Moim kolegom po fachu z gazet z Holandii i Danii trudno było zrozumieć takie rozwiązanie. Dla nich jest oczywiste, że gazeta w prenumeracie musi codziennie trafiać do domu czytelnika wcześnie rano. Porównania polskiego runku prasowego do zachodnich nie mają sensu także z innego powodu. Na zachodzie koszt opłacenia prenumeraty jest niewysoki w porównaniu do zarobków, w Polsce w wielu gospodarstwach domowych wydatek w wysokości 50 złotych to pokaźna suma w domowym budżecie.

Rynek prasowy znika?

Wielu prasoznawców twierdzi, że gazety staną się droższe, elitarne, ale za to lepszej jakości. Za przykład podam Wielką Brytanię, gdzie na rynku prasowym pojawiają się nowe magazyny z reportażami wydawane na wysokiej klasy papierze. Z kolei w USA pojawiły się wydawnictwa, w których drukuje się treści z… Internetu, np. z facebooka. Myślę, że dziennikarze prasowi znajdą dla siebie nowe rozwiązania.

Jak odniesiesz się do słów Huntera S. Thompsona: „Dziennikarstwo to nie zawód ani branża. To tylko mizerna szansa na zaistnienie dla popaprańców i odmieńców – fałszywe drzwi na zaplecze prawdziwego życia, obrzydliwa, zaszczana nora zabita dechami przez inspektorów budowlanych, ale dość głęboka, aby każdy pijaczek mógł stoczyć się do niej z chodnika, aby tam walić gruchę jak małpa w zoo?”

Absolutnie się z nimi nie zgodzę. Dziennikarstwo to nie tylko praca dla pieniędzy, lecz przede wszystkim misja, ważne zadanie społeczne i powód do nieustającej radości. Dzięki tej pracy człowiek ma okazję do samorealizacji i satysfakcji.

Co poradziłbyś młodym, przyszłym dziennikarzom?

Trzeba spróbować każdego rodzaju dziennikarstwa: prasy, telewizji, radia i Internetu. Gdy młody człowiek czuje w sobie wspomnianą iskrę Bożą, na pewno odnajdzie się w tej branży. Jeśli jednak zmęczy się na początku swej drogi, lepiej będzie poszukać innego zawodu.

fot. Przemysław Świderski / Dziennik Bałtycki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pięć − trzy =