Druidyzm w Polsce XXI wieku. Rozmowa z druidem Emrysem Koskiem

 

Emrys Kosek, zdjęcie nadesłane

Współczesny człowiek doświadcza bolesnej utraty związku z otaczającą go przestrzenią, jej historią i przyrodą. Jedną ze ścieżek oferujących wyjście z tego stanu jest współczesny druidyzm, praktyka duchowa inspirowana wierzeniami starożytnych Celtów i wskrzeszająca wywodzącą się z nich instytucję druida. Rozmawiamy o niej z Emrysem Koskiem.

Emrys jest druidem po pełnym szkoleniu Zakonu Druidów, przewodnikiem po duchowości, kapłanem, celebrantem, współzałożycielem Stowarzyszenia W Kręgu. Tworzy teksty, legendy i treści wspierające zachowanie i rozwój regionalnej tradycji. Jest również członkiem Rady Kultury Miasta Iławy. Prowadzi stronę www.DRUIDYZM.pl.

Czy uważasz druidyzm za jakąś formę religii?

Dla mnie jest to bardzo złożony temat. Uważam że druidyzm mógłbym zobrazować jako przeplatający się warkocz, złożony z wielu różnych funkcji, i tej religijnej, i duchowej, i filozoficznej, i takiej bardzo przyziemnej.

A jak właściwie zostałeś druidem?

Zacznę od samego początku – zawsze byłem dziwnym dzieckiem. I mówię ,,zawsze” z pełną świadomością. Zawsze i odstawałem od moich rówieśników, ze względu na zupełnie inny światopogląd. Patrzyłem na świat zupełnie inaczej, zwracając uwagę na inne wartości.

Może przez to odnalazłem się w samotności, w kontakcie z naturą, do której zawsze mnie ciągnęło.

To właśnie natura zaprowadziła mnie do zainteresowania się Celtami. Jakbym teraz sięgnął do książek z mojego dzieciństwa, to na pewno znalazłbym tam lektury związane z mitologią celtycką, z legendami celtyckimi.

Wybierałem je już jako dziecko, będąc zupełnie nieświadomy tego, jak potoczy się moja dalsza droga, jak pokieruję swoimi działaniami czy duchowością. Te zainteresowanie celtyckością było ze mną od najmłodszych lat i jest częścią mnie i myślę, że to w późniejszych latach rozwinęło się na poszukiwanie swojej drogi, tego, co zawsze gdzieś we mnie było i zaowocowało to właśnie poszukiwaniem i odnalezieniem tradycji celtyckiej, druidyzmu, czyli całego tego zestawu duchowości, filozofii, sposobu życia i patrzenia na świat.

Więc druidem niekoniecznie się stałem, co raczej dokonałem pewnego odkrycia i odnalezienia pewnej tradycji i ścieżki, która będzie adekwatna względem tego, jak widzę świat i w jaki sposób mogę się w tym świecie odnaleźć.

Czy uczestniczyłeś w jakimś szkoleniu dla druidów, jakimś kursie?

Dużo, dużo później, tak. Ale jak wspominałem, byłem dziwnym dzieckiem, widziałem dużo i inaczej niż inni. Wówczas moje zainteresowania skierowały mnie na magiczną ścieżkę, poza jakąkolwiek tradycją, otoczką i formą. Interesowałem się też wówczas czarostwem, w jego tradycyjnym wydaniu, nie wicca, żadnym nowoczesnym ruchem. Starałem się dokopać do tradycji pierwotnych, do czarostwa związanego z folklorem, jak najstarszego. Magiczna droga, poleganie na czarostwie i zgłębianie tej mistycznej wiedzy zaprowadziła mnie do dalszego etapu mojej drogi, do poznania tradycji celtyckiej.

Przez wiele lat typowej praktyki robiłem wszystko to, co robią druidzi, i co jest dalej niezmiennie częścią mojej praktyki.

Nie nazywałem się jednak druidem.

Dlaczego?

Miałem duży problem z tym, żeby się tak nazywać, odczuwałem taką wewnętrzną blokadę. Wydawało mi się to po prostu zbędnym przerostem formy nad treścią.

Określanie się mianem druida wiąże się z całą masą stereotypów. Kiedy dzisiaj ktoś mówi, że jest druidem, to nawet ja jeszcze widzę Panoramixa i inne obrazy wytworzone przez popkulturę, literaturę fantasy, choć obecnie łączą się one z innym wyobrażeniem druidów, obrazem siebie i moich znajomych, którzy parają się tą drogą, co jest czymś zupełnie innym, głębokim i duchowym. Taka praktyka niekoniecznie koresponduje z tym romantycznym obrazem, chociaż i ja sam do niego nawiązuję, choćby w szatach ceremonialnych.

Emrys Kosek, zdjęcie nadesłane

Natomiast dołączenie do zakonu, studia, dojrzewanie do tego, aby określić się mianem druida, zamknąć się w tej formie, wynikły z potrzeby działania dla innych. Moja praktyka i moja duchowość tego nie potrzebowały.

To, co robię dzisiaj, robiłem też kiedyś, ale nie nazywałem się wtedy druidem. Do tego doszło dopiero, kiedy zacząłem prowadzić publiczne obrzędy, zamknięcie się w pewnej formie to po prostu nieodłączny element tego, czego potrzebują ludzie. Dopiero stawianie pierwszych kroków w tej obrzędowości, publiczne pełnienie roli kapłana czy przewodnika duchowego skłoniły mnie do tego, żeby oficjalnie rozpocząć studia. Wcześniej korzystałem z wiedzy i doświadczenia znajomych z Wielkiej Brytanii.

Dołączenie do zakonu, które nastąpiło dużo później i którego dokonałem przede wszystkim dla siebie, pozwoliło mi nadać sobie pewną dyscyplinę, formę, porządkować swoją praktykę i duchowość, które wcześniej były bardzo chaotyczne.

Współczesny druidyzm nie zamyka nikogo w żadnej ramie, a jednocześnie pozwala wydobyć pewien potencjał. Pozwala rozwijać to, w co wierzyliśmy, co doświadczyliśmy, a jednocześnie nie zamyka nam żadnej drogi rozwoju. Nadaje pewien porządek, jest ścieżką równowagi.

Czy bycie druidem możemy porównać do kapłaństwa choćby katolickiego, w tym sensie że nie każdy może być księdzem, jest to ścieżka przewidziana tylko dla wycinka społeczeństwa, czy może jednak druidyzm jest bardziej niczym medytacja, którą każdy może praktykować, potencjalnie całe społeczeństwo?

Emrys Kosek, zdjęcie nadesłane

Myślę, że jest wiele spojrzeń na współczesny druidyzm. To, co teraz powiem, będzie bardzo bezpośrednie i mało dyplomatyczne, ale ten główny nurt współczesnego druidyzmu jest bardzo hippisowski, cukierkowy, kolorowy, i bezpieczny, mówię to m.in. na przykładzie OBODu, zakonu, którego jestem członkiem i którego studia skończyłem, choć jak najbardziej uważam, że robią wspaniałą robotę i to jest super rzecz, że istnieje taka społeczność, jest to nieodłączny element druidyzmu.

Dla mnie druidyzm ma głębsze, ciemniejsze, pierwotne aspekty, sięgające do korzeni naszej historii, poganizmu i folkloru.

W dzisiejszych czasach druidyzm jest często związany z szacunkiem dla natury i różnymi ruchami ekologicznymi, co jest dobre. To jest ważne i nieodłączne dla druidyzmu. Jednakże, według mnie, brakuje tego ciemniejszego, pierwotnego aspektu, który jest również obecny w naturze.

Druidyzm jest uniwersalny, można powiedzieć, że jest dla każdego, każdy może po niego sięgnąć, spróbować podążać tą drogą. Samo życie zweryfikuje to, czy będzie druidem, czy po prostu ta droga nie będzie dla niego i po jakimś czasie zrezygnuje.

Barwy druidyzmu są przeróżne. Niektórzy mogą odnaleźć się w kapłaństwie, tych pierwotnych aspektach, tak jak ja, ale inni mogą, będąc druidami, w ogóle nie przywdziewać szat rytualnych, nie czynić rytuałów, lecz działać jako druidzi, np. w kolektywach ekologicznych, bądź tworzyć sztukę, poezję, malarstwo.

A właśnie, czym jest ten OBOD, o którym wspomniałeś?

To potężna organizacja międzynarodowa, która sięga swoimi korzeniami do Wielkiej Brytanii, gdzie znajduje się serce całej struktury. Jednakże, jej zasięg wykracza daleko poza granice Brytanii, obejmując praktycznie cały świat. Obecnie liczy ona, jak sądzę, ponad 26 000 członków na całym globie.

Ta różnorodność druidyzmu wynika po części właśnie z konieczności dostosowania się do różnorodnych kultur i ludzi z różnych części świata. Niemniej jednak, druidyzm i jego rdzeń sięgają starożytnych korzeni celtyckich, kiedy to druidzi pełnili rolę kapłanów i filozofów wśród Celtów.

Głównym celem organizacji jest nie tylko czerpanie z tych starożytnych tradycji, ale także ich ożywianie, dostosowanie do współczesnego świata i zapewnienie, że będą one żywe i rozwijające się, służąc ludziom zarówno teraz, jak i w przyszłych pokoleniach. Chodzi tu o to, aby druidyzm nie pozostał martwą rekonstrukcją historyczną, lecz by był żywą duchowością.

A jakie jest rozwinięcie tego akronimu, OBOD?

Zakon bardów, owatów i druidów, czyli Order of Bards, Ovates and Druids.

A kim są ci bardowie i owaci?

Zakon funkcjonuje z minimalną hierarchią. Istnieje lider, arcydruid, który kieruje organizacją, jego rola to troska o sprawne funkcjonowanie zakonu. Oprócz lidera, istnieją inne funkcje o charakterze organizacyjnym, ale pozostali członkowie nie są ograniczani przez hierarchię. Można wyróżnić trzy stopnie, etapy lub profesje, które można określić jako stopnie studiów, choć np. bard nie jest w niczym gorszy od takiego druida.

Pierwszy stopień to rola barda, który zajmuje się historią, mitologią i fundamentami druidyzmu. Tutaj głównie zgłębia się historię, pochodzenie oraz podstawy tradycji druidycznej od czasów starożytnych do współczesności, co stymuluje twórcze Ja, daje bardzo ważną dla druidów inspirację.

Następny etap to rola owata, czyli wieszcza, który zajmuje się praktykami szamanistycznymi, wróżbiarstwem i pracą z duchami przodków i magią.

Trzeci etap, domykający poprzednie, to rola druida, który skupia się na etyce i przewodzeniu obrzędom. Druidzi pełnią funkcję przewodników duchowych, prowadząc obrzędy i angażując się w praktyki związane z naturą oraz duchowością.

Myślę że ten szacunek dla natury jest, paradoksalnie, bardziej aktualny teraz niż był w czasach chociażby Juliusza Cezara. Wówczas ludzie, choćby nawet chcieli, nie mogli tej naturze jakoś szczególnie zaszkodzić, a teraz niestety jest wręcz przeciwnie.

To zainteresowanie druidyzmem oraz innymi religiami bądź duchowościami podkreślającymi rolę natury wydaje się być adekwatne do naszych czasów i potrzeb mieszkańców miast, gdzie życie pulsuje w szybkim tempie i powszechna jest izolacja od rytmu natury. Ludzie szukają tego rytmu i mogą go odnaleźć, wracając do tradycji i mądrości przodków. Nie trzeba nawet zmieniać swoich poglądów czy przechodzić na jakąkolwiek wiarę, aby czerpać mądrość z tych tradycji. Możemy po prostu wnosząc różne aspekty tych wartości do naszego życia, korzystać z inspiracji płynących z przeszłości, które nadal mogą nas motywować i napędzać do działania w dzisiejszym świecie.

Na ile druidyzm jest zakorzeniony w wierzeniach celtyckich, w tamtejszym panteonie bóstw, w tamtych mitach, wierzeniach, np. odnośnie życia po śmierci, a na ile może traktować go raczej jako inspiracje, by działając w innych częściach świata, na przykład właśnie w Twoim województwie warmińsko-mazurskim, odnosić się lokalnych tradycji, lokalnych bóstw i lokalnych wierzeń?

Emrys Kosek, zdjęcie nadesłane

Moje doświadczenie skłania mnie do przekonania, że oddzielenie druidyzmu od celtyckich korzeni uczyniłoby go jedynie pustą formą. Druidzi byli integralną częścią kultury i społeczności starożytnych Celtów, choć ich rola nie zawsze była kapłańska. Pełnili funkcje filozofów, nauczycieli, mędrców i uzdrawiaczy. Instytucja ta wywodzi się ściśle z kultury celtyckiej, tak że myślę że nie da się ich oddzielić.

Nawet praktykowany daleko od swoich źródeł, np. na dawnych terenach pruskich, druidyzm mocno opiera się na tej tradycji celtyckiej.

Jednakże, patrząc z drugiej strony, na przykładzie mojego życia, druidyzm i rozwój mojej duchowości skłoniły mnie do zainteresowania się korzeniami tej ziemi, położonej w regionie dawnych terenów pruskich, jego historią i duchowością. Tutaj, w Polsce, istnieje silne zainteresowanie słowiańszczyzną, kiedy powiem ,,Noc Kupały”, to wszyscy wiedzą, o co chodzi, ale jeżeli powiem Alban Helfin, to już niekoniecznie, a chodzi o przesilenie letnie.

Moje doświadczenia pokazują, że jeszcze mniej osób zdaje sobie sprawę z historii i dziedzictwa konkretnego regionu, w którym się znajdują.

Ja urodziłem się na dawnej pruskiej ziemi, co sprawiło, że było dla mnie naturalne, że kiedy pracując z duchami miejsca, z naturą tego miejsca, którą widzę za oknem, muszę poznać historię tego regionu i pracować właśnie na tych rzeczach, na tych tematach. Czynię tu rozróżnienie na swoją własną praktykę, która jest bardzo mocno zanurzona w celtyckości oraz posługę w społeczności.

Wszystko to łączy się w całość. Działanie indywidualne stymuluje działanie w społeczności, takie jak organizowanie obrzędów czy opowiadanie historii i legend tego miejsca, bo żyję tu, gdzie żyję. Uważam, że zadaniem druida w dzisiejszym świecie ważne jest dbanie o tradycję i przekazywanie jej dalej, aby zachować ją żywą dla przyszłych pokoleń i zainteresowanie nią żyjących wokół.

Użyłeś takiego sformułowania jak praca z bogami. Czym jest ta praca z bogami? I czy to jest modlitwa czy jakiegoś innego rodzaju praktyka?

Szczerze powiedziawszy nie jest to najlepsze określenie, ale używam go, bo jest zrozumiałe w społeczności druidów.

Więc moja duchowość jest złożona z wielu elementów, zarówno codziennych jak i obrzędowych. Praktykuję starożytne święta zarówno indywidualnie, jak i grupowo, organizując publiczne obrzędy. Moja praktyka obejmuje wieź z bogami z panteonu celtyckiego. Ta więź z bogami stanowi stały element mojej duchowości i dalej ją buduje, jest to dla mnie bardzo istotne połączenie. Jednocześnie mam w swojej praktyce kontakt z duchami miejsca, z tym, co mnie otacza, z duchami przodków. Ważne jest dla mnie celebrowanie pamięci tych, którzy odeszli, którzy byli przede mną, niezależnie od tego, czy byli spokrewnieni ze mną czy nie.

Dziękuję za rozmowę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

osiem − cztery =