Reportażysta ogórkową zjeść musi

Mariusz Szczygieł, zdj. Aleksander Szlęzak

„Nie sądzę, żeby sztuczna inteligencja mogła pisać reportaż. Ona nie pójdzie i nie porozmawia z ludźmi. Nie nauczą jej pić śliwowicy”. Tak na jedno z pytań zadanych przez studentów odpowiedział Mariusz Szczygieł – dziennikarz, felietonista i prezes Fundacji Instytut Reportażu. Spotkanie z autorem książki „Fakty muszą zatańczyć” odbyło się 18 maja na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego, przy okazji międzynarodowej konferencji badaczy reportażu „Literary Journalism and a Sense of Place”, podczas której wygłosił wykład otwierający.

Jak żyć?

Szczygła powitali moderatorzy: Zofia Przybysz, studentka ostatniego roku dziennikarstwa, oraz dr Jan Miklas-Frankowski, który otworzył panel pytaniem o to, co poradziłby świeżo upieczonym słuchaczom tego kierunku. Oprócz potwierdzenia, że po latach wciąż uważa on za słuszne, kroczenie drogą reportażu dodał jeszcze, żeby pamiętali, że „ludzie nie są Bogami”. Nie powinni więc „swoim życiem ilustrować cudzych oczekiwań”.

Po udzieleniu kilku porad życiowych, rozmowa przeszła na jego działalność w internecie. Choć dziennikarz stwierdził, że nie czuje się influencerem, to przyznał, że cieszy go popularność jaką zyskało jego konto na Instagramie. Swój profil wykorzystuje jako prywatną codzienną gazetę, pisząc o rzeczach „nie zawsze poważnych, ale dla mnie ważnych”. Podkreślił też rolę jaką medium to pełni przekazując myśli i idee w świecie, gdzie ludziom brakuje czasu na czytanie książek.

Fakty i piękno

Kolejnym tematem, któremu gość spotkania poświęcił dużo czasu była kwestia budowania wiarygodności jako reportażysty. Po humorystycznym wstępie („Dobrze się pisze o ludziach, którzy już nie żyją, bo nie przysyłają sprostowań”) przyznał, że jest to duże wyzwanie dla tego gatunku dziennikarskiego. Przytoczył przykład Ryszarda Kapuścińskiego. Choć uznawany jest za jednego z najwybitniejszych polskich przedstawicieli tego gatunku, to często mijał się z prawdą, podkolorowywał fakty. W ocenie Szczygła reportaż ma jednak poradzić sobie w „pisaniu czegoś pięknego tylko z prawdą”.

Podkreślił także, jak wielką rolę w budowaniu wiarygodności jest budowanie relacji z bohaterami reportażu. Jak sam przyznał „jest niepijący, ale w pracy zawsze pije”. Dziennikarz nie może w jego ocenie odmówić, gdy rozmówcy częstują go talerzem zupy, czy domową nalewką. W ten sposób stworzyłby barierę, która dla opisywania ich historii byłaby zabójcza.

Z dystansem do patosu

Przed zakończeniem spotkania Szczygieł opowiedział też studentom o swojej miłości do Czech i ich dystansie do życia. Podzielił się także swoimi spostrzeżeniami na temat sztucznej inteligencji oraz granicy wolności słowa. Wyraził także osobisty żal, że brakuje w Polsce autorytetu w dziedzinie dziennikarstwa informacyjnego. Ponad wszystko podkreślił jednak magię tego, gdy „nie ma zamienia się w ma”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *