Następcy Pitta #4 – Ansel Elgort
6 min readFakty są takie, że Brad Pitt dobiega sześćdziesiątki, a najlepsze role przypuszczalnie ma już za sobą. Żyjemy w kulcie młodości i show-biznes nie jest tu żadnym chlubnym wyjątkiem – w filmach widzimy głównie młodych artystów. Niektórzy z nich już u progu dorosłości mają ogromny potencjał i szerokie perspektywy na przyszłość. W tej serii przedstawiać będę zarys biograficzny oraz dorobek artystyczny młodych, utalentowanych aktorów amerykańskich.
Tym razem opowiem Wam o najstarszym z tego grona – Anselu Elgorcie. Artysta przyszedł na świat 14 marca 1994 roku jako najmłodsze dziecko reżyserki, Grethe Holby, i fotografa mody, Arthura Elgorta. Ma brata Warenna (montażystę filmowego) i siostrę Sophie (która, tak jak ojciec, zajmuje się fotografią). Młody aktor już od dzieciństwa przejawiał artystyczne zainteresowania i występował w spektaklach. Jako 12-latek zaczął uczęszczać na profesjonalne lekcje aktorstwa. Wielokrotnie był też modelem w sesjach zdjęciowych magazynu „Vogue”, dla którego pracuje jego ojciec. Niesamowite fotografie wykonane przez obecnie osiemdziesięcioletniego, Arthura Elgorta możecie zobaczyć TUTAJ.
Ansel wystąpił dotychczas w 14 produkcjach. Dwie spośród nich – „West Side Story” i „Last Night in Soho” swoją premierę będą miały w nadchodzących miesiącach. Horror „Carrie” z 2013 roku to natomiast pierwszy film, w którym zagrał Elgort. Zrealizowana przez Kimberly Peirce adaptacja debiutanckiej powieści Stephena Kinga nie zebrała zbyt pochlebnych recenzji. Tytułowa bohaterka (Chloë Grace Moretz) to nieśmiała, szykanowana przez rówieśników i gnębiona przez matkę nastolatka. Pewnego dnia orientuje się, że ma zdolności telekinetyczne, co dodaje jej pewności siebie i aury tajemniczości. Carrie zaczyna spotykać się z Tommym (Ansel Elgort). Wkrótce postanawia zemścić się na tych, którzy ją krzywdzą. Sprawiedliwość wymierzana przez dziewczynę szybko zmienia się jednak w bezsensowną agresję i wymykające się spod kontroli okrucieństwo. Wydaje się, że to właśnie nadmiar krwawej przemocy na ekranie jest jednym z powodów, dla których film spotkał się z negatywnym odbiorem. Do pewnego momentu ogląda się go całkiem dobrze, ale finał jest już zdecydowanie mało przekonujący. Warto zwrócić jednak uwagę na warsztat aktorski Ansela, który przecież po raz pierwszy wziął udział w tak dużym przedsięwzięciu i poradził sobie naprawdę nieźle.
Dramat Jasona Reitmana „Uwiązani” z 2014 roku jest drugim obrazem w filmografii młodego Amerykanina. Zagrał Tima, nastolatka uzależnionego od gier komputerowych. O tym filmie wspominałam już w pierwszym odcinku serii, ponieważ obsadzono w nim również Timothéego Chalameta. Niestety, produkcja także nie należy do najlepszych, ze względu na przesadną prowokacyjność i nadmiernie pesymistyczną wymowę.
W tym samym roku powstało jednak dzieło, które przyniosło Anselowi ogromną sławę i uznanie. Mowa oczywiście o ekranizacji bestsellerowej powieści Johna Greena, „Gwiazd naszych wina”, w reżyserii Josha Boone’a. Jest to dość wierna adaptacja książkowej historii nastoletniej Hazel (Shailene Woodley), która choruje na raka tarczycy. Na spotkaniu grupy wsparcia poznaje Augustusa (Ansel Elgort), który po zdiagnozowaniu kostniakomięsaka musiał mieć amputowaną nogę. Młodzi szybko stają się nierozłączni i przeżywają razem wiele szczęśliwych, niezapomnianych chwil. Niestety sielanka nie trwa długo, gdyż choroby nastolatków nie pozwalają o sobie zapomnieć… Film jest bardzo poruszający i można by nazwać go nawet wyciskaczem łez, jednak zawiera też wiele optymistycznych elementów. Niejeden dialog czy scena wzbudzają nasz uśmiech, a całość uczy, że powinniśmy akceptować i doceniać swoje życie takim, jakie jest. Do niewątpliwych zalet produkcji należy również obsada – nie tylko wspomniani już Woodley i Elgort, lecz także znakomici Nat Wolff i Laura Dern. Ansel gra Augustusa z takim wdziękiem i naturalnością, że nikogo chyba nie dziwi wystawiona mu na Filmwebie za tę kreację średnia ocen 8,6. Charakterystyczny szelmowski uśmiech i niedbały, szybki sposób mówienia do tego stopnia tworzą jego bohatera, że trudno wyobrazić sobie w tej roli kogoś innego. Warto dodać, że obraz Josha Boone’a ma fantastyczną ścieżkę dźwiękową, którą możecie znaleźć w serwisie YouTube, gdzie cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Przed obejrzeniem filmu, który naprawdę jest godny polecenia, najlepiej byłoby zapoznać się z książkowym oryginałem. Jak w większości przypadków, także i tutaj, powieść jest bogatsza i ciekawsza, niż jej ekranizacja.
W 2014 roku Ansel Elgort po raz pierwszy wcielił się Caleba Priora w filmie opartym na pierwszej części trylogii „Niezgodna” Veroniki Roth. Tę postać zagrał też w kolejnych dwóch częściach – „Zbuntowaną” zekranizowano w 2015, a „Wierną” w 2016 roku. Pierwszą produkcję, „Niezgodną”, wyreżyserował Neil Burger, a dwie kolejne Robert Schwentke. To opowieści z gatunku science fiction, których akcja rozgrywa się w odległej przyszłości, w Chicago. W dystopijnej rzeczywistości, dla zachowania pokoju i harmonii, społeczeństwo podzielone zostaje na pięć różniących się frakcji. Przynależność do nich zależna jest od cech charakteru. Wszystkie trzy filmy mają podobną estetykę i mniej więcej tę samą obsadę aktorską, dlatego pozwolę sobie mówić o nich, jako o całości. Główna bohaterka serii, Tris (wspomniana już Shailene Woodley), niezgodna z żadną frakcją, zostaje przydzielona do kilku z nich jednocześnie. Z tego powodu zaczyna być stygmatyzowana przez otoczenie. Nieustraszona dziewczyna musi walczyć o przetrwanie w świecie, w którym jej wyjątkowość oznacza zagrożenie dla systemu. Zagrożenie, które powinno się wyeliminować. Przez wszystkie części trylogii obserwujemy zmagania nastolatki z wrogim otoczeniem, jej relację miłosną z Tobiasem, nazywanym „Four” (Theo James) i odważne działania, które podejmuje dla uratowania świata. Apokaliptyczne obrazowanie, technologie przyszłości, widowiskowe pojedynki, ciekawie wykreowane postaci – to wszystko znajdziecie w filmach opartych na bestsellerowej serii. Grany przez Ansela Caleb Prior, jest stałym towarzyszem Tris. Oboje należą do kilkuosobowej drużyny, która prowadzi swoistą walkę. Woodley i Elgort, grający zakochanych w „Gwiazd z naszych wina”, nie tworzą tutaj pary, ale mają wiele wspólnych scen, w których możemy podziwiać ich aktorski kunszt.
Ansel wystąpił także w filmach, których nie miałam jeszcze okazji obejrzeć. To między innymi: „Jesienni zabójcy”, „Jonathan” czy „Szczygieł”. Mogę jednak bez wahania polecić wam kryminał Edgara Wrighta, „Baby Driver”, z 2017 roku, w którym wcielił się w tytułowego bohatera. Zmagający się z trudnymi wspomnieniami i kiepską sytuacją materialną chłopak o pseudonimie „Baby”, zmuszony jest pracować dla szefa mafii (znakomity Kevin Spacey). Kieruje samochodami używanymi podczas napadów, które na zlecenia bossa przeprowadzają różne grupy przestępcze. Narastająca frustracja i kac moralny sprawiają, że pragnie rzucić tę pracę. Nawiązanie relacji z piękną kelnerką, Deborą, (urocza Lily James) skłania nastolatka do podjęcia radykalnych kroków, aby zerwać z mrocznym zajęciem. Niestety, bezwzględny szef szantażuje chłopaka i wrabia go w akcję skazaną na niepowodzenie. „Baby Driver” jest świetnie zrealizowanym filmem akcji, który trzyma widza w napięciu przez prawie cały seans. Znajdziecie tam spektakularne pościgi, wybuchy i strzelaniny, nagłe zwroty akcji, rozbudowany wątek miłosny oraz zabawne, błyskotliwe dialogi. A to wszystko okraszone wspaniałą muzyką, która ma duże znaczenie także w kreacji głównego bohatera. Ansel fenomenalnie zagrał wrażliwego, doświadczonego przez los, ale wciąż wiernego swoim ideałom Baby’ego.
Trwają prace nad „Baby Driver 2”, w którym ponownie wystąpi Elgort. Szczegóły nie są jeszcze znane. Wiemy natomiast, że w tym roku młodego aktora będzie można zobaczyć w dwóch, wspomnianych już, produkcjach: „West Side Story” i „Last Night in Soho”. W sieci pojawiły się również informacje, że został obsadzony w filmie fantasy „Dungeons and Dragons”, którego premiera zaplanowana jest na 2022 rok.