NarciarSKI Zakątek #20 Król Kamil Stoch
6 min readKamil Stoch po raz kolejny przeszedł do historii skoków narciarskich! Polski mistrz dokonał, wydawałoby się, niemożliwego. W pięknym stylu wygrał wszystkie cztery konkursy 66. Turnieju Czterech Skoczni i z ogromną przewagą triumfował w całym cyklu. Powtórzył tym samym nieprawdopodobny wyczyn Niemca Svena Hannawalda sprzed szesnastu lat.
W sezonie 2001/2002 Sven Hannawald osiągnął życiową formę i zwyciężył we wszystkich konkursach Turnieju Czterech Skoczni, na stałe zapisując się w annałach skoków narciarskich. Przez lata wydawało się, że nikt nie jest zdolny wyrównać nieprawdopodobnego osiągnięcia niemieckiego zawodnika. Próbowało wielu najznamienitszych specjalistów od latania, kilku skoczków triumfowało w trzech z czterech konkursów, ale żaden z nich nie zgarnął pełnej puli. Dziś, po szesnastu latach, kapitalny rekord Hannawalda został wyrównany. Kamil Stoch dorzucił tym samym kolejne pokaźne osiągnięcie do swojej wybitnej kariery.
Pierwszy krok: Oberstdorf, 30.12.2017 r.
Po pierwszej serii nasz mistrz znajdował się tuż za podium, tracąc kilka punktów do prowadzącego Stefana Krafta. Zadanie nie wyglądało na najłatwiejsze – przed Stochem był faworyt publiczności Richard Freitag. W liderze klasyfikacji generalnej Pucharu Świata niemieccy kibice upatrywali pierwszego od czasów Hannawalda rodaka, który wygra TCS. Mieli ku temu podstawy, bo w końcu Freitag w grudniu skakał zdecydowanie najlepiej i najrówniej. Walka w finałowej rundzie zapowiadała się fantastycznie, a Niemca i Polaka rozdzielał czekający na pierwsze zimowe podium Dawid Kubacki.
W drugim skoku Stoch nie dał rywalom żadnych szans. Perfekcyjnie wyszedł z progu i pofrunął na nieprawdopodobną w ten dzień odległość 137 metrów. Nikt w finałowej próbie nie zbliżył się do osiągnięcia polskiego zawodnika. Freitag oddał skok dziesięć metrów krótszy i finalnie przegrał ze Stochem o niewiele ponad cztery punkty. Austriackich kibiców zupełnie zawiódł Kraft, który nie doleciał nawet do punktu konstrukcyjnego i spadł na czwarte miejsce. Na najniższym stopniu podium stanął Kubacki, dla którego to najlepszy wynik w karierze; dotychczas 26-latek święcił sukcesy jedynie w letnich zawodach. „Życiówkę” wykręcił też piąty Stefan Hula, który kilka dni wcześniej został mistrzem kraju podczas zawodów w Wiśle.
Czołówka zawodów: 1. K. Stoch 2. R. Freitag 3. D. Kubacki 4. S. Kraft 5. S. Hula 6. J. Kobayashi 7. J.A. Forfang 7. A. Fannemel 9. M. Eisenbichler 10. A. Wellinger
15. M. Kot, 25. P. Żyła, Jakub Wolny nie zakwalifikował się do konkursu
Drugi krok: Garmisch-Partenkirchen, 01.01.2018 r.
Noworoczny konkurs w Ga-Pa przebiegł w inny sposób niż w Oberstdorfie. Daleki i ładnie wylądowany skok zapewnił Stochowi prowadzenie już po pierwszej serii, z małą przewagą nad sensacyjnym Słoweńcem – Tilenem Bartolem. Resztę czołówki dzieliła niewielka różnica punktów, ale najgroźniejszy Freitag był dopiero szósty i tracił do Polaka właśnie sześć „oczek”. Doszło do jednej, dużej niespodzianki. Stefan Kraft popsuł drugi skok konkursowy z rzędu i poniósł fatalne skutki – po raz pierwszy od dawna, nie zdołał awansować do finałowej rundy, kończąc rywalizację na początku czwartej dziesiątki.
Druga seria potwierdziła, że dwukrotny mistrz olimpijski znajduje się w niesamowitej dyspozycji. Choć plejada najmocniejszych w stawce skoczków latała bardzo daleko, to Stoch znów pofrunął najdalej i nie dał sobie odebrać wygranej. Tak jak dwa dni wcześniej, tak i tym razem, bezpośrednio za nim zawody zakończył Freitag. Niemiec dzięki także świetnej drugiej próbie zdołał przesunąć się kilka miejsc w górę, ale stracił do zwycięzcy ponad siedem punktów. Rewelacyjny w pierwszym skoku Bartol spadł dwa miejsca za podium, na które wskoczył Anders Fannemel. Gorszy dzień przydarzył się pozostałym reprezentantom Polski – najlepszy z nich Kubacki zajął dwunastą lokatę.
Czołówka zawodów: 1. K. Stoch 2. R. Freitag 3. A. Fannemel 4. J. Kobayashi 5. T. Bartol 6. A. Stjernen 7. K. Geiger 8. P. Prevc 9. J.A. Forfang 10. S. Leyhe
12. D. Kubacki 18. M. Kot 25. P. Żyła 33. J. Wolny
Trzeci krok: Innsbruck, 04.01.2018 r.
Innsbruck słynie z trudnych warunków wietrznych, które nie raz uprzykrzały życie skoczkom i wpływały na zaskakujące wyniki rozgrywanych tutaj konkursów. Nie obyło się bez kłopotów w rozegraniu treningów i kwalifikacji, wiatr kręcił też w trakcie zawodów. Stoch przystępował do austriackiej części turnieju z ponad trzynastoma punktami przewagi nad drugim Freitagiem. Po pierwszej serii stało się jasne, że niemiecki zawodnik nie nawiąże już walki z naszym skoczkiem. Freitag skoczył daleko, ale popełnił prosty błąd przy lądowaniu, przez co nie utrzymał równowagi i upadł. A choć wszedł do drugiej serii, to nie chciał ryzykować i zrezygnował z finałowego skoku.
Bez problemów w obu skokach poradził sobie Stoch. I to poradził sobie w najlepszy z możliwych sposobów! Prowadził po pierwszej rundzie, w drugiej znów dołożył punktów rywalom i finalnie wygrał konkurs z niemal piętnastoma punktami zapasu nad drugim Danielem Andre Tande. Trzeci był Wellinger, a czwarty Andreas Stjernen stracił do lidera naszej kadry prawie trzydzieści „oczek”. Wszyscy pozostali etatowi reprezentanci Polski uplasowali się zaś w drugiej dziesiątce. Najlepszy rezultat w karierze osiągnął piętnasty Jakub Wolny. Do finałowej rundy nie awansował debiutujący w Pucharze Świata Tomasz Pilch, 17-letni siostrzeniec Adama Małysza.
Czołówka zawodów: 1. K. Stoch 2. D.A. Tande 3. A. Wellinger 4. A. Stjernen 5. J. Damjan 6. J. Kobayashi 7. R. Johansson 8. M. Eisenbichler 9. S. Leyhe 10. M. Hayboeck
11. S. Hula 13. M. Kot 14. P. Żyła 15. J. Wolny 20. D. Kubacki 42. T. Pilch
Czwarty krok: Bischofshofen, 06.01.2018 r.
Przed kończącym 66. Turniej Czterech Skoczni konkursem w Bischofshofen, przewaga Stocha nad drugim w klasyfikacji turnieju Wellingerem wynosiła 64,5 punktu. Trzeci Kobayashi tracił do Niemca trzy punkty, z kolei piętnaście punktów za Japończykiem był Dawid Kubacki. 26-latek, który w Oberstdorfie po raz pierwszy stał na podium PŚ, wygrał kwalifikacje, co pozwalało sądzić, że łatwo się nie podda w walce o podium całego cyklu. Richard Freitag zrezygnował ze startu w Bischofshofen, uzasadniając tę decyzję lekkimi obrażeniami po upadku i potrzebnym odpoczynkiem przed zbliżającymi się kolejnymi zawodami. Przed konkursem wszyscy zadawali sobie jedno pytanie: czy Stoch podoła? Czy wyrówna osiągnięcie niesamowitego Hannawalda?
Podołał! Wyrównał! Trudno opisać emocje, jakie towarzyszyły podczas dzisiejszego konkursu. Pierwsza seria pokazała, że Stochowi nie będzie łatwo przejść do historii. Nasz mistrz skoczył najdalej i prowadził, ale grupa pościgowa była bardzo blisko. Kolejną świetną próbą wykazał się Kubacki, który tracił do Stocha niewiele ponad trzy punkty. Za Polakami czaili się Kraft i zawsze groźni Norwegowie. Inni biało-czerwoni spisali się różnie. Wprawdzie do drugiej rundy zakwalifikowali się z przyzwoitymi wynikami Hula oraz Żyła, ale niestety po raz pierwszy w sezonie odpadł Kot, którego los podzielili Pilch i Wolny.
Większość skoczków biorąca udział w drugiej serii uśpiła czujność kibiców. Na pierwsze dalsze skoki musieliśmy czekać kilkanaście minut, ale jak już do nich doszło, to machina ruszyła na całego. Pierwszy sygnał do ataku dał Junshiro Kobayashi, po którego dalekiej próbie fani obejrzeli pokaz kolejnych fantastycznych skoków. Na wyżyny umiejętności wspiął się Anders Fannemel – Norweg zaimponował znakomitym lotem i objął prowadzenie. Nie przeskoczył go Kraft, nie przeskoczył go też Kubacki. Na górze został tylko Stoch. Polak ruszył, świetnie wyszedł z progu i wylądował tuż za zieloną linią, oznaczającą minimum potrzebne do pierwszego miejsca. Po chwili niepewności wszystko było jasne – nasz mistrz pokonał Fannemela o niewiele ponad trzy punkty, przechodząc tym samym do historii skoków narciarskich!
Czołówka zawodów: 1. K. Stoch 2. A. Fannemel 3. A. Wellinger 4. S. Kraft 5. R. Johansson 6. A. Stjernen 7. J. Kobayashi 8. P. Prevc 9. D. Kubacki 10. M. Eisenbichler
14. S. Hula 23. P. Żyła 34. T. Pilch 41. M. Kot 50. J. Wolny
To był nieprawdopodobny turniej. Kamil Stoch w każdym kolejnym skoku udowadniał, że jest w rewelacyjnej formie, że nie ma na niego mocnych, że stać go na dołożenie następnego wielkiego osiągnięcia do swojej bogatej kariery. Niebotyczny dotąd rekord Svena Hannawalda został wyrównany. Wszyscy biało-czerwoni kibice mogą być dumni. Do tego Stoch objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Mistrzu, Czapki z głów!